Żyjemy w świecie absurdów.
Zalecenia są takie, by nie podawać dziecku cukru do pierwszego roku życia. Na niemal każdej stronie „parentingowej” przeczytamy, że nadmiar cukru negatywnie wpływa na zdrowie – z tych najbardziej znanych – szkodzi zębom i przyzwyczaja do słodkiego smaku, co utrudnia stosowanie w kolejnych latach zbilansowanej diety. Maluch, który od początku jest przyzwyczajany do słodkiego smaku będzie się go domagał, a cukier, o czym wiadomo nie od dzisiaj, uzależnia, osłabia odporność, prowadzi do zmian hormonalnych, nadpobudliwości, otyłości, cukrzycy… Tyle w teorii.
Jak jest w praktyce? Ano tak, że najwięksi producenci nie stronią od cukru, ba dodają go w sporych ilościach do swoich produktów dla dzieci od 4 miesiąca życia.
Trudno znaleźć kaszkę dla najmłodszych, która nie jest słodzona.
Produkty dla dzieci posiadają w składzie również inne „piękne składniki” – syropy glukozowe i fruktozowe, mleko w proszku, tłuszcz palmowy. Substancje te nie niosą żadnych wartości odżywczych. Są tam, bo mają poprawiać smak. Nieoficjalnie dodaje się – mają uzależniać od najmłodszych lat społeczeństwo.
Sporo tego?
Nasza Czytelniczka, Ksenia, postanowiła zapytać wprost: dlaczego znany producent Nestle (podobnie zresztą jak konkurencja) rozdaje swoje produkty dzieciom, promuje je w agresywny sposób, zachęcając do jedzenia czegoś, co nie jest zdrowe.
Nestle odpowiada (zdjęcie powyżej, link do całości: tu), a przyznać trzeba, śledząc posty na FB od Konsumentów, że nie robi tego zawsze. Odpiera zarzuty o nadmiar cukru w swoich produktach dedykowanych przedszkolakom w dość ciekawy sposób, który naszym zdaniem…zmusza do refleksji.
Pracownik Nestle obsługujący stronę na FB pisze prosto i zatrważająco szczerze:
„Od kilku lat stopniowo staramy się redukować występowanie w naszych produktach składników, które negatywnie wpływają na zdrowie”.
Co to znaczy?
Ano tyle, że producent od kilku lat produkuje żywność ze składnikami, które negatywnie wpływają na zdrowie najmłodszych i jeszcze się do tego przyznaje. Niemniej „stara się” to zmienić. Gratulacje. Trzymamy kciuki, żeby te starania były efektywniejsze.
Dalej dodaje:
„Zawarty w tych produktach cukier został dodany w ilościach, które gwarantują produktowi odpowiednie walory smakowe”.
Informuje, że oczywiście najważniejszy jest smak, a zdrowie…no cóż...Zaskoczeni?
Szkoda, że nie wspomina, że sam jako gigant na rynku gusta smakowe kształtuje już od najmłodszych lat…
I na koniec odpowiedzialność za podawanie swojego produktu przerzuca na rodzica, mówiąc – my produkujemy, ale Ty nie musisz kupić, to Ty decydujesz, czy podać, a jeśli tak, to jak duże porcje i jak często:
„Tak jak w przypadku każdej żywności, kluczem do sukcesu jest zachowanie odpowiednich proporcji podczas komponowania codziennego jadłospisu poszczególnych składników oraz odpowiednie porcje. Dlatego właśnie, na opakowaniach naszych produktów zamieściliśmy pełną, kompleksową
informację o ich składzie, m.in. o zawartości cukru w rekomendowanej porcji, pozostałych składnikach i wartościach odżywczych. Wszystko po to, by każdy miał szansę w pełni świadomie wybrać taki produkt, który z uwagi na skład i właściwości użytych składników spełnia jego oczekiwania.„
Przekaz jest prosty: podajemy pełną informację. Rodzicu, nie chcesz, nie kupuj. I niby wszystko w porządku. Problem w tym, że zagranie to jest dość nieczyste.
To, że rodzic na produkt spojrzeć nie musi – to prawda. Problem w tym, co robi się dzieciom….Ano maluchom wręcza się „przesłodkie” przekąski, które mają udawać zdrowe w formie prezentu, bez zgody i wiedzy rodzica. Jako gratis, niespodziankę, bazując na odczuciach związanych z otrzymywaniem „giftów”. Dziecko się cieszy, bo dostało kolorowe opakowanie z tajemniczą zawartością, uśmiecha od ucha do ucha, pokazuje rodzicowi, a rodzic…produkt wrzuca do kosza, bo nie godzi się na jego podawanie. Proste? Niby tak…a teraz zobaczcie to oczami wyobraźni i tłumaczcie zawiedzionemu maluchowi, że przekąski nie zje.
„Wracam po tygodniu delegacji do domu, córka opowiada mi co robiła, w tym z zafascynowaniem relacjonuje mi swoje wyjście do kina. Przy okazji pokazuje co dostała do biletu. Jesteście obrzydliwi w swych działaniach”: podsumowuje Ksenia, Czytelniczka, która zainterweniowała w sprawie u znanego producenta i poinformowała nas o sprawie.
Nie ma sprawy? Tak działa rynek? Ale czy tak powinien działać?
Co do ilości cukru – zgadzam się, że jest go za dużo w wielu produktach, ale nie rozumiem o co ta pani tak naprawdę robi szum? Że wciska się dzieciom za darmo te przesłodzone rzeczy (tu ją popieram!) czy o to, że w ogóle takie produkują? Tak jak jest mowa pod koniec artykułu – to rodzic decyduje. Zresztą, choć poprawna językowo to jednak wypowiedź czytelniczki mi się nie podoba, jest zbyt napastliwa i niepotrzebnie agresywna.
A ja uwazam, że ten produkt jest promowany jako zdrowy, pełnowartosciowy, a tu cukier na drugim miejscu…Producent umywa rece – rodzic decyduje, ma racje, ale….niesmak pozostaje
ale jest gdzieś tak promowany, czy tylko odnosisz takie wrażenie?
Na opakowaniu jest napis Zbożaki, a nie Cukrzaki. Dodatkowo obok jest logo SIŁA ZBÓŻ.
Taaa…i ta promocja w przedszkolach – to mega przesada
Popieram wymuszanie na producentach zmian…czas na zmiany i nie chodzi tylko o nestle, bo kazdy ma cos za uszami
Trzeba o tym mówić i działać! Popieram dziewczyny
Moje dzieciaki też dostały w kinie takie oto zbożaki jak się jednak okazało one są obrzydliwe w smaku i mimo że jedzą cukier pod różną postacią bo nie jesteśmy w stanie tego uniknąć, nie tknęły zrobionych przeze mnie zbożaków :):):)
Chyba trzeba samemu gotować dziecku kaszę manną, jak dawniej bez cukru i przyzwyczajać do naturalnego smaku.
Popieram, w koncu to nie takie trudne, nie?
Ja kupiłam raz moim synom ( 7 i 17) na ich prośbę , powąchali spróbowali i sami powiedzieli ; mamo nie kupuj tego więcej !!!!! Zapach jak z apteki
Problem widzę tu tak. Chodzi o osoby, które przyzwyczaiły się, że wszystko mają od razu – mleko z kartonu, kaszka do rozmieszania, gołąbki bez zawijania, bez czasu, bez problemu, od razu. Są wśród nas tacy, którzy zatracili umiejętność przygotowania nawet tak prostych posiłków jak choćby kaszka i w większości są konsumentami przetworzonej żywności i tak samo karmią swoje dzieci… Działania marketingowe Neste są poniżej pasa, można to piętnować, ale taki zły już jest świat. Tak jest niewiele zmienimy
Nestle jest od lat znane z nieetycznych działań marketingowych. Akurat mam małe dziecko, więc niejako siedzę w temacie: poczytajcie sobie jak w latach 70-tych Nestle rozdawało mleko modyfikowane matkom w krajach z utrudnionym dostępem do czystej wody. Nie będę się rozpisywać bo można sobie wygooglać i poczytać. Skutek był taki, że wiele z tych dzieci zmarło (matkom zanikła laktacja, dzieci piły mm na skażonej wodzie a często nie dojadały bo jak skonczyły się darmowe próbki to matek nie było stać na wystarczającą ilość puszek mleka modyfikowanego). Ostatnio Nestle wypuściło na rynek ekspres do przygotowywania mleka modyfikowanego z kapsułek (SIC!). Czy kogoś to dziwi, że dosypują duże ilości cukru do kaszek, żeby dzieci je lubiły?
A co do dostępności kaszek bez cukru rzeczywiście ze świecą szukać ich w marketach (tam na pułkach rządzą głównie dwie marki). Ale co to za problem w dzisiejszych czasach zamówić przez internet: jest pełno kaszek eko i nie eko, które składają się z samych zbóż (kaszka jaglana, owsiana etc). Jest co najmniej kilka marek takich kaszek dostępnych od ręki na Allegro czy w sklepach internetowych. Nie jestem jakimś fanatykiem zdrowej żywności, ale córce nigdy nie podawaliśmy słodkich kaszek, teraz ma dwa lata i na śniadanie wcina owsiankę z suszonymi owocami i bananem. I nie, nie bronię jej czekolady czy ciasta ale tego gowna od Nestle nigdy nie dostała i nie dostanie.
Moja (jak miała tak poniżej roku) to jadła przeważnie kaszki jaglane, owsiane, ryżowe (wszystko z pełnego przemiału) z masłem albo olejem kokosowym i zmiksowanym owocem. To tylko 2 min roboty więcej niż zalanie takiej słodzonej kaszki. Teraz już je normalne płatki. Mam taką wielką puchę w kuchni gdzie robimy mix – wsypujemy płatki owsiane, jęczmienne, żytnie i orkiszowe. Potem wystarczy kilka łyżek takiego mixu na wrzątek wsypać z masłem i do tego miód ew owoce świeże czy suszone. A jaglane dobre są z cynamonem i jabłkiem. Wiem bo dojadam
Akcja marketingowa poniżej pasa. Wiadomo jak jest z dziećmi jak coś dostaną – muszą spróbować.
Tłumaczenie producenta – żenujące. „Walory smakowe”, dobre sobie.
Czas na uświadamianie większej ilości konsumentów… Soon.
Najbardziej rozbraja ta reklama…TO NIE KASZKA, TO NOWE ZBOŻAKI! czyli co? ku*wa KASZKA! tylko dodali jakieś ziarenka :< robienie z ludzi większych debili niż są.. zalosne
Myślę, że skala problemu jest ogromna. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że praktycznie wszystko musi być słodkie i świetnie smakować. Tak samo karmimy dzieci… Cukrem, tłuszczami trans i ogólną chemią, a potem każdy się dziwi, dlaczego dzieci grube, dlaczego chorują, dlaczego służba zdrowia nie wyrabia… Cóż, jak to mówił Einstein, ludzka głupota jest prawdopodobnie nieskończona…
Moim zdaniem w każdych kaszkach tych dla dzieci jest sam cukier i chemii i to się tyczy też słoiczków
i nic tylko zacytować „skoro są dostępne na rynku, to znaczy że można”
„Moje dziecko jadło i żyje” … i to często w połączeniu z postawą 'słodycze be’.
„(…) syropy glukozowe i fruktozowe, mleko w proszku, tłuszcz palmowy. Substancje te nie niosą żadnych wartości odżywczych. Są tam, bo mają poprawiać smak.”
Ktoś, kto pisze takie bzdury nie powinien się w ogóle wypowiadać o żywności. Składniki te, owszem nie są zdrowie, ale mają wartości odżywcze, ba – większe niż cokolwiek innego. Niosą masę kalorii i są trawione przez organizm i przetwarzane na energię – ODŻYWIAJĄ. Problem w tym, że robią to właśnie za mocno i za szybko, do tego nie zawierają witamin i innych mikro i makroelementów.
Żadnych wartości odżywczych to może nie mieć błonnik albo inne substancje, które nie są trawione. Podobnie witamiy, w sensie ścisłym NIE ODŻYWIAJĄ. Na cukrze przeżyjemy długo, na witaminie C nie bardzo – umrzemy z głodu.
Dokładnie! Producent ma swoje za uszami ale wiedza (brak wiedzy) autora tego tekstu woła o pomstę do nieba!
Jest jakaś moda na pisanie o sprawach, o których się nie ma pojęcia, zero badań, zero rzetelnej wiedzy, tylko krzyk „cukier beee, cukier nie odżywia!”
Zaufania do tej strony też nie wzbudzają reklamy „naturalnych ziarenek” do oczyszczania organizmu, czyli podejrzanych specyfików sprzedawanych naiwniakom.
Chcieliście kapitalizmu, to go macie. Kasa się liczy a nie zdrowie. A tak na prawdę cwaniaki wykorzystują wygodnictwo. Kiedyś robiło się kaszkę na mleku i nikt o żadnych zbożakach nawet nie słyszał. I było dobrze. Nie kupować. Niech im sprzedaż spadnie do zera. I jeszcze zasypywać producenta mailami o tym, że truje. Sami zmienią politykę.
Po za tym o wiele poważniejsza jest sprawa z wędlinami. Bo tu macie wybór. Albo trujecie dziecko, albo żywicie zdrowiej. A z wędlinami ne ma wyboru. Co byśmy nie kupili, zawsze żremy chemię. Tam trzeba robić szum.
W 100 g Zbożaków jest 8,5 g cukru. Jedna porcja to 50 g Zbożaków do tego rozcieńczonych z mlekiem, co daje nam o wiele mniej cukru. Dla porównania danonki w 100 g zawierają 12,7 g cukru. Nie karmię dzieci tonami słodyczy jak niektórzy, ale cukru nie da się w ogóle wyeliminować, choćby jedzenie w przedszkolu. Jogurty podawane w przedszkolu też zawierają cukier. Także taka kaszka raz na jakiś czas nie zaszkodzi. Trzeba wszystko wypośrodkować. I nie ma co się oburzać, w końcu to rodzic decyduje co jedzą jego dzieci i jak coś dają to nie trzeba brać. Można oddać innym, którzy z chęcią to zjedzą ;)
Prawda jest taka, że masowo produkowana żywność przez koncerny, zanim trafi do produkcji w określonej postaci i składzie, jest testowana na masach ;). Masy wybierają najbardzej odpowiadający im smak. Prawie zawsze jest to wersja najbardziej słodka. A koncerny produkują, żeby sprzedać i zarobić. Trudno mieć do nich pretensje. W dobie internetu ludzie mają możliwość zorientować się, co powinno się kupować, a czego nie. Nikt nie każe kupować tych kaszek, bo jeżlei nawet nie mamy czasu i nienawidzimy gotować albo jeść kaszy jaglanej , to nawet w hipermarketach są gotowce znacznie zdrowsze od wyrobów Nestle ( kaszki bez cukru, orkiszowe).
Faktem jest, ze kupowanie czegoś takiego to totalne pójście na łatwiznę: dziecku smakuje, a produkuje to znany koncern, więc pewnie takie złe nie jest, zresztą – co dzisiaj jest zdrowe? Nie mam siły wykłócać sie z dzieciakiem. I potem dzieciak codziennie przynosi do szkoły słodkie serki, rogaliki z masą z tłuszczu palmowego i syropu glukozowo-fruktozowego iyd itp. Te same dzieci z reguły spędzają weekend i popołudnia nad smartfonem albo grami TV, nie czytają, nie chodzą na żadne dodatkowe zajęcia, ich rodzice nie śpieszą się z posłaniem ich do szkoły, słowem – nie biorą udziału w tym obleśnym wyścigu szczurów ;)… Od małego wiedzą, ze Polska jest beznadziejna i i tak nic tu nie osiągną, a jak będa opiekować się staruszkami w Niemczech, to zarobią o wiele więcej, niż tutaj.
Do czego zmierzam? Wszystlo zależy od tego, kim chcemy być my i czego chcemy dla naszych dzieci. Trzeba zrozumieć, ze koncern N. produkuje dla większości, której nie zależy na specjalnych osiągnieciach w jakiejkolwiek dziedzinie. I ten koncern w tym pomaga, w zamulaniu ciała, mózgu, mentalności. Kształtuje swoich przyszłych konsumentów, bo potrzebował ich będzie miliardy, aby dalej trwać, a nawet sier ozwijać..
ja przy pierwszym dziecku wysmarowałam coś takiego na stronie BoboVity – mają czelność „uczyć” mnie, jak rozszerzać dietę dziecka, przysyłając mi kaszkę po 4 mż a w niej cukier??? BV odpowiedziała, że wprowadza właśnie kaszki bez cukru i każdy będzie mógł sobie wybrać… Załamujące. Jeszcze bardziej załamujące jest to, że po kilku miesiącach obecności na rynku kaszki te powoli są wycofywane (spróbujcie znaleźć je w sklepach) – o czym to świadczy? O tym, że nie mają zbytu, czyli że rodzice NIE CZYTAJĄ ETYKIET lub nie przeszkadza im, że pchają w swoje niemowlęta cukier…
a ugotować mannę: mleko + kasza manna nie łaska?
wtedy sami decydujemy co i w jakich ilościach dodajemy, ale zaraz podniesie się larum: nie mamy czasu, a kaszka jest szybka i łatwa.
raz kupiłam dziecku tę kaszkę. nie chciał jej jeść. wyrzuciłam.
a marketing był, jest i będzie drapieżny, agresywny, żeby nie powiedzieć wkur…cy. tylko: agresywny i drapieżny to cecha marketingu, a że jest wkur… to już nasza reakcja, emocje.
staram się – z różnym skutkiem – powtarzac sobie:
to tylko słowa/marketing/zachowanie (czyjeś) które jest nakierowane na wywołanie u mnie reakcji, konkretnej. co jeśli nie osiągnie rezultatu? ha!!
i 2: złoszczenie się to karanie swojego ciała za głupotę innych.
Mnie szokuje brak świadomości w temacie. Wszystko ma cukier wiec nie ma problemu żeby ładować tez do kaszek dla niemowląt??? Moje dziecko jadło kaszki jaglane, orkiszowe, owsiane firmy baby sun bez żadnych dodatków. W życiu nie kupiłabym nestle…
Równiez uważam ze trzeba rozpowszechniac takie informacje bo wciąż wiele mam jest nieświadomych tego co pcha w swoje dzieci..nagminnie widzę jak młode mamy kupują kolorowe płatki dla dzieci…które mają same cudowne właściwości wg producenta..nikt nie mówi o tym ze w porcji jest ok 4-5 łyżeczek cukru…
Wystarczy wyjść do sklepu i spojrzeć na etykiety. Jasne że to problem. Jak nie cukier to syrop g-f. Ale nikt nikomu nestle nie każe przecież jeść, nie wpycha do gardła. Ja nawet tych corn fakes nie jem, bo żadne z nich śniadanie.
Problem jest inny, ludzie nie wiedzą co jedzą. Nie czytają etykiet, bo nigdy im nie powiedział, że tam tyle świństwa. Mam 5 latkę z celiakia a sama jestem mamą 50 letnia. Kiedy na zebraniu w przedszkolu mamy zapytały mnie o celiakie Gaby, zaczęliśmy rozmawiać o jedzeniu. Dzisiaj ciesze się gdy w przedszkolu jestem informowana : my juz czytamy etykiety, nie jemy syropu g-f. Ciesze się z tego bardzo
A później się ludzie dziwią, że mamy w kraju coraz więcej dzieci z otyłością.
Wszystkie kaszki smakowe dla dzieci sa mocno doslodzone.Nawet jak nie ma tam cukru to jest maltodekstryna. Nawet w zwykłym kleiku ryżowym tej firmy. Ja kupowałam kleik ryżowy Bobovity. Był tam tylko ryż. Ostatnio go u nas nie ma?? może zniknął z półek bo za mało słodki.
„Trudno znaleźć kaszkę dla najmłodszych, która nie jest słodzona.”
a jaglana? a płatki owsiane?
Próbowałam mojej córce kupić kaszkę bez cukru i wiecie co nie ma takich wiec niech mi nikt nie pisze ze to rodzic decyduje bo niby w czym ma decydować jeśli nie ma produktu bez cukru….Owszem sa kaszki na ktorych jest napisane z e sa bez cukru ale odwracajac opakowanie w ramce jest wymieniony cukier ..to o co tu chodzi?