Zezia i Giler

Jestem przekonana, że pojawienie się Zezi i Gilera na księgarskich półkach nie cieszyłoby się tak wielkim zainteresowaniem, gdyby jego autorką była początkująca pisarka. W dobie wciąż trwającego kryzysu, nawet celebryci sięgają do piór, bądź korzystają z usług osób, które w ich imieniu zajmą się wypuszczeniu na wydawniczy rynek dzieła o wątpliwej literackiej wartości. Powodów powyższego zachowania jest kilka od tego najbardziej prozaicznego, który dotyczy spłaty niedostępnego dla zwykłych zjadaczy chleba kredytu, na ratowaniu dogasającej kariery skończywszy. Jednak sądzę, że w przypadku Agnieszki Chylińskiej sprawa wygląda inaczej.

Dziś prawdziwej Chylińskiej już nie ma

Podbiła serca zbuntowanych rówieśników, niejednego belfra zaskoczyła bezczelną szczerością, krytyków zaś ujęła mocnymi tekstami, które płynące z jej ust w formie piosenek stały się uniwersalnymi manifestami. Cała Polska śpiewała razem z nieokrzesaną chłopczycą ,,Kiedy powiem sobie dość” oraz refren ,,Niekochanej”. Punktem zwrotnym w karierze i osobistym życiu byłej wokalistki O.N.A okazały się narodziny pierwszego dziecka, syna- Ryszarda. Wówczas zmianie uległ nie tylko wizerunek artystki, ale przede wszystkim muzyka, którą sygnowała swoim nazwiskiem. Fani Agnieszki przecierali oczy ze zdumienia, gdy nagrała płytę, utrzymaną w klimacie na pograniczu dance i muzyki popularnej, zasiadła w jury pewnego znanego programu w komercyjnej stacji telewizyjnej, zaszła w kolejną ciążę i z mrocznej brunetki stała się platynową niewiastą. To jednak nie zmiana jej image, ale literacki debiut wywołał najwięcej kontrowersji. Czy słusznie?

Nazywam się Chylińska, Agnieszka Chylińska

Zastanawia mnie, ile wydawnictw odesłało z kwitkiem Chylińską, która postanowiła wydać swoją pierwszą książkę. Sam fakt, iż odbiorcami lektury, o której stało się głośno zanim trafiła do sprzedaży, miały być w szczególności dzieci, zasługuje na uwagę. Mogła przecież uraczyć nas swoją autobiografią, w której na pewno znalazłoby się kilka ciekawych wątków, albo kolejnym poradnikiem w stylu ,,Jak być ponętną mamą dwójki urwisów i przetrwać następną ciążę?”, lub w ostateczności promować zdrowy tryb życia z ćwiczeniami, dzięki którym atrakcyjnie wygląda. Chylińska nie skorzystała z powyższych opcji. Rzuciła się na głęboką wodę, jaką jest dziecięca literatura. Trafianie w gusta najmłodszych konsumentów oraz ich rodziców nie jest czymś dotąd niewykorzystanym. Bowiem już sama Madonna niemalże dekadę temu popełniła bajkę Angielskie różyczki. Za nieksiążkowy przykład mogą posłużyć wróżka Aida oraz Kasia Klich, które zmieniły swoją dotychczasową profesję, bądź repertuar i zajęły się komponowaniem piosenek dla dzieci.

Zezia i Giler

Krótką historię rodziny Zezików przeczytałam jednym tchem. Na początku zainteresowała się nią nawet moja dwuletnia córka. Szczególnie do gustu przypadły jej jednokolorowe rysunki. Świat widziany z perspektywy rezolutnej ośmiolatki, która niczego nie może ukryć przed wszędobylskim narratorem, chwilami jest uroczo naiwny, innymi razy niesamowicie skomplikowany, typowy dla dorosłej rzeczywistości. Wielowątkowość w żaden sposób nie przytłacza czytelnika, wręcz sprawia, iż lektura staje się z każdą kartką ciekawsza. Dzięki przyziemnym sylwetkom bohaterów nawet najmłodszy czytelnik ma szansę na to, by albo siebie z kimś utożsamić, albo znaleźć kogoś wśród swoich najbliższych, kto odpowiadałby fikcyjnej postaci. Ilość bohaterów, różnorodność ich osobowości i problemów wręcz prowokuje do powstawania ciekawych sytuacji.

Jak możecie się domyślić Zezia i Giler są rodzeństwem, zaś powstanie swoich przydomków nie zawdzięczają przypadkowi. Młodszy brat Zuzi – pięcioletni Czarek, jest dzieckiem autystycznym. Z powodu swojej choroby spotyka się z niezrozumieniem ze strony rówieśników, bywa obiektem kpin i przykrych żartów. Jednak zawsze może liczyć na starszą siostrę, która choć nie rozumie jego odmienności, w pełni ją akceptuje i bezwarunkowo kocha Gilera.

Zezia nie jest typową, współczesną ośmiolatką. W kręgu jej zainteresowań nie znajdują się ipady, komputery, Internet, ani wirtualne gry. Pierworodne dziecko państwa Zezików czuje respekt do swoich rodziców, wywiązuje się ze swoich obowiązków, troszczy o domowego zwierzaka, wolny czas spędza z przyjaciółką. Jest jednak coś, co odróżnia ją od dzisiejszej młodzieży. Zuzia praktycznie w każdej sytuacji korzysta ze swojej wyobraźni. Potrafi tak wykreować otaczającą ją rzeczywistość, że nawet najnudniejsze zajęcie, praca domowa staje się niesamowitym przedsięwzięciem. Zezia jest także doskonałą obserwatorką. Umiejętnie kojarzy fakty, stara się właściwie interpretować zachowania dorosłych, wyczuwać ich nastrój, poznać problemy, z którymi muszą się zmierzyć. Jest otwarta na świat, nie boi się wyzwań. Każdego człowieka traktuje z szacunkiem, lecz przede wszystkim nadal jest dzieckiem, ufnym, szczerym i dobrym młodym człowiekiem.

Państwo Zezik tworzą parę, w której role rozkładają się dość nietypowo jak na utarte, książkowe schematy. Bowiem mama Zezi i Gilera jest główną żywicielką rodziny, zadbaną pracownicą pewnego banku, na barkach której spoczywa obowiązek zapewnienia środków finansowych i idącego w parze z nimi poczucia bezpieczeństwa. Ojciec tytułowych bohaterów to oderwany od rzeczywistości artysta, niebieski ptak, bujający w obłokach rzeźbiarz, będący przez większość czasu utrzymaniem swojej małżonki. Między tym dwojgiem dochodzi do różnych scysji, u podłoża których leżą kwestie związane z wychowaniem dzieci, utrzymaniem porządku w domu, życiem rodzinnym oraz finansami.

Dołączone do książki tatuaże

Wrażenia czytelnika

Na co mogą liczyć czytelnicy Zezi i Gilera? Atutem książki jest przystępny język narratora i postaci, daleki od przesłodzonych zdrobnień, w którym obok skomplikowanych dla dzieci słów pojawiają się rozwiewające wszelkie niepewności wyjaśnienia. Istotne są również problemy, które dotyczą poszczególnych postaci. Zezia musi się zmierzyć nie tylko z chorobą brata, pierwszą szkolną miłością, dziecięcymi lękami i marzeniami, ale również z konfliktem między jej mamą i ciocią, bezdomnością koczujących w pobliskim parku osób, opieką nad ukochanym pupilem – kotką ,,Idźstąd”, której obecność koliduje z alergią Gilera i brakiem zainteresowania ze strony pozostałych czytelników.

Warto również wspomnieć o nieszablonowych ilustracjach, które dokładnie odzwierciedlają perypetie młodej Zezikówny, a dla czytelników stanowią nie lada atrakcję. Kolejnym atutem jest wygląd książki, dbałość o detale z twardą okładką na czele. Wydawca książki dołączył do pewnej partii egzemplarzy blankiet z tatuażami. Niektóre z nich naprawdę wyglądają sympatycznie, ale czy moje dziecko chciałoby nosić na swoim ciele wizerunek autorki książki? Szczerze w to wątpię.

Chcę więcej

Przyznaję, Chylińska nie zawiodła moich oczekiwań. Jej debiut uważam za całkiem udany. Pokazała nie tylko, że świetnie rozumie pewną grupę wiekową małoletnich czytelników, ale przede wszystkim potrafi zaciekawić ich rodziców bądź opiekunów. Agnieszka ma lekkie pióro i ogromny dystans do siebie, do zamieszania jakie wywołała tą książką i do odbiorców Zezi i Gilera. Moja obawa, iż na ostatniej stronie lektury zamiast wielkich liter w stylu ,,The End” zobaczę słynne ,,Fuck off” okazała się nieuzasadniona. I całe szczęście…

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Skonsultuj się z lekarzem.

Ewa, 27 lat. Na swoje szczęście czekała 5 zim. Stara się pogodzić bycie mamą z egoistycznymi przyzwyczajeniami. Czyta, szuka informacji, słucha rad doświadczonych mam, próbuje znaleźć złoty środek i wychować córkę na dobrego człowieka. Póki co, widzi małą kopię siebie, która sprawia, że pełną piersią, czuje, że żyje.

Komentarze

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.*

  1. ewanka

    Momentami miałam wrażenie że ktoś opisuje moje życie :-) No i nawet rodzeństwo takie jak moje dzieci :-) Musze mieć tą książkę :-)

  2. kinia

    Ciekawe….:)

  3. atrament180

    No, no, no… ciekawie się zapowiada! Bałam się, że Chylińska dała się porwać modzie na pisanie książek, choć to nie jej branża, ale z recenzji wynika, że ma piosenkarka talent literacki. Mam ochotę przeczytać, zaczytać się i polecić dzieciakom. Pomysł z tatuażami niezły, tym bardziej że to one wpierw mogą przyciągnąć małych czytelników do książki. Notabene – tylko tatuaże z dziećmi uważam za udane :)

  4. NATKA

    Miałam książkę w rękach, dla mnie trąci komercją… Gdyby ni napisała jej Pani Agnieszka, tylko jakis debiutant Kowalski, na pewno sprzedaż nie byłaby tak duża. Osoba,która kilka lat temu zachowywała się wulgarnie i przeklinała nauczycieli, teraz pisze do poduchy. Potrzeba matką…zmian wizerunku – tak się mnie wydaje.

    • Dorota Dorota

      Natka, w pierwszej chwili też tak o niej myślałam. Teraz sama nie wiem. Ciekawe, co bym powiedziała po jej przeczytaniu..Jednak bez lektury się nie wypowiem o treści. Co do popularności związanej z nazwiskiem autorki: jasne. Nie ma wątpliwości, że książka sprzedaje się również, a może przede wszystkim dlatego.