Zdenerwowani i rozczarowani rodzice już byli. Teraz są na skraju wytrzymałości. Zdalne nauczanie trwa po prostu za długo. Dla najmłodszych dzieci, które często nie mogą zostać same w domu – oznacza to jedno – przymusowe ograniczenie aktywności zawodowej rodziców. Chyba, że nie? Niektórzy rodzice wzięli sprawy w swoje ręce. I co postanowili?
Nie będziemy się logować
Niektórzy zwyczajnie przestali godzić się na zdalną naukę. Podkreślają jej uciążliwość, małą efektywność. Widząc oznaki buntu dzieci, ich złość, płacz – poddali się. I postanowili, że dzieci się nie będą logować. Przestaną uczestniczyć w „tej farsie”. I na jakiś czas zdecydują się na edukację domową – nieformalną, ale jednak. Innymi słowy dzieci albo będą uczyć się same (przy wykorzystaniu książek, pomocy online), albo z rodzicami (w dogodnych dla siebie godzinach). Niestety w niektórych przypadkach brak zdalnej nauki oznacza…brak nauki w ogóle. Bo rodzice prawie przez cały dzień w pracy, dzieci nie ma kto dopilnować. Zaległości rosną, tak jak nierówności między tymi, którzy mają wsparcie od rodziców i tymi, którzy nie mają już tego szczęścia.
I tak dziecko pójdzie do szkoły
Jak spokojnie pracować i pozostawić dziecko samo na 10 godzin w domu? Takiego ośmiolatka na przykład. Przecież to trudne.
Rodzicowi ośmiolatka nie należy się zasiłek. Dziecko, według prawa, może zostać samo. Z drugiej stron,y kto bierze za nie odpowiedzialność? Oczywiście rodzic. Dziecko, które przebywa w domu, zostaje tam na odpowiedzialność mamy i taty. Jeśli coś się stanie, to rodzic odpowiada za wszystko. Bo zawierzył, zaryzykował, a niestety się pomylił…Miał pecha, bo zdarzyło się nieszczęście.
Nic dziwnego zatem, że wielu rodziców pisze pisma do dyrekcji, powołując się na obowiązujące przepisy. Te mówią, że jeśli rodzic walczy z pandemią (a walczyć można na wiele sposobów, nie trzeba przedstawiać żadnych zaświadczeń), to dla dziecka powinno znaleźć się miejsce w szkole (w rozporządzeniu jest zapis – „oraz innych osób realizujących zadania publiczne w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19”). Niektórzy podpowiadają również, żeby w piśmie do dyrekcji napisać, że „nie wyraża się zgody na przetwarzanie danych przez twórcę Teamsa” i to też otwiera drogę do rozmów z dyrekcją…
Niestety w ten sposób można wysłać dzieci nie na tradycyjne lekcje, tylko nadal przed komputerem, ale w szkole z opcją opieki świetlicowej. Czasami się zdarza, że nauczyciel prowadzi lekcje online ze szkoły, wtedy wysłane dziecko słucha i siedzi w ławce, pozostałe dzieci uczą się ze swoich domów. Jeśli z danej klasy/szkoły zbierze się więcej dzieci, nauka może przypominać tradycyjną.
W sytuacji, w której rodzic ma wybór – albo zostawić na niemal cały dzień dziecko samo w domu, albo skorzystać z możliwości zostawienia dziecka w szkole – dla niektórych wybór jest oczywisty. A dla Ciebie?
Komentarze