Zajęcia dodatkowe – głośna dyskusja o nowelizacji MEN

Nowelizacja Ustawy o Wychowaniu Przedszkolnym z 1.09.2013 roku wzbudziła ogromne zamieszanie i burzę ze strony tak rodziców jak placówek. Od 1989 roku Ustawa dopuszczała ofertę zajęć dodatkowych prowadzonych przez podmioty zewnętrzne, a wpisującą się w ogólnie rozumiane wychowanie przedszkolne. W ostatnim czasie paleta zajęć została wzbogacona o aktualnie modne lub potrzebne zajęcia opłacane przez rodziców.

Nowelizacja obejmowała dotacje celowe na zajęcia dodatkowe, obwarowane jednak kilkoma warunkami, które m.in. zakładały:

  • Nieponoszenie opłat dodatkowych ze strony rodziców, zwłaszcza za zajęcia prowadzone w czasie podstawowego pobytu dziecka w przedszkolu.
  • Prowadzenie zajęć dodatkowych przez nauczycieli wychowania przedszkolnego zatrudnionych w danym przedszkolu bez podniesienia wynagrodzenia, za to przy własnym dokształceniu się (na własny koszt i w wolnym czasie). Obwarowanie to nie obejmowało tzw. czasu przejściowego potrzebnego nauczycielowi choćby do opanowania gry na instrumencie w stopniu podstawowym. Dodatkowo utrudniło to pracę wychowawcy poprzez zmniejszenie liczby opiekunów w grupie (do tej pory podczas zajęć dodatkowych były obecne – osoba prowadząca i wychowawca).
  • Zajęcia dodatkowo płatne zaproponowano w puli zajęć po tzw. 18:00, co spotkało się z oburzeniem jako z natury dysfunkcyjne dla dziecka ze względu na dobową aktywność dziecka.
  • Zatrudnienie potrzebnych nauczycieli przedmiotów dodatkowych jako nauczycieli lub pomoc nauczycieli. Zreflektowano się jednak, że koszt zatrudnienia tak ogromnej liczby osób przerosłoby kilkakrotnie dotacje celowe ze strony Gmin.

W konsekwencji przedszkola publiczne stanęły w obliczu wykreślenia praktycznie wszystkich zajęć dodatkowych, gdyż finansowanie ich wszystkich stało się niemożliwe. W takie zajęcia wchodziły nie tylko „luksusowe” zajęcia jak balet, karate, język francuski czy taniec towarzyski, ale przede wszystkim obejmowały rytmikę czy korektywę, uznawane do niedawna jako absolutną podstawę w wychowaniu przedszkolnym.

Aby pokonać ten problem na szczeblu lokalnym, Rodzice w porozumieniu z Przedszkolami postanowili za pośrednictwem Rady Rodziców i dobrowolnych składek zwiększyć budżet placówki. Dzięki tym środkom Dyrektor może rozdysponować dodatkowe środki na pulę zajęć dodatkowych zgodnych z oczekiwaniami rodziców. Niestety rozwiązanie to spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem MEN. Zapowiedzieli oni bowiem szczegółowe kontrole ze strony NIK w placówkach, które taki system przyjęły (m.in. Kraków, Słupsk, Gdańsk, Tarnów, Wrocław itp.). Działania MEN spotkały się z ogromnymi protestami oraz oburzeniem nie tylko ze strony Rodziców, ale również środowisk opiniotwórczych.

Oficjalnie MEN broni nowelizacji, twierdząc, że jej celem jest niedyskryminowanie dzieci z rodzin uboższych, zgodnie z zasadą, że skoro kogoś na zajęcia nie stać, to nikt z nich korzystać nie będzie. Warto zaznaczyć, że mowa jest o kwocie rzędu 30 zł miesięcznie oraz nie można zapomnieć o licznych funduszach socjalnych umożliwiających zwalnianie z opłat (również za zajęcia dodatkowe) dzieci z rodzin uboższych lub niepełnych, z których to dyrektorzy placówek chętnie korzystają.

Wreszcie warto podkreślić, że każde dziecko jest inne i ma inne upodobania. Zatem nie wszyscy wybiorą ceramikę czy karate, część wybierze balet, zajęcia plastyczne lub język obcy. Pokuszę się w tym miejscu o ironię w stosunku do owej normalizacji i równania dzieci: skoro równamy wszystkich do jednego poziomu (w tym wypadku w dół), to może pójść dalej i skoro kilkorga dzieci nie stać na obiady, to zrezygnować z nich całkowicie i dodatkowo tym bogatszym zabronić przynoszenia kanapek??

Opinia publiczna podkreśla, że taki proceder nie zrówna startu dzieci biedniejszych i bogatszych, a tylko jeszcze bardziej ten kontrast podkreśli. Bowiem rodzice zamożniejsi zwyczajnie nie poślą dzieci do przedszkoli publicznych. Wybiorą zatem drogę „wyjścia” z systemu niż walkę o poprawę poziomu oferty.

Nie analizując każdego punktu z Nowelizacji paragraf za paragrafem, w skrócie napiszę, że umożliwiono Gminom wprowadzenie zajęć dodatkowych w kwocie nie przewyższającej 1 zł za godzinę (na dziecko). W konsekwencji bogatsze gminy są w stanie zaproponować dzieciom szerszą paletę zajęć niż Gminy biedniejsze. Dodatkowo dana Gmina wyznacza, jakiego typu mają to być zajęcia i na jakim (zestandaryzowanym) poziomie oferowane. Z nowelizacji wyłączone są placówki prywatne, co warte jest zauważenia i podkreślenia. A to dlatego, że nowelizacja obejmująca wyłącznie placówki państwowe jest sprzeczna z konstytucyjną zasadą równości wyrażoną w art. 32. Sam fakt, że podobne zróżnicowanie miało miejsce uprzednio w stanie wojennym budzi pytanie o zgodność z zasadą demokratycznego państwa.

Ostatnią kwestią (choć tak naprawdę najważniejszą) są dzieci – wpływ zajęć na ich rozwój. Według mądrych badań polskie dzieci w wieku 3 – 5 lat maja najniższy udział w edukacji w całej Europie !!! W tych samych badaniach wskazano, dlaczego wczesna edukacja dzieci jest tak istotna dla ich rozwoju i późniejszego życia. W najmłodszych latach najsilniej kształtuje się większa część umiejętności intelektualnych i społecznych. Nie dając im więc oferty adekwatnej do potrzeb, marnujemy kapitał ludzki drzemiący w dzieciach. Oczywiście badania te podkreślają, że największe straty ponoszą dzieci, których rodzice nie są w stanie zaoferować im odpowiedniego bodźcowania w środowisku domowym, a więc dzieci z rodzin ubogich, dysfunkcyjnych oraz mieszkających w biednych rejonach kraju.

Co ciekawe, nowelizacja MEN oficjalnie chroni budżety domowe rodzin poprzez niwelowanie podwójnej opłaty za pobyt dziecka w przedszkolu. Mowa tu o podstawowym opłaconym czasie pobytu dziecka w przedszkolu oraz symultanicznym prowadzeniu dodatkowo płatnych zajęć prowadzonych przez nauczyciela z zewnątrz. W rzeczywistości wyklucza to możliwość odbywania się jakichkolwiek zajęć dodatkowych (poza prowadzonymi przez wychowawców) w trakcie podstawowych 5 godzin opieki nad dziećmi. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że wspomniany przedział czasowy jest dla dziecka najbardziej produktywny i najkorzystniejszy z punktu widzenia aktywności dobowej dziecka.

W konsekwencji tej nowelizacji wracamy do czasów świetności kabaretu Tej, kiedy to kombinowanie przeciętnego Polaka staje się systemem umożliwiającym przetrwanie i wyjście poza żelazną dyktaturę państwa. Bowiem sposobów obejścia nowelizacji jest kilka i z nich chętnie korzystają dyrektorzy placówek we współpracy z Rodzicami. I dopóki MEN nie wypunktuje tych sposobów jako zakazane, trwać one będą w obronie poziomu intelektualnego naszych dzieci niczym szara strefa.

Zatem Rodzice przedszkolaków z przedszkoli publicznych – do podziemia!

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Skonsultuj się z lekarzem.

Mam na imię Julia. Jestem mamą dwóch żywiołowych księżniczek - Łucji i Barbary. Biorąc pod uwagę najnowsze trendy jestem mamą z innej planety. Kocham swoje córki i właśnie dlatego stosuję dyscyplinę, okazuję miłość, ale też niezadowolenie. Uprawiam wariactwa, kiedy jest na to pora, a kiedy trzeba odsuwam je na bok żeby zrobić obiad czy wypić kawę. Nie stosuję tzw. bezstresowego wychowywania, bo jego "efekty" widziałam (i widzę) i odczułam w pracy zawodowej (od prawie dekady uczę dzieci w różnym wieku – od przedszkola po liceum i dorosłych, z różnych środowisk). Wychodzę z założenia, że człowiek musi poznać życie żeby wiedzieć z czym będzie się mierzył przez następnych kilkadziesiąt lat.

Komentarze

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.*

  1. Agnieszka

    Pani Julio. Zdecydowanie popieram ideę Pani wypowiedzi, jednak, przyznam szczerze, ledwo mogłam ją doczytać ze względu na nieścisłości w niej zawarte. Pisze Pani: Nowelizacja obejmowała dotacje celowe na zajęcia dodatkowe… W znowelizowanej ustawie o systemie oświaty mamy 3 punkty, które dotyczą zajęć dodatkowych: definicję opłaty za przedszkole, wysokość opłaty oraz uściślenie, że przedszkole nie może pobierać od rodziców żadnych innych opłat. Nie podam Pani dzisiaj artykułów i paragrafów, proszę spojrzeć w tekst ustawy. W tekście ustawy nie ma NIC na temat przepływu pieniędzy między rodzicami a firmami zewnętrznymi świadczącymi usługi w budynku przedszkola. Na początku września zarówno z wypowiedzi K. Szumilas jak i komentarzy medialnych wynikało, jakoby nowelizacja cokolwiek zmieniła w kwestii zajęć dodatkowych. Liczne wykładnie ustawy z różnych kancelarii potwierdzają zgodność prawników co do kwestii – w świetle obowiązującego prawa prowadzenie zajęć dodatkowych na dotychczas obowiązujących zasadach jest legalne.

    • Julia Julia

      Pani Agnieszko
      Pisząc ten artykuł oparłam się nie tylko na Ustawie i dwóch projektach nowelizacji (znalazłam gdzieś w archiwach wcześniejszą wersję) ale również na trzech interpretacjach prawników publikowanych w internecie. A ponieważ pracuję w przedszkolu dodatkowym źródłem informacji było także ono.
      Muszę przyznać, że ma Pani rację. Cała nowelizacja jest dość niejasna i ja również mam wrażenie nieścisłości. Być może ta, która Pani przeszkadzała jest wynikiem oparcia się na zbyt wielu dokumentach ;)
      Dotacje celowe, czyli te na zajęcia dodatkowe, to te, o których piszę i obejmują one kwotę 1zł.
      Zgadza się, że wcześniej jak i dzisiaj zajęcia prowadzone są przez osoby z zewnątrz. Jednym z pomysłów było zastąpienie ich wychowawcami.
      Współpraca pomiędzy Radami Rodziców, a nauczycielami zewnętrznymi zajęć dodatkowych jest praktykowana i jak najbardziej legalna. Przywołałam jako przykład sytuację kilku miast, gdzie MEN postanowił przeprowadzić kontrolę gdyż uznali takie działanie jako szkodliwe i niejako „wymuszające” dodatkowe koszta na pozostałych rodzicach.
      W całej tej sytuacji najbardziej smuci fakt, że zamiast piąć się w górę i proponować więcej i lepiej, aby każdy miał wybór, Polacy muszą walczyć o podstawy. Nie tak powinna wyglądać polityka prorodzinna.

  2. asiula

    rodzice sobie poradzą. na szczęście dla dzieci mozna wiele, naprawde zal mi, jak mysle, ile mozna by bylo, gdybysmy nie zyli w takim chorym panstwie

  3. krola

    Zajęcia dodatkowe były i są potrzebne. Rytmika, elementy języka obcego czy logopeda… Teraz u dzieci znajomych nie ma tego wcale w państwowym przedszkolu…. W prywatnym owszem, bo szeroka oferta to element marketingowej machiny.

  4. Warsztaty Robotów

    Rodzice radzili sobie, radzą i będą radzić sami, sami będą edukować,
    sami wysyłać na zajęcia dodatkowe, które są ważne w edukacji dziecka, przecież warsztaty z języka angielskiego bądź robotyki to wspaniała alternatywa dla rozwoju młodego umysłu.

  5. Kaśka

    W naszym przedszkolu zajęcia dodatkowe się odbywały – umowę podpisywali rodzice z osobami z zewnątrz, które prowadziły zajęcia. Da się? Da się. Szkoda tylko, że MEN nie pomyśli, jak w inny sposób można zapewnić dzieciom ciekawe i fajne zajęcia, z których wyniosą dodatkową wiedzę. Szkoda, że za wszystko trzeba płacić tak duże pieniądze, jeżeli chce się, aby dziecko wiedziało, coś poza sztywne ramy programu. Szkoda, że nie każdego stać, aby zapewnić dziecku szeroki wachlarz zajęć dodatkowych. Szkoda…