Mamy kolejny powód do tego, by kupić dziecku zwierzątko. Badania wykazały, że dzieci, które wychowują się w domu, w którym mieszka również pies lub kot są bardziej odporne na zachorowania: infekcje wirusowe, łagodniej przechodzą choroby układu oddechowego oraz zapalenie ucha.Do wspomnianych wniosków udało się dojść fińskim uczonym, którzy zauważyli, że alergeny zwierzęce oraz zanieczyszczenia przenoszone z sierścią pupila do domu mają pozytywny wpływ na układ odporności u dzieci. Dzięki temu organizm niemowląt od samego początku jest lepiej stymulowany do wytwarzania reakcji obronnych. W ten sposób uczy się rozpoznawać otaczające go wirusy, bakterie i szybciej dojrzewa do wypracowania odpowiednich mechanizmów obronnych.
Badania przeprowadzono na blisko 400 niemowlętach urodzonych między 2002 a 2005 rokiem życia. Każde z dziecka badacze obserwowali przez rok. Niemowlęta, które miały stały kontakt z psem lub kotem chorowały mniej niż pozostałe dzieci. Przykładowo prawdopodobieństwo wystąpienia infekcji ucha środkowego, która jest bardzo częstą chorobą wieku dziecięcego, spadło z około 76% do 44%. Dzieci, które nie miały kontaktu ze zwierzętami chorowały o 10% częściej, a te, które przebywały w domu z czworonogami rzadziej musiały być leczone antybiotykami.
Jak pogodzić potrzeby dziecka i psa, zwłaszcza kilka dni po porodzie? Przeczytajcie!
Nasz kot niestety tak się daje nam we znaki, gdy już przestał być w centrum zainteresowania, że myślimy nad oddaniem go innej rodzinie lub zawiezieniu go na wieś… Szkoda, bo na początku jak wróciłam z Córą do domu było naprawdę ok….
Nasz Lucek (rudy kot po kastracji, ale nadal z temperamentem), znajda z chorobą sierocą przez pierwszy tydzień po naszym powrocie ze szpitala omijał zarówno mnie jak i dziecko szeeerokim łukiem. Był zdecydowanie obrażony. Po tygodniu spania poza naszym i dziecka łóżeczkiem schował jednak dumę do kieszeni i wpakował się córce w nogi. Śpią tak do dziś. Jedno obok drugiego. Wczoraj nawet pozazdrościł jej poduszki (zainspirowana artykułem Dagmary-logopedki wprowadziłam poduchę do łóżeczka) i kiedy spała ułożył się jak rogal wokół jej główki co by też skorzystać :)
Kot i córka żyją w pełnej symbiozie – córka karmi go przeżutymi smakołykami ze swojej buzi, on ich nie je :) Córka gania za nim i głaszcze go, pokazuje gdzie ma ucho i oko (tych ostatnich wyjątkowo nie lubi), obserwuje z uwagą jak je i pije z miski (ostatnio zaczęła tak pić wodę – wylewa na podłogę i schyla się jak kotek). Kiedy Lucek ma już dość bliskości z córką wskakuje na szafki i odpoczywa od niej.
Nie martwimy się o higienę, zwyczajnie kąpiemy kota pod prysznicem, z szamponem raz na miesiąc i dbamy o odrobaczanie, szczepienia itp. Kot jest domowo-podwórkowy więc Jego higiena i zdrowie są dla nas ważne.
Zobaczymy, co się wydarzy jak za 1,5 miesiąca pojawi się drugi „alien” w domu… :)
Co to znaczy, że kot jest „domowo-podwórkowy”?
:) u nas też po artykule logopedy- poduszka zagościła w łóżeczku :)
Zgadza się, my też mamy poduchę :)
my nie mamy zwierzaków w domu narazie bo pewnie jak syn troche podrośnie to będzie chciał mieć zwierzaka
Aż mnie ciarki po plecach przechodzą jak wyobrażam sobie kota w łóżeczku dziecka…
a moja córeczka od urodzenia praktycznie ma kontakt z psami i kotami, a w jej łóżeczku jak była malutka nie raz gościł nawet szynszyl i jest zdrowa wesoła i uwielbia zwierzaki :) moim zdaniem to jest sposób żeby nauczyć dziecko szacunku dla „życia” no i kontakt ze zwierzakami pobudza zmysły oraz pomaga w późniejszych kontaktach międzyludzkich. Przecież dzieciom z problemami neurologicznymi zaleca się bezpośredni kontakt ze zwierzakami. Ale to indywidualna sprawa każdego rodzica czy chce stymulować, czy hamować rozwój swojej pociechy…
co to to nie….wszędzie ale nie w domu…litości….
mieszkamy na wsi mamy pieski 2 podwórkowe- córka uwielbia za nimi ganiać po podwórku, chodzą z nami na spacery ale na tym się ich rola kończy…do domu nie mają wstępu,
kocham zwierzaki ale jakieś zasady muszą obowiązywać…
Moniko jestem tego samego zdania! Pies niech pilnuje domu, a kot łapie myszy! Ich miejsce jest na podwórku, a nie w łóżeczku dziecka!
Jakie to zaściankowe… Ja też mieszkam na wsi, ale nasz pies kiedy ma ochotę to jest na podwórku, a kiedy chce przychodzi do domu (zwłaszcza na noc). Jest takim samym domownikiem jak reszta i wbrew pozorom słucha, rozumie i szanuje innych. Mój wujek (stary kawaler) też myśli tak jak Wy, że pies i kot owszem, ale nie w domu…