Zdecydowałaś się wychować dziecko bez smoczka? Sama nie wiem, czy Ci gratulować odwagi, czy mając w pamięci pierwsze tygodnie z życia naszej córki – współczuć…Musisz się przygotować na naprawdę trudne dni i długie godziny podczas których po każdym wyjściu do toalety będziesz słyszała przeraźliwy płacz, a przy co drugim zakwileniu zostanie Ci oddane przez partnera dziecko, ze stanowczą miną – „trzeba nakarmić”. Jeśli dodatkowo przyznasz, że karmisz piersią, a maluch dławi się i wypluwa smoka, to możesz być prawie pewna, że mimo wielkiej miłości do dziecka, będziesz przez pierwsze miesiące, kiedy instynkt ssania jest najsilniejszy, czuła albo lekkie „uwieranie” albo naprawdę dotkliwe w skutkach uziemienie. To może być trudne! Przygotuj się na to! Jak wygląda wychowanie bez smoczka?
Gdy karmisz piersią…Wychowanie bez smoczka
Gdy karmisz piersią to przez pierwsze sześć tygodni dziecku nie zaleca się podawania smoka: ani tego służącego do uspokajania, ani tego od butelki. Wszystko dlatego, by nie zaburzyć odruchu ssania. Nie brak przypadków, kiedy podany smoczek noworodkowi sprawił, że u malucha został zepsuty tak ważny dla karmienia piersią prawidłowy odruch. Dziecko zaczęło ssać słabo, płytko i nieefektywnie. Na skutek czego pierś była niewystarczająco stymulowana, zaczęła produkować zbyt mało pokarmu i karmienie piersią zakończyło się fiaskiem.
Smok w pierwszych dniach ma również inną wadę. Tuż po porodzie dzieci zmęczone trudami porodu ze smoczkiem w buzi często przesypiają wiele godzin pod rząd i nie budzą się na karmienie o porze, co może utrudniać dostarczanie odpowiedniej ilości mleka i zaburzać ich wzrost. Z tego powodu położne przez pierwsze tygodnie zalecają, by zbyt długo śpiące maluchy budzić na karmienie. Może wydawać Ci się to niedorzeczne, jednak takie zalecenia mają swoje logiczne uzasadnienie.
Początki bez smoka, czyli trzymać się, czy omijać?
Na straży zasady niepodawania smoczka dziecku przez pierwsze sześć tygodni życia, kiedy kształtuje się odruch ssania, stoi wielu lekarzy i położnych. To oficjalne, popierane przez autorytety ze świata medycyny stanowisko.
Dlatego nie powinno Cię dziwić, że smoczek uspokajacz to „niepożądany gość” na większości oddziałach położniczych. Jego pojawienie się w wielu szpitalach nie pozostaje bez echa. Jeśli mimo to zdecydujesz się go dziecku podać, musisz się liczyć z protestem kadry medycznej, a niekiedy ze stanowczym nakazem wyjęcia go dziecku z buzi.
Walka o smoczek
Jeśli właśnie urodziłaś pierwsze dziecko, możesz mieć problem z postawieniem się kobietom, od których zależy Twoje dobre samopoczucie w pierwszych dniach po porodzie – położnym. Wpływ ten może być tak silny, że smoczka rzeczywiście nie podasz przez pierwsze tygodnie życia. To rodzi kolejne konsekwencje.
Niemowlę, które od pierwszych dni życia nie pozna smaku silikonowego czy gumowego przyjaciela z pewnością, co pokazuje naprawdę sporo przykładów, odmówi jego ssania w przyszłości. Naturalne, że niemowlę będzie wolało podawaną na każde żądanie pierś, która jest ciepła i pachnie mamą niż nieciekawy smoczek, którego ssie się w całkowicie inny sposób. Potrzeba jedynie kilku dni, by mądra istotka poznała, co jest dobre i by żaden choćby najlepszy wyprofilowany smoczek nie pasował…a jego podanie kończyło się wypluwaniem, a nawet odruchem wymiotnym.
Smoczkowe próby
Oczywiście można próbować różnych kształtów, rozmiarów i typów, jednak szansa, że jakiś się nieprzekonanemu niemowlakowi spodoba, jest niewielka. Konsekwencja i upór rodziców może w tym temacie pomóc, jednak często w praktyce nauka ssania smoczka mija się z celem. Skoro bowiem maluch nie chce, to po co go zmuszać? Wiele osób powie, że należałoby się raczej cieszyć! Na pamiątkę po próbach zamiany niesmoczkowego malucha na kochającego dydka niemowlaka większości rodzicom pozostaje jedynie… pokaźna kolekcja smoczków.
Gdy nie decyduje dziecko…
Z drugiej strony wychowanie bezsmoczkowe nie musi być decyzją dziecka, ale może być świadomym wyborem rodzica. Takie sytuacje też się zdarzają i trudno z ich zasadnością polemizować.
U podstaw wychowania bez smoczka leży najczęściej chęć długiego karmienia naturalnego, uniknięcia problemów z odzwyczajaniem od smoczka, jak również preferowanie naturalnego rodzicielstwa.
Wychowanie bez smoczka, dlaczego tak?
-
- Ochrona zgryzu,
- Brak wielu problemów z rozwojem mowy,
- Łatwiejsze karmienie piersią,
- Dzieci karmione piersią na żądanie mogą obejść się bez smoczka.
- Niektóre mamy twierdzą, że podawanie smoczka dziecku to swego rodzaju „oszustwo”. W ich ocenie dziecko nie chce tego typu przyjaciela, potrzebuje bliskości mamy i jej ciepła.
Witam. Artykuł ciekawy i rzetelny, ale zupełnie nie zgadzam się z opinią o horrorze spodowanym brakiem smoczka. Jestem mamą rocznej Majki, którą wspólnie z Mężem wychowujemy bez smoczka. Z ogromnymi sukcesami i powodzeniem :) Niemowlę komunikuje się ze światem za pomocą płaczu, to normalne. Płaczą dzieci 'dydkowe’, jak i te bez 'dydka’. To normalna forma komunikowania się ze światem. Czytając artykuł, mam wrażenie, że autorka generalizuje dzieciaki. Mam porównanie do rówieśników Majki, którrzy wychowani są na smoczku i często odnoszę wrażenie, że mają więcej problemów niż przyjemności ze smoczka. Kwestia zgryzu już jest znana chyba wszystkim, ale my z Mężem zgodnie uważamy, że smoczek to wygoda przede wszystkim dla rodziców, hipokrytami są Ci, którzy uważają, że to dla dobra dziecka. Smoczek uzależnia nie tylko dziecko, ale i rodziców. Którzy, słysząc płacz pociechy, nie zastanawiając się, co dolega latorośli, podają smoczka i oddychają z ulgą. A nie na tym to polega… Żeby dać dziecku poczucie bezpieczeństwa, trzeba je zrozumieć, a nie zagłuszać silikonem! Nasza Majucha nie zna smoczka, a karmiłam ją piersią 9 miesięcy. Przez ten czas nie miala ani butelki, ani smoczka. Miesiąc przed odstawieniem ograniczyłam pierś do 2 razy na dzień i ewentualnych nocnych karmień, ale i one bywały rzadko. Z perspektywy czasu, kiedy rodzice innych dzieci w wieku naszej Córki walczą teraz z odstawieniem od smoczka, my cieszymy się każdym dniem :) I wcale nie wspominamy tego czasu jako horror wiecznie drącego się dziecka. Wręcz przeciwnie. Majka płakała, jak każde dziecko, kiedy miała mokro, była głodna, było jej gorąco itd. POLECAM wszystkim zimnej krwi i nie dawanie się powszechnym opiniom, że dziecko MUSI mieć smoczek! NIE MUSI! Dzięki temu jest wbrew pozorom spokojniejsze, sen przebiega dużo spokojniej, aniżeli u dziecka, któremu co rusz wypada smoczek. Majka też potrafi obudzić się z płaczem w nocy, jest w okresie ząbkowania, na co smoczek nie pomoże, więc tak czy siak każdemu rodzicu przyjdzie się z tym zmierzyć. Czy nie łatwiej być dumnym, kiedy człowiek poświęcił więcej siebie niż pójść na łatwiznę? Wszystkim mamo, które karmią piersią, polecam po prostu karmienie mieszane, pierś – butelka. Wtedy jest szansa na czas dla siebie :) Przy odrobinie dobrej woli, współpracy z partnerem i zrozumienia można zdziałać cuda!
Dumna Mama Majki, dziękujemy za komentarz :) i gratulujemy wychowania bezsmoczkowego! :) Być może pewne generalizowanie autorki tekstu wynika z faktu braku prawdziwego porównania – w postaci drugiego dziecka tym razem smoczkowego i najlepiej takiego wychowywanego razem z tym „na smoczku”. Chyba najprościej byłoby to porównać obserwując bliźniaki…;)
Bezsprzecznie – starania niedawania smoka warto chwalić. Mimo to, zdania, co do tego, jaki jest tego skutek, są oczywiście podzielone. :)
ja sie zgadzam. jesli bede miala drugie dziecko, a zakladam, ze bede, to wychowam juz ze smoczkiem. pod wieloma względami zaluje, ze nie nasz synek byl wychowany bez smoczka…
My z mężem gdy już byłam w ciąży planowaliśmy nie podawać smoczka, tak więc zupełnie o nim nie myśleliśmy. Mały od początku był karmiony piersią miał dość silny odruch ssania. Po powrocie ze szpitala w natłoku gości poddaliśmy się i podaliśmy synkowi smoczek ( dostaliśmy z gadżetami ze szpitala) mały narobił takiego płaczu, że przez godzinę nie można było go uspokoić. Potem próbowaliśmy jeszcze kilka razy użyć smoczka tym razem nie dla uspokojenia ale by nie wdychał mroźnego powietrza na spacerze. Reakcja była taka sama , niebotyczny krzyk maluszka. Niestety również podawanie herbatki z butelki przez smoczek kończyło się napadem płaczu. Uznaliśmy, że nic na siłę. Synek ssał paluszek owszem ale tylko chyba 2 noce , nie był płaczliwym dzieckiem a gdy na spacerze czasem zapłakał wystarczyło pogłaskanie po policzku czy główce. Nigdy nie pomyślałam, że mamy dydkowe mają łatwiej:)
Dziś mój syn ma 1,5 roku nadal karmie go piersią wieczorem, nadal nie pije z butelki, od 4 miesiąca używaliśmy do pojenia niekapka, teraz pije z bidonu i otwartego kubka a na widok smoczka u innych dzieci patrzy ze zdziwieniem co to za zabawka:) A do zasypiania wystarczy mu ukochany misio.
Ja planowałam nie dawać smoczka, choć zakupiłam taki w razie czego. Niestety uległam namowom koleżanek, które mówiły ile ona będzie jadła. Daj jej smoczek, to uśnie i tak dalej. No i się skusiłam. Teraz Mała ma 2 lata i nie umie zasnąć bez smoczka. Raz próbowałam się już go pozbyć. Leżałam z Mała wieczorem, głaskałam, przytulałam. Aż Mała tak się zdenerwowała, że zaczęła się miotać, skakać, uderzać głową o ścianę. No i uległam, bo bałam się, że zrobi sobie krzywdę. Myślę, że teraz byłabym mądrzejsza i poprostu moje dziecko nie miało by smoczka wcale.
No więc właśnie.. miraga_ jest żywym przykładem na to, co miałam na myśli, komentując wcześniej artykuł. Kobietom, rodzicom, ludziom tylko się wydaje, że smoczek to zbawienie, spokój itd.
Powtórzę raz jeszcze, wychowaliśmy córkę bez smoczka.. Majka ma 15 miesięcy, przesypia noce jak niedźwiedź, ma śliczne proste ząbki. Nigdy nie miała pleśniawek ani ataków bezpodstawnego krzyku. Mało tego.. wszystkie koleżanki, ktore mają dzieci w podobnym wieku chodzą po ścianach z niewyspania… Bo raptem ten cudowny wynalazek jakim był dla nich smoczek, okazał się ich UTRAPIENIEM i UDRĘKĄ. Ich dzieci budzą automatycznie, gdy smoczek wypadnie im z buźki podczas snu. Dramat. Pomyślcie! Czy nie warto? To nieprawda, że dziecko bez smoczka jest rozdarte! To tak, jak nie wiem… Jak nie nauczysz się pić awy to funkcjonujesz normalnie cały dzień. Kiedy jednak kawa jest Twoim nałogiem, musisz ją wypić, żeby nie zasnąć. To samo jest z dziećmi. Dla własnej wygody robicie dzieciom krzywdę!!! SMOCZEK NIE ZASTĄPI UWAGI I OPIEKI RODZICÓW!
Dumna Mamo Majki, ja się z Tobą zgadzam w 100% – smoczek nie zastąpi uwagi i opieki rodziców, to oczywiste. Jednak nie taka jest jego rola – przynajmniej w mojej ocenie. Według mnie, ma on po prostu pomagać i odciążać wtedy, kiedy dziecko ma najsilniejszy instynkt ssania, żeby mama miała chwilę dla siebie. :) No ale mogę się”mądrzyć” skoro wychowałam dziecko bez smoczka, to pewnie nie wiem o czym mówię ;))
a moja Gwiazda sama zadecydowała, że smoczek to nie to co lubi więc probelm się rozwiązał. Próbowałam kilka razy „wcisnąć” smoka ale gdzie tam, najdalej po kilku sekundach wypluwała. A tak wogóle ma już cztery miesiące i jest bardzo spokojnym dzieckiem. naprawdę mało płacze i tylko lubi sięnosić i spać na moich rękach ale to nie problem bo mój urlop macierzyński jest tylko dla niej. Dodam, że moje dziecko jest na mleku modyfikowanym
Sporo tych dzieci, co smoczki odrzucają…:)
Popieram Cię teraz w 100%. Mojej córci smoczek w niczym nie pomógł, jak płakała w dzień, to i tak go nie chciała. Niedawno się go pozbyliśmy. Nie było tak trudno, jak myślała. Ale teraz córcia nie umie zasnąć w dzień. Nie chce się w ogóle kłaść. A kiedyś dostawała smoka i się sama układała.
My również wychowujemy bezsmoczkowo :) choć parę razy próbowałam podać Córce smoczek- by nie pakowała do buźki rączek i wszystkiego co się da, ale kończyło się to wręcz oburzeniem. Myślę, że radzimy sobie dobrze bez smoka i w zasadzie cieszę się, że nie będziemy mieć problemu z odzwyczajaniem. Dumna Mamo Majki w 100% popieram Twoje komentarze, wielu rodziców używa smoka jako „zatykacza” byle było nie było słychać płaczu… A jak taka mała istotka ma nam powiedzieć, że coś jej nie pasuje? Ale jest też ta druga strona, o której pisze Pani Dorota w artykule- zwykłe, ludzkie zmęczenie mamy gdy po raz nty musi podać pierś a oczy same jej się zamykają… wtedy łatwiej byłoby podać uspokajacza, no ale myślę że omijanie „pójścia na łatwiznę” zaoowocuje w przyszłości. Ale jeśli Maluch chce od początku smoczek, to czemu nie? Apeluję tylko o zdrowy rozsądek Drogie Mamy… Nie używajcie go jako „zatykacza”…
Artykuł jest nierzetelny i pełen bzdurnych uogólnień. Autorka bazuje na własnych doświadczeniach przenosząc je na całą populację dzieci, zupełnie niepotrzebnie strasząc przyszłych rodziców. Moje bezsmoczkowe dziecko w żadnej mierze nie zachowywało się w opisywany sposób, a ja widząc płaczące dziecko zatykane smoczkiem nie myślę „I już? Takie to proste?”, tylko „Nie tak się uspokaja płaczącego malucha”.
Skomentuję argumenty „dlaczego nie”.
Pierwszy jest absurdalny, dziecko można uspokoić i nakarmić nie używając smoczka ani butelki, ja pierwszy raz wyszłam z domu na dłużej kiedy syn miał 4 tygodnie.
Drugi to również nieprawda – dziecko bezsmoczkowe niekoniecznie oznacza dziecko uspokajające się wyłącznie przy piersi. Kościół – mogą w nim wisieć obraz z Matką Boską karmiącą, ale karmić już nie wypada? Znów bzdura!
Trzeci – nieprawda. Wcale nie jest tak, że malucha bez smoczka trudno wyciszyć i trudno mu zasnąć.
Czwarty: nieprawda, nie każde dziecko ssie palec, nie każde ssące trudno od tego odzwyczaić.
Piąty – znów nieprawda, są znacznie lepsze metody na kolkę niż smoczek.
Szósty – rzeczywiście rozkoszna alternatywa: nocne poszukiwanie smoczka, bo dziecko obudziło się bez niego i płacze…
Siódme – tu nie ma pełnej generalizacji, więc tylko zapytam: skąd autorka ma takie dane? Są jakieś badania na ten temat?
Powtórzę: wstyd publikować takie bzdury. Jeśli autorka chciała się podzielić ze światem swoimi przemyśleniami, to mogła napisać to w inny sposób, opisując własne doświadczenia, a nie sugerując, że sytuacja musi wyglądać w tak tragiczny sposób. Odnoszę się szczególnie do zdań typu „Musisz się przygotować na naprawdę trudne dni i długie godziny podczas których po każdym wyjściu do toalety będziesz słyszała przeraźliwy płacz, a przy co drugim zakwileniu zostanie Ci oddane przez partnera dziecko, ze stanowczą miną – „trzeba nakarmić”.”
Droga Julko, przede wszystkim dziękuję Ci za komentarz. Polecam jednak odrzucić emocje, a potem uważną lekturę artykułu. Trzeba czytać ze zrozumieniem. :)
W artykule przedstawiłam wady i zalety podawania smoczka. Opisałam również własne doświadczenia w wybranych akapitach, które zostały wyraźnie oznaczone. Mija się z celem komentowanie i cytowanie wybranych fragmentów, zwłaszcza tych ze wstępu, które mają zachęcić do lektury artykułu i same w sobie zmobilizować do zastanowienia się nad problemem.
To, że wiele mam żałuje, że przy pierwszym dziecku nie podało smoczka potwierdza, że przy drugim już nie obawiają się tego zrobić (sporo przykładów można znaleźć wśród tak zwanych „znanych mam”). Z drugiej strony równie wiele jest tak silnie przekonanych, że podawanie smoczka nie ma sensu (patrz wady), że tego nie robi. Tak jak napisałaś, każdy jest inny. Możemy znaleźć równie wiele informacji o tym, że smoczek jest wybawcą, jak równie dużo, że jest zmorą. I nie zmienia to faktu, że to jeden z wywołujących najwięcej emocji gadżetów. Zwłaszcza teraz, kiedy wiele mam dałoby się „zabić” za propagowanie idei karmienia piersią i za naturalne wychowanie w bliskości.
Dlatego powtórzę: nie twierdzę, że smoczek to idealne rozwiązanie. Z własnego doświadczenia oraz opisanych w artykule Mam jestem jednak przekonana, że umiejętnie używany może być pomocny. Gdyby tak nie było, dawno już wszystkie firmy go używające wycofałyby z rynku. Skoro jednak miliony mam na całym świecie go używa, znaczy, że jest pomocny. Skoro wiele mam nie wyobraża sobie bez niego wychowania dziecka, znaczy, że chyba coś w tym jest? Każdy ma prawo sam decydować! Portal sosrodzice.pl tym różni się od innych stron, że publikuje treści takie jak powyżej (czasami niepopularne, wzbudzające kontrowersje, czy jak piszesz, a z czym ja się nie zgadzam: „nierzetelne”). Pozdrawiam :)
Prawdziwa cnota krytyk się nie boi.
Szkoda, że usunięto moją odpowiedź.
julko, a kogo Ty krytykujesz? Chyba samą siebie…w Polsce to trzeba beczeć jak inni, bo jak napisze się coś innego, to od razu gromy lecą.
o jakich Ty badaniach piszesz? Jakich potwierdzeniach tez? Każdą tezę można potwierdzić i obalić. Wystarczy trochę zapoznać się z tym, co się dzieje w świecie nauki…i czasem z kuriozalnymi wynikami badań amerykanów. Karmiłaś malucha piersią przy ołtarzu? I znowu nieznajomość spraw. Pogadaj sobie z pierwszym lepszym księdzem na ten temat. w artykule nie ma informacji, że każde dziecko ssie palec, ale ze zazwyczaj tak sie dzieje…i znowu jakas mama pilnie warczaca nad swoimi tezami. Do reszty sie nie odniose, bo sie Julio powtarzasz…Bezsensu. A Pani Doroto, gratulacje za odwagę w pisaniu tego, ze macierzynstwo bywa trudne…a nie ciagle matki polki sie wypowiadaja, ze dzieci sa rozkoszne i rozumieja doroslych od poczecia. dzieci to dzieci, a dorosli czasem potrzebuja pomocy – smoczka. jak ktos nie chce z niego korzystac – jego sprawa, tylko niech nie oburza sie na kogoś, kto chce twierdzic inaczej.
Ja obecnie używam smoczka sporadycznie i nie uważam go jako „wyciszacza” i jestem z niego bardzo zadowolona a narzeczony nie oddaje mi przy każdym zakwileniu
Hmm… a Pani? na jakie badania się powołuje obalając wspomniane twierdzenia? To samo można zarzucić Pani.
Ja miałam to szczęście że żadne z mojej trójki dzieci, nie tknęło się smoczka. Udało mi się tylko syna uwiecznić na fotce z cumlem.
Ewanka, witaj :)) Już Cię dawno tu nie było u nas :)
hm…ja podaję smoczka też sporadycznie…no cóż tak wyszło:) Myślę że nie jest aż tak źle jeśli powoli będziemy maluszka ostawiać do smoczka i nie będziemy go nadużywać:)
Wiem o wadach zgryzu itp. ale cóż nie chcę się czuć winna że podałam smoczka bo teraz większość młodych rodziców jest przeciw smyczkowemu wychowaniu i jak czasem mówię że podaję smoczka to tak jakbym nie wiem co powiedziała…a przecież używam go z głową:)
Żałuję, że nie podałam smoczka. Pierwsze tygodnie to był wielki koszmar i nieporozumienie. Szkoa, że nie posłuchałam serca, ale jakichś durnych zaleceń. W ten sposób pierwsze tygodnie wspominam, jakbym siedziała w klatcę, a nie wychowywała dziecko. Opieka była bardzo męcząca. Smoczek myślę, że pod wieloma względami ułatwiłby mi życie…
Boże, ile mam tyle opini, a każda broni swojego. Ja podałam smoczek ok 5m-ca życia, bo nie mogłam przestawić malucha na butelkę, zaczęliśmy od smoczka. Dostawał tylko do zasypiania na noc. teraz ma 2 lata i od tygodnia jest gehenna. Zabraliśmy smoka i nastąpiła zmiana zachowania. Nasz radosny szczęśliwy synek ciągle płacze, nie je , nie pije, żłobek omija z daleka. Płacz, płacz płacz. Już 8 dzień dzisiaj, nie daję rady. Mały jest uparty i ja też. Synek ani razu nie powiedział, że chce smoczka, tylko płacze… Masakra. Za trzy tygodnie mam termin porodu , chyba mu oddam tego przyjaciele, wymiękam…
yokoono81, nie mam oświadczenia ze smoczkiem, ale śmiem przypuszczać, że jak teraz oddasz smoka, dziecko następnym razem nie popuści i będzie jeszcze gorzej. W końcu dwulatek to już potrafi…;)
Powiem tak: to czy dziecko będzie „smoczkowe” zależy od mamy, ale i od samego malca. Synkowi początkowo nie dawałam „dyda”, jednak po kilku przepłakanych godzinach wreszcie się ugięłam… jakież było moje zdziwienie, kiedy synek zwyczajnie go wypluł! Córa ssała smoka prawie do 2 lat! Po jakimś czasie Szymon zaakceptował smoczek, ale wyłącznie w chwilach ogromnego zmęczenia albo płaczu. Myślę, że nie będzie problemu z odzwyczajaniem go.
Bardzo trzeźwe podejście do tematu…Czemu tak wiele kobiet boi się korzystać w rozsądny sposób z dobrych rzeczy?
Pozwolcie, ze podziele sie moim doswiadczeniem (pierwszy synek – 4 lata, drugi – 6 miesiecy). Od urodzenia obu mialam zelazna zasade nie uzywania smoczka do spania (ale uzywania, zeby ich nieco uspokoic, gdy juz nic innego nie dzialalo). W obu przypadkach sami odrzucili smoczki w wieku 3 miesiecy! Polecam te metode!
Naprawdę ciekawa rada…A może złoty sposób, żeby i wilk był syty i owca cała?;)
Witam. Ja niestety popełniłam ten błąd i dałam mojemu dziecku smoczek. Nie wiem i nie pamiętam nawet czemu, bo w sumie wcale go nie potrzebował. Pierwszy raz otrzymał smoczek gdy miał ok. 4 miesięcy. Synek był bardzo spokojnym dzieckiem jadł i spał :) Dzisiaj ma rok i 10 miesięcy nie chce rozstać się ze smokiem. Jest to dla niego uspokajacz, gdy nie ma smoka wpycha obie ręce do buzi:) Jestem teraz w drugiej ciąży i wiem, ze jeśli dziecko nie będzie nerwowe, tylko tak samo spokojne, to z pewnością nie dam mu smoka. A zgryz tak samo niszczy smok jak i paluch. Pozdrawiam mamy i dzieci smoczkowe i bezsmoczkowe :)
Ula, mój błąd był taki, że moje dziecię miało bardzo silny instynkt ssania, a ja ambitnie postanowiłam stosować się do zasad i nie podawać smoczka. Jakbym miała spokojne dziecko, które uspokaja kołysanie, noszenie, czy tulenie, też pewnie podania smoczka bym nawet nie rozważała :)
Ehh znalazłam siłę w tym artykule, bo powoli zaczęłam wątpić w siebie jako matkę. Już 2 mce trwa moja gehenna z małym ssakiem. Do ntej pory udało mi się dwa razy opuścić mieszkanie na nie więcej niż 2h. Synek nie aprobuje nic oprócz piersi, potrafi bawić się nią, płakać kiedy leci mleko bo przeciez on chce tylko ssać, nie jest głodny!. Całe swzczeście nieźle sypia nocą, ale pomiędzy 13.00 a 18.00 przypada szczyt ssania! Wymięknięte w ślinie sutki strasznie bolą, nie pomagają nakładki, ja chodzę przemęczona, w domu nic nie zrobione, czasem muszę wybrać czy się umyć, czy zjeść… Bardzo żałuję ze nie zastosowałąm od początku smoczka i to nie jako uspakajacza, ale właśnie na en moment silnego ssania, gdy dziecko już się najadło. Co do wypadania smoczka w nocy – to samo przeciez jest z piersia – moj synek kiedy poczuje ze nie ma cyca w buzi potrafi się budzić 5 razy zanim zaśnie wardym snem… Sadze ze smoczek rozsadnie używany jest bardzo dobrym wyjściem, zwłaszcza dla aktywnych mam, ktore maja jakisw jeszcze sens zycia poza domem i dziećmi. Bo kiedys do normalności i tak trzeba będzie wrócić. AUTORKO POCIESZ MNIE JESZCZE, KIEDY SKONCZYLA SIE TWOJA WALKA Z SANIEM? Pozdrówka
Pati, nawet nie wiesz, jak doskonale Cię rozumiem :) U nas po jednej nocy protestów przy całkowitym odstawianiu od piersi w 8 miesiącu życia, kolejną noc córka CAŁĄ przespała. Pierwszą od porodu. Chyba nie muszę pisać, jak byliśmy zaskoczeni i przeszczęśliwi. Dzisiaj ma 2,5 roku i śpi sama w swoim pokoju, zasypia sama, po bajce, przytulaskach i buziakach. I rodzice mają wieczory i noc dla siebie :)
Witam,
my nie planowaliśmy niczego w temacie smoczka. Będąc jeszcze w szpitalu po porodzie, położna podczas szczepień pokazała mi jak uspokoić malca – palec do buzi. Mała się zassała i uspokoiła. W związu z tym zostały zakupione dwa smoczki.
Stety albo i nie (raczej dobrze) mała nigdy nie chciała smoczka. Wypluwała, gryzła (przy ząbkowaniu), bawiła się nim. Nigdy jednak nie zassała.
Z jednej strony to dobrze. Z drugiej – jest karmiona na żądanie. Wieczorne karmienie, przed położeniem spać, trwa ponad 2 godziny. Sporą część czasu już nie je a tylko „ciumka” pierś.
Oderwanie jej powoduje natychmiastowe obudzenie. Podanie smoczka nic nie daje. Z drugiej strony wolę pokarmić dziecko 2 godziny i poźniej mi śpi do rana.
Niestety dla wielu rodziców wciąż jest oczywiste, że smoczek będzie towarzyszył maluchowi już od pierwszych dni. Jeśli ktoś jest uparty to nic już nie możemy zrobić, pozostaje życzyć powodzenia.
Wychowałam dziecko bez smoczka. Dostawało pierś kiedy chciało. Nie byłam uwiązana. od początku nauczyłam córkę równoległego ssania piersi i butelki. Od 5 tygodnia, dostawała raz dziennie moje mleko w butelce ze smoczkiem przypominającym moją brodawkę. jedna firma od lat takie robi. Wiele dzieci nie poznało smoczka.
Mi robi się niedobrze na widok dwu, trzy latka biegającego ze smoczkiem. Uzależnionego przez rodziców.
wychowałam dwójkę: jedno bez smoczka i drugie ze smoczkiem. gorąco polecam smoczek, jedna stosowany rozsądnie. nie ma w ogóle porównania…nam ratował życie i nerwy. dzięki temu mieliśmy więcej czasu dla starszaka, a wiadomo, że czas nie jest z gumy
Dziesięć lat temu urodziłam i wiedziałam, że smoczka u nas nie będzie… jednak dziecko, które było kilka miesięcy w szpitalu wychodzi do domu ze smoczkiem (pielęgniarki ułatwiają sobie pracę). A pomimo tego da się odstawić smoczek. To była dobra decyzja, zęby ma jak perełki. Odwiedziny u ortodonty są jedynie kontrolne. Drugą bardzo dobrą radą było: dawaj dziecku pić wodę. Gdy inni katowali zęby dzieci soczkami, moje piło wodę. Pije do dziś.
Drogie mamy: smoczek to nie konieczność.
ja na początku Boryskowi nie dawałam smoka nauczył się go ssać w szpitalu jak miał 2 tyg miał zapalenie płuc, podawałam go ale nigdy nie był od niego uzależniony jak miał około 6 tyg odrzucił smoka w ogóle wcześniej używaliśmy go rzadko teraz już w ogóle, jak chce go uśpić muszę podawać pierś próbowałam kilkanaście razy oszukać jak już usnął i podać smoka to wypluwał i się krzywił. Dziś Borys ma 6 i pół miesiąca jest tylko na mleku nawet napoić się nie pozwala próbowałam i wciąż próbuje wprowadzić pokarmy stałe na początku wymiotował teraz tylko się krzywi zaciska usta a jak cudem włożę łyżeczkę to wypluwa pokarm.
Ja podałam smoczek jak córka miała okolo 4 tygodni. Przyznaje zrobiłam to ze zmeczenia, bo Martynka zasypiala tylko przy piersi. Praktycznienic nie mogłam zrobić, nie miałam kiedy się umyć czy zjeść. Smoczka nie chciała, próbowaliśmy różne kształty, zaskoczyła przy okrągłym. Teraz ma 8 miesięcy, oduczam ja od smoczka. smoczek dostaje tylko do zasypiania. Po zaśnięciu wypluwa go sama, a jeśli nie to czekam aż mocno zasnie i wyjmuje go. Po to, by uniknąć sytuacji, że dziecko budzi się, bo wyplulo smoczek W dzień smoczka nie dostaje w ogóle. Jak jest marudna, placzliwa zajmę się nią, ale smoczka nie daję. Za miesiac lub dwa bede uczyc ja zasypiac bez smoczka. Raz próbowałam, zasnela, ale wczesniej płakała i widac ze go jej brakowalo. Dam jej wiec jeszcze troche czasu.Dodam, że zamierzałam wychować ja bez smoczka, ale zmeczenie dało górę. Starszy syn przestał ssac smoczek okolo roku.Dodam jeszcze, że mnie też robi się słabo jak widzę dwu- trzyletnie dzieci ze smoczkiem. O zęby dbamy, myjemy i córcia pije tylko wodę, żadne soczki. Z soczków robię jej kisiel
rowniez wychowuje syna bez smoczka ale ostatnio pojawil sie dosc duzy problem. Moj syn ma 6 miesiecy i ma bardzo silny odruch ssania co konczy sie silnym ssaniem paluszkow. Jesli nie bedzie mogl ssac to noe zasnie. Czy jest na to jakas rada ale nie smoczek?
Mam dwojke dzieci. Corcia dostala smoka przez kolki i
Rzetelnie ujela Pani temat – oba rozwiazania maja swoje plusy i minusy. Moja Maja ma 12 tygodni. Pierwsze 6 udalo sie bez smoczka. I rzczywiscie w szpitalu i polozna mowili, zeby nie dawac na poczatku. Wszyscy na mnie patrzyli z niedowierzaniem. Ale bylam konsekwentna…. Mimo, ze bylo ciezko. Laktacja sie unormowala, mala pieknie ssie.Ale gdy zaczely sie kolki to nie dalo rady bez. To dziala przeciwbolowo, poza tym szybciej sie koncza, gdy ssie. Ssanie tez wspomaga rozwoj dziecka. Smoka uzywany w sytuacjach wyjatkowych bo ona go nie lubi;) ale nie wyobrazam sobie przejscia silnego ataku kolki bez smoczka… To bylaby dla niej straszna meczarnia.
Megi, pierwsza córka całkiem bezsmoczkowa, druga smoczka „załapała”, gdy miała 3,5 miesiąca. Odzwyczailiśmy od smoczka, gdy miała 12 miesięcy. Pomału, systematycznie, obyło się bez płaczu. Gdybym miała wybierać – uważam, że smoczek jest wielkim ułatwieniem. Używany rozsądnie jest naprawdę dobry dla rodzica i dziecka. Oczywiście w sytuacji, gdy maluch go potrzebuje. Moje córy miały bardzo silny instynkt ssania.
Na marginesie dodam tylko, że dzięki temu, że młodsza miała smoka karmiłam ją piersią dłużej niż starszą i zdecydowanie lepiej wspominam ten okres. Sama nie byłam żywym smokiem ;)
Plany planami – wyszło, jak wyszło – ze smoczkiem ;)
Zgadzam się w stu procentach z Dumna Mamą Majki. My też wychowujemy córkę już 7 miesięcy bez smoczka ani bez butelki. Od początku jest tylko na piersi i wiadomo, że po porodzie trochę wisiała, ale po to żeby pobudzić laktację. Nie miałam absolutnie żadnych problemów z karmieniem. Smoczek jest dla leniwych rodziców, którzy nie chcą wiadomo czasem poświęcić więcej czasu na uspokojenie dziecka. Z tego co widzę to akurat moje dziecko mniej od początku płacze i jest weselsze niż smyczkowe dzieci. Dlatego, że lepiej potrafię odczytywać jej potrzeby gdy zapłacze. Najpierw pięknie głużyła, teraz gaworzy. W nocy od początku śpi, wstając tylko na karmienie. Absolutnie da się wychować dziecko bez smoczka, trzeba chcieć i mieć trochę samozaparcia.
Straszne uproszczenie, że smoczek jest dla leniwych rodziców…
Ale niestety tak najczesciej jest… Obserwuje rodzine/znajomych i w pewnym momencie wpychanie smoka na sile staje sie norma. Dziecko prawie cala dobe mietoli smoka. Po co np. wpychac dziecku smoka podczas zabawy? A prawie ciagle to widze plus gadki jakie to dziecko spokojnie, dyda dostaje i grzeczniutkie. Grrr… az mnie mdli! Albo ubrane jak na zime w pomieszczeniu pelnym ludzi, naslonecznionym wiosna – dziecko lata, marudzi i co? Dydol w buzie i rodzice szczesliwi. Znam chyba jedna dwie rodziny na tyle przypadkowgdzie robiona to z glowa.
Niektóre mamy koniecznie musza sie dowartosciowac i nazwac sukcesem wychowanie bez smoczka i jeszcze twierdzic, ze to byla ich decyzja. Ja tez zdecydowalam, ze dziecko bedzie bez smoczka i… Odstapilam po miesiacu. Moj maluch plakal bardzo dużo, mial kolki, problemy ze snem. Niezaleznie czy ze smoczkiem czy bez nie potrafil spokojnie polezec 3 minut w wozku lub w bujaczku. Plakal tak duzo i czesto, ze przez rok szukalam pomocy u specjalistow. Przytulanie, mizianie, glaskanie po policzku, piosenki, hustanie nie przynosilo skutkow. Za to smoczek potrafil nieco wyciszyc dziecko. Jesli ktos pisze, ze bezsmoczkowe dzieci sa weselsze i spokojniejsze, a ze smoczkiem marudza, sam potwierdza wlasnie teze, ze spokojne dzieci i empatyczne nie potrzebuja smoczka jak te nerwowe. Ja karmilam dlugo piersia, ale do 18 miesiaca uzywalam smoczka, a później z dnia na dzien bez awantur ze strony dziecka smoczek zniknal. Moj syn jest zdrowy, usmiechniety, gada niezwykle duzo jak na dwulatka, a ja mam poczucie, ze jestem odpowiedzialna matka, bo nie trzymam sie z uporem jakiejs jedynej slusznej opcji. Dziewczyny, nie wariujcie i posluchajcie intuicji a nie forum.
Witaj. Właśnie przeczytałam Twoj artykuł i jedno co mi na myśl rzychodzi to: JEJU JAK JA MAM DOBRZE ! Mój cztero miesięczny synek Franek nigdy nie miał w ustach smoczka. Była to nasza, wspólnie z mężem, świadoma decyzja. Póki co nie ma odruchu ssania kciuka, ale co najważniejsze mały od samego oczątku przesypia całe noce, lub potrafi zasnąć sam po zabawie w łóżeczk a nie przystawiony do piersi. Nie miał ani jednej kolki i na dodatek spokojnie mogę wyjść bo od ponad miesiąca je regularnie na tyle, że mogłabym pozwolić sobie codziennie na jakieś np. 3 godzinne wyście. Mam chyba najwygodniejsze dziecko na świcie ( w tym przypadku dla mnie najwygodniejsze) :P Ale powiem to co usłyszałam od siostry która męczy się strasznie z młodszą od Frania o trzy tygodnie córką Danutą która jest księżniczką i dzieckiem nieodkładalnym, że każdy dostaje to co jest w stanie znieść. A to dla mnie znaczy tyle, że jeśli przeszłaś to wszystko to powinnaś być z siebie dumna bo dałaś radę. Ty i nikt inny nie wie ile Cię to kosztowało. Są takie osoby jak ja którym się upiekło ale coś myślę, że jeszcze się doczekam ;p Natomiast każda decyzja o tym czy smok, czy nie, czy pierś czy modyfikowane czy zasypianie przy mamie czy w łóżeczku powinna być podejmowana tylko ze względu na dobro dziecka a nie na łatwość odstawienia czy uporania się z problemem. Serdecznie gratuluję i pozdrawiam razem z Franciszkiem :)
Witam,
podoba mi sie podejście autorki – rozsądne używanie smoka to podstawa! Przy pierwszym dziecku planowaliśmy nie podawać go w ogóle. Nasz Franek nie spał dłużej niż 10 minut bez piersi… Nie dałam rady iść nawet do ubikacji, zeby cała rodzina nie była postawiona na głowie, tak rozpaczliwie płakał. Ssał nawet przez sen jak nie miał nic w buzi. Ostatecznie poddaliśmy się i było to dobre rozwiązanie. Nie rozwiązało to wszystkich problemów, ale synek od razu był spokojniejszy i wtedy mogliśmy sie skupić na powodzie płaczu. Jeżeli Franek potrzebował czegoś innego niż ssanie, sam smok tego nie rozwiązywał. Sam wyrzucił go do kosza jak miał 1,5 roku, żeby ma proste, mamy ze sobą bardzo dobre relacje, smok nie zaburzył w żaden sposób karmienia piersią, a karmiłam pół roku.
Teraz mamy 3 tygodniową córeczkę, która nie chce niczego poza piersią. Przy smoku ma odruch wymiotny i krzywi się jakby miała coś obrzydliwego w buzi ( a smok jest dobrej jakości, syn uwielbiał te firme). Często nie jestemy w stanie uspokoić jej inaczej niż przez podanie piersi, co nieraz kończy się zasypianiem przy niej, krztuszeniem się, później ulewaniem z przejedzonego brzuszka.. Nie ma takiego mocnego odruchu ssania jak syn, ale często w miejscach publicznych jest trudne jej uspokojenie. Na razie nie mamy pomysłu na inne rozwiązanie.
Jak zawsze potrzebny jest zdrowy rozsądek i uważna obserwacja potrzeb swojego dziecka, a nie dawanie złotych rad rozwiązujących cudze problemy. ;-)
Moj synek ma 7 miesiecy nie uzywa smoczka. Ja uwazam ze smoczki sa dla dzieci ktore maja wzmozony odruch ssania w okresie niemowlecym. Oliwierek jak byl niemowlakiem mial duza potrzebe ssania, jest na piersi i sie przejadal i ciagle mu sie ulewalo to czasem podalam mu smoczka jak juz byl najedzony ale gdy zasypial to mu go wyjmowalam.
Ciesze sie ze nie jest UZALEZNIONY OD SMOKA bo duze dzieci paskudnie z nim wygladaja pomijajac wiele innych powodow dla ktorych nie warto przyzwyczajac dzieci do smoka.
witam, mój syn który ma dwa latka wychował się bez smoka, po prostu go nie chciał, a ja nie zmuszałam go do niego. Pamiętam chwile gdy miał kolki- płakałam, że gdyby ssal smoczka może byłby spokojniejszy. Teraz za miesiąc znów zostanę mamą i mam zamiar nie podawać drugiemu synkowi smoczka. Przetrwałam ciężkie początki z jednym dzieckiem więc mam nadzieję, że z drugim też dam radę. Po drugie motywują mnie do tego opowieści moich znajomych i walka z odebraniem smoczka ich dzieciom która jest na prawdę bardzo ciężka :)
zgadzam sie z autorka tekstu. uwazam ze smoczek jest okey. pierwsze dziecko – ze smoczkiem do 2r.ż., drugie dziecko – samo odstawiło smoczka ok 8 miesiąca. no nie chciał, a ja się nie upierałam, no bo jak to?;-) dzisiaj ma 18 miesięcy, jest karmiony piersią a ja czuję się jak jego żywy smoczek…niestety. w nocy budzi się kilka razy, zeby sobie pocycusiać, jak nie dostaje to jest placz. nie wiem jak to będzie dalej. martwi mnie to, chciałabym się wyspać po prostu :)
p.s. mleka modyfikowanego nie chce :( podawałam dwa razy ale jest beeee.
Moj pierszy syn nie chcial smoczka wiec go nie zmuszalam za to zaczol ssac kciuk jak mial 2 miesiace do 2 roku zycia i rzeczywiscie trudno go bylo odzwyczaic. Przy drugim dziecku nawet nie kupilam smoczka a maly nic nie ssal nawet palca. Kolezanki corka jak miala 2 lata nie mogla sie obyc bez smoczka i pieluszki wiecznie pod reka i przerazliwy krzyk jak sie jedno albo drugie gdzies zagubilo…kazde dziecko jest inne wiec nie ma co generalizowac. Znowu jestem w ciazy i smoczka znowu nie bedzie bo nie chce sobie zawracac tym glowy :)
Pierwsza córka nie miała smoczka, druga już miała. Opieka nad jedną i drugą była diametralnie różna. Ja akurat jestem zwolennikiem rozsądnego używania smoczka. Młodszej zabraliśmy smoczek przed 1 urodzinami, nie było problemu, sama pomału się odzwyczaiła, a starsza ssała kciuk przez pewien czas w niemowlęctwie.
A ileż tu altruistycznych mam, aż miło czytać, każda się poświęca i nie daje smoczka- brawo! Drogie Panie a ja używam smoczka i jestem zadowolona, starszego syna karmiłam 1,5 roku piersią i podawałam smoczka i w niczym mu to nie przeszkadzało i niczego nie zaburzało a odzwyczaić też nie było problemu w wieku 2 -óch lat. Teraz maluszek też ma smoczka i też pije moje mleko. Smoczek pomaga gdy chce się uspokoić. Proszę pamiętać, że dzieci to ssaki z silnym odruchem ssania i nie bardzo widzę wszystkie mamuśki wyciągające cyce by ten odruch zaspokoić- drogie Panie-odrobina szczerości by się przydała. Czasami jesteśmy tak zmęczone, że padamy na pysk a smoczek uspokajacz to naprawdę nic złego i jakoś jako mama dwójki synów nie uwierzę ,że pogłaskanie po głowce wystarczy! ha ha ha
Ponad 10 tysiecy lat udokumentowanego zycia ludzkosci, perfekcja matki natury ktora dala Ci tylko rece piersi i glowe zebys zrozumiala swoje dziecko i dala mu to czego chce w swoim czasie a trud i znoje sa tylko po to zebys zapamietala lekcje pokory i szacunku do czystej nie zapisanej jeszcze kartki papieru jakim jest Twoj pierworodny tylko zeby zrozumiec inna istote trzeba wpierw zrozumiec siebie moje drogie Mamy powodzenia
Ja się nie do końca zgadzam z tym artykułem. Ciężko jest przestawić dziecko na smoczek-owszem. Ale tak jak u mnie było to nie ma wyjścia czasami. Przy pierwszym dziecku starałam się bez smoczka funkcjonować , bo bałam się, że potem będzie go ciężko odstawić, ale jak pojawiło się drugie to już nie miałam wyjścia :) Mamy, które maja 2 co najmniej wiedzą pewnie o czym mówię ;)
Nie jestem nawiedzona, ale sporo czytałam o tym i różnych marek próbowałam, i koniec końców wybrałam NUK-a. I polecam naprawdę. Łatwiej mi jest teraz jak maluch ma smoczek. Zwłaszcza, że NUK ma takie, które budową sa zbliżone do piersi i chyba nie doznał takiego szoku :D
Hmm, moja obecnie 3mc córka należy do tych trudniejszych przypadków – kołki od 3 tyg życia, niechęć do spacerów, trudności z usypianiem (od urodzenia…) – w skrócie – smoczek bardzo pomagał w usypianiu, ale… cały czas trzeba było go trzymać bo próbowała go wypluć (jest na piersi). Gdy tylko wypluła smoka, od razu sie wybudzała, płakała i całe usypianie trzeba było zaczynać od nowa. Teraz ma 3 mc i totalny bunt smoczkowy – używaliśmy tylko do usypiania. Po włożeniu smoczka – krztusi sie, ma odruch wymiotny etc. Usypianie trwa godzinami… pierś jej nie pomaga, bo dziewczyna sama ja wypluwa jak kończy jeść, kciuka nie ssie :) Pierwszej córce smoczek służył do zasypiania do 2 roku życia i w sytuacjach kryzysowych, odstawiliśmy łatwo. Druga – masakra :) orka na ugorze – jest kochana i uśmiechnięta dopóki nie trzeba jej uśpić tudzież uspokoić na krótkim spacerze przy minus 5 stopniach. Wydaje mi sie wiec, ze wszystko zależy od dziecka i ze jak zwykle najwiecej bedą miały mamy, którym trafiło sie trochę spokojniejsze dziecko;)
Ja miałam na samym początku ogromne wyrzuty sumienia że podałam smoczek w 3 tygodniu życia synka. Miał bardzo silny odruch ssania i wiszenie na piersi od 9 do 14 było standardem, potem oczywiście miał kolki i strasznie mi ulewal… Jak podałam smoczek po karmieniu to wyciszał się i szedł spać… Na krótko ale dla mnie chociażby 20 minut wydawało się czymś wow! W nocy usypialam go bez smoczka żeby uniknąć właśnie tego wypadania. Ale coś jest z tym zaburzeniem snu przez smoczek… Bez smoka śpi dłużej i efektywniej a ze smokiem nawet jak smok nie wypada z buźki to budzi się max po 45minutach. Płynąc do brzegu… Ja jestem zadowolona z używania smoczka, bardzo mi pomógł i synkowi myślę też. Btw jak syn chce jeść to żaden smok nie pomoże- tak krzyczy :P Tak sobie myślę że chyba warto by było odstawić smoka przed wystąpieniem leku separacyjnego czyli 6-8 miesiąc?
my wychowywalismy naszego 3 letniego juz synk bez smoczka,maly ssal paluszek co wydawalo sie niewinne i niby nie robil tego czesto, teraz strasznie tego zaluje poniewaz jego podniebienie jest odkrztalcone od palca a sam palec tez ma zniszczona skore jest taki jakby wutarty, a problem ssania placa jest nadal poniewaz maly nie daje sie przekpnac i zmusic do zaprzestania ssania
Ten artykuł nie jest dla mam zastanawiających się przed narodzeniem dziecka czy dać smoka czy nie. „MUSISZ przygotować się” na brak chwili spokoju bez smoczka taki jest wydźwięk już na wstępie, który wskazuje, że dopiero jak dasz smoka pójdziesz do łazienki albo wyjdziesz z domu. Bzdura. To samo słyszałam przed
narodzinami synka „MUSISZ się przygotować na nieprzespane noce” koniec z wychodzeniem samemu, oglądania filmów, seriali.. ba! nawet gorącej kawy koniec. Polecam słowo „niektóre”, ponieważ dzieci są różne i nie wiadomo od razu jak będą bez smoka się zachowywać, niektóre dzieci są z natury płaczliwe i będą bez smoka płakać, a niektóre są tak spokojne że smoczek im wcale nie potrzebny do spokojnej egzystencji. Więc co za tym idzie tylko niektóre mamy chcące wychowywać bez smoka MUSZĄ się przygotowywać na te trudy wychowania bez smoka a niektóre mamy NIE MUSZĄ i będą miały święty spokój. Po co już na wstępie straszyć.
PS. Na kolkę też są lepsze sposoby.
mam 4 letnie dziecko i noworodka w domu obie nie karmilam piersia nie mialam tyle mleka a ja doszlam do wniosku ze nie bede stawala na glowie zeby na sile karmic piersia tu zapewne zaraz znajda sie osoby ktore mega mnie skrytykuja ale tym sie nie przejmuje nie uwazam ze kobiety ktore karmia piersia sa lepsze od tych ktore piersia nie karmia tak samo jest ze smoczkiem obie smoczka dostaly co prawda pierwsze dziecko bardziej bylo przywiazane do smoczka od malego niz drugie dziecko dodam co wazne problemow ze zgryzem nie miala smoczka odrzuciła przed ukonczniem 2 roku zycia a uzywala go do spania mowa rozwinela sie gdy poszla do przedszkola czy to wina smoczka?watpie wiele osob daje smoczka i zaczynaja wczesnie mowic mysle ze uzycie smoczka nie jest zle pod warunkiem ze oprócz smoczka jest milosc tulenie rozmowa z dzieckiem
Witam. U mnie pierwszy syn wychowal sie bez smoka, mimo proby podania. Odrzucal wiec nic na sile. Karmilam piersia 2 lata , nie powiem zeby dziecko bez smoczka bylo bardziej krzykliwe . Mysle ,ze wszystko odbywalo sie „normalnie” z potrzebami Kacpra. Napoje natomiast wprowadzilismy odrazu z kubkow niekapkow. W tej chcili taka sama decyzje podjelismy co do drugiego dziecka. Skoro pierwsze dalo rady bez uspokajacza ,drugie tez przezyje Jednak wybor jest wolny. Osobiscie nie jestem zwolennikiem „dydkow”
Jest właśnie 1:30 w nocy a nasz Wojtuś płaczę już od dobrych dwóch godzin. Pierś, noszenie na rękach… Spokój 10 minut i znowu wrzask. Lekarz stwierdził że dziecko jest zdrowe. Nie jeden lekarz… Taka jego uroda. Smoczka nie ma bo porwałam się na wychowanie bezsmoczkowe czego żałuję każdej nocy… Moja siostra jest mama bliźniaków, jeden smoczkowy drugi odmówił współpracy. Od początku polecala smoka i miała 100% racji. Drogie mamy po co sobie utrudniać. Myślę że mój syn nie jest szczęśliwy płacząc od godziny i lepiej by się poczuł mogąc uspokoić się smoczekiem
Czytam komentarze i zastanawiam się nad tymi gdzie jest żal że pierwsze dziecko smoczka nie miało i chęć podania go kolejnym maluszkom. Zadała bym sobie pytanie czy to bezsmoczkowe dziecko spało z rodzicami bynajmniej w jednym pokoju (nie namawiam do spania w jednym łóżku) czy miało swój pokoik od urodzenia. Czy było karmione piersią czy butelką i to na dodatek nietrzymanie na rękach tylko w trakcie leżenia w kołysce, czy dawano mu się wypłakać żeby płuca się rozwinęły czy było przytulane gdy płakało lub chociaż szybko słyszało uspokajający głos mamy. To że nie podaliśmy uspokajacza nie oznacza że dziecko go potrzebowało, zastanówmy się co jeszcze mogliśmy zrobić inaczej. A może były inne przyczyny płaczu jak kołki, bóle przy ząbkowaniu, czy problemy z napięciem mięśniowym. Starajmy się dokształcać przy każdym dziecku. Każde dziecko jest inne i ma inne potrzeby i problemy a nikt nas nie uczy jak być rodzicami. Edukujemy się i nie zwalajmy winy na brak smoczka, misia, bujaczka czy innego gadżetu.
Jako mama nie mogę przejść obojętnie obok tego,co napisane wyżej. Terror bez smoczka?! Na litość boską,to się macierzyństwo nazywa, a nie horror…
Pierwsze dziecko wychowaliśmy bez smoczka, drugie też go nie używa. Po co dziecku smok? Dla wygody rodziców, bo łatwiej i szybciej uspokoić podając smoczek zamiast pierś, którą trudno podać w niektórych sytuacjach. Mimo częstej frustracji spowodowanej placzem bobasa i wiecznym ciumkaniem cyca (16 m-cy) moim zdaniem jednak warto nie zaczynac przygody ze smokiem i nie uczyć dziecka tego brzydkiego nałogu. Trzeba nauczyć się czerpać radość z przytulania, karmienia, bujania, noszenia, wyszukiwania przyczyny płaczu = poznawania własnego dziecka, tej bezbronnej istotki, która tak bardzo na nas liczy. Trzeba też nauczyć się nie zwracania uwagi na reakcje innych na płacz naszego dziecka.
Dziecko nie będzie domagać się czegoś, czego nie pozna – proste. Z tego założenia wyszliśmy przy pierwszym dziecku, zarówno ze smoczkiem jak i z dietą (bez słodkiego smaku innego niż owoce) i tak samo będzie z drugim. Jasne, że było czasem ciężko, zwłaszcza jak syn zaczynał płakać w miejscu publicznym, ale za każdym napadem płaczu stoi jakaś przyczyna, a wciśnięcie do buzi smoka jej nie rozwiązuje. Dodatkowo jako dietetyk chciałabym zwrócić uwagę na kwestię, o której mówi się dość rzadko – jeśli od najmłodszych lat uczymy dziecko, że wszelkie problemy, smutki czy nudę zaspokaja się poprzez wkładanie czegoś do buzi, to w późniejszych latach ta tendencja pozostaje i objawia się 'zajadaniem’ kłopotów, potrzebą kompulsywnego podjadania itp, co często prowadzi do otyłości. Warto spojrzeć trochę dalej i trochę szerzej niż kilka nieprzespanych nocy – my w końcu się wyśpimy, a dziecko może z psychologicznymi konsekwencjami smoczka borykać się przez całe życie.
Witam wszystkie mamy. Moim zdaniem każde dziecko jest inne i każde ma inne potrzeby. Zadaniem rodzicow jest reagować i zaspokajać potrzeby dziecka w szczególnej dbałości o swoje życie emocjonalne. Nigdy nie rozumiałam nadmiernego przerostu ambicji rodzicielskiej. Mam 2 dzieci. Oboje mieli bardzo silną potrzeba ssania, tak silną, ze w ogóle nie schodzily z piersi. Jak przy pierwszym dziecku można bylo siedzieć i karmić i olac wszystkie inne obowiązki tak przy drugim bylo juz to niemożliwe. Gdy zmęczenie ciągłym wiszeniem na piersi brało górę wkroczyl do akcji smoczek. W obu przypadkach zaakceptowany przez dzieciaki. Smoczek zaspokajal ich potrzebę ssania, a dzieci stały sie spokojniejsze. Nie oznacza to, że nie byly otoczone miłością i przytulane. Nigdy nie mialy problemu ze snem i wady zgryzu. Dydki oddaly same jak byly na to gotowe. Znam i matki, które jak mowia jakoś przetrwaly przez pół roku, ale nie wiedza czy to bylo warte tych wszystkich emocji swoich i malucha po drodze. Są mamy, które mają tak spokojne niemowlę , że nie miały nawet pomysłu podawać smoczka. We wszystkim trzeba znaleźć równowagę. Nie każda mama musi karmić piersią i nie każda musi podać smoczka. Ważne jest żebyśmy się nie oceniały i traktowaly z szacunkiem. W końcu jesteśmy mamami i kochamy swoje dzieci.
Jestem mamą bezsmoczkowego malucha i nie mam żadnych problemów. Jedyny kontakt że smoczkiem córeczka miała w szpitalu. To właśnie położne zadecydowały że mam jej podać smoczka, nawet polewamy go glukozą by dziecko zachęcić.
Niestety wszystko w tym tekście wydaje się nieprawdziwe…
Pani Doroto czytając artykuł czulam jakbym go pisała. Wychowuje bezsmoczkowo poltiramiesuecznego chłopca – niestety odrzucenie smoczka to był jego wybór. I cokolwiek nie napiszą tutaj mamy które piszą o smoczku jako atrybucie leniwych mam.. Ja całkowicie rozumiem co Pani mowi i ma na myśli. Patrze na matki że skoczkami i zazdroszczę. Ja dałaby wiele są takie życie że smoczkiem i bez stresu. Dla mnie i dla dziecka. Obecnie moje dziecko ma zmęczona i sfrustrowana mamę bo mam dosyć karmienia piersią i czuję się uwiązana. Przy kolejnym dziecku zrobię zupełnie inaczej, od początku smoczek. I nie dam sobie wmówić że wychowanie bez smoczka to nie jest katorga i wyłączenie matki z życia.
Jestem mamą 9 miesięcznego Bartusia wychowanego bez smoczka. Smoczka nie podawaliśmy na początku dziecku bo nie było takiej potrzeby , malutki był bardzo spokojnym i nie płaczliwym noworodkiem. Skoro nie było potrzeby go uspokajać uznaliśmy później ,że nie będziemy podawać smoczka w takim razie (mino ,że mieliśmy kupiony jeszcze zanim mały się urodził). 3 razy dałam małemu smoka tak z ciekawości (bardziej ciekawości teściowej) żeby zobaczyć czy mu się spodoba ale za każdym razem go wypluwał -może był już za duży bo to było koło 2/3 miesiąca. Karmię piersią na żądanie -i owszem jestem zakładnikiem swojego dziecka ale kompletnie mi to nie przeszkadza. Synek bardzo mało płacze ale faktycznie bywał bardzo marudny gdy tylko znikałam z jego pola widzenia. Ciężko było czasem wyjść do łazienki, a kiedy brałam prysznic a męża nie było w domu to mały w dostawce chicco wędrował ze mną do łazienki i leżał sobie spokojnie bo mnie widział. Do 2miesiaca spał w dostawce a później już spał z nami w łóżku bo było mi wygodniej przystawić go w nocy do piersi niż wyciągać za każdym razem z dostawki i po karmieniu go odkładać i to tak żeby się nie obudził. W dostawce zresztą ciągle miotał się przez sen na wszystkie strony a w łóżku przy mnie śpi spokojnie, czasem w totalnym bezruchu ale wracając do tematu smoczka -ciesze się,że nie podaliśmy go synowi mimo, że cały czas muszę być przy nim,zależy mi na bliskości dziecka i aby czuł się kochany i bezpieczny dlatego nie przeszkadza mi to ,że nie mogę go zostawić z nikim innym. Brak smoczka najbardziej przeszkadza oczywiście teściowej ,która wie lepiej ,że ja chciałabym odpocząć od małego i powinnam mu dać smoczek… „Jej dzieci to były takie spokojne i cały czas spały ,a ten jest taki niespokojny ….”
Mały faktycznie jest bardzo żywiołowy i nie uleży spokojnie w miejscu ,oczywiście teraz gdy potrafi już raczkować. Gdy teściowa go bierze na ręce i chce go ukołysać to mały wije się jak węgorz i denerwuje. Ale przez 9 miesięcy to płakał tylko w okresie wyrzynania górnych ząbków a tak jest bardzo radosnym dzieckiem, które nie lubi gdy mama rozmawia przez tel i gdy babcia go na siłe bierze na ręce:-)
Mam wlasnie drugie niemowlę bezsmoczkowe i jest niczym aniolek, najada się i nie chce ciągle piersi (pierworodny ciągle wisial na piersi, ale to byli zwiazane z kilkoma kwestiami min.stres podczas pobytu w szpitalu przez 7 dni po porodzie). Drugi syn zaskoczył mnie pozytywnie, jest niczym „smoczkowe dzieci” (wg wizji autorki z artykułu). Jest jeszcze jeden plus o którym powiedział nam lekarz:dzieci bezsmoczkowe duzo rzadziej maja zapalenie ucha. Ja nikogo nie oceniam,wybrałam taką drogę i się cieszę, bo świadomie wybrałam tą drogę i świadomie zostałam mamą. Pozdrawiam mamy wszystkich smoczkowych/bezsmoczkowych dzieci ;) Ps. Pierwszego syna karmilam na żądanie i okres wrócił dopiero po 22 miesiącach, dlugosc karmienia to 3li8miesiecy (samoodsatwienie).