W wielu szkołach nauczyciele robili, co mogli. Starali się. Jednak niemal wszyscy (z nielicznymi wyjątkami) podkreślali, że zdalna nauka nie powinna trwać dłużej niż to naprawdę konieczne. Eksperci głośno informowali, że lekcje przed komputerem są zdecydowanie gorszą wersją od nauki stacjonarnej i pozostawiają po sobie trudne do oszacowania szkody. W końcu jednak dzieci wróciły do szkół. Zniesiono tak zwaną kwarantannę z kontaktu, która wymuszała wysyłanie niemal całe klasy na kwarantanny i organizowanie nauki na odległość. Teraz ma być inaczej. Czy to jednak koniec zdalnej nauki?
Wiemy więcej
Po długich i mrocznych miesiącach, kiedy nasze dzieci zostały zamknięte w domu i przymuszone do uczenia się przed komputerem wiemy dużo więcej. Uświadomiliśmy sobie wagę prawd, nad którymi wcześniej nie zastanawialiśmy się zbyt długo.
- ograniczenie możliwości wychodzenia z domu było złe.
- zabronienie dzieciom wychodzenia bez rodziców do określonej godziny niosło fatalne skutki,
- dzieci czuły się jak więźniowie, nie mogły nawet na chwilę wyjść z psem na spacer (w pewnym momencie ogłoszonych restrykcji),
- zabroniona była aktywność na świeżym powietrzu, na orlikach, salach gimnastycznych, basenach, lodowiskach, a nawet w lasach,
- gdy można było wyjść w końcu z domu – nakazano zasłanianie ust i nosa, także podczas jazdy na rowerze, czy w trakcie biegania, co znacząco zmniejszyło komfort zabawy,
- zamknięto dzieciom nawet place zabaw.
To, co się stało – w wielu dzieciach pozostawiło mocny, bolesny ślad. Potwierdzają to obserwacje psychologów oraz ogromne obłożenie oddziałów psychiatrycznych (brak miejsc w wielu szpitalach w Polsce). Niestety kropkę nad i stanowi dramatyczny wzrost prób samobójczych wśród najmłodszych.
Nauczyciele podkreślają, że niektóre dzieci stały się nieufne, wycofane, agresywne. Zwraca się uwagę na ogromny wzrost problemów z wagą i obniżoną sprawność, a także gorszy wzrok dzieci, wymuszający noszenie okularów.
Jak to w końcu, mamo, tato jest?
To, co mówiliśmy dzieciom przez lata przestało być prawdziwe, najmłodsi stracili do wielu dorosłych zaufanie.
- należy ograniczać czas przed komputerem i telewizorem – w wielu polskich domach dzieci siedziały przed kolorowymi ekranami niemal przez całe dnie. Dzisiaj ogromnym problemem jest uzależnienie od urządzeń cyfrowych,
- wskazane jest codzienne przebywanie na świeżym powietrzu, a te było zakazane,
- należy dbać o dotlenienie, co również było utrudnione,
- kluczowy jest sport, tymczasem był on długo zakazany, ograniczony do ćwiczeń w domu, czy niewielkim mieszkaniu,
- bardzo ważne są codzienne zabawy w gronie rówieśniczym, nauka współpracy i rozwiązywania konfliktów – co również zostało dramatycznie ograniczone.
Dzieci stały się sobie obce
Zasady, które wpajaliśmy dzieciom przez lata w okresie ogłoszonej pandemii przestały mieć znaczenie. Wszystko stanęło na głowie. Trudno było racjonalni wytłumaczyć stosowanie się do niektórych zasad – spacerowanie 1,5 czy 2 metrowej odległości od osób, z którymi mieszkamy, czy pozostawanie w domu, gdy pogoda była piękna, mocno zachęcająca do zabawy na świeżym powietrzu.
Dzieci to widziały i…wyciągały wnioski. Zaczęły się bać. Długotrwały stres odcisnął na nich piętno.
Otwieranie, zamykanie szkół, ciągła niepewność, reżim sanitarny, zwracanie uwagi przez nauczycieli, ich strach, gdy jakieś dziecko zamiast porządnie założonej maseczki nie miało jej wcale, albo nosiło ją na brodzie. Straszenie policją, gdy ta przejeżdżała obok placu zabaw, a któreś dziecko bawiło się z „odsłoniętym nosem”. Nawet donoszenie dzieci poprzez dzwonienie na 112, bo koleżanka czy kolega ośmielił się wejść na plac, który był przecież zamknięty.
To wszystko się wydarzyło. To wszystko widzieliśmy, przeżyliśmy i trudno będzie nam to zapomnieć.
Czy szkoła przetrwa w normalności?
21 lutego wszystkie dzieci wróciły do szkół. Pojawiła się radość, ale też rozgoryczenie, bo niektórym było wygodnie w domu, spokojniej, bez stresu. Wielu mówiło wprost, że po co mają iść do szkoły, skoro klasa jest im obca. Ludzi, z którymi dzieli się ławki, nie było kiedy poznać. Czas na integrację, wycieczki, wspólne wyjścia ? To nie udało się w wielu szkołach.
Dlatego szkoła paradoksalnie stała się dla wielu ostatnim miejscem, za którym się tęskni. Ciągle klasówki, gonienie z materiałem, zanim znowu przejdziemy na zdalne, dopełniło reszty.
Czy jest szansa na normalność? Dobre, uśmiechnięte dzieciństwo, integrację i zabawę dla naszych dzieci i młodzieży? Oby tak.
Komentarze