Poziom czytelnictwa w Polsce od wielu lat jest niepokojąco niski. Nie tylko wśród dorosłych, ale również dzieci. Przyczyn trzeba by było szukać w kilku miejscach, a wypisanie ich pozwoliłoby stworzyć długi artykuł. Nie w tym rzecz. Chciałabym zwrócić uwagę na co innego. Według najnowszych badań, tylko w 2/5 domach w 2013 roku pojawiła się nowa książka. Powiecie: są biblioteki, akcja Uwolnij książkę, opowieść o ulubionych bohaterach można pożyczyć: zgadza się. Macie rację. Jednak jeśli zapytamy, w ilu domach w 2013 roku pojawiła się nowa zabawka, myślę, że możemy się spodziewać częstszych odpowiedzi na „tak” i tym samym dużo lepszego wyniku.
Książka to nie zabawka, choć bawi. Książka nie ma interaktywnych funkcji, świecących diod, choć uczy. Książka rozszerza słownictwo, choć sama nie przemawia. Książka wzrusza, choć nie tradycyjnie rozumianym obrazem. Książka pozwala rozwijać się wyobraźni, choć jest nieco bardziej wymagająca niż inne współcześnie dostępne formy rozrywki. W końcu książka to inwestycja. Prawdziwa, choć dużo trudniej to zrozumieć, bo pod względem marketingowym jest trudniejsza w trakcie promocji i wymaga więcej od dorosłego i dziecka.
Wybaczcie ten przydługi wstęp. Jednak postanowiłam tak zacząć, bo już niedługo Święta, a wielu rodziców, dziadków, cioć podejmuje teraz decyzję, co włożyć do koszyka. Polecam książkę. Dobrą: prześledźcie ten dział: na pewno znajdziecie coś odpowiedniego. Każdą z tych książek ktoś z redakcji przeczytał i dla Was zrecenzował. Dlatego nie musicie kupować w ciemno.
A teraz do rzeczy.
„Woja cukierkowa” to magiczna powieść o pięcioklasistach, utrzymana w stylu fantasy. Nate, Summer, Trevor i Gołąb to przeciętne dzieciaki o typowych pragnieniach: zakładają tajemny klub, mają swoje miejsce spotkań i każdego dnia marzą, że przeżyją wspaniałą przygodę. Ich pragnienia szybko się spełniają. Jednak w sposób, który przerasta nawet dziecięce marzenia…
Do niewielkiego miasteczka sprowadza się tajemnicza pani White, która otwiera ogromną cukiernię „Słodki ząbek”. Dzieci początkowo dziwią się rozmiarom kawiarni, są zszokowane tym, jak wiele słodyczy można w niej nabyć, jednak z czasem liczba odwiedzających jest tak wielka, że starsza pani musi zatrudniać kolejnych pomocników, a kolejki ustawiające się przed sklepem to codzienność. Wszystko za sprawą magicznych cukierków, które oprócz tego, że mają niezwykłe działanie (dzięki niektórym można latać, inne pozwalają na przenikane przez szybę, jeszcze inne na strzelanie piorunami), świetnie smakują i trudno się im oprzeć.
„Wojna cukierkowa” od pierwszych kart wciąga. Trudno do niej nie wracać nawet mi, choć niewątpliwie mój profil nie pasuje do idealnego czytelnika tej powieści. Brandon Mull, autor bestsselerowej serii „Baśniobór” nie pozwala się czytelnikowi nudzić. Wprowadza wiele wątków, także „zakazanych” przygód polegających na włamywaniu się do muzeum, odwiedzeniu cmentarza, co na marginesie może się niektórym rodzicom nie spodobać, jednak nie pozbawia młodych ludzi dylematów dotyczących tego, jak daleko mogą się w swojej zabawie posunąć. Ba, pozwala sobie z niepokojami poradzić…
Mull pyta, komu można zaufać…na co się zdecydować? Gdzie jest granica między przygodą a niepotrzebnym narażaniem się na bezpieczeństwa. I odpowiedzi na pytania warto szukać w tej pozycji. Nie tylko po to, aby się czegoś nauczyć, ale również po to, by się po prostu dobrze bawić.
Wydawnictwo: Wilga
Cena:39.90 złotych.
Uwaga, konkurs!
Mamy dla Was dwa egzemplarze tej książki.
Napiszcie w komentarzu pod tym wpisie, komu chcielibyście sprezentować tę książkę i dlaczego. Nagrodzimy dwie najciekawsze odpowiedzi. Pamiętajcie, by podać prawidłowy adres e-mail podczas wpisywania komentarza.
Na Wasze odpowiedzi czekamy do 31 grudnia!
Zapraszamy do zabawy!
Książkę tą chciałabym sprezentować mojemu chrześniakowi, gdyż tak jak bohaterowie
chodzi do 5 klasy i dzięki niej może też nauczy się podejmowania dobrych i mądrych decyzji, a prócz tego uwielbia on czytać takie fantastyczne i czarodziejskie historie.
Chciałabym sprezentować tę książkę mojej chrześniaczce Kornelce, ponieważ ona uwielbia czytać książki.Z opisu widzę że jest ona bardzo ciekawa,co na pewno jej się spodoba,a co najważniejsze pobudzająca wyobraźnię. Myślę że byłby to dla naszej „małej humanistki” najlepszy prezent. Aż sama jestem ciekawa jej treści :) Na pewno się dowiem bo Kornelka zacięcie opowiada każdemu o książkach,które przeczyta.
To książka wprost idealna dla mojej małej kuzynki. Oderwałaby ją od codzienności i szarości (w tym komputera) i przeniosła w magiczny świat. A potem w nocy, zamiast koszmarów, śniłyby jej się piękne, kolorowe sny, pełne niesamowitych przygód…jak w książce.
Dla mojej bratanicy, bo chciałabym, żeby odkryła uroki czytania :)
Witam,
byłby to idealny podarunek dla moich synów – Antosia i Adasia,. Obaj są zakochani w książkach, chociaż na razie tylko Antoś czyta je samodzielnie. Są na etapie fascynacji czarodziejskimi światami, niewiarygodnymi zdarzeniami i i postaciami ( ” Harry Potter „, ” Alicja w krainie czarów ” ). Książka towarzyszyła im od zawsze – nawet gdy byli w brzuszku mamy :). Każda nowa otwiera im drzwi do fascynującego świata, a oczy świecą się z ciekawości przed rozpoczęciem czytania.
Chciałabym sprezentować im powyższy tytuł – będzie idealna na niedługie wolne dni :)
pozdrawiam, Agnieszka
Książkę sprezentowałabym mojej córce.Dwa lata temu urodziłam syna i córka poczuła się odstawiona na boczny tor.Nie byłam w stanie poświęcić jej tyle uwagi jak wtedy gdy była jedynaczką.Zosia zamknęła się w sobie ale tylko po to by zaraz swoimi wybrykami zwrócić na siebie moją uwagę.Przestała wierzyć w siebie i czuła się gorza.Jednak nigdy nie zerwałam wieczornego rytuału jakim jest czytanie do poduchy.Zosia wtedy wie że należę tylko do niej.Jest wtedy uśmiechnięta i opowiada o swoich marzeniach.Lubi poznawać nowe rzeczy a czytanie pobudza jej wyobraźnię-buzia jej się nie zamyka.Nie czytałam jej jeszcze fantasy więc ta książka może być naszą wspaniałą przygodą i Zosia zacznie odkrywać siebie na nowo ;)
Książkę, chciałabym sprezentować mojemu chrześniakowi, dla którego niestety komputer ważniejszy jest niż książki. Chciałabym przekonać go, że książka potrafi być magiczna i również przenosi do „wirtualnego świata”. Gdyby wiedział, że wygrałam książkę specjalnie dla niego, może udało by mi sie go przekonać do zmiany nastawienia i polubienia książek? Oby!
Abstrahując od konkursu, świetna recenzja :) Zgadzam się czytelnictwo podupada i dobrze, że piszecie i promujecie czytelnictwo :)
Dziękuję.
Książkę tą sprezentowałabym mojemu synowi.
Zaraziwszy się ode mnie chorobą książkową pochłania każdego wieczoru jeden (lub więcej) rozdział książki, którą sam wybiera.
Kocha w tej chwili wszystko A.Lindgren począwszy od Pipi czy Kallego Blomkvista po Emila i Lottę (swoją drogą Lottę czyta siostrze, bo jak twierdzi są identycznie głupiutkie). kilka z pozycji przeczytał już kilka razy, pozostała mu ostatnia o Karlsonie na dachu.
A jaką pozycję przeczyta następną?
sprezentowalabym ja corce, choc nie wiem czy bardziej nie sobie samej…czytajac te krotka recenzje przypomnialy mi sie troszke czasy dziecinstwa, kiedy to zawsze marzylam o jakiejs niezwyklej przygodzie, czyms magicznym, nieodkrytym…zawsze lubilam takie „magiczne” ksiazki i nadal tak mam. Obserwujac swoja corke, choc jeszcze zbyt mala na samodzielne czytanie, czuje, ze tez chetnie by ja wysluchala. Poki co czytamy wspolnie, a ta ksiazka sprawilaby nam obydwu wiele radosci. My „mole ksiazkowe” wolimy czytac i „domyslac” wiele rzeczy, a taka lektura bylaby odpowiednia.Mysle, ze wnioslaby wiele pozytywnych rzeczy do naszego domu, a corce przedstawila pewne rzyczy w innym kontekscie, bardziej moze zrozumialym dla dziecka, a ja sama moglabym wtajemniczyc sie w ten dzieciecy swiat-troszke juz dla mnie zapomniany;)
Książkę chciałabym podarować mojej córce, właśnie kończy czytac BAŚNIOBÓR i jest zafascynowana powieścią Brandona Mulla nie można jej oderwać od przygód Kendry i Seta. Uwielbia takie książki pełne magii i fantazji muszę się przyznać, że zaraziłam się od niej tą magią i czytam razem z nią. Byłaby przeszczęśliwa wiedząc że może kolejny raz zanurzyć się w świat magii i wraz z bohaterami przeżywać przygody pełne tajemnic.
Książkę „Woja cukierkowa” chciałabym sprezentować mojemu synowi ,którym uwielbia książki w stylu fantasy.Myślę,ze to byłby ciekawy prezent na jego zbliżające się urodziny .Recenzja książki spodobała mi się bardzo ,jestem niemalże pewna,że „Woja cukierkowa” to znakomita lektura dla mojego 9-latka-byłby zachwycony.
„Wojnę cukierkową” ofiarowałabym mojemu mężowi, aby całe jego życie było jak słodki magiczny cukierek, który nigdy się nie kończy oraz by wkrótce opowiedział tą historię naszym dzieciom.
W domu rodzinnym męża nie czytano książek. Nie zaszczepiono w nim miłości i szacunku do książki. Próbowałam z tym walczyć i podsuwałam mu bezowocnie różne książki. Dopiero kiedy urodziły się nasze bliźnięta, mąż z wielkiej miłości do nich przełamał się i zaczął czytać im książeczki dla dzieci. Na początku miał trudności z czytaniem na głos, bo nie do końca radził sobie z prawidłowym akcentowaniem wyrazów, emocjami i intonacją. Ku mojemu zdziwieniu w krótkim czasie sam zaczął czytać książki z gatunku fantastyki dedykowane młodzieży i dorosłym.
Dążąc go wielkim podziwem, jak wiele osiągnął, ofiarowałabym właśnie jemu ta książkę, jako zaproszenie i zachęta do wspólnego, rodzinnego czytania.
Podarowałabym mojej córce, która pochlania książki i słodycze w tym samym czasie i równie zachłannie. Przy godzinnym czytaniu potrafi zjeść tabliczkę czekolady i 20 dag michałków dopieszczając nutellą. Martwię się o jej zdrowie i zęby. Tytuł książki od razu wskrzesił we mnie nadzieję, ze będzie mieć dwa w jednym i tytułowe cukierki zaspokoją jej potrzebę na słodycz.
pięciolatkowi bo lubi czytać
Z wielką radością podarowałabym książkę mojemu 6-letniemu synkowi, którego od najmłodszych lat próbuję zarazić książkową pasją, Filip jest na etapie odkrywania uroków samodzielnego czytania, więc staramy się z mężem podsuwać mu ciekawe pozycje- a Wojna cukierkowa zdecydowanie do takich należy! Zresztą, czy jest coś bardziej przyjemnego od wspólnego spędzania chłodnych wieczorów, w towarzystwie dobrej książki i ciepłego koca? Pozdrowienia od całej trójki i dziękujemy za ciekawe książkowe pomysły! :)
Wojna Cukierkowa to jest coraz częstsza potyczka pomiędzy naszym Frankiem a resztą świata. Czas wyjaśnić źródła konfliktu!
Komu? Któremuś z moich-nie moich piątali. Tak się w życiu porobiło, że pod koniec lutego br. poszłam na długie zwolnienie lekarskie. Niestety sprawy się skomplikowały i musiałam iść na roczny urlop zdrowotny. Zostawiłam swoich czwartali pod opieką innej nauczycielki. Od września to już piątale. Choroba uniemożliwiła mi gościnną wizytę na wigilii szkolnej, więc może w ten sposób któremuś z nich sprawię niespodziankę. Za pośrednictwem koleżanki ogłoszę konkurs polonistyczny, którego zwycięzca otrzymałby książkę „Wojna cukierkowa”, a od siebie dorzuciłabym cukierki dla wszystkich. Ale przyszła mi do głowy jeszcze jedna opcja, a mianowicie książkę przekazałabym do biblioteki szkolnej. Wówczas każdy piątal – obecny, były czy przyszły – miałby okazję ją przeczytać.
chciałabym podarować tą książkę mojemu siostrzeńcowi… taki „mądry” prezent na początek nowego roku… Szymon uwielbia książki sam często odkłada pieniążki żeby kupić nową lekturę.. myślę ze książka ta jest bardzo interesująca zabierze go w inny świat, jest warta przeczytania wiec dlaczego by mu jej nie podarować;d
Książkę chciałabym podarować mojej młodszej siostrze, zawsze chciałam jej sprezentować książkę ale niestety nie miałam nigdy pomysłu jaką, a ta wydaje mi się idealna właśnie dla niej.
Czytam dzieciom co wieczór, więc książki sa u nas w domu mile widziane. Tym bardziej gdy książka ma w tytule „cukierki”. Stanowi smakowity kąsek dla moich chłopaków. Łączy dwie ulubione przez nich czynności objadanie się słodyczami i czytanie.
Córce mojej kuzynki! Mała jest nieco wstydliwa i być może gdybym osobiście dał jej książkę, spoglądałaby na mnie nieco łaskawszym i bardziej oswojonym okiem ;) Myślę, że bym u niej zapunktował takim prezentem i już nie byłbym jakimś obcym panem ;)
„Wojnę cukierkową” dałabym starszej siostrze Annie,
Która przez całe życie robi wszystko dla mnie.
Martwi się bardzo, gdy choroba mnie dopadnie,
Robi mnóstwo rzeczy, których nikt nie zgadnie.
Gdy mam problemy w szkole, ona mnie wysłucha,
Od razu moje serce napełni otuchą.
Pobawi się ze mną w berka lub w chowanego,
Nawet wtedy, gdy spotyka się z koleżanką i kolegą.
Czasem prezencik na urodziny zrobi,
Który teraz mój pokoik zdobi.
Kocham ją bardzo za jej poświęcenie,
Które całej rodzinie niesie ocalenie
Od zmartwień, smutków i problemów codziennych,
Za jej desery po obiadach niedzielnych.
Ania, tak uczy się w pocie czoła,
że nikt inny tego by nie zdołał.
Anię najbardziej obdarować bym chciała,
By już nigdy więcej nie płakała.
Prowadzimy czasem wojnę cukierkową,
Co nierzadko odbija się czkawką niezdrową.
Wybacz mi siostrzyczko, że zjadłam Twoje cukierki,
W zamian mogę oddać Ci moje nowe lakierki.
Książkę pragnęłabym podarować mojemu synowi, który wręcz „pochłania” każdą z pozycji wpadających w jego ręce. 5 tomów BAŚNIOBORU Brandona Mulla już za nim (dodam, że sama przeczytałam „od deski do deski”), teraz czyta POZAŚWIATOWCÓW. Myślę, że WOJNA CUKIERKOWA byłaby świetnym dopełnieniem kolekcji.
Dodam jeszcze, że w moim domu książki pojawiają się dość często…tegoroczny „Mikołaj” tylko mojemu synowi przyniósł 14 sztuk (Kilka tomów ZWIADOWCÓW, 3 pozycje autorstwa Tolkiena oraz KRONIKI RODU KANE). Warto czytać…
TA KSIAZKE BYM PODAROWALA MOJEJ CORCE NA URODZINY ONA UWIELBIA CZYTAC KSIAZKI I WIEM ZE NAPEWNO BY BYLA Z NIEJ ZADOWOLONA.
KSIZKE TA PODAROWALA BYM MOJEJ CORCE NA URODZINY WIEM ZE BYLA BY Z NIEJ ZADOWOLONA.
Moja 9-letnia córka uwielbia czytać. Czyta prawie wszystko i prawie wszędzie ;-)
Cieszy mnie to i napawa dumą, bo to ja nauczyłam ja czytać, bo to ja podsunęłam jej tego bakcyla :-)
Dla niej właśnie byłaby ta książka. Dzieci, magia, latanie, przygody to jest to!
Pozdrawiam :-)
z miłą chęcią podarowałabym tą książkę mojej chrześnicy Julii. Co prawda chodzi ona do czwartej klasy a nie tak jak bohaterowie tej opowieści do piątej ale chciałabym by wyrobiła w sobie nawyk czytania książek by mogła rozwijać wyobraźnię oraz poszerzać swoje horyzonty myślowe jak również słownictwo. Książki to fantastyczna sprawa ale w dzisiejszym skomputeryzowanym świecie dzieciaki nie chcą dostrzegać nic poza ekranem laptopa co dla mnie jest dramatem. Nie zmuszę jej na siłę do czytania ale mogę postarać się wprowadzić ją w świat fantazji, cudownego przeżywania przygód jakie daje właśnie czytanie książek.
książkę podarowałabym mojemu chrześniakowi, uwielbiam dawać mu książki, a on lubi je dostawać, mam nadzieję, że będzie je kochał całe życie tak jak jego ciocia.
„Wojnę cukierkową” podarowałabym mojej młodszej siostrze, ponieważ książki i słodycze to to, co uwielbia najbardziej. Lubi też „wojny” ze mną i bratem, ale na szczęście zawsze kończą się one zgodą. Książka ta byłaby więc dla niej idealnym prezentem (niewykluczone, że „na zgodę”).
Mojemu Synkowi, czytałabym mu po kilka stron dziennie i tak aż do porodu
Mam w domu dwójkę dzieci w wieku 10 lat – chłopiec i 11 lat – dziewczynka. Jeszcze córka jest skłonna do czytania, co prawda z musu, ale czyta, natomiast synek…Na komunię dostał bardzo fajną książkę, przeczytałam ją sama bardzo szybko. On natomiast doszedł do połowy, po małym rozdzialiku poczytuje między nauką, lekturą szkolna obowiązkową a komputerem i lekkoatletyką. Fakt, że jeśli książka jest interesująca to przeczyta ją w mig, to taka książka w której jest magia, przygoda, przyjaźń. A jak mały ją przeczyta z przyjemnością to na „bank” córeczka tez się zainteresuje się lekturką i ją też łyknie ;)
Cały czas dzieciom powtarzam, że powinny czytać książki, bo to przyniesie im tylko korzyści. Nauczą się ładnie składać zdania, będą miały poprawna stylistykę. Czytanie pobudzi ich wyobraźnię, a to ułatwi im pisanie wypracowań szkolnych.
Ta książka byłaby wspaniałym prezentem dla mojej Księżniczki która chodzi do czwartej klasy i w której udało mi się zaszczepić pasję czytania, a że też jestem uzależniony od tego drukowanego narkotyku to pewnie sam ją też bym przeczytał :).
Pozdrawiam i życzę samych radości w nadchodzącym Nowym Roku
Moja przyjaciółka ma dzieci w wieku szkolnym,cała trójka uwielbia czytać książki,ale tylko jej mąż ma stałą pracę i na takie przyjemności jak ksiażki i wyjścia do kina albo teatru są dla tej rodziny luksusem.Wszyscy znajomi w tym najbardziej ja angażujemy się w pomoc i po naszych starszych dzieciach zbieramy książki i komiksy,gdzie tylko mogę startuję w konkursach z książkowymi nagrodami,jeśli są to książki dla dzieci i młodzieży.Zawsze warto próbować i mieć nadzieję,że kiedyś czytelnictwo w naszym kraju wzrośnie dzięki takiej rodzinie jak ta,trzymam kciuki.
Idealna książka dla mnie – jestem w dziewiątym miesiącu ciąży i wciąż myślę o cukierkach – owocu zakazanym… Mam zdiagnozowaną cukrzycę ciążową… i jeszcze troszkę muszę wytrać w abstynencji słodyczowej… Na pocieszenie poczytałabym o przygodach dzieciaków z „Wojny cukierkowej”. Na głos – mojemu 8-letniemu siostrzeńcowi. Żeby nie grał wciąż na konsoli.
Książkę dałabym w prezencie wnukowi mojej przyjaciółki. Nie lubi czytać, za to lubi słodycze. Może tak smakowity tytuł sprawi, że polubi czytanie tak bardzo jak cukierki..
„Nas dwóch to jak niektórych trzech” zwykł mówić, po czym siadał koło mnie i czytał, czytał, czytał… Dziadzio zawsze miał dla mnie czas i zabierał w podróże przeróżne – do Bullerbyn, do tajnych lochów i zamków z Panem Samochodzikiem, na Zielone Wzgórze, do Ani, do Plastusiowego Pamiętnika… Cierpliwie wyjaśniał, pokazywał obrazki, zachęcał, bym malowała swoją wizję przeczytanych przez Niego słów.
Dziś już nie da rady sam czytać. Choć jakimś cudem udało się Go wyrwać ze szponów ciężkiej choroby, wzrok i zdolność kojarzenia nie wróciły do dawnej świetności. Dziś to ja Jego zabieram w podróże czytelnicze… I to nam właśnie podarowałabym tę książkę, myślę, że spodobałaby się nam :) Wszak nas dwóch, to jak niektórych trzech!
Książkę tą chciałabym podarować moje chrześniaczce, bowiem do niedawna bardzo nie ciągło ją do czytania, a teraz ku mojemu zaskoczeniu pochłania książki każdego dnia. Stwierdziła, że dzień bez książki to dzień STRACONY. Na prawdę ta książka sprawiłaby jej ogromną radość.
Dziękujemy wszystkim za udział w zabawie.
Dwie nagrodzone wypowiedzi zostały podkreślone.
Gratulujemy!