Opieka instytucjonalna w Polsce wygląda bardzo często źle. Tak źle, że osoby, które mogły się jej przyjrzeć z bliska często nie wysyłają dzieci do żłobków i przedszkoli. Jednym z powodów jest fatalny sposób żywienia. W tym podawanie do każdego posiłku słodzonych napojów, zamiast po prostu wody.
Kompocik, herbatka, „kakałko”
Nadal w wielu polskich żłobkach i przedszkolach menu to tylko wywieszona kartka w holu. To, co się w nim znajduje ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Teoretycznie zalecenia są jasne, ale w praktyce rozbija się o to, co według pań podających jedzenie dziecko zje czy wypije. Jeśli nie posłodzimy, to dzieci nie tkną. Taka panuje opinia (i niestety tak często jest). Dlatego wszyscy dostają słodką herbatę, kompocik czy kakao. Cukier, cukier, cukier.
Wody dzieci nie wypiją
I choć woda powinna być dostępna dla każdego, bez ograniczeń, to niestety często jej nie ma. Rodzice wnoszący uwagi na ten temat, często odchodzą z kwitkiem. Zabrania się im nawet wręczania dzieciom bidonu, bo sanepid nie pozwala. W wielu placówkach nie chce się także robić wyjątków dla najmłodszych, skoro wszyscy mają do posiłku owocową herbatkę, to nie ma mowy o podaniu wody dla
jednego dziecka! Dlaczego tak jest? Często padają irracjonalne tłumaczenia, na przykład takie, że wody dzieci nie wypiją.
Będą za często sikać
Niekiedy powód niechęci do wody jest bardziej prozaiczny. Mianowicie częste wizyty w toalecie. Dziecko pije, pani w żłobku musi częściej przewijać, zmieniać pieluchę, a w przypadku starszaków – są częstsze wizyty w toalecie. A gdy ma się pod opieką większą grupę dzieci to „nadmierne picie wody” może znacznie utrudniać życie.
Jednak czy rzeczywiście?
Padają też argumenty, że dzieci się opiją wody i nie chcą później jeść posiłków. Jednak czy to prawda? Czy woda to problem? Najczęściej okazuje się, że jest wprost przeciwnie.
Dostęp do wody i optymalne nawodnienie to same zalety: lepsze samopoczucie dziecka. To również większy spokój. Woda jest bowiem neutralna, w przeciwieństwie do słodkich napojów, które błyskawicznie podnoszą poziom cukru we krwi i prowadzą do wahań, które skutkują rozdrażnieniem, zmęczeniem, nerwowością. Im bardziej „docukrzone” dzieci tym niespokojniej w sali. Pod każdym względem lepsza zdecydowanie jest woda.
Niestety poziom wiedzy o kształtowaniu nawyków od maleńkości, o skutkach nieprawidłowej diety, o konsekwencjach nadwagi nadal jest niewystarczający. Nadal dla zbyt wielu rodziców niepodawanie słodyczy dziecku oznacza odbieranie dzieciństwa najmłodszym. Nadal słyszy się, że przecież moje dziecko nie będzie piło samej wody…co to koń jest?
Tymczasem dzieci po prostu powinny mieć stały dostęp do wody. Jak jest w placówkach Waszych dzieci?
Komentarze