Na większość dylematów rodziców są proste odpowiedzi. Jednak często ich nie dostrzegamy lub szukamy prostszej drogi do tego, by nauczyć dziecko nowej, trudnej umiejętności, przydającej się na co dzień w życiu.
Tymczasem są trzy proste sposoby, by nauczyć dziecko czekać i uniknąć krzyków, awantur, a nawet histerii, gdy maluch nie dostaje wszystkiego od razu. To ważne, by rozpocząć starania jak najszybciej.
Cierpliwość to ważna cecha, bez której trudno poradzić sobie w życiu… nawet kilkuletnim życiu.
Niestety z cierpliwością nie rodzimy się. To cnota, nad którą trzeba pracować całe życie. Także dorośli mają problemy z tym, by cierpliwie czekać na efekty swoich działań. W naturze ludzkiej istnieje bowiem potrzeba uzyskiwania wszystkiego tu i teraz, od razu. Jest jeszcze coś. Dzisiejszy świat nie jest nastawiony na cierpliwe czekanie.
W nauce czekania najważniejsze jest to, by mieć realne oczekiwania. Przedszkolak może mieć problem z czekaniem na swoją kolej. To naturalna trudność charakterystyczna dla tego etapu rozwoju. Maluch woli uzyskać mniejszą nagrodę, ale zaraz, niż poczekać, ale osiągnąć coś oczekiwanego i większego później. Mimo to, bardzo ważne jest, by umiejętność czekania wspierać już na tym etapie.
Wielkie sukcesy oraz te małe, ale równie istotne, nie przychodzą zazwyczaj szybko i łatwo. Wymagają wielokrotnego podnoszenia się po upadku i konsekwentnego realizowania planu. W tym niezbędna jest po prostu cierpliwość.
Daj szansę na naukę
Maluch nie nauczy się czekać, jeśli każdorazowo, gdy zaczyna przeszkadzać, Ty przerywasz czynność i poświęcasz mu uwagę, odkładasz telefon, przepraszasz sąsiadkę, z którą rozmawiasz przed domem i robisz dokładnie to, czego dziecko od Ciebie oczekuje.
Popełniasz tym większy błąd, im dziecko jest starsze i im w bardziej nieznośny sposób oczekuje zaspokojenia swojej, niekoniecznie pilnej, potrzeby. Dlatego jeśli rozmawiasz przez telefon, możesz nauczyć malucha, że jeśli czegoś chce, może podejść i położyć Ci rękę na kolanie czy ramieniu. W ten sposób opracujecie swój „kod” i unikniecie przerywania rozmowy.
Niektórzy proponują nawet, by uczyć dziecko czekania (co przydaje się w wielu sytuacjach, na przykład w przedszkolu), poprzez ustawiania przed dzieckiem ulubionej zabawki czy owocu i nastawienie minutnika. Zabawa w czekanie każdego dnia wydłużana o kolejne sekundy może przynieść bardzo szybko zadowalające efekty. Dla starszych maluchów nauką cierpliwości może być układania puzzli z wielu elementów, budowanie domku z kart, czy tworzenie różnych figur z zapałek.
Inna ważna kwestia to uczenie dziecka, by dokończyło zaczętą czynność: niech obejrzy bajkę do końca, zanim zawoła o kolejną, ułoży rozpoczęte wcześniej puzzle, zanim sięgnie po następne, itd.
Każdorazowo jednak starając się nauczyć dziecka czekania i opanowania własnych emocji, należy samemu wykazać się cierpliwością.
Wyznaczaj granicę
Można, a nawet trzeba, kochać bez granic. Jednak nie oznacza to unikania respektowania zasad. Te są niezbędne do funkcjonowania już raczkującemu niemowlakowi. Dlatego gdy dziecko postępuje źle, należy reagować i pomagać mu naprawić skutki swojego zachowania. Należy przy tym zawsze zachować równowagę, spokój i cierpliwość.
Ważne, by pilnować wcześniej ustalonych terminów i planu działań. Nie ma sensu ustępowanie tylko dlatego, że dziecko nalega. Dlatego jeśli całą rodziną ustaliliście, że kino będzie w niedzielę, nie przekładajcie tylko dlatego, że dziecko marudzi, terminu rodzinnego wyjścia na sobotę. W ten sposób utrwalicie negatywne zachowania. Pokażecie, że marudzenie się opłaca.
Dziecko nie jest w centrum wszechświata
To zdumiewające jak wielu dorosłych boi się odmówić dziecku. Źle się czuje, mówiąc o tym, że zaraz podejdzie do dziecka, że musi najpierw coś skończyć, że odpowie za chwilę, że poda zabawkę za minutę. Tymczasem czasami po prostu czynność, jaką się wykonuje wymaga ciągłości i dokończenia.
Każdorazowe uleganie dziecku sprawi być może, że będziemy czuć się lepiej, jednak nie nauczy dziecka niczego dobrego. W naturalny sposób bowiem pokazywanie maluchowi, że jest w centrum wszechświata i jego potrzeby są zawsze ważniejsze niż dorosłych nie jest dobrą drogą na dłuższą metę.
oj z ta wlasnie niecierpliwoscia to chyba najwiekszy(jak do tej pory) u nas problem;(
corka „w goracej wodzie kapana” od urodzenia, ciagle z tym walcze ale moja juz cierpliwosc dopada kryzys;( heh ciezko ale powoli jakies postepy juz widac wiec sie nie poddaje bo wiem ze to dla dobra wszystkich domownikow;)))
Ja mam 3-letnią córkę i 8,5-miesięcznego synka.Odkąd pojawił się synek, córcia słyszy wciąż ode mnie: „zaraz, za chwilę, poczekaj, nie teraz”. Ona jakoś sobie radzi z wiecznym czekaniem na mamę, ale ja mam ciągle wyrzuty sumienia że nie mogę poświęcić jej tyle czasu,ile bym chciała, czuję się z tym okropnie:(Wiem,że ważniejsza jest jakość niż ilość spędzanego razem czasu, ale mimo wszystko żałuję że nie mogę się rozdwoić…
Chyba każda mama czuję potrzebę „rozdwojenia” i czuje niedosyt spędzonego czasu, ale nie da się być perfekcyjną.