Co krok napotykam na trudne dzieci. Rozpuszczone, wchodzące na głowę, wrzeszczące bez przyczyny, zbuntowane. Mali manipulatorzy. Owinęły sobie rodziców wokół palca i robią, co chcą. I ci rodzice- niepotrafiący stawiać jasnych granic, leniwi, pobłażliwi, roszczeniowi.
Brzmi znajomo?
Termin „trudne dziecko” na stałe zagościł w naszym języku. Jest powszechnie używany w przedszkolach, szkołach, mediach oraz często również w naszych domach. Nie przepadamy za nimi. W przedszkolu trudne dzieci biją kolegów i nie wykonują poleceń, więc najczęściej można spotkać je za karę w kącie. W sklepie rzucają się na ziemię i wpadają w histerię, gdy rodzic nie chce kupić im czekoladowego batonika. W domu rzucają zabawkami, krzyczą, czasem przesadnie płaczą, aby postawić na swoim. Ich wachlarz zachowań jest szeroki – i z reguły ma na celu wymuszenie na drugiej stronie spełnienia własnych zachcianek, przeforsowanie własnego zdania. Te dzieci testują granice. Trzeba więc smarkaczowi pokazać, kto tu rządzi!
Czy aby na pewno?
Rozprawmy się z kilkoma powszechnymi mitami, które przyjmujemy za pewność, zupełnie się nad nimi nie zastanawiając:
Dzieci manipulują: Jesteś pewny, że osóbka, która ledwo przekroczyła metr wzrostu i nie umie wiązać sobie sama butów ma na tyle rozwinięte zdolności poznawcze, aby móc manipulować dorosłą osobą? Ekm….?
Dzieci testują granice: A kto z nas tego nie robi? Testujesz granice, gdy za miastem gnasz 100km/h zamiast przepisowych 90km/h. Testujesz granice, gdy mówisz: przebiegnę jeszcze kilometr, chociaż czujesz, że dla twojego organizmu to może być na dziś za dużo. Gdy pijesz kolejne piwo i zjadasz kolejne ciastko. Wszyscy od czasu do czasu testujemy własne granice.
Dzieci chcą postawić na swoim. Jak my wszyscy.
Dzieci się buntują. Jak my wszyscy. A ponieważ mają mniejszą autonomię i wolność, to i buntują się częściej.
Dzieci nie chcą współpracować. Musimy zdać sobie sprawę i jasno powiedzieć, że bycie w relacji z Tobą jest dla twojego dziecka najważniejszą rzeczą pod słońcem. Bycie w relacji z tobą równa się przetrwanie. Myślisz, że dziecko naprawdę może nie chcieć z Tobą współpracować? To tak, jakby skazać się na pewną śmierć.
Dzieci chcę zwrócić na siebie uwagę. Jak my wszyscy. Każdy z nas chce i potrzebuje uwagi innych ludzi. Dzieci nie są wyjątkami. Tłumaczenie, że dziecko chce zwrócić na siebie uwagę to takie trochę masło maślane, które nic nie tłumaczy….
Dziecko specjalnie się tak zachowuje (w domyśle, żeby zrobić nam na złość). Tutaj znowu odwołam się do badań naukowców, które jasno mówią, że żeby zrobić innym na złość trzeba mieć wysoko rozwinięte procesy poznawcze, rozwiniętą teorię umysłu innych ludzi (czyli zdolność czytania w myślach innych osób). Twoje dziecko nie jest w stanie być złośliwe w celowy i wyrachowany sposób, o jaki je podejrzewasz.
A teraz bądźmy ze sobą szczerzy. Czy my jako dorośli ludzie zawsze jesteśmy dobrzy i grzeczni? Osobiście nie znam takiej osoby, ale może Ty taką znasz? Każdy z nas jest czasem trudny. Jednak na nasze dorosłe bycie trudnym znajdujemy liczne wymówki. Gorszy dzień w pracy, stres, przemęczenie, niskie ciśnienie. I ta niemiła pani urzędniczka w okienku.
Gdy dziecko jest trudne, nagle przestajemy widzieć złożoność sytuacji. Zamiast tego widzimy małego histeryka, buntownika, manipulatora, rozpieszczone i rozwydrzone dziecko, które nie zna granic. I z całą swoją energią zabieramy się za jego naprawianie..
Wierzymy, że trudne zachowania to wina dziecka (albo rodzica, który rozpuścił, nie postawił granic itd.) – dziecko po prostu nie chce być grzeczne. Dziecko nie chce z nami współpracować. Dziecko nie chce nas słuchać. Naszym zadaniem jest więc przekonać dziecko, aby zechciało. Tresurą, groźbą, karą, warunkową uwagą, nagrodami, pochwałami.
A może czas dokonać w naszym podejściu do dzieci małego przewrotu kopernikańskiego? Może czas spojrzeć na dziecko jako osobę, która chce współpracować, która liczy się z naszym zdaniem, która chce być grzeczna. Może czas zobaczyć w dziecku osobę, która chciałaby być grzeczna, jeśli tylko by umiała….
„Dzięki badaniom prowadzonym przez ostatnie 50 lat nasza wiedza na temat zachowań dzieci znacznie wzrosła. Można ją podsumować następująco: Dzieci sprawiające trudności wychowawcze są trudne, ponieważ brak im umiejętności, które pozwoliłyby im zachowywać się inaczej” Dr Ross W. Green, profesor Harvard Medical School
Każde dziecko jest grzeczne, jeśli potrafi. Każde dziecko współpracuje, jeśli potrafi. Spróbuj zobaczyć dziecko przez takie soczewki, a nagle zrozumiesz, że jego trudne zachowania to często komunikat kierowany do ciebie. Komunikat, który mówi: nie potrafię jeszcze tego zrobić, to dla mnie za trudne, pomóż mi!
Spróbuj spojrzeć na trudne zachowania dziecka jak na komunikat o jego problemach, a nie jak na przejaw złej woli czy krnąbrności. Dziecko bije, krzyczy, płacze, jęczy nie dlatego, że tak chce. Ale ponieważ tu i teraz nie umie inaczej. Nie potrafi w inny sposób powiedzieć koledze, żeby zostawił jego zabawki. Nie zna innego sposobu, aby zakomunikować rodzicowi, że jest zbyt zmęczony, aby teraz towarzyszyć mu w zakupach. Nie wie, w jaki inny sposób powiedzieć nauczycielce, że te zadania z matematyki są dla niego zbyt trudne. Gdy dziecko ma złamaną nogę, nie każesz mu skakać przez płotki, ani nie motywujesz naklejkami do biegu na sto metrów. Ale bez zastanowienia wysyłasz je do kąta za to, że nie zdobyło jeszcze wystarczających umiejętności komunikacyjnych i w inny sposób nie umie jeszcze bronić własnych granic. Przekupujesz je nagrodami, aby siedziało cicho przez 30 minut, chociaż być może dziecko nie jest jeszcze gotowe na to, żeby tak długo pozostać w bezruchu. Bez problemu dostrzegasz złamaną nogę, ale nie chcesz zobaczyć, że trudne zachowania dzieci mogą wynikać z braku pewnych umiejętności. A ich brak nie wynika z lenistwa czy opozycji dziecka. Bywa, że jest naturalnym etapem rozwoju (jak osławiony ‚bunt’ dwulatka) czy wynika z rozwoju mózgu dziecka (trudność w regulacji własnych emocji i utrzymania uwagi, który jest spowodowany kształtowaniem się dopiero kory przedczołowej mózgu).
Każde trudne zachowanie dziecka powinniśmy traktować jako komunikat kierowany do nas. Zamiast karać trudne zachowania dziecka zacznijmy szukać, jakie są ich przyczyny. To nie zachowania same w sobie są ważne, ale odpowiedź na pytanie: dlaczego? Dlaczego Jaś uderzył Franka? Dlaczego moja córka wpada w „histerię” podczas zakupów? Dlaczego Ola tak mocno przeszkadza w czasie zajęć z matematyki? Zmień swoje soczewki. Zamiast naprawiać dziecko, pomyśl, jak wspólnie z dzieckiem możecie rozwiązać trudności, które dziecko (lub które razem) napotkaliście na drodze.
Autorka artykułu: Joanna Kalembka, psycholog, absolwentka licznych szkoleń z zakresu psychoterapii, trenerka umiejętności psychospołecznych. Zawodowo i życiowo zafascynowana psychologią i drugim człowiekiem. Uzależniona od dobrej kawy i kupowania książek dziecięcych. http://www.edukowisko.pl/
Proszę zauważyć że przy innych którzy stawiają granicę te same dzieci są inne
Rodzice sie nie intersuja albo sa tacy sami to jakie maja byc potem dzieci?
Za trudny dzieckiem stoi zestresowsny, często wystraszony rodzic, zabiegany pracą, a może i z własnym piekłem w domu. Odkąd sama mam malucha, o bardzo upartym i głośnym charakterze, już wiem, że będzie ciężko – widzę jego rówieśników, mam czasem wrażenie, że są spokojniejsi, mniej nerwowi, ale dam radę, ot co. Postaram się z „terrorysty” wyciągnąć aniołka o dobrej stronie natury
Świetny artykuł, ja także uważam, że należy leczyć przyczyny a nie tylko objaw.
takich naprawdę trudnych, nieprzystosowanych dzieci, z zaburzeniami różnego rodzaju to ułamek procenta.. większość tych rozwydrzonych bachorów to manipulatorzy.. doskonale wiedzą z kim można.. wchodzą na głowę – ALE TEMU, KTO NA TO POZWALA, nie kazdemu.. wymuszają – ale na kim można itd.. dzieciak nie idiota i szybko zrozumie, ze pchać ściany nie ma sensu.. jak cos nie przynosi skutku, lub skutkuje dolegliwością to po co to robić? Uderzy – ale słabszego, silniejszego raz, drugi raz nie spróbuje itd, itd.. po prostu stawiać granice
Chyba Pan nie przeczytał tego artykułu ze zrozumieniem, panie Marku, a tego wymaga się nawet od dzieci w pewnym wieku:)
A jeszcze w szkole czasami dzieci, wykorzystując rodziców potrafią wszystko ” przekablować” począwszy od sekundy, w której nauczyciel podrapał się po głowie i spóźnić się na lekcję, bo właśnie w tym momencie zdaje relację przez telefon swoim rodzicom :)Niestety, durni są rodzice.
co robic z trudnym dzieckiem? jak nawiązac bliskosc?
Mój trzylatek przestaje się denerwować ,gdy przekieruję Jego uwagę na coś innego;pozwolę Mu dotknąć wszystkiego co chce,ufając,że nie zepsuje-lepsze niż drżeć ze strachu,że zniszczy coś cennego,bo wartościowe dawno schowane;kupienie Dziecku drobiazgu w sklepie(przecież to groszę,a popatrzmy na siebie ,czy nie kupujemy w sklepie rzeczy na które nagle mamy ochotę)unikając kładzenia się na podłodze;założenie kaloszy po deszczu,przewidując,że skakanie po kałużach będzie elementem spaceru….etc …Przestańmy traktować dziecko jako potencjalnego niszczyciela i histeryka,przestańmy ciągle zakazywać,potraktujmy dziecko po partnersku-na pewno to doceni
Ja od momentu buntu u dzieci stosuje zasade kar i nagrod. Nie zawsze dziala co prawda ale caloksztalt wychowania i stawiania granic dziala bo moje dwie corki sa do opanowania i nigdy nie mialam takich sytuacji jak rzucanie na ziemie wrzaski itp. Jak powiem nie to nie nawet kiedy pojawia sie placz nie reaguje i po chwili jest cisza.przy trojce dzieci czlowiek jest juz wyczulony na wszelkie kombinacje dzieci.
Moja w sierpniu konczy 3 lata i zaczol sie bunt. Kiedys bylo super teraz jakby diabel w nia wstapil. Ma byc tak jak ona chce i koniec. W sklepie uzadzila mi kiedys histerie o sok i darla sie na caly sklep. Lubila sie turlac i zucac na podloge do tego stopnia ze niebylam wstanie ani jej podniejsc bo sie zucala ani nic. Wzielam sie za sposob meza i albo ja zostawiam albo podnosze sila za jedna reke i niezwracam uwagi po 2 minutach sie uspokoja i idzie normalnie. Zawsze wspolczulam ludzia ktozy maja takie dzieci teraz jest troszke lepiej ale mam zawsze stres jaksama ide z nia cos zalatwic bo niewiem jak to sie skonczy. Nie bije jej zawsze wszystki jej tlumacze i dlatego w ogole traktuje mnie lajtowo. Przed mezem ma rezim i jego slucha takich akcji mu nie robi
No właśnie czasem w dupe trzeba dac, nie ma innaczej.
Moja trzylatka też robi mi takie akcje. Jak jesteśmy w domu to nie reaguje na jej histerię i wtedy sama przychodzi i przeprasza ale poza domem trzeba zareagować i uspokoić dziecko a ludzie patrzą się jakbym krzywdę dziecku robiła że tak krzyczy.
Mam 3 dzieci… Dwoje starszych sa grzeczni, wiedza co moga a czego nie. Najmlodszy jest okropny hmmm… Robi sobie co chce, nie reaguje na zadne nakazy i zakazy….. Bije, wymusza placzem itp……. Mysle ze poprostu nie ktore dzieci maja takie charaktery i ciezko jest takie dzieci zmienic. Osobiscie mojego 2,5 latka boje sie wyslac do przedszkola bo wiem ze bedzie ciezko
a Co jesli dziecko jest na autystyczne ,zachowania tych dzieci w niektorych sytuacjach moga byc podobne Jak u zdrowych tylko buntujacych sie dzieci i osoba obserwujaca z boku wyciagnie zbyt pochopne wnioski ?! A przeciez rodzic nie Ma obowiazku tlumaczenia Wszystkim ,,zgromadzonym,, ze dziecko nie jest niegrzeczne tylko chore !!!!! My Jako rodzice to wiemy,Ale inni juz nie, dlatego bedac kiedys swiadkiem jakies Sceny z udzialem dziecka nakezy czasem dwa razy sie zatanowic za nim osadzi sie czyjes dziecko ;)
Moje dzieci staly sie trudne jak poszly do placowek. Ciekawe dlaczego. Wczesniej grzeczne poukladane szkraby. Moglam isc z nimi przy najruchliwszej ulicy w miescie one wiedzialy ze nie wolno wchodzic na ulice i tego nigdy nie zrobily, rozmawialy jak mialy problem nogdy nie histeryzowaly. Poszly do przedszkola w wieku okolo 4 lat i po kilku miesiacach ( postepowalo stopniowo) z grzecznych dzieci zrobily sie rizemocjonowane roszczebiowe drace sie bestie… moje dzieci przestaly panowac nad emocjami. Jak sie zdenerwowaly natychmiast wpadaly w dziki szal gdzie wczesniej wystarczylo zapytac co sie stalo i rozwiazac problem i byl spokoj to potem nie dalo ich sie uspokoic.
Obecnie sa dziecmi zaburzpnymi ( ch6ba na papierze bo w domu ja z nimi nadal nie mam problemu tylko szkola ma). Postanowilam ze najmlodszy nie pojdzie do przedszkola.
Bardzo ciekawe i przydatne