Do porodu warto się dobrze przygotować. Jednym z głównych punktów jest pakowanie rzeczy, które będą niezbędne w szpitalu. Łatwo już na tym etapie wpaść w pułapkę i wrzucać do torby całkiem zbędne produkty w myśl zasady, może się przydać. To błąd. Oto, jak powinna wyglądać torba do szpitala i dlaczego nie warto brać zbyt wielu rzeczy…
Torba do szpitala i „zarazki”
Szpital to siedlisko drobnoustrojów, bakterii, wirusów, które unoszą się wszędzie i są bardzo łatwo przenoszone. Wynosimy je również po porodzie ze szpitala do domu. Często zapominamy, że nie brakuje ich na odzieży. Dlatego specjaliści zalecają, by wszystkie ubrania po powrocie wyprać w wysokich temperaturach. Z tego powodu lepiej nie zabierać do szpitala żadnych misiów, zabawek do dzieci i akcesoriów, których nie można wyprać lub umyć.
Jeśli zabierzemy za dużo ubranek, zwyczajnie przysporzymy sobie pracy po powrocie do domu. Nie brakuje również zwolenników ubierania dzieci w szpitalne ubranka, co argumentuje się właśnie wygodą – zachowaniem czystych i wyprasowanych ubranek do domu, jak również bezpieczeństwem – pozostawieniem groźnych drobnoustrojów poza domem.
Poza tym istotne jest coś jeszcze – nie ma problemu z doniesieniem rzeczy, gdy okaże się, że są potrzebne. W erze samochodów i elektroniki jest to proste.
Torba do szpitala i gadżety „może się przyda”
Panują dwie opinie: lepiej kupić potrzebne rzeczy, ułatwiające opiekę nad dzieckiem, jeszcze przed porodem, by mieć święty spokój i wszystko to, czego potrzebujemy, gdy przyjdzie TEN dzień. Drugie stanowisko jest natomiast takie – oglądamy, porównujemy, analizujemy, ale nie kupujemy, bo gdy dany produkt okaże się potrzebny, wystarczy kilkadziesiąt minut, by go zorganizować.
Skłaniam się ku temu drugiemu stanowisku, bo pozwala zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy, czasu i miejsca w domu. Na rynku jest tak wiele produktów dla dzieci, ale tylko ułamek procenta tak naprawdę sprawdzi się w Twoim domu. Co gorsza trudno stwierdzić, które z gadżetów będą strzałem w dziesiątkę, a które nie. Potrzeby konkretnych rodziców są tak odmienne i tak dynamicznie się zmieniają, że warto dać sobie czas, by zdecydować, co naprawdę warto kupić.
Torba do szpitala – pakujemy się na dwa dni
Pakując się do szpitala, zabieramy tyle rzeczy, ile będzie nam potrzebnych przez dwa dni. 80% kobiet po porodzie właśnie przez dwa dni pozostaje w szpitalu. Jeśli okaże się, że musicie zostać dłużej, będzie wystarczająco czasu, by dowieźć potrzebne rzeczy.
Torba do szpitala – to warto wziąć dla mamy
- dokumenty, dokumentację ciąży, telefon,
- 3 koszule dla przyszłej mamy – nie muszą być to typowe koszule do karmienia czy na poród, które potrafią kosztować zbyt dużo, wystarczą szersze koszulki, które będą miały guziki z przodu lub na ramiączkach. Warto wybrać jedną, której nie będzie nam szkoda wyrzucić, po porodzie może zostać zabrudzona tak, że wywabienie plam będzie stanowiło spory problem.
- 2 biustonosze do karmienia – których używa się po porodzie,
- klapki – łatwe do wyczyszczenia, nie sprawdzą się materiałowe kapcie, które może wygodne, jednak są mniej higieniczne i niepolecane w warunkach szpitalnych,
- ciepłe skarpetki – wiele kobiet narzeka na zimno odczuwane w okolicach stóp po porodzie,
- szlafrok – najlepiej cienki, bo na oddziałach noworodkowych jest ciepło,
- ręcznik kąpielowy i drugi mniejszy do rąk,
- niezbędne kosmetyki – mydło, pasta do zębów, szczoteczka, szampon, gumka do włosów,
- ubranie na wyjście – większość kobiet wraca w tym, w którym przyjechało,
- podkłady porodowe – najlepiej dwa opakowania,
- chusteczki higieniczne plus ewentualnie kilka sztuk wkładek laktacyjnych,
- 5-7 sztuk majtek przewiewnych, bawełnianych lub specjalnych – siatkowych,
- butelka wody mineralnej,
- krem z lanoliną do sutków – wybawienie na początku karmienia, gdy brodawki są poranione, przeczytaj, który warto wybrać
- sztućce i kubek – warto mieć swoje,
- Tantum Rosa – do przemywania krocza i małe dmuchane kółko pływackie, które przynosi ukojenie w trakcie siedzenia po porodzie,
Torba do szpitala – niezbędnik dla dziecka
- ciepły kocyk i rożek,
- ubranka – trzy różne zestawy, które pozwolą ubrać noworodka warstwowo, na przykład body i pajac plus skarpetki (mogą służyć też jako niedrapki) i czapeczki,
- 5 pieluszek tetrowych – sprawdzą się podczas karmienia,
- 15-20 pieluszek jednorazowych w rozmiarze 1 dla maluszka,
- chusteczki nawilżane dla dziecka – przydają się też mamie,
- maść do pupy i uniwersalny krem od pierwszego dnia,
- Octenisept – płyn do odkażania, używany do pępuszka w większości szpitali.
Dopisałabym jeszcze laktator porządny kupiony wcześniej w rozsądnej cenie , bo z tego co zauważyłam to większość kobiet każe później kupować w aptece przyszpitalnej, która ma marżę 100% na najgorszym produkcie.
Ja w szpitalu miałam jeszcze ręczniki jednorazowe, bardzo dobrze sprawdziły się do wycierania krocza po kapieli
W Polsce rodziłam w czasach ligniny i nie zakładania majtek. Tak bardzo poniżające i urągające kobiecości. W Anglii można przyjechać z pustą torbą i niczego Ci nie braknie, zwłaszcza intymności i bliskości najważniejszych osób. Drugie i trzecie dziecko rodziłam w Anglii. Śniadanie dla mnie, dla męża, rodzę gdzie chcę i jak chcę, nikt nie ingeruje, nie naskakuje, wszystko odbywa się swoim rytmem. A przede wszystkim fakt, że porodówka nie jest na każdym kroku, z mojego domu mam 30mil, wyposażenie na najwyższym poziomie. Ale… mogę zupełnie za darmo rodzić w domu! Do tego opieko okołoporodowa! Kobiet nie zostawia się samych sobie.
Jak czytam co trzeba zabierac ze soba do szpitala w Polsce, to przykro mi sie robi, ze mamy taka sluzbe zdrowia, albo jej brak. Rodzilam zagranica, do szpitala trafilam nagle i ku mojemu zdziwieniu nic nie bylo potrzeba. Do porodu otrzymalam specjalna koszulke, nastepnie do karmienia, w lazience przygotowane byly podklady, podpaski, majtki jednorazowe, nawet zestaw do pielegnacji miejsc intymnych po porodzie typu masc przeciw hemoroidom itp. Dla maluszka pieluszki, chusteczki, masc do pupki, nawet smoczek uspokajacz i kaftaniki oczywiscie. A ze jechalismy z partnerem w pospiechu i zapomnielismy, to nawet szczoteczke do zebow i paste dla obojga otrzymalismy od pielegniarek
niestety…mi zabrakło podkładów. Nie dostałam ze szpitala, mąż gnał na „sygnałach”…
W Polsce przydawalo sie wszystko. Rodzilam jeszcze w czasach ligniny i wietrzenia umeczonej Heleny. W Anglii nie potrzeba bylo nic z wyjatkiem pieluchy, spiochow i fotelika samochodowego. W Polsce przesiedzialam 3 dni przepieknej pogody, w Anglii ani razu nie zalapalam sie na jedzenie (za pozno na sniadanie a za wczesnie na obiad albo kompletnie za wczesnie na sniadanie – zjesz sobie za moment w domu) – za pierwszym angielskim razem wyszlam ze szpitala po 4 godzinach, za 2 agnielskim razem po 2.5