„Nie rozumiem tego kompletnie. Po co trzylatkom, czterolatkom podręczniki? I to takie w formie grubej książki? Sporo kosztują to raz, więc to niepotrzebne wydatki… Dzieci się zmusza do siedzenia nad nimi – to dwa. W tym czasie mogłyby się bawić, czyli robić to, co trzeba w tym wieku. Po trzecie i tak więcej niż połowa tych podręczników w ogóle nie jest „przerobiona”. Czy naprawdę takim małym dzieciom nie
wystarczą kartki i kredki? Przecież wielu nauczycieli w przedszkolu jest wprost przeciwnych podręcznikom dla młodszych dzieci niż sześcioletnie” Magdalena.
Kreatywny nauczyciel poradzi sobie bez gotowców
Zakup tak zwanych wyprawek, w tym podręczników stał się normą w wielu polskich przedszkolach.
Zestawy dla najmłodszych dzieci składające się z książek, ćwiczeń, zeszytów prac – to już codzienność, norma. Problem w tym, że według wielu to również całkiem niepotrzebny wydatek.
Jedyne, kto zyskuje na podręcznikach to wydawnictwa. Ich dochody rosną. Dzieci jednak nie bardzo na tym korzystają. Nie są jeszcze gotowe na „pracę z podręcznikami”. Pokaźne podręczniki i zestawy można by było w prosty sposób zastąpić. Problem w tym, że wielu nauczycielom się zwyczajnie nie chce. Brakuje im odwagi i kreatywności, żeby zaproponować coś bardziej adekwatnego do wieku
najmłodszych.
Gotowość
Co bardziej świadomi nauczyciele podkreślają, że idea udostępniania podręczników tak małym dzieciom jest chybiona. Trzy-czterolatek może się skupić w warunkach szkolnych na około 15 minut.
Dla grupy trzylatków zazwyczaj proponuje się pracę z podręcznikiem przez kwadrans w ciągu dnia. Dla czterolatków są już to dwie „lekcje” po 15 minut każda. Gdy porównamy ten czas z ogromem materiałów proponowanych przez wydawnictwo, łatwo się zorientujemy, że coś tu generalnie nie pasuje… Kiedy te wszystkie materiały mają być „przerobione”?
Przykładowy plan dnia dla dzieci, przebywających pięć godzin w przedszkolu, może wyglądać tak:
8-8.45 – zabawy dowolne
8.45-9.00 – zajęcia I
9.00-9.45 – zabawy dowolne
9.45-10.00 zajęcia II
10.00-10.40 – posiłek
10.40-11.40 – wyjście do ogrodu przedszkolnego
11.40-12.00 relaksacja i słuchanie bajek
12.40-1300 – rozchodzenie się dzieci, zabawy dowolne
Przyglądając się powyższej rozpisce, łatwo zauważyć, że podręczniki będą wykorzystywane może raz dziennie. I tak naprawdę oferowanie ich w tak rozbudowanej formie, jak jest to obecnie, mocno mija się z celem.
Dziecko ma jeszcze czas
Nieprzygotowane dzieci, w praktyce po prostu zbyt młode, motywowane do pracy z podręcznikami mogą zamiast zyskać, tylko stracić. Nieodpowiednie metody jedynie mogą je zniechęcą do nauki, zamiast do niej zmotywować. Na wszystko przecież jest odpowiedni czas. Kupowanie podręczników dla najmłodszych grup przedszkolnych jest z tego powodu zwyczajnie potępiane. Zwłaszcza przez
doświadczone nauczycielki.
A Wy co o tym sądzicie? Warto decydować się na podręczniki dla trzylatków i czterolatków?
Komentarze