Oficjalne zalecenia wydają się jasne. Warto jak najdłużej się da, chronić dziecko przed wszechobecnym cukrem. W pierwszym roku życia nie powinno być go w diecie maluszka w ogóle.
Tymczasem kaszki znanych marek mają cukier na drugiej pozycji. Paradoks? Niekonsekwencja?
Dla usprawiedliwienia wielkich koncernów warto dodać, że uprzedzają na opakowaniach, by kaszkę (ze względu na „kaloryczność”) podawać maluszkowi raz dziennie. Rzecz jasna nie wspominają, że konkurencja proponuje produkty bez dodatku cukru.Tę wiedzę musi nabyć rodzic samodzielnie.
Jednak cukier to niejedyny problem. Dla starszych dzieci proponuje się produkty, które posiadają słodkie dodatki znane pod wieloma nazwami, również jako syrop glukozowo-fruktozowy. Składnik ten wielokrotnie wywołał prawdziwą burzę w internecie. Jednak czy słusznie?
Uzależnione dziecko
Omnia sunt venena, nihil est sine veneno. Sola dosis facit venenum.
(Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę). / Phillippus Aureolus Theophrastus Bombastus von Hohenheim, potocznie zwany Paracelsusem/
Im dziecko starsze, tym większe przyzwolenie na słodkie przekąski. Trudno bowiem żyć w złudzeniu, że da się kilkulatka uchronić przed cukrem pod jedną czy drugą postacią. Maluch prędzej czy później się z nimi spotka, nie da się wychować dziecka w próżni.
Z drugiej strony jako rodzice mamy prawo dążyć do tego, by maluch jadł „zdrowe słodycze„, a nie takie, które oprócz cukru, zawierają również syrop glukozowo-fruktozowy oraz wiele innych składników, które mają powodować efekt uzależnienia.
Producenci robią wszystko, by za pośrednictwem składu pogłębiać u dzieci chęć do jedzenia słodkich przekąsek. Dzięki balansowaniu poziomem cukru we krwi (a efekt ten obserwujemy po słodkiej uczcie) maluch uczy się, co należy zrobić, by znowu poprawić sobie nastrój. W ten sposób rośnie kolejne pokolenie lojalnych konsumentów, które w efekcie ubocznym ma coraz częściej problemy z cukrzycą, nadciśnieniem, otyłością.
Wahania poziomu glukozy we krwi powodują u dzieci zmiany nastroju. Tuż po zjedzeniu np. batona poziom cukru we krwi gwałtownie rośnie, dziecko jest zadowolone, ma dużo energii, następnie szybko spada (jest zmęczone, marudzi, często dąży do uzyskania kolejnej słodkiej przekąski). Poza tym nadmiar cukru zmniejsza odporność (z powodu nasilenia procesów gnilnych w jelitach), sprzyja nawracaniu infekcji i rozwojowi alergii.
Zamieszanie z Kubusiem Play
Już kilka miesięcy temu pytaliśmy producenta Kubusia, dlaczego do niektórych produktów (na przykład napoju Kubuś Play) dodawany jest syrop glukozowo-fruktozowy. Niestety nasze pytanie zostało zignorowane.
Tymczasem kilka tygodni temu w internecie zawrzało na skutek informacji podanej w „Radiu Szczecin”, w której zaniepokojony rodzic wskazał, że Kubuś Play nie zamarza w temperaturze poniżej 0 stopni. Tekst został bardzo szybko udostępniony i rozesłany, wyświetlając się na wielu stronach internetowych. Producent, który musiał zmierzyć się z głosami oburzenia, tłumaczył, że to nie z powodu „chemii” napój nie zamarza, ale dlatego, że każda ciecz ma inną temperaturę zamarzania (0 stopni odnosi się do wody destylowanej). W ten sposób rozpoczął się wykład fizyki…dla niewtajemniczonych.
Niestety nadal producent nie odniósł się do wątpliwości, jakie mają uzasadnienie, dlaczego do Kubusia Play, produktu dla dzieci, dodawany jest syrop glukozowo-fruktozowy. Składnik, który jest niezdrowy i tak naprawdę zbędny…
Syrop glukozowo-fruktozowy nie dostarcza żadnych wartościowych składników, podnosi poziom złego cholesterolu oraz zmniejsza wrażliwość mózgu na leptynę, hormon, który informuje o sytości. Dlatego potęguje apetyt, zwiększa ryzyko wystąpienia syndromu jelita wrażliwego. Wysoki poziom indeksu glikemicznego sprawia, że po spożyciu syropu glukozowo-fruktozowego podnosi się poziom cukru we krwi.
Czy tylko Kubuś Play?
Syrop glukozowo-fruktozowy nie jest dodawany do każdego produktu („zwykły” Kubuś nie ma go w składzie), jednak jest on bardzo popularny i można go znaleźć w naprawdę wielu produktach. Stosowany jest w sokach innych marek, niektórych wafelkach, biszkoptach, herbatnikach, jogurtach owocowych, itd.
Czy należy się bać, czyli Kubusiowy bojkot…
Na pewno „zły” skład Kubusia Play nie jest powodem do bojkotu. Żadne dziecko poważnie nie ucierpi, jeśli od czasu do czasu wypije napój, który ma w składzie syrop glukozowo-fruktozowy. Nie „będzie świeciło” (odwołując się do terminologii znanego blogera), nie ma obawy, że od razu przytyje i nabawi się groźnych chorób.Ryzyko leży gdzie indziej: mianowicie w uzależnieniu od wysokiego poziomu cukru we krwi, które sprawia, że maluch chce jeść słodkich przekąsek coraz więcej. Efekt uzależnienia, który się pojawia, jest na tyle silny, że jest groźny. Taki sam pojawia się po jedzeniu dużej ilości słodyczy słodzonych cukrem.
Na pewno przy tej okazji warto powtórzyć to, o czym się często mówi. Należy dążyć do tego, by być świadomym konsumentem i nie wierzyć w każde słowo producenta, zapewnienia w reklamach czy materiałach tworzonych przez speców od marketingu.
Dobrze dokładnie czytać etykiety i unikać produktów, które „udają zdrowe”. Im bardziej świadomym będziemy konsumentem, tym lepiej dla nas i naszych dzieci. Podejmując dobre decyzje na co dzień, nie musimy obawiać się tego, co zje czy wypije nasze dziecko od czasu do czasu. We wszystkim warto zachować zdrowy umiar i rozsądek. Także w kontekście wszelkich teorii spiskowych.
Ekobiznes to też biznes, a o tym się zapomina. Wszędzie są dodatki, chemia, ulepszacze, nawet to eko nie jest do końca takie eko…Nie dajmy się zwariować
Osobiście tego nie tykam. Słodkie, aż mdli. Niesmaczny ulepek. A syropku, też nie daję. Ja wiem, że to tańsza alternatywa cukru. Kubuś, jeszcze niedawno miał syrop glukozowo-fruktozowy we wszystkich (poza smakową „wodą”) napojach. Teraz zdaje się słodzi częściej trzcinowym. Tak, czy siak, jest to według mnie produkt udający zdrowy.
Ja się zastanawiam, kto rozdmuchał tę sprawę…Bo komuś musiało zależeć na tej aferze? Konkurencji? Czy samemu producentowi Kubusia w myśl zasady: ważne, żeby mówili?
A ja Kubusia znam i lubię, kupuję sobie i swoim dzieciom i naprawdę nie widzę w nim niczego złego. Jest smaczny, ma króką listę składników, zero konserwantów i dzieciom smakuje. Mi to wystarczy.
Pijemy Kubusia i wszyscy żyją :D Otyli też nie jesteśmy. Normalnie cud
Ciekawią komentarze, rozbrajająco deprecjonujace szkodliwość syropu. Jest taki mechanizm psychologiczny, który uruchamia się u jednostki stojącej przed faktem, dysonans poznawczy. Negowanie, deprecjonowanie czyli bagatelizowanie. Ale właściwie to co mnie to interesuje, dużo pracy będą mieli terapeuci od uzależnień oraz specjaliści od popsutych flaków u dziś futrowanych tym swinstwem dzieci.
Autorka też nie przytoczyla żadnych naukowych argumentów a szkoda, bo szansa przepadła na pogłębienie tematu.
A ja słyszałam, że fruktozowy jest lepszy od cukru i komu wierzyć?