23 listopada Nela, znana nastoletnia podróżniczka, odwiedziła Bydgoszcz, by promować swoją nową książkę -„Nela w krainie orek”. Postanowiliśmy udać się do Zielonych Arkad, by zobaczyć, jak będzie wyglądać spotkanie z Nelą. Dzieci były zachwycone, my dorośli, ze względu na tłumy, nieco mniej. Ale czego się nie robi dla dzieci…
Spotkanie z Nelą w Zielonych Arkadach – oczekiwanie
Pierwsze wrażenie – pełen parking. Przejazd przez 4 poziomy parkingu nie pozwolił na znalezienie miejsca. Być może powodem była sobota, a może…właśnie przybycie Neli. Gdy w końcu znaleźliśmy wolne miejsce i podążyliśmy na miejsce spotkania, przekonaliśmy się, że chyba to drugie. Na miejscu czekało już mnóstwo ludzi, a pozostało 40 minut do spotkania.
Choć mieliśmy w planach jeszcze zajście przy okazji do kilku sklepów, to dzieci poprosiły, abyśmy zostali i zajęli dobre miejsca. Oczywiście stojące. No i się zaczęło.
Najpierw krótka rozmowa z panem obok stojącym z wnuczką, który podpytał dzieci o Nelę, a później sceptycznym głosem zwrócił się do nas dorosłych – „Ta dziewczynka jest biedna. Życia nie ma. Od małego ciągle w biegu, w podróży…To biznes. Wiadomo, zarabiają na tym sporo…Ale biedna jest. Oby nie skończyło się, jak z tym aktorem z tego filmu „Kevin sam w domu”. Ja lubię to oglądać rok do roku. Fajny film…ale ten aktor od małego miał wszystko a potem skończył kiepsko…”
Mijają kolejne minuty. Zbiera się coraz więcej dzieci, coraz więcej dorosłych. Pół godziny przed 13, kiedy miała pojawić się Nela, ochroniarz mówi do nas szeptem, że jest już i dodaje: „Jest więcej ludzi niż na Gessler jakiś czas temu”. Niestety na wyjście Neli do fanów musimy jeszcze poczekać. Dziewczynka nie pojawia się punktualnie, ale z 10 minutowym opóźnieniem. Następnie kolejne 5 minut mijają jej na podpisywaniu książek osób obsługujących wydarzenie.
Im bliżej do przyjazdu Neli tym robi się ciaśniej. Dzieci zmęczone, zniecierpliwione, co chwilę proszą o picie rodziców znajdujących się dalej. Ktoś podnosi maluchy na ręce i stawia na ziemi, bo ręce odmawiają posłuszeństwa. Za moment pojawia się ładnie ubrana kobieta i prosi, żeby ją przepuścić. Kilka osób z tłumu mówi, że nie ma mowy, że mogła przyjść wcześniej. Na to rezolutna kobieta krzyczy do swojej córki: „Wchodź, przepychaj się, jesteś mała, wciśniesz się”. Gdy widzi zdezorientowane spojrzenie dziecka, mówi: „No idź, idź, nie bój się”. Tłum odpowiada coś z oburzeniem. W końcu matka rezygnuje i przechodzi z dzieckiem na drugą stronę. Może tam się uda…
Opowiadanie
W końcu Nela pojawia się na wyznaczonym miejscu. Ma 15 minutowe spóźnienie, początkowo są problemy z mikrofonem. Dziewczynka denerwuje się, widać, że ma tremę. Pokazuje się nam jako nieśmiała nastolatka.
Początki opowiadania idą powoli. Z czasem jednak się rozkręca, łapie cząstkowy kontakt z tłumem. Odpowiada na pytania. Wystąpienie jest ciekawe, zwłaszcza ostatni fragment o rekinach, gdzie dziewczynka szczególnie często sięga po rekwizyty i barwnie opowiada. Wcześniejsze fragmenty są nieco mniej porywające, co można zaobserwować także po minach zgromadzonych osób. Opowiadanie Neli trwa około godziny.
Wystąpienie kończą krótkie brawa. Ci bowiem, którym ktoś z rodziny nie „trzyma” kolejki do autografów, biegiem idą zająć miejsce. Ktoś z obsługi mówi, że Nela ma kilka minut przerwy. Instruuje, by zachować się kulturalnie, nie wpychać się w kolejkę, na której stronie otworzyć książkę, by podpisywanie odbywało się sprawnie.
Nie zostajemy jednak dłużej. Ogromne kolejki do podpisania książek nas skutecznie zniechęcają. Spotkanie z Nelą kończymy na tym etapie. Starsza córka jest zadowolona, młodsza mówi, że spodziewała się czegoś innego. A my mamy mieszane uczucia.
Komentarze