Póki karmimy piersią jedynymi akcesoriami, z których korzystamy jest pieluszka tetrowa. Dopiero kiedy wprowadzamy dziecku stałe pokarmy lub uczymy samodzielnego jedzenia dochodzą miseczki, sztućce, foteliki do karmienia, czy śliniaki. Te ostatnie są chyba najbardziej niezbędną rzeczą podczas karmienia dziecka.
Śliniaków na rynku są tuziny. Różne wielkości, materiały, z jakich zostały wykonane, rozmaite techniki wiązania, mocowania, zawieszania. Są plastikowe z rynienką, lub podobne z ceratki, są bawełniane czy frotte tylko pod szyję. A są i śliniaki w formie fartuszków. O tych ostatnich chciałabym napisać więcej.
Spotkałam się z fartuszkami całymi z ceratki (jak np. Ikea), z takimi, których wierzch stanowi warstwa frotte, a spód zrobiony jest z ceratki, dotyczy to także rękawków. Dostępne są również takie fartuszki, których wierzch stanowi warstwa frotte, a spód ceratka, ale bez rękawków. I te właśnie chciałabym zdecydowanie POLECIĆ jako niekwestionowany HIT.
Zalety fartuszka do karmienia
- Wielkość fartuszka zapewnia bezpieczeństwo przed niechcianym pobrudzeniem całego ubranka.
- Ceratowy spód wyłącznie w części brzuszka wyklucza możliwość zaparzania skóry rączek dziecka w letnie dni, kiedy najczęściej ma na sobie krótki rękawek i styczność z ceratą mogłaby zniechęcić dziecko do posiłku.
- Dół fartuszka można „wywinąć”, tworząc rynienkę dla jedzenia, które nasze dziecko upuściło.
- Dość mocne ściągacze w nadgarstku zabezpieczają rękawki bluzeczki przed wyślizgnięciem się i ubrudzeniem.
- Rzep do zapinania na karku jest wystarczająco mocny, aby się nie rozpiął i łatwy do rozpięcia przez dziecko po zakończonym posiłku.
- Wzornictwo jest niezwykle bogate, co zaspokoi wymagania dziecka i mamy.
- Fartuszek można z powodzeniem prać w pralce (nawet w 60 stopniach), wirować i używać proszków i płynów.
- Fartuszek, nawet mocno zabrudzony i z licznymi resztkami można łatwo zdjąć, bez ryzyka wysypania wszystkiego.
- Cena przystępna, bo już od 8 – 10 zł.
Wady fartuszka
- Materiał frotte brudzi się dość szybko (w zależności od umiejętności naszego dziecka), przez co nie wygląda estetycznie po kilku obiadkach
- Po dłuższym stosowaniu pozostają plamy, z którymi proszki już sobie nie radzą (my fartuszek stosujemy już od roku i jeszcze nie odstrasza).
Stosowałam klasyczne śliniaki, wiązane, na rzep lub zatrzask. Żaden nie spełniał moich oczekiwań. Zarówno śliniak jak i dziecko były brudne. Dopiero po założeniu fartuszka mogłam usiąść spokojnie, bo pomimo szaleństw, jakie Łucja wyczyniała przy samodzielnym jedzeniu, sama pozostawała czysta. Fartuszek przeżył wiele i pomimo kilku plamek, nadal prezentuje się świetnie i co ważniejsze posłuży jeszcze długi czas.
Ja dostałam fartuszek cały z folii grubszej, ale niby jest fajny pod względem czystości przy jedzenie, to raczej widzę że dziecko męczy się, jego ruchy są ograniczone i ciągle robi jej się balon pod brodą :-/ użyłam może z dwa razy i przeszłam do zwykłego śliniaczka.
A ja bym nawet spróbowała…Może się sprawdzi.
U nas fartuszek z ceraty ze specjalną kieszonką na jedzonko :)
Jest bez rękawków, wystarczy tylko podwinącjej ubranko i działa.
A kupiony w Carrefour – kosztował nie wiecej niż 10zł.
Używałam. Był z miękkiego tworzywa i nie krępował ruchów dzieciaka. Świetny kiedy dzieciaczek zaczynał być samodzielny i wszystko sam chciał robić, zwłaszcza jeść. Kiedy wyrósł szukałam większego, bo sprawdzał się też przy rysowaniu i malowaniu.
POLECAM. Jest SUPER.
Z jakiej firmy jest polecany śliniak? Nigdzie nie mogę go znaleźć.
Zdecydowanie przy nauce jedzenia najlepsze są te śliniaczki z kieszonką i rękawkami :) całe ubranko zabezpieczone a dzieciaczek szczęśliwy, że może sam wcinać :) u nas króluje śliniak z bibetty, cały z neoprenu w piękne wzorki, córeczka go uwielbia i ja też bo mocno wchłania, szybko wysycha, jest mięciutki i bezpieczny :)