Wiele dzieci nie lubi kąpieli, a jeśli lubi, to nie bardzo podoba im się mycie głowy. U nas początkowo, gdy synek był kąpany w wanience na leżąco, właściwie problem był mi obcy, bez oporu myliśmy mu główkę. Dopiero gdy kąpiel przebiegała na siedząco i trzeba było spłukać szampon z włosków prysznicem pojawiły się problemy. Mały płakał, jak tylko zbliżyliśmy się z prysznicem, a jak już woda wleciała do oczu, płacz był nie do okiełznania.
Pomocne w tej sytuacji okazało się rondo kąpielowe. Przypomina koło bez zabudowanego środka, wystarczy założyć dziecku na głowę niczym kapelusz. Rondo rzeczywiście zdaje egzamin, bo zatrzymuje wodę, nie dopuszczając, by dotarła do oczek czy całej twarzy. Można spokojnie myć głowę dziecku, podczas gdy ono swobodnie bawi się w wodzie. Wielkim plusem ronda jest jej uniwersalny rozmiar, gdyż gumki umieszczone w środku są elastyczne i dopasowują się do każdego rozmiaru główki. Jest tez dosyć trwałe i co najważniejsze w pełni bezpieczne dla malucha w każdym wieku. Łatwo również utrzymać je w czystości, wystarczy przetrzeć na sucho zaraz po kąpaniu. Produkt jest też łatwo dostępny, bo spotkałam się z nim na portalu aukcyjnym, hipermarkecie i osiedlowym sklepie z artykułami dla dzieci. Ceny są zależne od miejsca zakupy, ale koszt raczej nie jest wyższy niż 25 złote.
Generalnie u nas rondo było użyte tylko kilka razy, ponieważ mój syn nie da się zniewolić żadnymi gadżetami. Początkowo zajęty zabawą dał sobie założyć rondo, teraz niestety jest już mądrzejszy i nie pozwala na takie manewry głośno protestując. Nie mniej jednak uważam, że rondo spełnia swoją funkcję, czyli nie pozwala, by twarz czy oczka dziecka zmoczyły się wodą, podczas mycia główki, a co za tym idzie kąpiel staje się przyjemna dla dziecka i mniej stresująca dla rodziców.
U nas się nie sprawdziło
Rondo kąpielowe miało być antidotum na coraz głośniej pokazywane niezadowolenie podczas kąpieli. Niestety nie sprawdziło się. Córka, która około siódmego miesiąca życia, gdy od kilku tygodni kąpiel przebiegała w pozycji siedzącej w dużej wannie, nie zaakceptowała go. Protesty przed myciem głowy jak były, tak były… Co ciekawe wcześniej woda spływająca na twarz kompletnie jej nie przeszkadzała. Z dnia na dzień sytuacja się odmieniła.
Zakupiliśmy wspomniane rondo, jednak tak jak u Wiolety po jakimś czasie, u nas od razu próba założenia ronda spotkała się ze stanowczym protestem. Córka po prostu nie pozwoliła sobie umyć włosków z tym „gadżetem” na głowie. Ba, nawet jego założenie stało się niemożliwe.
Summa summarum opracowaliśmy własną metodę mycia głowy, do której potrzeba dwóch osób. Jedna zagaduje i pokazuje ciekawe przedmioty znajdujące się wysoko, a druga w tym czasie spłukuje głowę prysznicem. Metoda ta ma jednak tę wadę, że wymaga współpracy dwóch osób oraz dobrego refleksu. :) Mamy nadzieję, że z czasem mycie głowy będzie prostsze…

Dla mnie rondelek,do mycia włosów to super sprawa,mam i polecam :)
Czarna285, dziękujemy za głos. Czekamy na kolejne :)
Dla nas kit. przez duże K
czyli pół na pół jak narazie:) U nas problem z myciem głowy skończył się gdy zaczęliśmy chodzić z małym regularnie na basen. Początkowo krzyczał gdy zmoczył twarz ale potem sam już się chlapał co potem zaowocowało z chętnym myciem głowy:)
Na FB głównie kity ;)
Ja nie miałam potrzeby używania takich gadżetów ani przy myciu Julii ani teraz przy Szymku. W związku z tym, że sprawnie nam idzie mycie włosków, dla mnie takie rondo to kit. Jednak potrafię zrozumieć rodziców, którzy mają problemy przy myciu włosków – krzyki, płacz, protesty – i takie ronda kupują.
stanowczo kit- nie kupię tego…
Nigdy nie próbowałam. Póki co, dajemy radę z myciem głowy. Ale chyba lepsze takie rondo, niż lanie na siłę wody po oczach
u mnie też się nie sprawdził, dziecko za nic nie chciało tego założyć, na szczęście ma juz 5,5 roku i praktycznie sama potrafi sobie umyc głowę, z drobną poprawka mamy:)
U nas rondelek nigdy niebył potrzebny .Jak Tomciowi zlatuje woda na twarzy to się cieszy i przebiera nózkami więc dla Nas to nie problem kąpiele .