Na poród? Tylko nie z własną mamą!- List

Dostaliśmy taki oto list i publikujemy go na wyraźną prośbę Autorki:

„Nie wierzyłam mojej przyjaciółce, gdy mówiła, że asysta mamy przy porodzie to nie najlepszy wybór. Odradzała mi to nawet siostra, ale zdecydowałam się, że urodzę z mamą i teraz żałuję.

Jednak od początku. Mój mąż niestety nie mógł być przy porodzie. W ostatnim miesiącu ciąży przebywał poza granicami kraju, bez możliwości powrotu na poród. Nie było opcji, że się pojawi. Wiedziałam o tym, że taką ma pracę, ale paradoksalnie czułam do niego niechęć i żal, przecież miał się urodzić nasz syn, nasze pierwsze dziecko, a jego nie było….Tak chciałam, żeby coś zrobił, żeby jednak się pojawił. Tak podpowiadało serce, a rozum? Wiedziałam, że go nie będzie, ale podświadomie marzyłam, że to on przetnie pępowinę.

Nie musiałam myśleć długo nad tym, z kim urodzę, kto będzie w zastępstwie  stał przy moim łóżku. Naturalne wydawało mi się, że będzie to moja mama. Przecież sama mnie urodziła, jest kobietą, wie, jak ważny to dzień dla każdej z nas….Była to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu – tak mi się bynajmniej wydawało. Rozmawiałam o tym z mężem – mówił, że to moja decyzja, on nie chciał niczego narzucać, ani sugerować. Nie krytykował wyboru mamy, jego teściowej.

Niestety nie był to dobry wybór. Myślę, że jeden z gorszych.

Na drugi dzień po porodzie rozmawiałam o tym szczerze z położną, która przyjmowała poród – przyznała, choć niechętnie, że asysta mamy przy porodzie to raczej kiepski pomysł. Zasugerowała, że lepszym wyborem jest duola lub przyjaciółka. Choć dodała, że miała tylko kilka takich sytuacji, że przy porodzie była mama rodzącej. Dlaczego lepiej nie decydować się na mamę?

Świetnie pokazała to moja mama na sali porodowej – była kłębkiem nerwów, który rzucał iskrami na prawo i lewo – pielęgniarki, położną, lekarzy, czepiała się o wszystko, zgłaszając mnóstwo zarzutów. Ja wiem, że bała się i chciała jak najlepiej, że czuła się odpowiedzialna za mnie i za wnuka, ale doprowadzało mnie to do szału i zamiast uspokajać irytowało do potęgi. Zwróciłam jej raz uwagę, że ma się uspokoić, błagałam między skurczami, żeby wyszła. Ona uparła się, że musi być obok i że nie wiem, co mówię. W tym momencie traktowała mnie jak dziecko, a nie jak zmęczoną i sfrustrowaną kobietę. W końcu na moje błagalne spojrzenie stawiła się za mną położna, która zauważyła, że akcja zwalnia, że sytuacja nie wygląda najlepiej. Gdy mama opuściła salę, akcja przyspieszyła, urodziłam.

To doświadczenie zamiast nas zbliżyć do siebie pozostawiło niechęć. Teoretycznie nic się nie stało, ale…potwierdziło się to, co mówiło mi sporo osób – matki są zbyt emocjonalnie związane z córkami, by pomóc im w trakcie porodu. Lepiej żeby stały przed salą, szpitalem, czekały przy telefonie niż były tuż obok… Nie wierzyłam i spróbowałam, a teraz myślę, że mogłam wybrać lepiej… Dlatego o tym piszę, być może jakaś kobieta, która rozważa wybór mamy to przeczyta i zastanowi się jeszcze raz….Magda”

Co o tym sądzicie? Potwierdza to stereotyp, że porody z mamami są najgorsze?

Istnieje przecież teoria, że podczas porodu mama może podświadomie nie pozwalać córce urodzić dziecka, uniemożliwiać narodzić się do roli matki. Niektórzy twierdzą, że w takich momentach intensyfikuje się niezdrowa rywalizacja, która utrudnia cały proces przychodzenia dziecka na świat… A może porody z mamami to raczej bardzo indywidualna sprawa? I wszystko zależy od relacji łączących córkę z mamą?

Z kim rodziłyście dziecko? Wyobrażacie sobie poród z własną mamą?

 

 

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Skonsultuj się z lekarzem.

Jesteśmy tu dla Ciebie. Podejmujemy tematy, które dla nas, Rodziców, są ważne. Miło nam Ciebie gościć na naszej stronie! :) Pozostaw ślad po sobie w komentarzu! Jeśli prowadzisz bloga, chętnie Cię odwiedzimy! :)

Komentarze

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.*

  1. xxx

    Nie wyobrażam sobie porodu z własną mamą…wstydzę się przy niej rozebrać a co dopiero rodzić

    • Kina

      A przy lekarzu się nie wstydzisz?
      A jednak za przeproszeniem z gołą pupą świecisz podczas porodu przed połową personelu…
      Poród zmienia wiele, także granicę poczucia wstydu. jest ci wszystko jedno, chcesz tylko urodzić

    • zebrasoma

      Zgadzam się z Kaina dodam czy nie wstydziłaś się rozebrać przed swoim facetem?

      • xxx

        Tak, ale mamę będę oglądać po porodzie. A lekarzy, pielęgniarki i całą widownię ze szpitala nie – prawda? ;)
        Taka mała różnica

        • aaaa

          A do ginekologa tylko raz w życiu idziesz? A może za każdym razem do innego. Nie rozumiem twojego toku rozumowania. Też nie chciałabym rodzić z mamą (chociaż nie wiem do końca bo zmarła kiedy byłam mała), ale to raczej nie chodzi o wstyd przed nagością. Dziewczyno to jet poród. Tu się dzieje o wiele więcej niż wypięty goły tyłek. …

          • Dziadova

            /ja tam rozumiem. Granica wstydu zmienia się dopiero PO porodzie

  2. Jula

    Ja też bym się wstydziła, zależy od relacji, moja znajoma też rodziła z mamą

  3. Kina

    Na miejscu Magdy, autorki listu wzięłabym doulę lub przyjaciółkę która już rodziła…Tylko nie mamę!!!

  4. Gosha

    Do porodu z mamą niekoniecznie…Natomiast u mnie w pierwszych dobach po cesarkach najwięcej właśnie pomagały mi mama i siostra i najlepiej się w ich towarzystwie czułam. Mąż mnie drażnił ;)

  5. Izabela

    Ja zaczełam rodzić z siostrą, później dojechał mąż. Nie chciałabym rodzić z mamą. Bardzo ją kocham ale wiem że rozstawiała by wszystkich po kątach dodając niepotrzebne zdenerwowanie.

  6. Natka

    A przy moim porodzie była mama i uważam, że to co piszą Panie w ogóle się u mnie nie potwierdziło. Czułam się bezpiecznie i komfortowo :-)

    • Jula

      Natka, zazdroszczę zatem mamy :) Chętnie dam się zaadoptować :)

    • dyska

      Ja też rodziłam z mamą i tego nie żałuję – umiała mnie uspokoić i przekonać do różnych rzeczy na które nie mogła mnie namówić położna, przede wszystkim słuchała mnie i potrafiła wyczuć co w danym momencie chcę/nie chcę. No i nikogo nie rozstawiała po kątach:)

  7. Paulina

    Ja rodziłam sama mój Partner nie chciał być. Choć na początku było mi smutno, teraz wiem że dobrze że rodziłam sama. Miałam problemy z wypchnięciem dziecka i takie pozycje przyjmowałam, że cieszyłam się że przy mnie jest tylko personel, w którym miałam ogromne wsparcie. Następnym razem też będę chciała rodzić sama;)

  8. AN

    Ja obydwa porody byłam sama i cieszę się z tego. Pierwszy poród z konieczności (wcześniak), drugi już z wyboru. Nie chciałabym, żeby mój mąż oglądał mnie podczas porodu, wolałam czuć jego wsparcie już po wszystkim, a w trakcie porodu pomagały mi położne.

    • Jula

      An, pewnie lepiej sama niż z nieodpowiednią osobą…
      Nie miałaś problemu z personelem? Nie traktowali Cię z tego powodu gorzej?
      Wiadomo jak jest w Polsce…:(

  9. zebrasoma

    Pierwszą córkę rodziłam sama, nie polecam, ale cóż mąż nie chciał. Drugą córkę gdy rodziłam był przy mnie mąż, chyba teraz żałuje, że nie było jego przy narodzinach pierwszej. Zdecydowanie polecam by koś bliski był przy porodzie, ja czułam się pewniej mąż zagadywał mnie z położną, żartowaliśmy sobie między skurczami, trzymał mnie za rękę po prostu był ze mną. Nawet przez myśl mi nie przeszło by była to inna osoba. No chyba, że nie mógłby uczestniczyć to wybrałbym siostrę lub przyjaciółkę.

  10. szoppracz

    Ja zaczynałam rodzić w towarzystwie męża, potem dojechała moja mama i to Ona została ze mną do końca porodu. Chociaż gdy pojawiły się komplikacje usiadła sobie na krześle w rogu sali, żeby nie przeszkadzać. Myślę, że to indywidualna sprawa każdej osoby, ja np. jestem Jej bardzo wdzięczna za to doświadczenie i myślę, że zbliżyło nas to do siebie. Inaczej też patrzymy na naszą relację. Z mojej strony padło dużo przykrych słów podczas porodu, których żałowałam, ale Ona wiedziała, że w głębi duszy tak nie myślę.Ona natomiast zobaczyła, że dam sobie radę. Zawsze robiłam zęby w znieczuleniu, natomiast córkę urodziłam bez znieczulenia. Każda z ciężarnych powinna tą decyzję bardzo dobrze przemyśleć i zastanowić się co dla Niej w tym momencie będzie dobre. Jakie ma osoby w swoim otoczeniu, ponieważ poza ” gołą pupą” pokazują siebie w ekstremalnie trudnych warunkach. Personel medyczny nawet najlepszy nie urodzi za nas, może nam pomóc ale nie urodzi. W takich chwilach dobrze jest mieć kogoś bliskiego kto nas „potrzyma za rękę”. Pozdrawiam!

    • Jula

      Ja właśnie chyba tego bym się bała, że powiem to, co myślę lub nie myślę…a potem by mi to chodziło po głowie, jednak ja jestem osobą, która trudno sobie wybacza.
      Dlatego zazdroszczę Ci w szoppracz :)

  11. Justyna

    Ja też rodziłam z mamą i bardzo mi pomogła była spokojna i opanowana. Wspierała mnie. Ten spokój i słowa otuchy dodawały mi siły a powiem ze poród był cięzki. Wszyscy odradzali mi rodzenie z mamą nawet położna. Ale po porodzie nawet ona stwierdziła że taka mama to skarb, ze tak sobie dawala rade w pomaganiu mi ze mogła by odbierac porody na codzien.

  12. Tylko z mamą

    2 dzieci urodziłam przy asyście własnej matki i nie wyobrażam sobie aby był to ktokolwiek inny. Mąż siedział na korytarzu. Mama była na każde zawołanie, podała wodę, pomogła zejść z łóżka, wolała polożną, nie robila nic kiedy jej nie potrzebowałam i jak mówi w duchu rodziła ze mną. Jej obecność bardzo mi pomogła bo wiedziałam ze moge na nia w kazdej kwesti liczyć. Takze wszystko zalezy od tego jaki macie kontakt z własnymi matkami i jaki charakter one maja.

  13. sylwia

    To wszystko zalezy od tego co łączy matke i córkę.Moja mama to moja najlepsza kumpela.Przy moim porodzie była rewelacyjna.Czulam się bardzo bezpiecznie.Połozna i pielęgniarki nie miały zastrzezeń.

    • Maltik

      Macie rację to sprawa indywidualna – co matka to inna historia :)

  14. klara

    Pierwszy poród z mężem teraz tez tak będzie rodzę za 3 tygodnie. To najlepszy wybór jaki mogę dokonać – z mama nie mam bliskich relacji – jak już wolałabym z teściowa rodzic :)

  15. edyta

    A ja też dwa razy rodziłam z mamą i nie wyobrażam sobie nikogo innego:)

  16. agata

    A ja będę rodzić z własną mamą.Jest bardzo opiekuncza i rozsądna.Nie wyobrażam sobie kogoś innego na jej miejscu.To ona gdy miałam 12 lat swoją determinacją uratowała mi życie.Przy niej będę mogła w spokoju urodzić moje maleństwo. :-)

  17. Aga

    Według traumatolog prenatalnej, z którą mieliśmy zajęcia w szkole rodzenia, mamy nie powinny być przy porodach córek, ponieważ istnieje duże ryzyko napływu emocji – niekoniecznie tych dobrych – z ich własnego porodu. Podobno już lepiej poprosić teściową, której nie wiąże z nami takie wspomnienie. Warto pamiętać, że poród to trauma nie tylko dla dziecka ale i dla mamy, fakt – większość z nas zapomina o tym, ale może powrócić właśnie w trakcie porodu córki.

  18. Anusia

    A ja rodziłam z mamą i nie żałuję. Dziękuję jej, że ze mną była i mnie wspierała. Dzięki niej czułam się bezpiecznie. Może to wynika z charakteru i z naszych relacji z rodzicielką? Osobiście wiem, że mama to był w moim przypadku lepszy wybór niż mąż. Przecięła pępowinę i była z tego dumna :D A ja z niej że dała radę, bo też się tym stresowała.

Zobacz również