Psycholog, na jednej z grup dla nauczycielek przedszkola apeluje: „Nie bawcie się z dziećmi w TĘ zabawę Rodzice mówią, że to nadal jest w repertuarze. „Uciekaj myszko do dziury, bo ciebie złapie kot bury, a jak cię złapie kot bury, to cię obedrze ze skóry.” Co na to nauczyciele? Zdania są podzielone. Są tacy, którzy ostatnie zdanie zmieniają na „to cię wyciągnie z tej dziury”, inni nie widzą sensu korekty. Bo i po co?
Dawniej było dobrze, teraz nie przystoi?
„Uciekaj, myszko, do dziury” to niejedyna piosenka „zakazana”. Są inne, które wzbudzają kontrowersje, a dyskusje o tym, czy powinno się je „uaktualnić”, „złagodzić” wracają jak bumerang co jakiś czas.
Na przykład „Chodzi lisek koło drogi”. Dlaczego? Bo jest bez ręki i nogi.
Albo „Jestem sobie przedszkolaczek”, bo niektórym się nie podoba, że w piosence piętnuje się tych, którzy grymaszą i płaczą.
Nie bardzo też pasuje „Stary niedźwiedź mocno śpi”, bo przecież może nas zjeść… „Poszło dziewczę po ziele” – źle się kojarzy i później ten „połamany koszyczek”.
Czy rzeczywiście należy dzieciom oszczędzać „trudnych treści”? A może pokazać, w zabawie, odwieczne prawa natury, bo jednak nie ma co ukrywać pewnych rzeczy. Koty jedzą myszy, a niedźwiedzie to nie pluszowe misie i bywają groźne.
Zmieniać czy nie zmieniać?
Nie brakuje przeciwników zmieniania starych, znanych piosenek. Po pierwsze dzieci je lubią i dobrze się przy nich bawią, również z uwagi na ich „kontrowersyjne” fragmenty, które maluchy uznają za zabawne. Zresztą zazwyczaj nawet nie zwracają uwagę na treść rymowanki. To dorośli analizują każde zdanie, dzieci po prostu się bawią. Po drugie, niektórzy apelują, by wychowywać dzieci „normalnie”, bo świat nie jest idealny, tylko pełen kontrastów.
Komentarze