Kobiety często narzekają na to, że po urodzeniu dziecka tracą znajomych. Nie są już tak często zapraszane na wspólne wyjścia. Rzadziej są odwiedzane, nie mówiąc już o zapraszaniu ich do siebie. Dlaczego? Najczęściej młode matki narzekają, że są nierozumiane, postrzegane jako ktoś mało atrakcyjny jako kompan do imprez. Jest też druga strona medalu, o której napisała nam Iwona.
Chciałam pogadać z nią sama
„Kilka dni temu zaprosiłam na kawę znajomą, która ma trójkę dzieci. Sama mam dwójkę dzieci w wieku szkolnym. Chciałam spokojnie pogadać, pośmiać się. Znajoma przyszła jednak z najmłodszym dzieckiem. Moje dzieci były na zajęciach dodatkowych. Miałam
w domu spokój. Nie na długo. Do domu wkroczyła głośna czterolatka i od razu zaczęła dopominać się „soczku i ciasteczek”. Nie zdążyłam wstawić wody na kawę, a już biegłam z ciastkami i sokiem.
Postawiłam talerzyk, poprosiłam o to, by mała jadła przy stole, nad talerzykiem.
Wróciłam do kuchni. Nastawiłam wodę na kawę. Znajoma poszła za mną. Dziecko natomiast zaczęło biegać z paczką ciastek po domu. Rozrzucała co chwilę okruchy, kawałki ciastka. Wchodziła w to i roznosiła po domu, po dywanach. Zareagowałam, prosząc małą, żeby usiadła i zjadła spokojnie nad talerzem. Znajoma nie zareagowała. Tylko uśmiechała się, lekkim głosem mówiąc do małej, żeby nie
kruszyła. Na niewiele się to zdało.
Następnie dziecko znudziło się bieganiem i oznajmiło, że chce się bawić. Mam starsze dzieci, nie bardzo wiedziałam, co dziecku zaproponować. Znajoma nie miałam żadnych zabawek dla małej. Na szczęście znalazłam lalkę, wręczyłam dziecku. Dziewczynka bawiła się chwilę, głośno śpiewając. Następnie postanowiła iść do pokoju i otwierać szafki i szuflady w pokoju moich dzieci. Znajoma nadal nie
specjalnie się tym przejęła. Nie zareagowała. Ja to zrobiłam, gdy dziewczynka wyrzuciła z szuflady wszystkie skarpetki mojej córki.
Gdy w końcu usiadłam z kawą, dziecko wylało sok na stolik kawowy, mój telefon, małą serwetę i dywan…Rzuciłam się, żeby posprzątać, uspokajając, że nic się nie stało. Jednak w głębi ducha już mocno się irytowałam. Coraz bardziej we mnie wrzało! Znajoma tylko zapytała, czy te kartki pod stolikiem, co zalał sok to nic ważnego…. Chwyciła mój telefon, przetarła go i gdy zorientowała się, że działa, olała bałagan, który zrobiła jej córka. Nie pomogła mi sprzątać.
Wizyta minęła nam na zabawianiu dziecka. Niewiele pogadałyśmy. Po akcji z sokiem miałam oczy naokoło głowy. Gdy dziewczynka podbiegła do kredek, już miałam gulę w gardle. Po dwóch godzinach razem czułam się umęczona. To nie był miło spędzony czas. Nie spotkam się prędko ze znajomą. Dziecko to dziecko, ale jej bierność i brak panowania nad małą były oburzające!”.
Dlaczego relacje się rozluźniają?
Bezdzietni znajomi lub tacy, którzy mają starsze dziecko narzekają, że po narodzinach dziecka zmieniamy się. Nie jesteśmy już tak wyluzowane, spontanicznie. Trudno z nami się umówić na wspólne wyjście.
Gdzie tylko się da, „ciągniemy” ze sobą dziecko. Dziecko jak to dziecko niekoniecznie „dobrze” się zachowuje. Zamiast na swoich sprawach koncentrujemy się na nim. A to bywa obciążające.
Nic dziwnego, że po długim dniu czy w weekend po długim tygodniu chcemy odpocząć. Wizja kawy z czterolatkiem to ostatnia rzecz na co mamy ochotę. Historia przedstawiona powyżej dobitnie ukazuje, dlaczego.
Komentarze