W internecie można przeczytać wszystko. Większość informacji aż kipi od emocji. Największe „hity” sieci to rady, by podawać dziecku Danonki, gdy nie lubi mleka (!) oraz że smaczny twarożek jest idealnym źródłem witaminy D, zaspokajającym potrzeby każdego maluszka. Przekaz jest jasny: nic tylko kupować. Skoro to samo zdrowie…Z drugiej strony nie musimy długo szukać, by znaleźć wypowiedzi zbulwersowanych rodziców i bijących na alarm dietetyków, którzy słodkie mleczne przekąski uznają za źródło wielu kłopotów. Jaka jest prawda? Kto tu przesadza, a kto ostrzega bez cienia histerii?
Proste i smaczne
Nie ma co ukrywać, że deserki i jogurciki od Danone są zazwyczaj bardzo lubiane przez dzieci. Mają jednolitą konsystencję, łatwo można je zjeść lub wypić (nie potrzeba do tego nawet zębów), a słodki smak szybko zostaje zaakceptowany, stąd maluch nierzadko woła o więcej. Poza tym jogurcik czy twarożek kupimy niemal w każdym sklepie, jest od razu gotowy do spożycia. Świetnie zaspokaja niewielki głód.
Co prawda można narzekać na cenę, ale kto by dłużej nad tym się zastanawiał. W końcu coś za coś…A dla dziecka kupimy wszystko, co najlepsze. Prawda?
Co kryją Danonki?
Weźmy na przykład stosunkowo niedługo dostępny na rynku produkt:
- Jogurt bananowy do picia wzbogacony o wapń i witaminę D – skład: mleko (84%), cukier, banany (3,6%), skrobia kukurydziana, wapń, aromaty naturalne, mleko w proszku odtłuszczone, koncentrat soku cytrynowego, żywe kultury bakterii jogurtowych i na końcu witamina D.
Pierwsze co rzuca się w oczy to obecność cukru na drugim miejscu (próchnica, otyłość, itd.) oraz niewielkiej ilości bananów (3,6%). Czy to dobry skład?
Na pewno zdrowiej byłoby kupić naturalny jogurt i dodać banany. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak czy jest to produkt do zaakceptowania? Nie na co dzień, jednak od czasu do czasu ze świadomością kryjących się za jego nadmiernym spożyciem zagrożeń, można przyjąć, że nic się nie stanie, jeśli podamy go dzieciom powyżej 3 roku życia.
Producent informuje, żeby spożywać jedną buteleczkę dziennie, czyli nie więcej – ze względu na dużą zawartość cukru. Niestety maluch oprócz jogurciku dostarczy cukier również z innymi produktami i tu właśnie tkwi największe ryzyko: można stać za argumentem, że nie ma sensu dostarczać wraz z dietą produktów, które można podać bez jego dodatku (przygotowując je samodzielnie)
- Danonki – twarożek odtłuszczony, śmietanka, cukier, woda, truskawki 3% – puree, oligofruktoza, syrop glukozowo – fruktozowy, białka mleka, skrobia modyfikowana, wapń, koncentraty z: marchwi, czarnej marchwi; ekstrakt z rzodkiewki, naturalny aromat waniliowy, aromaty naturalne, witamina D – oprócz cukru, producent dodał również syrop glukozowo-fruktozowy, z tego powodu propozycja serków w kubeczkach wydaje się gorsza od jogurcików (opisanych powyżej). Jest również cukier, duuużo cukru po dwoma postaciami. Czy warto?
daję córce danonki, ale traktuję je jako słodycze. Zamiast lizaka czy innego bezwartościowego paskudztwa złożonego głównie z cukru, barwnika i konserwantu daję serek czy jogurt. Obie jesteśmy z takiego układu zadowolone :)
kupujemy, ale sporadycznie, syn nie przepada za nimi, bardziej zachęcają go dodawane gadżety : naklejki, magnesy itp i głównie jako deser a nie posiłek.
Nie. Córka nie może. Ale nie daję też gotowych kaszek-choć teoretycznie mogłabym. Powiedzmy sobie -danonek to jest słodycz i to wcale nie wysokiej jakości. Jest wygodny w użyciu (tak samo jak kaszki błyskawiczne). Syrop glukozowo-fruktozowy? A do czego to potrzebne mojemu dziecku? Chyba zdrowiej będzie jeśli zje kostkę DOBREJ czekolady;)
Podawałam starszej córce 14 lat temu. Teraz mądrzejsza i wzbogacona o wiedzę młodszym chłopcom nigdy ich nie dawałam. Tam jest prawie cała tablica Mendelejewa jak dla mnie masa cukru, barwniki, aromaty. Lekarz alergolog wprost mi powiedział, że lepszy jest zwykły serek waniliowy jak już musi być słodkie. A najlepiej jogurt naturalny. I tak jedzą moje dzieci czasami dodaję owoce. Odradzam wszystkim mamom które znam. Nie sprawdzałam tej informacji ale podobno te serki mogą jeść dzieci po 3 roku.
córka ma 11 miesięcy i podaję jej danonka co 2-3 dni. I uważam że robię o niebo lepiej niż matki które podają małemu dziecku czekoladę lub jakieś batoniki czekoladowe.
czekolada zawiera magnez, ja robię zwykłe kakao i też mogła bym powiedzieć , że jestem „o niebo lepszą matką”, brzydko oceniać swoją miarą wszystkich!
czekolada zawiera magnez, ja robię zwykłe kakao i też mogła bym powiedzieć , że jestem „o niebo lepszą matką”, brzydko oceniać swoją miarą wszystkich!
A ja podaję. Nie codziennie i nie jako główny posiłek a przekąskę. Danonki są znane od lat i ja je jadałam jako dziecko i nie miałam żadnych problemów z próchnica, cukrzyca czy innymi sprawami o których się pisze. Dawniej były takie same składniki w tych wszystkich pierdołach tylko nie było to nagłaśniane tak jak teraz i wszyscy je zajadali i nic sie nikomu nie działo.
Chemii jest teraz pełno wszędzie i rozumiem że rodzice chcą uchronić swoje dzieci ale „rzucanie” się na produkty dla dzieci to jak dla mnie przesada. Pewnie zostanę zrugana za to co napisałam, ale takie jest moje zdanie.
Ciekawi mnie tylko to że produkty danone są rekomendowane przez instytut matki i dziecka. Gdyby to był chwyt marketingowy to instytut ten na pewno jakoś by zareagował. a skoro instytut ten poleca takie produkty jak danonki to albo wcale nie jest z nimi az tak źle albo instytutowi temu nie warto ufac a skoro mu nie ufać tzn zrezygnować z tysiąca innych naprawdę dobrych produktów ktore rekomenduje.
Oj, jeśli chodzi o IMiD to ja nawet nie patrzę na te ich rekomendacje, które można sobie po prostu kupić… Oni wcale nie badają dokładnie produktów, które rekomendują. Jak dla mnie nie są wiarygodni. Wolę zaufać sama sobie i tym co jest napisane na etykiecie, bo za przekłamywanie składów są potężne kary dla producentów co im się najczęściej po prostu nie opłaca…
Instytut Matki i Dziecka to nalepka, którą może kupić każdy dysponujący sporą gotówką producent. Nie ma żadnej wartości. Nakleja się to na wszystko, z parówkami włącznie.To, czym karminy nasze dziecko ma wpływ na jego całe życie. Rezultaty nie muszą być widoczne natychmiast, mogą wyniknąć po latach. Danonek to nie jest zdrowy jogurt. To przesłodzona papka pełna zbędnych dziecku składników. Świadomość konsumenta rośnie, jeszcze kilka lat temu Danonki jadł każdy maluch, dzisiaj coraz więcej rodziców przeciwstawia się karmieniu dzieci byle czym. Najważniejsze jest, żeby dokonać wyboru-świadomie. Ja nie chcę karmić dziecka syropem glukozowo-fruktozowym. Sama nie chcę tego jeść. Każdy rodzic sam podejmuje takie decyzje, ważne jednak, żeby miał świadomość,że ten produkt nie ma nic wspólnego ze zdrową dawką wapia i witamin-jak twierdzi producent. Pozdrawiam.
Jeśli jadłaś danonki jako dziecko, to zawierały one o jakieś 2/3 mniej cukru niż obecnie, a i jakość mleka była o niebo lepsza. To co się stało z pokarmami przetworzonymi w ostatnich 10-15 latach.. to o pomstę woła. Szynka ma niewiele wspólnego z szynką, mleko z mlekiem (to chyba napój o wyglądzie mleka, bo skład też ma zmieniony), masło z masłem, chleb z chlebem, sok z sokiem, etc. Pomijam już fakt, że 15 lat temu się głównie gotowało i danonek mógł być jednym z nielicznych tak wysoko przetworzonych produktów w Twojej diecie, w przeciwieństwie do tego, czym dziś karmią matki swoje dzieci – przetworzone słoiczki, w których tak naprawdę nie wiadomo co jest, mleko modyfikowane, którego skład przypomina całą tablicę mendlejewa, kaszki gotowe pełne chemii, gotowe herbatki ociekające cukrem, podobnie jak soczki dla dzieci rzekomo bez cukru, za to z koncentratów, które same w sobie są już dosładzane (taki tam chłyt marketingowy), nie mówiąc o paróweczkach, które więcej syfu mają niż to warte, czy ciasteczkach i takich tam.. Nie powiem o fast foodach, pizzach, i takich innych pastach, modnych, ale pozbawionych tego co trzeba. Jeśli do takiego jedzenia dodasz jeszcze danonek.. cóż z tego, że jeden dziennie? przypomina mi to model w USA, do którego szybko dążymy… tam dzieci w wieku już nawet 7-8 lat cierpią na cukrzycę TYPU 2 (nie mowię o wrodzonej, ale nabytej)!!! To o czymś świadczy.
Co ciekawe – 85% dzieci w przedszkolach i szkołach ma próchnicę. Pomimo: super hiper dobrego mleka, czy kaszek pełnych 'mega zdrowych witamin i minerałów’ (co z tego, że sztucznych), pomimo ilości niemierzalnych pysznych i zdrowych danonków, które te dzieci jedzą, pomimo suplementów diety, czy pomimo fajnych past do zębów chroniących rzekomo przed próchnicą… Do tego dochodzi fakt, że jest multum dzieci w podstawówce, które cierpią na otyłość??? 15 czy jeszcze 10 lat temu dzieci otyłe były rzadkością! Ale oczywiście.. danonek w te czy wewte… Każdy ma wybór, a i tak dziecko ponosi konsekwencje.
Nie daje. Szanuje i kocham moje dziecko.
Stara się ograniczać, ale jest to trudna walka, gdyż faktycznie dla dzieci jest to jak narkotyk, który uzależnia…
A matka która daje dziecku danonki nie kocha i nie szanuje dziecka???kpiny,kpiny.smutno się robi.każdy nagle ma wiedze jak dietetyk i jest Magda gessler w kuchni. Juz widzę jak wszystkie dzieci jedzą kasze jaglana i szpinak.wyluzujmy! Od danonka się nie umiera.
Pewnie, że się nie umiera. Od Coca-coli i McDonalda też w sumie nie ;-) ale myślę, że chodzi raczej o to, by mieć świadomość, że Danonki to nic dobrego i wybrać bardziej wartościowe produkty dla swojego dziecka.
wiekszośc produktów jest niezdrwowych ja czasem po prostu nie mam coo kupi w sklepie do wszedzie nafaszerowane
Bardzo fajny, wyważony artykuł, gratuluję :)
Co to są danonki?
Na szczęście oprócz Danonków można dostać normalne jogurty które nie zaiwerają tyle cukru, a już na pewno nie ten cholerny syrop glukozowo-fruktozowy. Ja to nawet soki dla dzieci omijam szerokim łukiem. Jak coś ma misia czy kotka na opakowaniu, na bank jest to woda z cukrem z domieszką owoców. Kupujemy normalne soki i rozcieńczane (np. karotka nie jest ani trochę dosładzana).
Zresztą nie dajemy małej parówek, po co, skoro można jej dać kawałek szynki czy polędwicy (najczęściej dostaje mięso gotowane lub pieczone).
A w ogóle to truję moje dziecko bezwartościowym (w polskiej) opinii ryżem, a bardzo zdrowym i pożywnym w opinii Azjatów. Unikam też nadmiaru kaszy jaglanej, bo zawiera 70% węglowodanów. Już wolę dać gotowane na parze lub podsmażane w bułce tartej warzywa. :)
a ponoć bułka tarta wciąga tłuszcz i go magazynuje (panierka). więc wszystko jest złe, warzywa też, bo coś-tam-coś-tam. wszystko jest dla ludzi, bułka tarta też.byle w umiarze, nie rzadko, nie często, CZASAMI. a że żywności jest tak wiele więc jedząc wszystko czasami nie zdążymy przesadzić. oczywiście omijając niezdrowe jedzonko (tak jak wspominały inne mamy nafaszerowane cukrem i tłuszczami zwłaszcza palmowymi). ja nie jem danonków, dziecku nie podaję bo zwyczajnie ten produkt nie gości u nas. jogurt naturalny (konkretny producent tj. na mleku pasteryzowanym lub zwykłym, nie w proszku, a jest taki jeden, 9% tłuszczu, ale NA MLEKU = krótki termin przydatności i dość wysoka cena, bo za 300ml 5zł. nie podam producenta by nie uprawiać kryptoreklamy). kupuję mniej produktów, bo więcej czasu spędzam nie na zgarnianiu z półki do koszyka ale na czytaniu etykiet.
kultura jedzenia zaczyna się od nas – rodziców. to co my jemy (nawet nie podając dziecku) to co gości w naszych domach, będzie w jadłospisie dziecka. prędzej czy później. zacznijmy od siebie. a spróbujcie jeść danonki codziennie, to zobaczycie czy smaczne, czy z cukrem (waga skoczy). artykuł godny polecenia!!
Alicjo, poproszę o kryptoreklamę :) Oszczędź czas innym osobom :)
Ja też proszę o nazwę tego jogurtu! :-)
Moj synek, mimo skazy białkowej, musi jesć małą łyżeczkę jogurtu co drugi dzień (wtedy nic mu nie jest, a dostaje chociaż małą porcję wapnia). Też kiedyś spędzałam po kilkanaście minut czytając etykiety jogurtów naturalnych, bo ku mojemu zdziwieniu niektóre posiadają tak wiele niepotrzebnych dodatków, ze aż strach. O tych „dla dzieci” nawet nie wspomnę – mnóstwo cukru i żelatyny! Do tej pory kupowałam Jogurt naturalny Bakomy (ale ten rzadki, bo tylko on nie ma jako dodatku mleka w proszku i dzięki temu mój synek go tolerował), ale ostatnio go nie widuję już na półce, a znalazłam go tylko w jednym sklepie w moim mieście.
A tak z ciekawości, jak to u Ciebie jest z tą skazą – że synek „musiał jeść łyżeczkę jogurtu” – dlaczego? Na jakie białka syn ma uczulenie?
Franuś ma uczulenie na białka mleka krowiego i jego pochodne. Często zdarza się tak, ze dzieci z takim uczuleniem tolerują małą ilość białka lub nagle przestają być na nie uczulone. Z tego powodu pediatra synka zaproponowała sprawdzanie co kilka miesięcy (od kiedy skończył 8. m-c) czy skaza nie minęła. Najpierw spróbowaliśmy Danonka (pół łyżeczki co drugi dzień), tak jak zaproponowała lekarka, ale zaczęła pojawiać sie wysypka, więc miałam całkiem unikać serków i serów. W 10. m-cu zaczęłam podawać mu jogurty dla dzieci, ale zaraz przekonałam się jaki to jest zbiór chemii (chociaż Frankowi nic po nich nie było). Miesiąc później zaczęłam wprowadzać jogurt naturalny – za radą lekarza – najpierw pół łyżeczki co drugi dzień, po dwóch tygodniach, jesli dobrze bedzie reagował, zwiększyć dawkę do jednej łyżeczki co drugi dzień i tak analogicznie co jakiś czas. My stanęliśmy na łyżeczce co drugi dzień, bo po tygodniu jedzenia łyżeczki codziennie pojawiły się nocne kolki. Próbowalismy jeść też troszeczkę masła do kanapki, ale też skończyło się to kolką i to bardziej nieprzyjemną niż ta po jogurcie. Teraz muszę znów iść do lekarza, zeby dowiedzieć się jak mam uzupełniać wapń w diecie Franusia.
No tak…Dzięki za odpowiedź :)
My też „trujemy” ryżem, bo córa go po prostu uwielbia, miała okres, że wołała ryż na śniadanie i kolacje: namiętnie, dzień w dzień. Trochę jej przeszło, ale nadal przepada za ryżem. Kasza jaglana u nas od czasu do czasu, parówki (te „lepsze”) zdarzają się. Według mnie, we wszystkim warto zachować umiar. Ja np. nie obruszam się, gdy ktoś chce podać od czasu do czasu danonka, jeśli wie, że to tak naprawdę deser, to ja nie widzę problemu.
U nas się nie sprawdziły – Maly ma uczulenie na mleko i dostał po nich wysypki. Wiem, ze nie powinno się podawać słodkich rzeczy dziecku do 3. urodzin, ale przyznam, że daje synkowi herbatniki, biszkopty, czy małego gryza ciasta od czasu do czasu. Unikamy za to słodkich napojów, ku niesamowitemu zdziwieniu moich rodziców i teściów. ;-) Tak małe dziecko nie powinno zjadać słodyczy, a z drugiej strony każdy syrop na kaszel, nawet wapno w płynie, jest tak słodkie, że aż się robi od nich niedobrze. Mój synek jest dość chorowitym dzieckiem, a na dodatek alergikiem i niestety zjada tego wszystkiego dość sporo. Nawet przy naprawdę szczerych chęciach odstawienia cukru, nie jest się w stanie tego zrobić całkowicie.
Nie podaję i nie zamierzam. Moja córa uwielbia jogurty naturalne czyste, bez żadnych dodatków, a w ramach urozmaicenia smaku dodaję jej niesłodzony sok typu Polska Róża.. I smakuje to faktycznie maliną/czarnym bzem/jagodą. W sezonie owocowym – mielę owoc i dodaję – gładkość jest zachowana. W przedszkolu od czasu do czasu dostają, ale zamierzam powiedzieć, żeby nie dawali, tak jak wykluczyłam już mleko, bo sama go nie pijam i jakoś nie szkodzi to moim zębom/kościom, w przeciwieństwie do ludzi spożywających mega ilości mleka, a zamiast zębów mają dziury. Wapń uzupełniam w inny sposób.
Natomiast kaszek też nie podaję. Podawałam do pewnego momentu, dopóki się nie zorientowałam jaki to .. badziew. Teraz jadamy kaszę jaglaną z owocami suszonymi, albo ze świeżymi. Przynajmniej cukry są naturalne, a i są zapewnione minerały i witaminy.
Nie podaję, bo krowie mleko jest dla cielaków nie dla dzieci. Tym bardziej Danonki, pełne badziewia. Nie podaję nic z kupnych produktów dla dzieci.
Testuję właśnie z moją córką Danonki w saszetce, są super poręczne, smaczne oraz zawierają składniki odżywcze tak ważne dla rozwoju dziecka. Ja również je spróbowałam i jestem zachwycona smakiem. Polecam
Niestety widzę, że wiele rodziców nawet nie czyta etykiet produktów, które podaje dzieciom. Ich wiedza ogranicza się do tego co usłyszą w reklamie. Dziecko nie umie jeszcze podejmować świadomych decyzji jeśli chodzi o wybór produktów spożywczych. Wiadomo, że gdyby kierować się tylko tym co lubi to były by to np. słodycze i parówki. To rodzic kształtuje wybory żywieniowe dziecka. Danonek to deser, pełen cukru w wygórowanej cenie. Dobiła mnie ostatnio recenzja jednej z mam, która napisała że podaje go swojemu 2 letniemu dziecku codziennie na śniadanie. Raz na tydzień podanie Danonka jako deserek nie zaszkodzi, ale codziennie jako śniadanie? Podałam na próbę Danonka 3 dorosłym osobom nie mówiąc co to jest. Wszystkie trzy stwierdziły jednomyślnie , że to słodka ohyda – one by tego świadomie nigdy nie zjadły. Gdy powiedziałam, że to Danonek, który podają swoim dzieciom ich mina była bezcenna:)
Danonki mojej rodzinie bardzo smakują. dzieci zajadają się nimi niezależnie od smaku. Są wygodne bardzo w użyciu
#zlapDanonki.
Moje dzieci uwielbiaja Danonki w tubie – truskawkowe i waniliowe! Są zdrowe, smaczne, wygodne (można zamknąć i wypić później), można nosić z sobą do 6 godz. bez lodówki. Rewelacja!
Polecam wszystkim Danonki w saszetce, są pyszne i zdrowe. Moje dzieci je uwielbiają, szczególnie truskawkę.
Moje dzieci uwielbiają danonki. Dlatego kupuje je bardzo często pod rożną postacią.
dla mnie przede wszystkim sa wygodne w podawaniu , bo dziecko samo sobie może je trzymać
Jak ci dzieci umrą to juz wiesz po czym JEBAĆ DANONKI JEBAĆ GLUTEM!!!!
Danonki to chemia i wapno ja dziecku nigdy ich nie podam . To chwyty reklamowe np. Z danonkami powiesz dziecku TAK ! i inne takie pierdoly to gówno i tyle
popieram slynny Krytyku danonki to gówno i moje dzieci ich nie cierpią,jak kiedys byla reklama danonków to dzieci rozp@erdoliły mi tv nowe za 5 tysiaków. Popieram ich zavhowanie… Ja z nimi rozpiepszam coraz nowsze tv.
Polecam wszystkim nowe Danonki, moje dzieci je uwielbiają. W okresie letnim robią sobie z nich lody.
My kupujemy regularnie. Synek starszy lubi czasem zjeść loda z Danonków, a córeczka woli w formie serka co kilka dni. Ostatnio znaleźliśmy na półkach w sklepie nowe smaki, które od razu posmakowały dzieciom.
Uwazam, ze danonki raz na jakis czas sa super rozwiazaniem. Nie zaszkodzą a na pewno beda urozmaiceniem w jadlospisie Malucha.
Właśnie testujemy nowe danonki, córka je chętnie, ale dla odmiany zamroziłam kubeczek i podałam w formie lodów :) Rewelacja :)
My je uwielbiamy. Nowe Danonki są idealne na śniadanie, podwieczorek albo zamrożone w formie lodów. Moja Milena uwielbia jagodowy smak, a mój maluszek zajada się wszystkimi Danonkami. Tak, tak dokładnie – daję je maluszkowi – w końcu nie zawierają syropu glukozowo-fruktozowego, konserwantów, aromatów i sztucznych barwników. Wiem, co daję moim dzieciom.
Danonki to takie małe co nieco dla najmłodszych i nie tylko. Świetnie nadaje się na deser dla najmłodszych. Danonki to strzał w dziesiątkę, pomagają dziecku zdrowo rosnąć a do tego wzbogacone są w witaminę D, która ułatwia przyswajanie wapnia z pożywienia i pomaga tym samym budować mocne kości. Produkt zaskoczy nie jedno podniebienie. Polecam, testujemy z #trnd :-) #PowiedzTAK
Moim dzieciom danonki bardzo smakują, podaję im ale z umiarem. Owszem posiadają w składzie cukier…ale on jest teraz obecny we wszystkim. Moi chłopcy są bardzo ruchliwymi dziećmi i trochę słodkości na pewno nie spowoduję u nich nadwagi.
Nowe Danonki nie posiadają tego syfu czyli syropu glukozowo-fruktozowego,sztucznych aromatów ani konserwantów.
Moje dzieciaczki uwielbiają smak Danonków, nie mówiąc już o wersji lodowej:))))Moje Pociechy wychowały się na Danonkach dlatego serdecznie je polecamy!!!!!
Poświęciłam jakiś czas temu dłuższą chwilę w markecie żeby porównać ilość cukru w jogurtach i serkach i danonki miały go najmniej ze wszystkich. Wiec od czasu jak potrzeba szybkiej przekąski bo do głównego posiłku jeszcze trochę synek dostaje i jest okej.
Ja zajadałam się w dzieciństwie chipsami, kinder bueno i kinder niespodziankami, w domu było dużo słodyczy i mam się bardzo dobrze, moje rodzeństwo też, nie popadajmy w paranoje bo smutne będą dzieciństwa naszych dzieci.
Nie daję synowi i nigdy nie dam. To jest trucizna dla dzieci: mnóstwo cukru, barwniki, sztuczne dodatki, nie mówiąc o słabej jakości mleka od krów karmionych antybiotykami. Jeśli ktoś twierdzi, ze to jest zdrowe dla dzieci, to albo nie wie nic o zdrowym odżywianiu, albo zwyczajnie kłamie, żeby osiągnąć zysk.