Minister Zdrowia zaakceptował zapis w standardach okołoporodowych, który zakłada, że kobieta po poronieniu nie powinna przebywać w tej samej sali, co „świeżo upieczona mama” a dodatkowo należy postarać się, żeby nie miała kontaktu z mamami po szczęśliwych porodach.
Taki zapis powinien obowiązywać już od dawna. Niestety kobiety przez lata były zmuszane opłakiwać swoją tragedię, obserwując noworodki i szczęśliwe młode mamy. Doświadczały ogromnego bólu, mierząc się z opowieściami o uzyskanej punktacji Apgar, słuchając płaczu noworodka, obserwując gratulacje odbierane od rodziny dla młodych rodziców.
Nowe standardy mają dotyczyć poronienia, urodzenia martwego dziecka, niezdolnego do życia, czy z obciążeniami, które zagrażają życiu dziecka.
Urzędnicy podkreślili, że kluczowe poza zapewnieniem odpowiednich warunków w szpitalu jest przekazanie kobiecie informacji na temat praw, które posiada między innymi tych o rejestracji martwego urodzenia w urzędzie stanu cywilnego, prawa do urlopu macierzyńskiego, itd.
Nowe standardy postępowania medycznego z zakresu okołoporodowej opieki położniczo-ginekologicznej, sprawowanej nad kobietą w ciąży, porodu, połogu,dotyczące powikłań, opieki nad kobietą w sytuacji niepowodzeń położniczych mają wejść w życie po upływie 6 miesięcy od ich ogłoszenia.
Jak to mówią lepiej późno niż wcale…
W jednym ze szpitali gdanskich (nie wiem jak w reszcie) juz dawno kobiety po poronieniu sa odizolowywane od kobiet bedacych w ciazy…
Ja miałam osobną salę w szpitalu miejskim w Olsztynie
rychło w czas
no proszę … cywilizacja do nas dotarła ..
taaaaaa
Niestety ja to samo przeżyłam ponad 20 lat temu.Poronilam w 3,5 miesiącu ciąży.To miało być moje pierwsze dziecko.Po wszystkim położyli mnie na sali z matkami i ich dzieciaczkami.Wyłam z rozpaczy a ból rozrywał moje yserce.Kto tego nie doświadczył nie zrozumie jak bardzo w tej chwili niedoszłej mamie wali się cały świat ….po wyjściu ze szpitala wcale nie było lepiej.Nikt wtedy nie słyszał o pomocy psychologa po starcie dziecka.Ja na widok dziecka w wózku płakałam,to było nie do zniesienia. Jedynie co mnie mogło „uleczyć”to ponowne zajście w ciążę..I tak też się stało.
Nigdy nie zapomnę tych opowieści dwóch kobiet w wysokiej ciąży które leżąc po moich dwóch stronach opowiadały sobie o swoich cierpieniach w ciąży,co jedzą a czego nie mogą jak się ruszają ich dzieci w brzucha itp. A ja płakałam cały dzień w poduszkę a one mnie wcale nie widziały tak były zajęte sobą…popieram żeby już nigdzie i nigdy tak nie było,ale i tak nic nie zastąpi zwykłego myślenia o drugim człowieku.
To już dawno powinno istnieć , nie musiałam być w szpitalu na szczęście i tylko wyobrażam sobie wszystkie matki które musiały przejść przez to
Szpital Madurowicza w Łodzi….. 9 lat temu masakra. Leżałam na jednej sali z dziewczynami na różnych etapach ciąży, ktorych dzieciom biły serduszka. Mojemu nie, 14 tydzień… pierwsza ciąża… Czekałam kilka dni na zabieg… może gdybym wpadła na pomysł że za to trzeba zapłacić, zabieg byłby bez czekania i narażania mojego życia i zdrowia psychicznego. Koszmar. Znieczulica lekarzy i pielegniarek.
Kiedy ja leżałam na ginekologi i czekałam aż moja ciąża dojrzeje, był to okres przedświąteczny bo grudzień. Na kilka dni przed świętami, późnym popołudniem przyjechała na oddział młoda dziewczyna z chłopakiem. Na kontrolę, bo coś ją niepokoiło. Chwilę po badaniu na oddziale rozpętało się piekło. Wyszła z gabinetu i krzyczała, płakała, matko jak ona płakała. Dzwoniła do mamy, że nie słyszą serduszka. Cały oddział, mimo, że drzwi od sal pozamykane, wiedział co się dzieje. Serce pękało z bólu… Przyjechała z zagranicy na święta do rodziny. Krzyczała, że niepotrzebnie!!! Naprawdę straszna sytuacja, przykra i przygnębiająca. A najgorsze było to, że została przyjęta na oddział ginekologiczny, dostała salę co prawda ostatnią w korytarzu ale jednak między dziewczynami czekającymi na porody. Leżała bidulka ze dwa dni na oddziale zanim wywołano poród. Bardzo smutne. Już dawno powinni zapewnić takim kobietom oddzielne sale i najlepszą opiekę psychologa. Niewyobrażalne nieszczęście i przeżycie. :(
moja mama jak.mnie.urodzic miała 86 na.patologii lezala z dziewczyna która czekala tam nie wie do.dzis moja mama czemu czekala ale.na poród martwego.dziecka :((