Zbyt szybkie wprowadzenie pokarmów stałych może skutkować:
- fizycznymi problemami z jedzeniem, ponieważ koordynacja nerwowo-mięśniowa nie jest w pełni rozwinięta, dlatego tak ważne jest, aby dziecko przyjmujące pokarmy stałe kontrolowało ruchy głowy, szyi oraz potrafiło swobodnie przełykać jedzenie.
- uszkodzeniem układu trawiennego dziecka (co naraża je na alergie pokarmowe i inne dolegliwości gastryczne)
- alergią, egzemą, katarem siennym
- otyłością, przekarmieniem
- brakiem odpowiednich składników odżywczych (zbyt mała ilość mleka zastąpionego innymi posiłkami)
- otyłością, chorobami serca, cukrzycą
- uporczywym kaszlem (wg badań Szkotów)
- zwiększonym ryzykiem zapadania na choroby nowotworowe
Zdaniem lekarzy, wzrost zachorowalności na alergię w ostatnich czasach jest skutkiem zbyt wczesnego wprowadzania pokarmów stałych do diety niemowląt.
Z danych epidemiologicznych dla Europy i Świata wynika, że częstotliwość występowania alergii u dzieci od 0 do 5 lat podwoiła się w przeciągu 10 lat!!
Wczesne wprowadzanie do dziecięcego jadłospisu warzyw okopowych (czyli przede wszystkim marchewki i ziemniaka), zwiększa ryzyko rozwoju cukrzycy typu 1. Zaobserwowali to naukowcy z Finlandii, robiąc badania na 6tys dzieci z predyspozycją genetyczną do cukrzycy. Oczywiście każdy teraz pomyśli, że go to nie dotyczy, bo nie ma cukrzycy.
Choroby dziedziczy się pokoleniowo, więc sprawdźmy, czy w naszej rodzinie wszyscy są zdrowi. Dodam również, że jest cała masa ludzi nieświadomych, że ma cukrzycę! A Ty kiedy robiłeś/robiłaś badanie poziomu cukru we krwi? …
Poza tym, warzywa w dzisiejszych czasach są czymś zupełnie innym niż kiedyś. Wciąż nowe modyfikacje genetyczne ziaren, pestycydy, nawozy, zubożyły ich wartość odżywczą i niemowlakowi mogą po prostu zaszkodzić, wprowadzając je zbyt wcześnie do jego diety.
Wiele mam szuka porady żywieniowej u swoich lekarzy pediatrów, mając do nich całkowite zaufanie. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby… mieli oni fachowe pojęcie na temat żywienia. Nie wszyscy, owszem, nie generalizujmy, ale niestety jest ich spora część, która podpiera się nieaktualnymi zaleceniami i wręcz nakazuje wprowadzanie pokarmów stałych już w 3 miesiącu życia!
Prowadzone są szeregi badań, nie po to, żeby ktoś miał co robić, ale po to, żeby wszystkim żyło się lepiej. I przerażający jest fakt, że wiele mam stosuje swoje zasady żywieniowe, krzywdząc własne dzieci.. Wiele z nich wprowadza produkty inne niż mleko w 3 miesiącu życia i cieszy się, że dziecko je ze smakiem i nic mu nie dolega.
Teraz nic, ale za parę lat… tego nie wiesz! Dlatego żeby mieć gwarancję, że dajesz dziecku wszystko co najlepsze, daj mu DOBRY START… Czy to naprawdę tak wiele? Kiedyś Ci za to podziękuje. Naprawdę nie ma się co spieszyć.
Przeczytaj również: kiedy wprowadzać pokarmy stałe.
Opracowano na podstawie (wybrane źródła):
http://www.1000dni.pl/wyniki-badan-o-1000-dniach/22-zywienie-6-12-miesiecy
http://thechart.blogs.cnn.com/2013/03/25/too-early-solid-food-could-lead-to-problems-for-babies
http://www.pokonacalergie.org/statystyka-alergii-w-polsce-i-na-swiecie/184/
http://www.ekologia.pl/kobieta/zdrowie/ziemniaki-i-marchew-moga-sie-przyczyniac-sie-do-cukrzycy-typu-1,13209.html?utm_source=page&utm_medium=box&utm_content=left-art&utm_campaign=art-promotion
http://www.publichealth.hscni.net/sites/default/files/Weaning%20Polish.pdf
Kiedy wprowadzać pokarm stały?
Pierwsza pomoc – o tym warto pamiętać!
Ile mleka i innych składników dla niemowlaka i kilkulatka?
„Ona pierwsza”
Nie karmię piersią. Dręczę się.
„Dobry ojciec” + wyniki konkursu
Jak nieświadomi rodzice psują odporność dziecka? 10 rzeczy, które szkodzą zdrowiu
Dzieci na weselu – tak czy nie?
Fajnie by było, gdyby w tym artykule napisano jeszcze co od kiedy podawać. Każda strona internetowa, każdy pediatra i każda mama mówią co innego :) Osobiście zaczęłam wprowadzać synkowi pokarmy stałe po 4 m-cu, niestety piersią udało mi się karmić tylko 3,5 m-ca, pokarmu miałam bardzo mało i z biegiem czasu coraz mniej, a stawałam na rzęsach by mieć! ;( Ja rozumiem, że najlepiej jest karmić dziecko piersią, ale jest taka NAGONKA, że z matek robi się potworów jeśli nie karmią. Ja przez to dostałam depresji, bo jak to?? Jak to nie miałam mleka? Przecież to niemożliwe! „nie odstawiaj małego od piersi” itp, stosowałam wszystkie rady koleżanek i wyczytane z internetu ale nie pomogło. I tutaj zaczyna się problem, bo na temat karmienia piersią jest milion stron, a o dokarmianiu modyfikowanym już nie ma co poczytać..Zwłaszcza jak chciałam podawać dziecku wit. D i nie wiedziałam ile….nie znalazłam ŻADNEJ informacji nawet u lekarzy…słyszałam tylko „niech pani próbuje karmić tylko piersią….” masakra..
Podzielam pani opinię o tym, że wręcz prześladuje się matki które nie karmią piersią natomiast gdy to matka tylko i wyłącznie decyduje o sposobie karmienia. Ja przy pierwszym dziecku karmiłam 4 miesiące ale musiałam dokarmiać, szkoda że dopiero po 2 miesiącach pediatra mi to zaproponował gdy mój syn dostał przepukliny pępkowej z płaczu. Przy drugim dziecku było już łatwiej bo wiedziałam jak będzie wyglądać karmienie i od razu karmiłam mieszanie. Na temat karmienia również butelką dużo czytałam w czasopismach dla rodziców – częściej się pisze o mleku modyfikowanym, ponieważ coraz więcej mam ma problem z karmieniem piersią i to nie ich wina. Rozumiem pani załamanie bo ja przy synku również płakałam, że nie chce mojego mleka. Na szczęście od tamtego czasu sporo się zmieniło również podejście położnych (przynajmniej w moim przypadku). Jesteśmy tak samo wartościowymi mamami jak te, które karmią piersią. Co do rozszerzania diety to również się zgadzam, że im później tym lepiej. Moja córka słabo toleruje nowości więc zaczęłam rozszerzać dietę w 5 miesiącu ale w połowie i to tylko po kilka łyżeczek i nie codziennie dopiero gdy skończyła 5 miesięcy zaczęłam podawać ok ćwierć słoiczka i tylko warzywa bo owoców do dziś nie toleruje a ma już ponad 6 miesięcy. Naprawdę nie warto się spieszyć.
Staramy się to zmienić: http://www.sosrodzice.pl/karmie-piersia-drecze-sie/, http://www.sosrodzice.pl/chce-karmic-piersia-mleczna-wojna/, http://www.sosrodzice.pl/chce-karmic-piersia-mleczna-wojna/. Jesteśmy dalecy od jakiegokolwiek „terroru”.
Nie podoba mi się wydźwięk tego artykułu,że podanie stałych pokarmów przed 6 mies gwarantuje choroby,problemy itd. Jeśli nawet się one pojawiają to najpewniej będą wynikać z połączenia wielu czynników a nie tylko dlatego,że jakiś maluch dostał pierwszą zupkę kilka dni przed skończeniem tych magicznych 6 mies.
A poza tym to o czym Autorka pisze wynika z jakichś badań i nie można zakładać,że są one jedyne słuszne i ostateczne i że za rok czy dwa nie okaże się,że takie wprowadzanie ma jednak jakieś zalety,mimo potencjalnych zagrożeń. Pewnie nigdy nie będzie zaleceń,żeby wprowadzać stałe w 3 mies,ale może w 5 czy 6.
No i na koniec – jeśli stawiamy na instynkt to może nie popadajmy w skrajności i ekstrema tylko szukajmy rozwiązań nam najbliższych.
Mam takie same odczucia po przeczytaniu tego „artykułu”. Jest bardzo stronniczy z jednej strony i z drugiej strony nie podaje żadnych treści dotyczących tego co i kiedy zacząć podawać, a przede wszystkim GDZIE szukać fachowej porady, skoro pediatra prawdy nie powie? Ja bardzo bym chciała karmić piersią jak najdłużej, niestety za 2 miesiące wracam do pracy (córka wtedy skończy pół roku) i pediatra zaleciła, abym po skończeniu 5 miesiąca życia zaczęła podawać stopniowo jabłko, kaszkę/kleik bezglutenowy, potem z glutenem i prostą zupkę z marchewki i ziemniaka, które to przez autorkę „artykułu” zostały uznane za wielce szkodliwe! I co ja mam teraz myśleć? Do kogo pójść po poradę? Pediatra powiedziała, że lepiej, abym miesiąc przed powrotem do pracy sama podawała córce te rzeczy, żeby ją móc obserwować (w końcu to ja ją znam najlepiej) i żeby mała w trakcie dnia, gdy mnie nie będzie, mogła zjeść 1-2 posiłki „normalne”, a oprócz tego będzie dostawać moje mleko prosto z piersi lub wcześniej odciągnięte (raczej nie utrzymam laktacji na takim samym poziomie po powrocie do pracy, bo w biurze nie będę mieć możliwości odciągania pokarmu, mycia laktatora i przechowywania pokarmu kilka razy dziennie). Najchętniej posiedziałabym jeszcze z małą choć 2 miesiące, ale czasem nie ma wyboru :(
Mieszkam w Niemczech i tutaj są zupełnie inne standardy żywienia niemowląt niż w Polsce. Będąc u pediatry na comiesięcznej kontrolnej wizycie otrzymałam kartkę z zasadami wprowadzania pokarmów stałych u niemowląt i co ciekawe oni sugerują, żeby właśnie wprowadzać dziecku pokarmy stałe wcześnie, mianowicie już po skończeniu 4 miesięcy (nawet u dzieci karmionych piersią). Od razu proponują wprowadzenie obiadku składającego się z marchewki, ziemniaka i mięska. Na karcie, którą otrzymałam od lekarza są informacje jakie produkty wprowadzać w poszczególnych miesiącach i w jakich proporcjach oraz gotowe przepisy. Pan doktor powiedział, że w Niemczech zasady rozszerzania diety niemowląt opierają na szwedzkich badaniach. Sugerował również, aby nie podawać dziecku gotowych produktów (tzw. słoiczków), jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Po przeczytaniu tego artykułu jestem trochę przerażona, nie chciałabym zaszkodzić swojemu dziecku…
Ja bym najbardziej nie ufała tym, którzy karzą rozszerzać dietę dziecka zanim ono siedzi. Nie jest istotny wiek, bo to pewna średnia, ale to, czy dziecko umie siedzieć już. Jeśli potrafi, jest gotowe do rozszerzania diety, dzieci świetnie to komunikują również: są zainteresowane jedzeniem, wyciągają rączki, itd.
moje hipotoniczne dziecko zaczęło siedzieć w wieku 10 miesięcy, miałam je do tego czasu głodzić?
Nawet i do roku mleko matki mogłoby wystarczyć, więc 10 miesięcy to nie żadna tragedia. Wiele matek tak karmi-wystarczy przyjrzeć się metodzie BLW. Zakłada ona, że dzieciom podaje się stałe pokarmy dopiero jak stabilnie siedzą i wykazują zainteresowanie jedzeniem, jednak przez pierwsze miesiące dziecko zjada bardzo niewiele, czasem tylko possie kawałki jedzenia. Ale ma czas na naukę jedzenia, nawet kilka miesięcy od wprowadzenia stałych pokarmów, bo mleko matki ma wszystko czego ono potrzebuje zanim załapie, że jedzeniem można napełnić brzuszek,
a moje dziecko nie ma ochoty siedzieć, zaczyna raczkować (10m-cy), za to znakomicie komunikuje chęć jedzenia: amu!am! a gdy smaczne: mniam, am, mniam (czyli smaczne, chcę jeszcze). mówi wprost, że chce jeść. albo gdy widzi, że jem coś na co miałoby ochotę, albo niezależnie – po prostu gdy jest głodne. nie widzę powodów by nie podawać pokarmów stałych, skoro samo komunikuje werbalnie czego chce.
a za kilka lat dowiemy sie ze pierwszy pokarm staly powinno sie podawac po skonczeniu roku…
To akurat juz wiadomo ze staly pokarm moze byc posilkiem po skonczeniu przez dziecko roku.
Pomiedzy 6 a 12 miesiacem zycia niemowle powinno tylko poznawac smaki, uczyc sie zuc, gryzc, odgryzac, przelykac itd
Nie przesadzajcie z iloscia pokarmow stalych. Naprawde miedzy 6-a 12 miesiacem zycia dziecka najwazniejsze jest jeszcze mleko matki i w zupelnosci dostaracza ono wszystkich niezbednych substancji.
rzeczywiście bardzo trudno zdecydować kiedy podać dziecku dany produkt jako pierwszy. Ciężko znaleźć fachowe tabele, które jasno ukazują co i kiedy dziecko może spróbować , większość dostępnych tabel podawanych jest przez firmy produkujące gotowe dania dla niemowląt i tym zwykle kieruje się rodzic. A wiadomo, że firmą zależy by jak najszybciej niemowlę zaczęło jeść ich produkty bo na tym można zarobić i niekoniecznie musi to być dobre dla zdrowia… Co do rozszerzania diety w wieku 3 miesięcy to chyba jakiś obłęd i trudno to sobie wyobrazić, choć pewnie i takie odstępstwa się zdarzają.
Ostatnio naukowcy zmieniają pogląd odnośnie pół roku na samej piersi. Odkryli, że dzieci którym później rozszerza się dietę, nieco częściej zapadają na alergie pokarmowe. Tak że spokojnie można podawać dzieciom soki czy zupy po ukończeniu 3 miesiąca życia, do posmakowania po łyżeczce starą szkołą naszych mam i babć. Tak robiłam z moją córą, alergii prawie nie ma (tylko na kaszę gryczaną, po mamusi). Apetyt na jedzenie straszny, chyba że chora (a choruje rzadko, jak do tej pory tylko 2x na całe życie). :)
Tak, to prawda, mówi się o okien immunologicznym – czyli okresie, kiedy podając pokarm dziecku można uniknąć alergii. Też o tym słyszałam…
Jak dla mnie nie ma co się aż tak spieszyć z karmieniem łyżeczką. Ja do 8 miesiąca zycia karmiłam piersią i dopiero potem powoli stopniowo przechodziliśmy na inny pokarm. Jeśli chodzi o sztućce to mogę polecić te od firmy Nuk – są porządnie wykonane, a moje dziecko chętnie nimi jadlo
Nagonka na karmienie jest ogromna. Ja dwójkę dzieci miałam i aktualnie mam na karmieniu mieszanym. Z pierwszym byłam niewiadomą bo dostał butle zbyt późno. Na tyle późno że zoltaczka nie chciała schodzić i dziecko nie przybieralo,no ale jak sie daje pierś to sie najada. A no właśnie się nie najadalo. Dawniej jak kobieta miała problem to we wsi była mamka, która wspomogla takie mamy zee słaba laktacja.
Co do karmienia stałymi to tzw oblizanie łyżeczki już podałam mojej niespełna 5-miesiecznej córce. Nie jestem przekonana że kiedyś to dzieci miały alergie itd właśnie teraz jest więcej alergii. I ostatnia rzecz, każde dziecko jest indywidualne,kazde będzie miało inne potrzeby żywieniowe a mamy najczęściej wiedzą kiedy przychodzi czas na taką pierwsza łyżeczkę.