To, że w polskich szkołach nie jest najlepiej, wiadomo nie od dzisiaj. Jednym z dowodów na to jest sposób wydawania obiadów. W wielu polskich podstawówkach dzieci jedzą obiady już o dziesiątej rano. Dlaczego? Bo inaczej się nie da.
Obiad, który nie jest obiadem
Wiele dzieci je obiady w szkole i w domu. Są jednak takie, które jedzą tylko w szkole. I w ich przypadku istnieje pewien problem. Dla nich obiad o godzinie 10 może być naprawdę zbyt wczesny. Zwłaszcza jeśli następnym posiłkiem jest kolacja, jedzona wieczorem w domu. Bardzo wczesny obiad sprawia, że nie zgrywają się pozostałe posiłki. Godzina 10 to czas raczej na drugie śniadanie lub ewentualnie przekąskę typu jabłko. Na obiad, będący solidnym posiłkiem to zdecydowanie za szybko.
By wszyscy zdążyli
Nietypowe godziny wydawania obiadów nie stanowią zaskoczenia, biorąc pod uwagę warunki, w jakich funkcjonuje polska szkoła. Jeśli uświadomimy sobie, że szkoły są przepełnione, brakuje kadry i dobrych rozwiązań, przyczyny problemów stają się jasne.
Sam komfort jedzenia w szkole też nie jest najlepszy.
Dzieci teoretycznie powinny jeść obiad na długiej przerwie, żeby spokojnie zdążyć. Niestety często i tak się spóźniają na kolejną lekcję. Najpierw stoją w kolejce po obiad, później pozostaje im kilka minut na zjedzenie..
Jakość żywienia zbiorowego
Mając na uwadze, to co wyżej, wielu rodziców rezygnuje z żywienia w szkole. Obiady o godzinach śniadaniowych, krótkie przerwy to jedna strona medalu. Drugą jest jakość żywienia zbiorowego. A tu niestety również jest nie najlepiej. W stołówkach szkolnych najczęściej używa się przeciętnej, a nierzadko niskiej jakości produktów spożywczych: pełne pestycydów warzywa, nafaszerowane antybiotykami mięsa…to raczej standard. Gotowane dania nierzadko są nieodpowiednio doprawione, z uwagi na ograniczenia w tym wymiarze. Wielu narzeka na ich niezbyt dobry smak…
Komentarze