Zaraz, po Halloween, nadejdzie ulubiony czas dla dzieci – czas oczekiwania na Świętego Mikołaja i na prezenty. Przecież każde dziecko marzy o nowej zabawce, którą zobaczyło w reklamie TV, albo o kotku, piesku, koniku. Ale jak sami zapytamy dzieci – o czym tak naprawdę marzą, to odpowiedzi są już dużo bardziej skomplikowane. Nie wszystko da się kupić, a część z dziecięcych marzeń możemy spełnić już dziś.
Dzisiaj jest wszystko
Półki w sklepach aż się uginają od coraz to bardziej wymyślnych i atrakcyjniejszych od siebie – zabawek i gadżetów dla dzieci. Naprawdę, jest w czym wybierać. Tylko, że im więcej, tym trudniejszy wybór, tym więcej i o wiele za dużo kupujemy zabawek.
Który chłopiec nie chciałby nowych klocków Lego ze swojej ulubionej serii? Która dziewczynka nie marzy o zestawie dla księżniczki, stroju Elsy, czy o magicznym jednorożcu?
A gdyby tak zapytać dzieci o ich marzenia – to na nowej zabawce się nie kończy, dzieci chcą czegoś więcej. Pytanie – czego?
Posłuchajmy dzieci
Zapytałam swojego 5-letniego synka – o czym marzy? Odpowiedział, że o wygraniu meczu piłki nożnej, jak już będzie dorosłym piłkarzem, o nowych autach Hot Wheels i o wycieczkach z rodzicami, szczególnie do Barcelony na mecz.
Posłuchałam też wypowiedzi innych dzieci i większość z nich odpowiada, że marzy:
- o byciu kimś szczególnym w przyszłości – jak astronautą, sportowcem, policjantem, księżniczką, itd.,
- o wycieczce do zoo,
- o rowerze, czy rolkach,
- o zabawce z ulubionym bohaterem z bajki,
- o piesku, czy kotku,
- o deszczu z cukierków,
- o lataniu samolotem,
- o byciu dorosłym,
- o spotkaniu z babcią, czy z ciocią,
- o wygraniu w totolotka, aby mieć tyle pieniędzy, żeby rodzice nie musieli pracować i spędzali z nimi więcej czasu..
Jak widać, dzieci mają różne marzenia, w zależności od tego – co posiadają, a czego jeszcze nie, albo czego im aktualnie brakuje. I nie zawsze jest to nowa, droga zabawka.
Nie wszystko da się kupić
Są dzieci, które mają prawie wszystkie możliwe nowości – z gier, z zabawek, z Lego, a marzą o czymś zwykłym, przyziemnym i bezcennym. O spacerze z rodzicami, o wyjściu z rodziną do zoo, czy do kina. Albo o odwiedzeniu babci, czy ulubionej cioci. Takie marzenia świadczą o niezaspokojonych potrzebach w byciu zauważonym przez dorosłych, tych szczególnie ważnych dla dziecka.
Nie ze wszystkimi prezentami musimy czekać, aż do pierwszej gwiazdki w grudniowy wieczór. Jest wiele okazji, żeby dać dziecku trochę siebie, nie od święta, ale na co dzień. Choć w krótkiej zabawie, albo uważnym wysłuchaniu i przy spokojnej rozmowie, wieczorem przed snem. Słuchajmy, zauważajmy i reagujmy na potrzeby naszych dzieci. Bez tego, a za to z nową zabawką, nie będą one szczęśliwe i wyrosną na niespełnionych dorosłych. Bo po co marzyć, skoro nikt tego nie słucha?
Każdy z nas ma podobne marzenia
Każde dziecko i każdy dorosły pragnie tego samego – bycia kochanym i potrzebnym oraz wsparcia i bezpieczeństwa. Nie jest to powód do marzeń, choć w przypadku dzieci zaniedbanych przez relacje z rodzicami, obok zabawek, na pierwszym miejscu jest ciepły i kochający dom.
Marzenia to coś nieosiągalnego w danej chwili, coś czego mocno chcemy, a jeszcze nie możemy mieć. I dobrze jak to w przypadku dzieci jest tylko zabawka, a nie uwaga rodziców.
Pamiętajmy też, my jako dorośli, że radość z zabawki dla dziecka trwa tylko parę chwil, nieważne jak kosztowna ona była. Nie oczekujmy, że coś kupimy i będziemy mieć w zamian święty spokój przez najbliższe kilka dni. Niestety tak to nie działa. Zabawki, nawet te najbardziej wymarzone i oczekiwane, dają krótkotrwałe szczęście.
Nie wszystkie marzenia trzeba spełniać
Dziecko chce, a my spełniamy jego marzenie, często zachciankę. Nie zawsze jest to dobre. Szczególnie jeśli wymarzona zabawka kosztuje krocie. Uczmy dzieci, że nie wszystko można mieć i to nie jest robienie im na złość. Niech zrozumieją wartość pieniądza, a jak są jeszcze na tyle mali, to wybierzmy ze sklepu coś równie ładnego, ale tańszego.
Dzieci często marzą o prawdziwych zwierzątkach. Przemyślmy takie decyzje wspólnie z całą rodziną. Chcą psa, czy kota, ale to rodzice będą głównie zaangażowani w opiekę nad zwierzęciem, z wychodzeniem z nim na spacer oraz z niemałymi wydatkami związanymi z karmą, weterynarzem itp. To poważna decyzja. Argument, że dziecko marzy, czy chce, nie jest wystarczającym powodem do zakupu żywej „zabawki”. Marzenie w tym przypadku może poczekać, aż dziecko będzie na tyle samodzielne, że da radę samo zaopiekować się pupilem.
Komentarze