Nysa to miasto w województwie opolskim, które jako pierwsze w Polsce decyduje się przetrzeć szlaki w promocji rodzicielstwa, stawiając na konkrety. Wprowadza tak zwany bon edukacyjny na dzieci dla rodzin pracujących i odprowadzających podatki w Nysie. Wszystko z powodu dramatycznej sytuacji demograficznej w regionie, w którym rodzi się bardzo mało dzieci.
Rodzice będą mogli otrzymywać 500 złotych miesięcznie na każde dziecko w rodzinie między drugim a szóstym rokiem życia. W skali roku to 6 tysięcy złotych.Pieniądze mają pochodzić z miejskiego budżetu. Mogą być przeznaczone na dowolne cele związane z opieką nad dziećmi.
Bon ma zacząć funkcjonować już w 2015 roku, najdalej w 2016 roku. Ma pochłaniać około 4% budżetu gminy.
Czy to dobry pomysł?
Na początek zastanawiam się nad nazwą, czy bon edukacyjny dla dzieci między 2 a 6 rokiem życiem to właściwa nazwa? Raczej bon wychowawczy. I dlaczego nie funkcjonuje od narodzin dziecka? Czy chodzi o pobieranie przez rok zasiłku macierzyńskiego, do czego ma prawo kobieta?
Poza tym, czy „kupowanie” przyrostu naturalnego to dobry pomysł? Czy w ten sposób w skrajnej sytuacji nie zachęcimy do porodów dla pieniędzy?
No pomysł nie głupi, mogły by to wprowadzić inne miasta. W końcu by się udało wygospodarować klika dni na pierwsze wakacje z dziećmi :-) a nie harować cały rok by chociaż dzieci wysłać na kolonie :-(
Ech, no pieniądze zawsze by się przydały. Dzieci to skarbonka. Kochana, ale skarbonka. :)
Chyba faktycznie źle z formułowałam komentarz :-p chodzi o to że dzieci narzekają że nigdy nie jedziemy razem na wakacje „tak jak inni” nie cieszymy razem się z widoku morza, gór, jezior i innych atrakcji, nie ma nas na wspólnych zdjęcia z wczasów bo po prostu nie stać rodziców na to by sobie zrobili wolne od pracy. Dzieci to skarbonka faktycznie, ale przyjdzie dzień gdzie po otwarciu jej na dnie może być złość i pretensje że się go nie kochało na tyle by chociaż jedne wakacje spędzić w komplecie, razem odkrywając wakacyjną przygodą.
Więc jeśli macie trójkę lub więcej dzieci i ze względu na finanse siedzicie w wolne dni w domu a dzieci ciągle was dobijają hasłami typu „jeźdźmy gdzieś….a Kuba ze swoimi rodzicami był to tu to tam….a mama Karolinki wzięła ją do…” I najlepszy tekst to „…..wy nas nie kochacie bo nas nigdzie nie zabieracie….”
Ewanka, doskonale rozumiem…
Ideami to niestety „dzieci nie nakarmimy”. Pieniądze też są ważne.
Kazdy sposob na podniesienie przyrostu naturalnego jest dobry. A dodatkowo jest to pomoc finansowa dla rodzin. Mi sie pomysl bardzo podoba. Niestety komentarz autora/ki tekstu bardzo nieprzemyslany. Tu nie chodzi o pieniadze, a o dzieci. Ostatecznie tu nikt nikomu nie kaze rodzic i posiadac dzieci. Wiecej wyczucia.
Jasne, że nie chodzi o pieniądze, ale o dzieci.
Jednak takie kroki są w wielu kręgach uważane za mocno kontrowersyjne.
No i bedzie jak w rodzinach zastepczych,wezma tylko kase a dzieci beda zaniedbane…….
Oby nie :(