„Pamiętam, co czułam, gdy tata wyciągał z szafy gruby pas. Pamiętam, co czułam, gdy tym pasem mnie straszono i wtedy, gdy dostawałam nim na tyłek. Czerwona twarz taty, mama stojąca i patrząca z zaciętą miną. Moje upokorzenie…i wściekłość. Zagryzana poduszka, łzy, które ze złością wycierałam, obiecując sobie, że oni tego kiedyś pożałują. Gdy dostawałam, nie myślałam o poprawie. Nie
odczuwałam skruchy. Zalewała mnie nienawiść. Dlatego obiecałam sobie, że swoich dzieci nie tknę. I udało się. Mam już pełnoletnie dzieci. Choć nieraz chciałam je uderzyć, w momentach bezsilności, złości, to nie zrobiłam tego. To była walka samej ze sobą. Nie była prosta. Wprost przeciwnie, była dla mnie mocno wyniszczająca. Jednak udało mi się wygrać. Wbrew temu co się mówi, nie trzeba dawać
klapsów/lać pasem, by dzieci wyszły na ludzi. Naprawdę nie trzeba!” J.
Dlaczego Polacy popierają bicie dzieci?
Aż połowa Polaków akceptuje dawanie klapsów dzieciom. Nieco mniej nie wie o zakazie, jaki obowiązuje w Polsce – mianowicie o stosowaniu kar cielesnych. Klaps to również kara cielesna, choć jest ona w swojej prostej formie bagatelizowana. Niektórzy mówią, że klaps to nie bicie. To nic takiego.
Oczywiście, trudno zrównać klapsa z poważnym biciem dzieci, z katowaniem i przemocą w pełnym wymiarze. To nie znaczy jednak, że klaps to nic takiego. Nawet ten niepozorny klaps jest przekroczeniem pewnych granic. I nawet ten „klaps” jest w Polsce nielegalny. Każda forma przemocy fizycznej jest w Polsce niezgodna z prawem.
Mimo to połowa Polaków mówi biciu ok. Dlaczego? Przeważnie z powodu braku alternatyw, poczucia, że bicie jest skuteczne. Niektórzy mówią, że dziecko, przynajmniej na pewnym etapie nie rozumie innych argumentów, że nie da się niestety inaczej. Są także tacy, którzy twierdzą, że sami dostawali nieraz i wyszli na ludzi.
Jakie konsekwencje niesie bicie dzieci?
Nie zawsze bicie dzieci pozostawia widoczny ślad. Dla niektórych to jest argument za. Paradoksalnie jednak nawet tam, gdzie nie widać, istnieje problem. Bicie powoduje bowiem często mikrourazy, które mogą być groźniejsze od siniaków i zadrapań. Mikrourazy, jeśli
pojawiają się regularnie, mogą nawet doprowadzić do wystąpienia chorób – zaburzeń osobowości, nerwic, depresji, lęków, padaczki, czy schizofrenii.
- Bite dziecko ma zazwyczaj niskie poczucie wartości. Trudno mu budować zdrowe relacje.
- Jest podatne na wykorzystywanie przez inne osoby. Często w dorosłym życiu wiąże się z nieodpowiednimi partnerami.
- Miewa problemy z funkcjonowaniem w społeczeństwie, jest nieufne i wietrzy w wielu miejscach
podstęp. - Bite dziecko w naturalny sposób jest podatne do stosowania przemocy fizycznej wobec słabszych i
młodszych od siebie. - Bicie może prowadzić do kalectwa, a w skrajnych sytuacjach do zgonu.
Zespół dziecka maltretowanego
WHO określiła problem bitych dzieci w trzech słowach terminu „zespół dziecka maltretowanego”. Pod tymi słowami kryje się każde działanie skierowane w stronę dziecka, które źle na nie wpływa – na jego psychikę, zdrowie, czy rozwój fizyczny.
Maltretowanie dziecka to nie tylko bicie, ale również głodzenie, znęcanie się psychiczne, przemoc emocjonalna, zaniedbania lecznicze, nadużycia seksualne. Bicie to uderzanie, to klapsy, szarpanie, potrząsanie, duszenie, oparzenia. W przemocy fizycznej mieści się ograniczenie swobody ruchów oraz głodzeniu, czy wychowywaniu dziecka w spartańskich warunkach.
Z praktyki i obserwacji wynika, że dzieci zaniedbywane i maltretowane są zazwyczaj niespokojne lub zamknięte w sobie, bierne, apatyczne. Zachowują się nietypowo, czasami są pobudliwe i agresywne.
Trudno z nimi utrzymać kontakt wzrokowy, komunikacja z nimi nie należy do najłatwiejszej. Dziecko bite jest zamknięte w sobie, przygarbione, nie chce być dotykane, niechętnie rozmawia. Formy wsparcia, czy udzielenia pomocy przyjmuje ze zdziwieniem, a nawet strachem. Najczęściej nie przyznaje się do przemocy, broni i usprawiedliwia rodziców.
Co stosować zamiast klapsa?
Nie musimy udawać doskonałych. Każdy człowiek ma bowiem wady. Jako rodzice też je mamy. Bywamy wzburzeni i mocno zdenerwowani. Ważne jednak, by umieć nad sobą zapanować i nigdy nie tracić kontroli.
Często pomaga mówienie. Przyznanie się wprost, jak bardzo jesteśmy zdenerwowani. Powiedzenie dziecku tego, że ogarnia nas złość, tak wielka, że potrzebujemy spokoju – jest dobrym pomysłem.
Zapewnienie dziecku bezpieczeństwa i oddalenie się na chwilę, by ochłonąć – to również odpowiednie działanie. W ten sposób przykładem pokazujemy, jak radzić sobie, gdy jesteśmy emocjonalnie wzburzeni.
Spokój i opanowanie w trudnych momentach niestety trudno zachować, jeśli jesteśmy przemęczeni i wypaleni jako rodzice. Dlatego tak ważne, by mieć okazję do odpoczynku. Czasami lepiej zrezygnować z innych dóbr, ale zadbać o relaks: poprosić dziadków o pomoc, opłacić opiekunkę i wyjść z domu. Im mniejsze dziecko i im więcej uwagi potrzebuje, tym to jest ważniejsze.
Nie zadbamy o dziecko, jeśli nie zadbamy o siebie. Powinniśmy mieć czas dla siebie, na regenerację i odpoczynek. Tylko wtedy będziemy mogli uporać się z własnymi ograniczeniami i tendencją do mechanicznej reakcji w trudnych sytuacjach. Niestety bowiem jeśli byliśmy bici jako dzieci, pod wpływem emocji możemy reagować automatycznie. W literaturze psychologicznej dobrze opisany został
tak zwany przymus powtarzania, który dotyczy każdego z nas, często wbrew sobie i wbrew przyrzeczeniom, jakie daliśmy sobie jako dzieci, gdy odczuwaliśmy upokarzające bicie pasem.
Dobrym pomysłem jest również terapia. Pomóc może psycholog, a nawet psychoterapia. Dzięki temu będziemy bardziej świadomi siebie, mechanizmów, które nami sterują. Będziemy potrafiły zapanować nad sobą i wychowywać dzieci mądrzej.
Sama opieka i wychowanie dzieci jest trudna. Bądźmy dla siebie wyrozumiali. Zachowajmy cierpliwość.
Warto sobie uświadomić, że większość zachowań dzieci to po prostu zmiany rozwojowe, coś, co zwyczajnie trzeba przeżyć. Klapsy, bicie tu nic nie dadzą. Co najwyżej mogą pogorszyć, a nawet zniszczyć na zawsze naszą relację z dzieckiem.
Komentarze