Nie odpowiadaj za dziecko
„Olu, jaki chcesz sok, pomarańczowy czy jabłkowy” -pyta babcia wnuczkę. „Ona lubi jabłkowy, mamo” – odpowiadamy mechanicznie. Niby prosta sytuacja, teoretycznie nie dzieje się nikomu krzywda, jednak coś nie gra.
Odpowiadając za dziecko, dajemy czytelny sygnał: że wiemy lepiej. Poza tym nie pozwalamy na ćwiczenie maluchowi ważnej umiejętności: wyrażania swojego zdania. Gdzie ma się dziecko jej uczyć, jeśli nie w domu rodzinnym, czy przy najbliższych mu osobach?
Nie decyduj, co czuje Twoje dziecko
Rodzice często nieświadomie mówią maluchowi, jak powinien się czuć, co powinien w danym momencie pragnąć, a czego nie lubić. Takie przekonanie ma także w długofalowym aspekcie zgubny skutek. Kryje się ono już w tak niewinnych zdaniach „załóż sweter, zimno jest”, „bawisz się jeszcze tymi klockami? Zajmij się czymś pożytecznym. Może pomalujesz? Ostatnio pani nie była zadowolona z Twoich rysunków”, „waniliowe? Zobacz, ile tu smaków. Wybierz co innego”, „zjedz jeszcze, to niemożliwe, żebyś się już najadł”, „idź zrób siku, dawno nie robiłeś” lub „dlaczego płaczesz? Nic się nie stało!”: dla nas może nie, ale dla dziecka…tak.
Nie okłamuj!
Małe dziecko często staramy się przekonać na różne sposoby, do tego, co według nas, jest dla niego dobre. Często mówimy, że wrócimy za 5 minut, a przychodzimy za pół godziny (w końcu maluch i tak nie rozumie, nie wie, ile czasu minęło), mówimy „zjedz jeszcze 3 łyżki kaszki, a będzie deser”, po czym wymuszamy zjedzenie kolejnych siedmiu łyżek, „bo jeszcze się daje je przemycić”. Mówimy dziecku: „to nie będzie boleć”, po czym tulimy zapłakanego przestraszonego kilkulatka nieoczekiwanym bólem podczas wykonywania szczepienia.
Nie strasz!
To niewyobrażalne jak wielu rodziców przy wielu okazjach straszy swoje dzieci. Zdarza się im mówić „chodź tutaj, bo ten pan cię zabierze”, „jak będziesz tak robić, to przyjdzie baba jaga”, „zaraz nie wytrzymam, skończ, bo spakuje się i już nie wrócę”.
Straszenie to rzucanie słów na wiatr, bo oczywiście nie damy nikomu zabrać naszego dziecka, nie opuścimy go, nie sprowadzimy jakieś strasznej baby jagi…. nawet jeśli właśnie tak czujemy, gdy się złościmy. Jednak ważniejsze jest to, że straszenie zaburza poczucie bezpieczeństwa dziecka i zwyczajnie do niczego dobrego nie prowadzi.
Ostatnio w ośrodku zdrowia słyszałam, jak młoda matka straszyła swoje małe dziecko policją, Już od małego to dziecko ma zakodowany strach przed policjantem, a co zrobi, gdy będzie potrzebowało jego pomocy??? Mnie przeraża to, jak ludzie nie myślą!
A taki maluch nadstawia uszu, słucha, zapamiętuje i później tę wiedzę wykorzystuje..
a w jaki sposób taką wiedzę wykorzystuje?
Szczerze, to nie pamiętam, co miałam tu na myśli…
Pisałam ten komentarz, gdy powstał artykuł, już dobre kilka miesięcy temu ;)
Straszenie Policjantem – co za idiotyzm… Dziś w przedszkolu usłyszałam „… o już idzie jakaś Pani i zaraz Ciebie zabierze” (chodziło o mnie)… Grzecznie zwróciłam uwagę (inteligentnemu inaczej) ojcu … Co za idiotyzm, aż się za głowę złapałam, nie dość, że to było w przedszkolu to jeszcze rodzice nie potrafiący porozumiewać się z dzieckiem straszą kimkolwiek popadnie… Zwracajcie uwagę takim rodzicom, może im się z końcu kiedyś „zapali lampeczka”
Zgadzam się. Reagujmy na takie sytuacje
Kiedyś zapomniałam się i rozmawiałam przy czterolatce z mężem, że moglibyśmy jej kupić tego kucyka. Maż stanowczo zaprzeczył. Potem nasza rezolutna córeczka powiedziała: „mama by mi kupiła, ale tata nie pozwolił…” i potem: „mama mnie kocha, bo chciała kupić, tata jest zły”. Normalnie kopara mi opadła.
Oj nie dziwię się…
Pamiętam z dzieciństwa jak babcia mnie straszyła ze sa babajagi, jakies straszydła.
Serio tak mi nagadała, niby żartem, że bałam się zasnąć…
Ja nie wiem co one wtedy z ciotką, bo tak razem gadały, miały w głowie.