Każdy rodzic sam podejmuje decyzję o sposobie karmienia dziecka. Niestety nie zawsze marzenia i wyobrażenia mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Często próby karmienia piersią kończą się fiaskiem a plany podawania dziecku domowych, samodzielnie przygotowanych posiłków nie wytrzymują tempa współczesnego życia. Panuje pogląd, że szybciej i łatwiej podać można posiłek zamknięty w słoiczku. Niestety w praktyce okazuje się, że nie jest to rozwiązanie bez wad. O tym świadczą chociażby skandale związane z żywnością słoiczkową i mlekiem modyfikowanym w tle.
Nestle i darmowe mleko – lata 70-te XX wieku
Nestle – gigant oferujący żywność dla dzieci i dorosłych w latach 70-tych zdecydował się na „sprezentowanie” biednej Afryce mleka modyfikowanego. W konsekwencji wiele niemowląt zmarło. Po pierwsze dzieci przyzwyczajone do butelki odrzuciły pierś, a matki nie mogły sobie pozwolić na zakup mieszanek, gdy darmowe mleko skończyło się. Po drugie problemem okazał się poziom sanitarny i brak dostępu do czystej wody oraz trudność w zachowaniu higieny w trakcie podawania butelki.
Firma została oskarżona o agresywną promocję mleka modyfikowanego w krajach o niskim poziomie dóbr materialnych. W odpowiedzi na te wydarzenia w 1981 roku z inicjatywy WHO powstał Międzynarodowy Kodeks Marketingu Produktów Zastępujących Mleko Kobiece. Jego zapisy obejmują, między innymi,
- zakaz nawiązywania bezpośrednich kontaktów między przedstawicielami handlowymi a personelem medycznym i matkami oraz kobietami w ciąży,
- rozdawanie bezpłatnych próbek mleka w szpitalach i obiektach publicznej służby zdrowia,
- promocji produktów spożywczych dla niemowląt poniżej 6 miesiąca życia (mleka, smoczków, butelek),
- rozdawania prezentów rodzicom oraz pracownikom służby zdrowia oraz
- używania na opakowaniach wizerunków matki i dziecka (sposobów idealizowania podawania mleka modyfikowanego).
Niestety dzisiaj to robia nas jak chca na kazdym kroku. Kazda matka z sukcesem karmiaca piersia to straty dla wielkich koncernow…Niestety rzeczywistosc jest przykra, ale trzeba wlasnie docierac do materialow taki jak ten i podejmowac dobre decyzje. Choc zgadzam sie: rzadko one sa proste.
Swietny wpis! Ja juz powysylalam link! :) O takich rzeczach trzeba mowic!
Dziękuję za ten artykuł!
Nestle w tym zestawieniu się pogrąża, dlatego ja wybieram HIPP. Jakoś o tym producencie cisza. Można? Można!
Str 4 „Skażone okazują się produkty Nestle, Organix, Hipp i Hole” ale fakt Nestle wypada bardzo słabo… ja też używam Hippa a od jutra planuję sama zacząć gotować zupki (deserki już opanowane ;) )
Powodzenia :) Może podzielisz się później sprawdzonymi przepisami?
Tak sobie myślę, że może warto dodać jeszcze do artykułu tego typu informację:
Podawałam słoiczki córce przez kilka miesięcy. Nic się nie działo. Pewnie, gdybym miała więcej czasu i determinacji, gotowałabym sama…Nie jestem jednak zagorzałym przeciwnikiem posiłków ze słoiczka. Raczej: ukrywania prawdy na temat wpadek przez producentów żywności. O tych warto wiedzieć i przeanalizować bilans zysków i strat :)
Mój starszy syn był karmiony wyłącznie słoikami (z czystego lenistwa i wygody) i jest zdrowy :) Nigdy nie miałam żadnej przygody ani ze słoiczkami ani z kaszkami czy mlekiem… Teraz przy córce postanowiłam gotować bo w ciągu tych 2 lat owe słoiczki poszły o 100% w górę i poprostu szkoda mi kasy, bo za tą cenę będę miała „obiadki” na conajmniej 3 dni…
Jeśli chodzi o przepisy to nie ma kłopotu – jeśli tylko młoda po nich przeżyje ;) A tak na serio to są banalne zwłaszcza deserki :) Np. prażone jabłko, blenduję z gotowaną marchwią – jeśli jest zbyt gęste (suche) dodaję odrobinę mleka, w ten sam sposób przygotowuję jabłko z bananem czy gruszką :) Wczoraj wieczorem ugotowałam też pierwszą zupkę :) Wrzucamy kawałek cielęcinki, marchewki, pietruszki i ziemiaczków i gotujemy jak się zagotuje wsypujemy odrobinę kaszy jęczmiennej i na malutkim ogniu gotujemy aż kasza zmięknie – po wystudzeniu (ja wyjęłam pietruszkę i mięso) blendujemy :) Mięsko można zblendować z innym ważywkiem i mamy 2 danie :)
Pozdrawiam
No niestety, wczoraj znajoma znalazła w słoiczku Hippa kawałek surowego śmierdzącego mięska…
Zwróciła się do producenta? Zgłosiła to gdzieś?
mysza, HIPP też niestety został wspomniany w artykule…
Nie wiadomo co jest mniejszym złem, słoiczki czy warzywa z warzywniaka, w których też nie wiemy ile chemii i różnych związków siedzi :(
Ja mojej córce 2 letniej daje od począku mleko nestle bo nie karmiłam piersią (mimo moich zabiegów nie miałam mleka) obiadki gotowałam od początku sama. Corka się swietnie rozwija i waga i wzrost w normie.
Czego tam nie ma wtych mlekach obiadkach deserkach o ilu aferach nie wiemy ile to rewalacji nie wyszło poza fabrykę. Ludzie nie dajcie się zwariować, Mamuśki zakasać rękawy i gotować dla maluchów a nie wygodnisie sie porobiły z Was.
Zgadzam się!!
jak można kupować zmielone jabłko w słoiku z datą 3 letnią ważności! Mało jest jabłek i owoców w sklepie? Drogie mamy pół ziemniaczka, marchewki, kurczaka czy to naprawdę ciężki obiad który się robi 20 min? Kaszka ryżowa o smaku jablkowym nestle ( przetworzony ryż bo już zrobiona z płatów ryżowych i UWAGA 1% aromatu jabłkowego…. koło jabłka nie stała… ) Czy tak cięzko ugotować ryż, wrzucić tam owoc? jest kasza na dwa dni!! Nie tłumaczmy się pracą , każda pracuje – Ale to my jesteśmy odpowiedzialne co znajduje się na talerzu naszego dziecka. Najbardziej śmieszą mnie wpisy ” moje dziecko jadło słoiczki i jest zdrowe….” a co miało paść po obiedzie? Nikt nie da gwarancji jak w przyszłości ta żywność podziała na organizm dziecka, na jego organy ich funkcjonowanie, czy choćby odporność.
Zawsze wiedziałam , że te słoiczki i ich sterylność to bzdura. Poza tym ona są okropnie niesmaczne !Ja będąc niemowlakiem, na pewno nie chciałbym tego jeść!:) . Moje dzieci są już duże i wychowały się w czasach kiedy słoiczki były dostępne, ale rzadko której mamie przyszło do głowy traktować jako jak codzienny jadłospis. Były po protu „awaryjnym rozwiązaniem” Wtedy też czasy były” zaganiane” – ale ja robiłam tak: Gotowałam zupki jarzynowe na mięsie na 6 dni. Do połowy dodawałam na przykład buraczek a do drugiej dynię.Zupę miksowałam i dzieliłam do butelek na 6 porcji. Jedną dostawał tego samego dnia, drugą następnego a cztery od razu mroziłam i co dzień wyciągałam jedną porcję. Owoce kupowałam i podawałam świeże.No bo co to jest za problem ugnieść banana ale zetrzeć jabłuszko czy śliwkę ? Przecież to prawie tyle samo zachodu co odkręcić słoiczek :) . Warzywa kupowałam hurtem od chłopa z ogródka, bez nawozów i innych świństw. Dawało się je przechowywać nawet dwa miesiące! Ja jestem zwolennikiem domowego zdrowego jedzenia a w cudowną właściwość, sterylność, wszelkie badanie poparte autorytetami po prostu nie wierzę. Tam gdzie jest ogromny rynek zbytu, koncerny i wielka kasa tam dopiero na samym końcu jest ” cała prawda” i dobro dziecka. To trochę tak jak ze szczepionkami :) .
Zgadzam sie w 100%
Otóż to. Sanepid schował swój diabelski łeb w piasek, kiedy musiał się zmierzyć z jawnym niebezpieczeństwem dla dzieci, w postaci ww. pleśni w słoiczku gerberka. Natomiast jeśli rodzice nie chcą zaszczepić, bo chcą mieć zdrowe dzieci, to staje na tym łbie by ich pognębić, a przynajmniej zastraszyć. Swołocz i hipokryci.
Przerażające. Kupujemy w dobrej wierze produkty które mają pomóc naszym dzieciom lepiej się rozwijać – a być może w ten sposób je zatruwamy.
Niestety, również samodzielne gotowanie dla dziecka nie jest gwarancją podania mu pełnowartościowego i bezpiecznego posiłku. Chyba,że mamy własny ogródek, własną hodowlę i co tam jeszcze. Kiedyś myślałam,że należy wierzyć rolnictwu ekologicznemu-dzisiaj nie jestem już tego pewna. Korzystanie ze słoiczków rzadko podyktowane jest lenistwem( wiele słoiczkowych mam usłyszało ten zarzut na forum). Podczas rozszerzania diety córki korzystałam z nich, bo nie wierzyłam we własne umiejętności w tym zakresie. Bałam się,że to co przygotuje sama będzie miało za mało/ za dużo jakiegoś składnika, nieodpowiednią konsystencję itd.
ja prawie od początku sama gotuję młodemu zupki, deserki i inne obiadki. ogromnym plusem takiego gotowania jest fakt, że dania pachną naprawdę warzywami i smakują jak warzywa a nie są papką prawie zawsze tego samego koloru i smaku….
dodatkowo synek o wiele chętniej zjadał to co ja gotowałam a ja mam ogromną frajdę z tego gotowania :)
najwygodniej ugotować duży garnek zupy, zrobić pulpeciki i jeszcze jakąś inną zupkę i pomrozić. jeden dzień w kuchni a pewnych obiadków na prawie miesiąc.
tak samo z deserkami.
a potem wyjmujesz z zamrażalnika wieczorem i wstawiasz do lodówki – następnego dnia masz gotowca.
Bardzo dobry artykuł. Nareszcie ktoś odważył sie powiedzieć ze gotowe produkty nie są bezpieczne i ze słoiczki są niesmaczne! Bez strachu możecie kupować warzywa i owoce na targu. Polskich rolników nie stać na nawozy :). Tych z supermarketu juz bym dziecku nie dała.
kupowac-czy gotowac? dylemat chyba kazdego rodzica, ktoz z nas sie nad tym nie zastanawial? jedno i drugie ma swoje plusy i minusy, choc ja sama przygotowywalam (i nadal to robie) posilki dla corki, ale pewnie dlatego, ze mieszkam na wsi i wiekszosc produktow pochodzi z wlasnego gospodarstwa i dzialki, po porodzie zostalam „kura domowa”, wiec i tez mam sporo czasu na przygotowywanie posilkow. Podejrzewam, ze gdybym nie miala tej mozliwosci wybralabym sloiczki-wystarczy podgrzac, albo i nie…
to bardzo wazny temat, ale i zarazem ciezki wybor, choc co bysmy nie wybrali zawsze sie cos znajdzie na nie ;(
witam. Strasznie mnie denerwują komentarze w stylu „zakasać rękawy leniwe mamy” i w moim odczuciu są bardzo krzywdzące… Ja kupuję słoiczki nie z czystego lenistwa, ale dlatego,że moja córka- przysłowiowy Tadek- niejadek tylko je chce jeść na obiad. Każda potrawa przygotowana przeze mnie jest wypluwana z miną „jak mogłaś mamo”. Gotuję wg własnego uznania i wg przepisów i nic. Wiem- zaraz ktoś napisze, że młoda jest przyzwyczajona do słoików i stąd ta niechęć. Część w tym prawdy jest, bo sugerując się reklamami i poradami innych matek przy rozszerzaniu diety zaczęłam podawać dania ze słoików. Ponadto wierzyłam (i nadal ufam) że są zdrowe.
Swoją drogą wszystkie artykuły nt. jak złe są słoiki bo ile afer – drogie Mamy a czy w „normalnym” pożywieniu wszystko jest krystaliczne i afery nie występują? Co chwila słyszy się o zepsutym mięsie i opryskanych warzywach..
Nie dajmy się zwariować i róbmy wg uznaniu lub upodobania dziecka. Pozdrawiam
aga, zgadzam się. Dlatego napisałam, że wybór nie jest prosty i że żywność też często jest „poprawiana” na wszystkie możliwe sposoby…
Również gotuję Młodemu. Głównie dlatego, że mam czas i możliwość ( w sytuacjach awaryjnych leci słoiczek). Mlekiem modyfikowanym zaczęłam go karmić po 6 mc, tylko dlatego, że dowiedziałam się, że jestem w drugiej ciąży (z obawy czy mój organizm wydoli na trójkę :).
Każdy deserek z Gerbera smakuje dla mnie jak jabłko, pomimo gruszek czy innych owoców wymienionych na etykiecie. Prawie każdy słoiczek z obiadkiem śmierdzi jak paprykarz szczeciński.
Nie gra mi smak i zapach tych słoiczków, więc póki mogę to gotuję i bardzo się z tego cieszę :)
Nigdy nie byłam zwolenniczką gotowych dań – starsza Córka nie chciała ich nawet spróbować. Dosłownie „naciągała” gdy jadła coś gotowego. Byłam zmuszona gotować – wszystko na parze, mięso bez wywarów bo alergizuje. Mroziłam porcje, a warzywa były z ogródka. Niby to zdrowe ale powiedzmy sobie szczerze – mrożone składniki tracą wartości odżywcze, warzywa z działeczki też nie wiadomo co w sobie mają bo która z nas robi testy gleby? Wiadomo, że warzywa wchłaniają ołów i inne metale ciężkie. Mieszkam na Śląsku gdzie powietrze nie jest krystalicznie czyste, a moi sąsiedzi czasem palą w piecu tak, że dym aż szczypie w oczy. Więc co lepsze – jak gotujemy my, czy jak kupimy i zaufamy producentowi… Uważam, że potrzeba zdrowego rozsądku. Teraz mam synka – je zarówno dania słoiczkowe i moje. Zawsze będziemy się zastanawiały czy dajemy dzieciom to co najlepsze bo je kochamy i chcemy dla nich jak najlepiej.
niewiem jak w Afryce ale mnie w Uk stac na zakup mleka dla dziecka…
Nigdy nie podałabym dziecku mm, ale ze słoiczków je często. A że ktoś nazwałbym mnie leniwą…:)