Wydawnictwo Bellona wydało niedawno nową powieść Matta Mayewskiego, autora młodego pokolenia, futurysty i absolwenta stołecznej SGH.
Wypadkową dla książki stało się rozważanie, czy mężczyźni są w stanie zrozumieć kobiety, a więc czy pomiędzy Marsem, a Wenus da się zbudować swoisty most komunikacyjny. Autor pozwolił sobie we współczesnych i absolutnie realistycznych warunkach dać upust futurystycznej wyobraźni…
Głównym bohaterem jest 33-letni Jack, programista pracujący w korporacji. Mimo zdolności i umiejętności, nie jest docenianym pracownikiem. Jego życie towarzyskie, zwłaszcza damsko–męskie jest delikatnie mówiąc – nieudane. Jedynym towarzyszem życia Jacka jest gruby kocur – Richard. Z chęci zmiany czegoś w swoim życiu Jack podejmuje wyzwanie stworzenia autorskiego programu obsługującego nowatorski portal randkowy… Więcej na temat treści nie napiszę…Przekonajcie się sami!
Powieść jest wyjątkowa. Zaskakująco lekko i szybko się ją czyta. W sprzyjających warunkach można ją „pochłonąć” nawet w przeciągu dwóch dni. Mając jednak absorbujące dziecko, poświęcimy lekturze zapewne koło tygodnia. Rewelacyjnym pomysłem jest większa niż normalnie czcionka oraz podział nie tylko na rozdziały, ale i paragrafy. Każdy paragraf jest na tyle krótki, że czytając w komunikacji miejskiej czy też podczas spaceru z dzieckiem lub zabawie w domu, możemy czytać po trochu, po paragrafie, bez konieczności odrywania się w połowie wątku. Jest to bardzo wygodna forma, którą doceniam dopiero teraz, będąc Mamą.
Autor jest właścicielem tzw. lekkiego pióra, co ułatwia nie tylko czytanie, ale zrozumienie toku myślenia głównego bohatera, nie gubimy się w zdaniach wielokrotnie złożonych, zapominając pod koniec co było na jego początku. Opisy są na tyle plastyczne, że bez kłopotu czytelnik może wyobrazić sobie występujących bohaterów od strony wyglądu, sposobu poruszania się, a nawet mimiki twarzy (wyobraźnia najbardziej rozbawiała mnie , gdy czytałam o napadach szału i gniewu Tamary – przełożonej Jacka).
Matt Mayewski wpasował się w mój gust czytelniczy najbardziej „ścisłym” umysłem, który da się wyczuć, czytając powieść. Wszystkie wątki, myśli i zdania są uporządkowane, zamknięte, wyczerpane, brak tu chaosu czy artystycznej „swobody”.
Nie ma co się rozpisywać – Drodzy czytelnicy: w najbliższym czasie udajcie się do księgarni czy to stacjonarnej, czy internetowej i zakupcie (lub wypożyczcie w bibliotece) powieść Matta Mayewskiego.
Rozrywka i miło spędzony czas – gwarantowane! Najlepszą rekomendacją z mojej strony będzie z pewnością to, że gdy tylko będę miała taką możliwość, sięgnę po kolejną książkę tego autora.
pewnie ciakawa ksiązka. i napewno warto poczytać
ciekawa i zdecydowanie warto. Nie chciałam celowo zdradzać „niespodzianek”, które następują. Zdecydowanie popsują odbiór :)
jak spotkam u mnie w ksiegarni to pewnie kupie i w wolnej chwilki na raty będę czytała;)
Mam pytanie: czy to jest dobra książka, czy tylko podręcznie (dla mam) wydana? Lekkie pióro i fakt, że szybko się ją czyta, to chyba za słaba rekomendacja. Mam tak mało czasu na czytanie, a bardzo lubię, że wolałabym go przeznaczyć na coś dobrego.