Mamo, Tato daleko jeszcze?, Jestem głodny/a !, Nudzi mi się!!!, Zimno!, Ciepło!…

Znacie to?

Długie godziny spędzone w samochodzie, samolocie, pociągu czy autobusie są  mało atrakcyjne dla wielu dorosłych.
Cóż więc dziwić się naszym milusińskim, że ten czas ciągnie im się w nieskończoność.

Ograniczone możliwości poruszania się, jednostajny turkot silnika, mało ciekawy krajobraz za oknem, temperatura,  korki na drogach jak i wiele innych bodźcow sprawiaja, że dziecko szybko traci cierpliwość, podlega irytacji, zmeczęniu podróżą samą w sobie i najzwyczajniej
w świecie nudzi się. Zatem co robić w takich sytuacjach?

Spokojnie nie mam zamiaru nakłaniać Was do zabierania całej walizki zabawek, gier i prowiantu :)

Podpowiem tylko, jakie rozrywki  i niewielkie gabarytowo “sprzęty” mogą się przydać w takich sytuacjach. Do tego podam Wam fajny
przykład na przewożenie smakołyków/przekąsek dla dziecka i pomysł  na papierowy stolik przenośny z którego (prawie) nic nie spadnie.

Kilka razy w roku ja, mąż i nasza córa (3 lata 4 miesiące) podróżujemy samolotem.

Nasz bagaż jest więc mocno ograniczony, szczególnie ten, który zabieramy ze sobą na pokład.

Do tego zdarzają się pasażerowie, dla których nie do pojęcia jest fakt, że dzieci czasem płaczą lub że rzadko przesypiają cały, kilkugodzinny lot.

Oczywistym jest, że dzieckiem trzeba się zająć, poświecić mu swoja uwagę, ale jako rodzice wiemy, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli.

Warto więc okazać trochę zrozumienia…

My w skrajnych przypadkach (mowa oczywiście o podirytowanych np. tym, ze dziecko podśpiewuje pod nosem podróżnych) grzecznie sugerujemy zakup biletu “business class” lub wynajęcie prywatnego samolotu. Uprzednio przepraszając oczywiście za hmm… “Zaburzanie spokoju…?”, “Wyrwanie ze stanu REN…?” nawet nie wiem jak to nazwać…

No dobra, nieważne. Wracając do naszych spraw organizacyjnych.

Punkt pierwszy: “Mamo/ Tato jestem głodny/a!!!” Klasyka. Mnie już to w ogóle nie dziwi. Nieważne, że wielka porcja obiadowa została “wciągnięta” dosłownie przed minutą, na  przekąski/smakołyki zawsze znajdzie się miejsce (szczególnie gdy nie ma nic lepszego do roboty), choćby w przełyku, bo to miejsce zazwyczaj wskazuje moja córka, gdy wie, ze brzuch pełny, ale “oczy by jeszcze jadły” :)

Proponujemy zabranie ze sobą niewielkiego pojemnika na biżuterie, gwoździe, do którego możemy schować kilka różnych przysmaków (uwaga, pamiętamy o zdrowej  żywności).

Duża ilość niewielkich okienek pozwala nam na zróżnicowanie i wygodne w użyciu i przewożenie przekąsek.

1

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Skonsultuj się z lekarzem.

Z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze i pomysły na spędzanie czasu z dziećmi. Pamiętajcie, każdy z nas jest kreatywnym rodzicem!!! :)

Komentarze

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.*

  1. kasia

    Widzę debiut :) Super !

  2. kasia

    A to przepraszam, często odwiedzam i nie zauwazylam :)

  3. Matylda

    wow, ale fajne pomysły :)

  4. podróżniczka

    Super pomysły, również mamy podobny ekwipunek jeśli chodzi o dłuższą podróż :) zawsze ulubione zabawki a w zanadrzu nowa zabawka (bądź „stara” zabawka, która była schowana przez jakiś czas, bo się dziecku znudziła [często tak robię i nie muszę kupować tony nowych zabawek] reakcja – wybuch radości jak na nową zabawkę lub jak na odnalezienie przyjaciela z dawnych lat )
    papierowy stolik bomba, ja przypadkiem odkryłam, że świetnie do tego się nadaje pudełko po czekoladkach (Mieszko Amaretto)
    jeśli chodzi o podróż samolotem ( u nas się sprawdziło) polecam książeczkę z naklejkami a jeśli nie to nawet zwykły zeszycik, notesik i zestaw naklejek można dostać za 2- 3 zł i dziecię może dorysować tło :) albo książeczkę na folii z naklejkami wielokrotnego użytku, magnetyczną książeczka czy układankę jest szeroki wybór do 20-30 zł (wydatek jest jednorazowy więc przyda się na kolejne podróże) dla maluchów jak i dla starszych np. modny świat, ulica, poznajemy liczby, litery i inne. Również znikopis to rewelacja gra w kółko i krzyżyk bez szukania kartek.
    Obecnie mój syn ma 4,5 lata i podróżowanie z nim to świetna frajda, już wie co wolno czego nie wolno.
    Chciałabym podkreślić jak ważne jest szanowanie współpasażerów jeśli chodzi o podróż autobusem, pociągiem, samolotem a mianowicie, żeby nie wpadać na ten „genialny” pomysł i zabierać dziecku zabawek, które grają głośniej niż najstarszy jadący pociąg po torach, a te bez regulacji głośności to wyrzuciłabym za okno !
    Rozumiem, że nie da się przewidzieć zachowania dziecka bo i moje dziecię „ma zły dzień” i „się nie wyspało” ale zagłuszanie płaczu dziecka jakąś bezsensowną melodyjką irytującą wszystkich wokół to już przegięcie. Raczej nie potępiam zajmowaniem dziecka tabletem ale gdy dziecko gra lub słucha muzyki bez słuchawek, nie omieszkam zwrócić uwagę, że o słuchawkach trzeba pamiętać bo po 1 godzinnej jeździe pasażerowie mają zwyczajnie dość!

    Bardzo się cieszę, że podkreśliłaś aby pamiętać o zdrowych przekąskach. Niestety byłam „czynnym” świadkiem (w pociągu) jak dziecko zjadło całą paczkę czipsów na to ponad połowa czekolady, popiło soczkiem „kubusiem” a na koniec zwymiotowało na moje bagaże – matka dziecka o mało nie spaliła się ze wstydu ale byłam na nią wściekła, bo na to pozwoliła !! dopuszczając takiemu braku umiaru! niestety powiedziałam parę słów co o tym myślę, ale mam nadzieję, że już niczyje bagaże nie ucierpiały z winy nieodpowiedzialności rodziców.

    Pozdrawiam i gratuluję artykułu.