Ustawodawcy szykują nam kolejną rewolucję. Od września młodzież w liceach będzie miała mniej lekcji polskiego, historii, geografii, biologii i chemii. Ich miejsce zajmą bardziej „specjalistyczne” przedmioty – zajęcia ze zdrowia i urody. Reforma zamieni licea ogólnokształcące w kształcie, w jakim dzisiaj istnieją, na szkoły bardziej kierunkujące uczniów. Przynajmniej w teorii…
W wieku 15 lat dziecko ma zdecydować. Wybierając, czy chce być humanistą, inżynierem, czy ekonomistą. To szybko, biorąc pod uwagę, że często maturzyści tuż przed egzaminem dojrzałości nie mają pojęcia, co chcą robić w życiu i zmieniają przedmiot zdawany na maturze. I tak konsekwencją będzie ograniczenie ogólnej wiedzy z tych przedmiotów, które nie będą wskazane przez ucznia, nie znajdą się w jego polu zainteresowania. Przykładowo zamiast 150 godzin historii licealista będzie miał jedynie 60 godzin tego przedmiotu. Jeśli oczywiście zdecyduje, że historii już nie chce zgłębiać.
Każdy uczeń na rzecz przedmiotów specjalistycznych odda dwie godziny języka polskiego tygodniowo, trzy godziny historii, dwie lub trzy biologii, fizyki lub chemii, dwie geografii, jedną wiedzy o społeczeństwie, jedną informatyki. Dotychczasowe przedmioty zastąpią bloki, na przykład przyrodniczy, czy historyczno-społeczny.
W pierwszej klasie liceum uczniowie będą kontynuować naukę przedmiotów ogólnych, by dwa kolejne lata poświęcić na zdobywanie bardziej specjalistycznej wiedzy.
Reforma, która wejdzie w życie we wrześniu, była wzorowana na modelu anglosaskim.
I co Wy na to?
Komentarze