Częste choroby dzieci to dzisiaj norma. Wielu rodziców, nie tylko w Polsce, narzeka na nawracające infekcje. Przyzwyczailiśmy się do permanentnego kataru u dzieci, do ciągłego pokasływania, zmian skórnych, problemów z wypróżnianiem, zaparć, czy biegunek. Boimy się bakterii i wirusów, które czyhają na dzieci wszędzie. Jesteśmy zmęczeni ciągłym podawaniem leków, chodzeniem do lekarzy, braniem zwolnień. Nic dziwnego, że tak bardzo pragniemy, żeby to się wszystko skończyło. I często prosimy o coś, co szybko pomoże dziecku. Wtedy najczęściej dostajemy receptę na ten lek…
Antybiotyki – kilka słów wstępu
Antybiotyki wynaleziono w 1928 roku. Uważa się, że od II Wojny Światowej uratowało 100 milionów istnień.
Problemem jest nie obecność antybiotyków na rynku, ale częstotliwość ich zażywania.
Większość dziecięcych (i nie tylko) infekcji wywoływana jest przez wirusy (szacuje się, że aż 70%). Podanie antybiotyku w celu ich leczenia jest nieskuteczne.
Wielu pediatrów nie wyobraża sobie na przykład leczenia zapalenia ucha czy oskrzeli bez antybiotyków. Tymczasem najnowsze wskazania są jasne – w przypadku dzieci powyżej 2 roku życia mających zapalenie ucha wskazana jest baczna obserwacja. W 8 na 10 przypadków udaje się uniknąć stosowania antybiotyków. Dlaczego tak tak ważne? Ponieważ podawanie antybiotyków prowadzi do przykrych konsekwencji zdrowotnych. Przede wszystkim zaburza funkcjonowanie jelit w okresie, w którym mały człowiek jest najbardziej narażony na negatywny wpływ czynników zewnętrznych.
Jak cukierek, który pomoże na wszystko
W Polsce antybiotyki podawane są jak cukierki. Przepisuje się je na niemal każdą przedłużającą się infekcję. Najczęściej bez sprawdzenia, co tak naprawdę dziecku dolega. Ze względu na oszczędności nie robi się wymazów, nie bada, czy/i jaka bakteria wywołała infekcję. Tak dla zasady, na wszelki wypadek podaje się antybiotyk, który ma zadziałać, jeśli doszłoby do nadkażenia bakteryjnego. Często zanim tak naprawdę bakterie mają szansę zaatakować! Innymi słowy działa się profilaktycznie, na wszelki wypadek tam, gdzie wystarczyłaby czujność i ingerencja wtedy, kiedy sytuacja zmieniłaby się na gorsze. Teoretycznie można byłoby przyklasnąć takiemu postępowaniu opierającemu się na ostrożności, ale jest mnóstwo problemów z tym związanych….i konsekwencji wynikających z podawania jednego antybiotyku za drugim.
Lek o działaniu ogólnym
Antybiotyki zazwyczaj podaje się doustnie, w ten sposób lek nie działa tylko miejscowo, tam, gdzie rozwija się stan zapalny, ale na cały organizm, przy okazji wybijając dobre bakterie w jelitach, które są odpowiedzialne za prawidłowe działanie układu odporności. To właśnie jelita odpowiadają za 2/3 odporności. Całość tkanki limfatycznej występującej w obrębie układu pokarmowego (tzw GALT – gut associated lymphoid tissue) to prawie 70 procent układu odpornościowego człowieka. Posiadanie zróżnicowanej i zrównoważonej fory bakteryjnej jest kluczem do zdrowia naszych dzieci.
Na odbudowę flory bakteryjnej potrzeba ponad roku
Jak długo po antybiotykoterapii dziecko ma obniżoną odporność? W optymistycznej wersji utrzymuje się, że pół roku. Tyle potrzeba, by przy usilnych staraniach odbudować florę bakteryjną.
Naukowcy z Uniwersytetu Helsińskiego uważają z kolei, że czas rekonwalescencji jest znacznie dłuższy i trwa co najmniej rok. Najtrudniejsza sytuacja pojawia się wtedy, kiedy w jednym sezonie dziecko otrzymuje kilkukrotnie antybiotyk. Odporność jest wtedy bardzo niska, stąd po jednej chorobie rozwija się kolejna, która znowu wymaga podawania antybiotyków.
A w dłuższej perspektywie czasowej…
Antybiotyki zaburzają wewnętrzną równowagę, prowadzą do stanu zapalnego. Dzisiaj już wiadomo, że po antybiotykoterapii, zwłaszcza powtarzanej kilkukrotnie u małych dzieci, zwiększa się ryzyko zachorowania na cukrzycę typu I, choroby metaboliczne a nawet nowotwory. Ponadto antybiotyki przyjmowane w dzieciństwie zwiększają ryzyko rozwoju astmy i otyłości.
Naukowcy udowodnili, że częste podawanie antybiotyków z grupy makrolidów prowadzi do długotrwałych zmian we florze bakteryjnej u dzieci i pogorszenia funkcjonowania układu odporności na całe życie.
Antybiotyki – samo zło?
Według WHO, ponad 40% antybiotyków przepisywanych dzieciom podawana jest na wyrost w wyniku błędnej diagnozy. Dlatego tak istotne jest, by znaleźć dobrego lekarza, który nie przypisuje lekką ręką antybiotyków.
Warto spojrzeć nie tylko na korzyści krótkotrwałe wynikające z antybiotykoterapii, ale również długotrwałe zagrożenia. Zarówno te oddziałujące na zdrowie dziecka, jak i wynikające z uodparniania się bakterii na leki.
Zgodzę się z tym artykułem w 100% , w Polsce antybiotyki przepisywane są jak cukierki a rodzice nie wiedzą NIC o konsekwencjach ich stosowania u dzieci. Najczęściej podawanie probiotyku kończy się wraz z zakończeniem terapii antybiotykiem co również jest dużym błędem. Polecam szukać pediatry z doświadczeniem i wiedzą, takiego, który na katar nie przepisze Klacidu.
Córka ma 3 lata przepisywany antybiotyk z 8 razy podany tylko dwa razy
Warto szukać i znaleźć pediatrę, dla którego antybiotyk to ostateczność a nie „lek na wszystko”!
Ja mam 5-letniego Syna, który ostatnio antybiotyk brał 2 lata temu, ale wtedy rzeczywiście był konieczny. Syn miał anginę, pobrany wymaz i antybiotyk zgodny z antybiogramem. W innych sytuacjach nie pozwalam na podawanie antybiotyków. Leczymy się innymi sposobami dzięki czemu odporność jest coraz większa
Ja do pewnego czasu leczyłam tradycyjnie swoje dziecko i chorób nie było końca …wziewy,antybiotyki…dziecko ma teraz problemy z jelitami…ma 4 latka antybiotyk przyjął w życiu może ze 4 razy…powiedziałam dość!Znalazłam pediatrę,która leczy i wspomaga homeopatycznie ,antybiotyk to ostateczność.Moje dziecko przestało chorować drogie mamy :) A jak coś zaczyna się dziać homeopatyk świetnie sobie radzi,skończyliśmy z antybiotykami.
Powiedziałabym raczej, że organizm sam sobie radzi z infekcjami, zwłaszcza, że większość z nich w wieku dziecięcym jest o etiologii wirusowej i po prostu żadne leczenie nie jest potrzebne. Homeopatia nie działa.
Nie zastanawialiście się czemu tak sie dzieje? Czemu obecne pokolenia są o wiele słabsze niż te wojenne, które żyły w permanentnym głodzie, braku sanitariatu i chłodzie dozywajac 100lat? My mimo posiadania o niebo lepszych warunków życia niż oni nie mamy szansy dożyć takiego wieku, nie wspomnę o naszych dzieciach. Napiszecie żywność, gmo – zgadzam się. Ale są też inne tematy niepoprawne politycznie, które należy wziąć pod uwagę w kontekscie pogorszenia społecznego stanu zdrowia. Zachęcam do samodzielnego myślenia.
Z jednej strony sie zgodzę. Ale weź też pod uwagę, że dawniej… kto przeżywał, ten przeżywał. Selekcja naturalna robiła swoje. Dzieci, które teraz rodzą się z różnymi schorzeniami i są leczone, kiedyś po prostu by zmarły. Wtedy przeżywali najsilniejsi (i dożywali setki), dziś utrzymuje sie przy życiu znacznie więcej ludzi (słabszych z punktu widzenia przyrody). Mam za sobą dwa niełatwe porody, bardzo możliwe, że przed wojną nie przeżyłabym ani ja, ani moje dzieci. Coś za coś…
Jestem przeciwniczką antybiotyków stosowanych w warunkach „zwykłej” choroby. Córka dostawała antybiotyk na paciorkowcowe zapalenie gardła- 3-4 razy w roku, zapisywała go przyjmujaca prywatnie renomowana pediatra. Często po 3 dniach od zakończonej kuracji zapalenie zaczynało się od nowa… W końcu zaczęłam szukac informacji w internecie, kombinowac. Nie poszłam do pani doktor z dzieckiem, dałam sok z malin i płukankę ze zwykłej soli, szałwię i już nie pamiętam, co jeszcze. Córka się wyleczyła 2 razy tymi metodami i przestała totalnie chorować. Pani doktor twierdziła, że „takie są zalecenia w Polsce: to się leczy antybiotykiem”. W Skandynawii usiedli z wrażenia. I od razu wiedzieli, że moje dziecko w kółko chorowało, bo nie mogło być inaczej. To fakt: od października do kwietnia w przedszkolu bywała max. 2 tyg/mies.
wszystko w porządku tez nie jestem za bez sensownym przepisywaniem antybiotyków… Jednak moje dziecko miało zapalenie ucha i właśnie p. Dr oznajmiła ze teraz na to nie daje się antybiotyku… i tak leczyłam go bez antybiotykowo. Minął rok a moje dziecko ma problemy ze słuchem na to ucho bujam się od laryngologa do laryngologa … szpital tez był i wszędzie jak pytali o poczatek problemów z tym uchem opowiadałam co i jak… wiekszość wskazywało ze jednak na ucho antybiotyk musi być zastosowany i gdyby był podany wtedy być może nie doszły by dalsze powikłania …. Także antybiotykom owszem przy zwykłym katarze i kaszlu mówię nie ale już drugi raz nie za wierze tak lekarzom i tym podobnym artykułom …..
niedosluch zdarza sie tez po antybiotykach…nie ma gwarancji, poczytaj, mnostwo pytan do laryngologów zadaja pacjenci, bo maja wlasnie problemy ze sluchem po infekcji ucha leczonej nie jednym a nawet dwoma antybiotykami, takze nie ma gwarancji zadnej
Niektórzy rodzice wręcz się domagają przepisania antybiotyków dzieciom – na przykład mój mąż. Już nie raz musiałam razem z lekarką klarować mu, że antybiotyk nie pomaga na infekcje wirusowe, ale humaniście nie przemówi
Całe szczęście mój mąż jest anty antybiotykowy i zawsze pyta lekarzy czy nie ma innego wyjścia i upiera sie zeby spróbować innego leczenia a dopiero potem zgadza się na antybiotyk. Tym sposobem wstrzymaliśmy się z antybiotykiem u córki 5dni mimo bakterii w moczu poprosiliśmy o badanie bakteriologiczne i okazało się że akurat antybiotyk który chciała przepisać Pani doktor byłby nie skuteczny na tą baterię. W prawdzie skończyło się antybiotykiem ale dobrze dobranym.
Nie tylko Twój mąż ma taki pogląd, „osłonowo” (wtf???) biorą go ludziska na choroby wirusowe jak Polska długa i szeroka, nawet lekarze :)))))…
Poza tym – są i rodzice, którzy przychodzą do apteki i domagają się wydania antybiotyku bez recepty. „Bo poprzednio pomógł”, „bo się skończył, a lekarz na urlopie”, „bo dziecko wylało”, bo „zawsze mu to daję jak kaszle i pomaga”, bo „nasza doktorka i tak mu to przepisze
masakra :( bo wszyscy chcą szybko wyleczyć dziecko nie patrząc na konsekwencje
Ja mam doświadczenie w drugą stronę – lekarz daje antybiotyk, bo gardło czerwone i żeby dalej nie poszło…
takiego lekarza też mieliśmy. Zmieniłam świadomie na lekarkę, która antybiotyki uważa za ostateczność i nawet przy szmerze w oskrzelach nie pisze ich od razu, tylko zleca badania. To z kolei też nie wszystkim się podoba.
Teraz lekarze często przepisują antybiotyki „na wszelki wypadek „
Odpukać moje dzieciaczki nie chorują często może właśnie dlatego że nie pakowałyśmy z naszą pania doktor w nie antybiotyków, a leczyłam je inhalacjami z mgiełki solankowej , własnej roboty syropem sosnowym , syropem z miodu czosnku i cytryny i stawiałam bezogniowe bańki i to im pomaga na szczęście
Za każdym razem kiedy młody był chory gardło, oskrzela itd, a było tego sporo w żłobku, pytałam lekarza czy antybiotyk jest konieczny… zawsze odpowiadał mi, że leczy kompleksowo w przeciwnym razie istnieje niebezpieczeństwo, że znajdziemy się w szpitalu z niewydolnością oddechową albo zapaleniem płuc… Prawda jest taka, że syn nigdy nie był w szpitalu i nigdy przez 4 lata nie miała zapalenia płuc, które byłoby konsekwencją niewyleczonej mniejszej infekcji… Teraz już się wychorował i w żaden większy sposób antybiotyki, które zażył nie wpłynęły na obniżenie jego odporności bardziej niż na dzieci, które ich nie zażywały… W sumie okres częstego chorowania trwał 1,5 roku, skończył się po wakacjach i zakończonej edukacji żłobkowej..
Mam koleżankę która bierze od lekarza receptę na kilka opakowań antybiotyków i potem sama dawkuje i podaje dziecku!!!!
U nas pediatra zleca z krwi crp, ob, morfologii pełną i mocz i tym sposobem córka raz dostała antybiotyk gdy pediatra miał pewność że infekcja jest bakteryjna.
95% lekarzy przed podaniem antybiotyku nawet nie zleca antybiogramu. Są rodzice przeciwni anty, inni biorą i podają jak leci. No coz. Czasem lekarzy trzeba słuchać 5/10. Błędne koło. Synek prawie 3 l 0 antybiotyków na koncie. Warto wybierać lekarzy dalekich od zapisywania każdemu tego samego jak leci
Mój 7-latek zażywać antybiotyk 2 razy w życiu- przy anginie i przy zapaleniu płuc, czyli wtedy gdy był naprawdę konieczny. Ja zdecydowanie wybieram lekarzy którzy zanim przepisza antybiotyk, dobrze się zastanowia. U nas większość chorób udało się inhalacjami opanować..,
Nie spotkalam lekarza ,ktory wypisuje antybiotyk lekka reka dziecku, mysle, że lekarze są już świadomi
Moje dzieci mają 2 i 5 lat. Starszy syn jeszcze nigdy nie brał antybiotyku. Córka miała zapalenie ucha jak miała 6 m-cy i wtedy dostała. Zapalenia płuc żadne nie miało, ale oskrzeli owszem i leczyliśmy bez antybiotyku. Także są jeszcze pediatrzy NFZ, ktorzy chcą leczyć dzieci.
To ja mam chyba szczęście do normalnych lekarzy. Córka 2,5 roku, dwa razy usłyszałam „poczekamy parę dni i w razie czego wprowadzimy antybiotyk”. Nigdy (tfu tfu) ten antybiotyk nie był potrzebny. Lekarz z doraźnej pomocy do którego pojechałam w niedziele rano błagać o antybiotyk (czułam się bardzo źle od paru dni i byłam wykończona) odmówił podania antybiotyku a lekarz rodzinny do którego poszłam na drugi dzien po zwolnienie potwierdził moją teorię że odchodzi się od podawania antybiotyków.
Podanie/przepisanie antybiotyku jest najprostsze. Nie trzeba inhalować trzy razy dziennie, obserwować, ani sie martwić czy stan sie nie pogarsza . Na dłuższa mete niestety jednak szkodzi sie bardziej dziecku czy dorosłemu i rzeczywiscie zatrważająco często lekarze w Polsce przepisują antybiotyk od tak. Juz 10 lat temu w Anglii sprzedawano antybiotyki na sztuki , u nas nie ma o tym nawet mowy . Pózniej lądują w śmieciach i strach myśleć co potem..
A co zrobic jak na dziecko tylko dzialaja antybiotyki
Jeśli nie ma innej możliwości leczenia to owszem włącza się antybiotykoterapię. Chodzi o to, że antybiotyk nie działa na wirusy a niejednokrotnie jest przypisywany mimo, że mamy do czynienia z infekcją wirusową.
Dokładnie tak jest niestety lekarze i na wirusy proponują antybiotyki co jest głupotą
Nie demonizujmy. Niestety jest wielu nieodpowiedzialnych rodziców, którzy w internetach szukają opinii o leku – dostałam XYZ co sądzicie? Potem kończy się szpitalem.poświęćmy czas na wybranie lekarza, któremu będziemy ufać i skupmy na wzmacnianiu i odbudowie odporności.
Dodam jeszcze zróbmy badania, bo chodzenie do lekarza bez badań to jak wróżba że szklanej kuli
U naszego pediatry standardem jest test przy anginie i crp przy infekcjach plus morfologia i badanie ogolne moczu. To tak na dzień dobry.