Korporacja rodzicielska – czyli kto najbardziej cierpi, gdy rodzic próbuje być idealny

Dzieci stanowią dopełnienie małżeństwa. Nie każdego, ale większości związków. Pokładamy w nich wielką nadzieję, chcemy, by były szczęśliwe, szanowane, by żyło im się lepiej. Dlatego ich potrzeby stawiamy w centrum: nie swoje, nie partnera, ale właśnie dziecka: bezzębnego maluszka, energicznego dwulatka czy rezolutnej pięciolatki. Jaki jest tego skutek?

Dziecko jest najważniejsze

Nie chcemy żyć inaczej, jak tylko w przekonaniu, że dziecko jest najważniejsze. To o nim myślimy, gdy wstajemy i gdy zasypiamy, przytulamy się do dziecka w ciągu dnia i w nocy, nie jesteśmy w stanie policzyć, ile całusków ląduje na okrągłych policzkach, jak często nasze myśli koncentrują się na tym, czy maluch jest głody, czy mu ciepło, czy ma dobrą opiekę.

Niezależnie, gdzie jesteśmy: w domu, czy w pracy, myślimy o jednym. O dziecku. Robimy zakupy, wymieniając jego potrzeby – sięgamy po odpowiednie produkty spożywcze, wydłuża się czas spędzony w dziale dziecięcym – po to, by maluchowi niczego nie brakowało. Nowe buty dla nas? Koszula dla męża? Nie, to nie jest najważniejsze…

Staramy się sami siebie przekonać, że nikt na tym nie traci, że tak powinno być, że to naturalne, przecież jesteśmy rodzicami. Powtarzamy, że tak się dzisiaj żyje, a osoby, które twierdzą inaczej są egoistami i nie potrafią dać dzieciom tego, co najlepsze. My jesteśmy lepsi.

Przecież nie możemy się godzić na to, by maluchy dzisiaj spały „opuszczone w ciemnych pokojach”, to przerażające przecież, wiadomo, jak to się odbije na ich psychice. Nie zgadzamy się, by „same się bawiły – a gdzie rodzic?”, „nudzić się – jak tak można” – musimy wycisnąć każdą minutę do granic możliwości, wykorzystując każdą szansę, stymulując, wspomagając rozwój, edukując. Tak trzeba.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Skonsultuj się z lekarzem.

Komentarze

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.*

  1. agnieszka

    U nas jest podzial prosty – najwazniejsza dla siebie jestem ja sama, dzieci w kategorii dzieci, a maz w kategorii maz. Nie ma zapominania o czasie dla ukochanego, czasem tylko nie ma jak – choroba dzieciakow, ale te ida spac i dopoki nie marudza starszyzna plemienna ma czas tylko i wylacznie dla siebie. Dzieci za chwile wyfruna nam z gniazda, a my zostaniemy sami – musimy miec o czym rozmawiac, musimy miec jakies pasje, musimy znac siebie. Uwielbiam mojego Malza i nigdy nie przyszloby mi nawet do glowy powiedziec, ze dzieci sa dla mnie najwzaniejsze.

  2. jolka

    partner jest dla mnie ważniejszy niz dzieci. jestem wyrodna matka?

  3. Henryka

    Dla mnie dziecko jest tak samo ważne jak mąż gdy dziecko spi mamy czas tylko dla siebie gdy zabawa lub spacery to razem lecz gdy dziecko chore czas poświęcam tylko mojemu malemu skarbowi