Gdy idę na wywiadówkę, to słyszę o mamach po godzinach odrabiających z dziećmi zadania domowe. Często o tym, że gdy kobieta wraca z pracy, szybko podgrzewa obiad i bierze się za naukę. Bo dziecko zmęczone i musi przecież kiedyś odpocząć. Ona nie musi. Ona dzielnie siedzi, przypomina sobie materiał sprzed lat. Przecież na lekcjach nie była, dlatego zanim zrobi zadanie, musi nieco pomyśleć. To trwa.
Potem pakuje plecak. Czasami czegoś zapomni, wtedy dziecko mówi na lekcji w szkole, że tego i tamtego nie ma, bo mama zapomniała mu spakować. Następnie dobra mama czyta dziecku lekturę a to w wannie podczas kąpieli, a to wtedy, kiedy dziecko zasypia. Płacze przy psie jeżdżącym koleją, narzeka na trudne wersy Mickiewicza. Po co to i na co komu to? Przecież można inaczej. Na przykład tak, jak ja. Ja
na przykład jestem złą i straszną mamą. Bo nie robię niczego z tych rzeczy. Dziecko robi to wszystko samo.
Jestem złą mamą, bo…
- Nie odrabiam dziecku lekcji. Co najwyżej sprawdzam te trudniejsze, gdy dziecko poprosi.
- Od pierwszej klasy nie pakuję plecaka. Gdy zapomni, dostanie minusa. Następnym razem pamięta.
- Nie czytam lektur. Mam to za sobą. Czytam książki, które sama sobie wybiorę. Sama sobie, w myślach,
nie na głos dziecku. Dziecko widzi, że czytam, być może dlatego samo sobie czyta. Nie tylko lektury. - Nigdy nie wykłócam się, gdy dzieci dostaną gorsze oceny.
- Moje dzieci same się ubierają. Same czeszą. Gdy to robią, ja jestem już w pracy.
- Dzieci same zamykają dom. Do szkoły mają 10 minut spacerkiem. Nikt ich nie odwozi. Nieraz zostały zapytane, czemu nie jeżdżą do szkoły autem? Bo inni jeżdżą.
- Dwunastoletni syn sam odgrzewa zupę. Czasami robi drugie danie.
- Dzieci sprzątają po sobie. Wiedzą, że gdy to zrobią, mamy więcej czasu na bycie razem. Wspólne wyjścia, wycieczki, atrakcje.
- Nie chodzę na wywiadówki. Po co? W erze dziennika elektronicznego, telefonów komórkowych –
kontakt ze mną jest bardzo prosty. - Usłyszałam, że jestem złą mamą, że tresuje dzieci. Nie, ja im pozwalam na samodzielność.
Jestem straszną mamą, bo żyję swoim życiem, nie tylko życiem dzieci. Cenię spokój. Nie chcę być zmęczona w towarzystwie dzieci. Nie chcę ich nikomu podrzucać. Uczę je odpowiedzialności za siebie, za swoje życie, rozwój, przyszłość. Nie zmuszam ich do nauki, mówię tylko o konsekwencjach jej braku.
One to słyszą, widzą, że sama jestem ciekawa świata. I po prostu się uczą, wykonują obowiązki domowe….Dla jednych to tresura, dla innych po prostu zdrowe podejście do życia. I tak, słyszę, że jestem złą mamą. Biorę to na klatę.
Robiąc wszystko za dzieci niczego ich nie nauczymy.