Gdzie są te dzieci?

W całej Polsce od kilku tygodni możemy oglądać bilbordy o dość jednoznacznej w odbiorze treści „Gdzie TE dzieci?”. Twórcy kampanii (fundacja „Nadze Dzieci”) za pośrednictwem prostej formy chcą zwróć uwagę na spadającą dzietność w Polsce…i konsekwencje wynikające z tego faktu.

Kraj, który wymiera

Co nam po tym wszystkim, skoro nie będzie komu tego zostawić? Umrzemy, a po nas nie zostanie nic. Przyjdą inni. Nie nasi, żadni potomkowie, nie nasza krew, nie nasza kultura.

Coraz więcej osób myśli w tych kategoriach, żegnając się z nadzieją kultywowania tradycji przekazywania z pokolenia na pokolenie dorobku, tradycji i wartości. Nie będzie komu przekazać, bo młodych nie ma. Polska wymiera.

Nie ma dzieci

Dzietność w Polsce systematycznie spada. Obecnie jest najniższa od wielu lat. W 2022 roku ma wynosić 1,34 na kobietę w wieku rozrodczym (jak sugerują niektórzy eksperci). To mniej niż całkiem niedawno, bo w 2019 toku, kiedy ten współczynnik wynosił 1,42, a w roku 2020 1,378. Dla porównania w Niemczech, gdzie wcale nie jest kolorowo pod tym względem – w roku 2019 było to 1,54.

Liderem pod względem dzietności w Europie są Francja i Czechy z wynikiem około 1,8. Żeby zadbać o zastępowalność pokoleń ta liczba musiałaby wynosić 2,15. W Polsce jest zbyt niska. Już wkrótce, bo w perspektywie stu lat może być nas… połowę mniej.

Nie ma komu pracować

Polacy się starzeją. Wzrasta liczba osób w grupie wiekowej 60+, natomiast rodzi się coraz mniej dzieci. W konsekwencji z roku na rok jest nas coraz mniej.

Brakuje też rąk do pracy. Właściwie w każdym zawodzie, zakładzie pracy są wolne, nieobstawione etaty.

Brakuje u nas właściwie przedstawicieli wszystkich zawodów: lekarzy, pielęgniarek, nauczycieli, policjantów, żołnierzy, wykwalifikowanych pracowników z każdego sektora, specjalistów, a nawet pracowników fizycznych, na przykład budowlanych.

Problem będzie się pogłębiał

Dzisiaj  place zabaw są puste. Dzieci coraz rzadziej się na nich bawią. Zmienia się nie tylko sposób spędzania czasu przez najmłodszych, rośnie też niechęć do dzieci. Bo dzieci są za głośne, zbyt „trudne”. Starsi nie chcą placów zabaw pod oknami.

Nieco młodsi nie chcą nawet wakacji z dziećmi. Powstają miejsca wolne od dzieci…

Niektórzy mówią, że obecnie dzieci są traktowane przez wielu gorzej jak zwierzęta. Mówi się o „bombelkach”, „madkach”. Totalny brak szacunku i zrozumienia.

Niechęć, wyśmiewanie, postępujące kreowanie wzorców świata bez dzieci. To jeden z powodów, dla którego rodziny nie chcą mieć dzieci. Poza tym decyzja o większej liczbie niż dwójka postrzegana jest często jako…patologiczna.

Problemem są również finanse, brak odpowiednich warunków lokalowych, strach i niepewność o jutro, niestabilne zatrudnienie, lęk przed porodem, urodzeniem chorego dziecka, braku realnej pomocy. Wielu rodziców mówi o niezrozumiałych przepisach, poczuciu, że nie można w pełni decydować o swoim losie, a także przyszłości dziecka.

Jest strach o edukację, którą postrzega się bardzo źle, o to, jak zapewnić dziecko dobry start w przyszłość. Jest też lęk o opiekę medyczną, która też jest fatalna. Nie sposób w razie problemów dostać się do specjalisty, w razie kłopotów zdrowotnych trzeba leczyć się prywatnie. To generuje ogromne koszty.

Młodzi ludzie mówią wprost, że ich na to nie stać.

Perspektywy na szczęśliwe życie dla wielu są coraz mniejsze. Rośnie pesymizm.

Poza tym coraz więcej par ma problem z poczęciem dziecka. To również ma negatywny wpływ na dzietność w Polsce.

Jest też coraz więcej ludzi, którzy woli żyć inaczej. I nie planuje dzieci.

Zatem gdzie te dzieci?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Skonsultuj się z lekarzem.

Jesteśmy tu dla Ciebie. Podejmujemy tematy, które dla nas, Rodziców, są ważne. Miło nam Ciebie gościć na naszej stronie! :) Pozostaw ślad po sobie w komentarzu! Jeśli prowadzisz bloga, chętnie Cię odwiedzimy! :)

Komentarze

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.