Jedyny sposób na dziś to edukacja domowa?

Zniechęcenie tradycyjną szkołą jest dzisiaj ogromne. Nie tylko wśród uczniów, ale także nauczycieli. Coraz więcej pedagogów rezygnuje z pracy. W niektórych szkołach naprawdę nie ma komu uczyć. W innych zostają ci, na których wszyscy narzekają, rodzice, uczniowie, dyrekcja. Można byłoby ich zwolnić, problem w tym, że nie ma kim ich zastąpić. I tak mimo że teoretycznie mamy dostęp do bezpłatnej edukacji, to jeśli chcemy, żeby dziecko naprawdę coś umiało, trzeba płacić za korepetycję. Płatne lekcje w wykonaniu najlepszych nauczycieli dają efekty, wielogodzinne siedzenie w szkole coraz częściej to strata czasu. Stąd wielu dochodzi do prostego wniosku. Po co nam to? I wybierają edukację domową. Edukacja domowa to według nich wolność.

edukacja domowa

Skostniała struktura, która nie działa?

Dla coraz większej grupy osób systemowa szkoła to strata czasu.

Na lekcjach jest coraz gorzej. Trudno zadbać o spokój, nauczyciele tracą mnóstwo energii na uspokajanie uczniów oraz na tłumaczenie podstaw. Dla tych, co w miarę „ogarniają” – to minuty, które mijają bezpowrotnie. Dla zdolnych to z kolei już prawdziwa katorga. Czekają i…nudzą się. Dany materiał mogliby przyswoić w 20 minut, tymczasem lekcja trwająca 45 minut nie zawsze wystarcza, by nauczyciel wytłumaczył wszystko dzieciom będącym na rozmaitym poziomie pod względem opanowania materiału.

Problem mają również ci, którzy z jakiegoś powodu nie rozumieją. Dla nich także lekcja to strata czasu. By uczyć się efektywniej, potrzebują indywidualnego podejścia i czasu. A tego w systemowej szkole brakuje.

Przechowalnia

Coraz częściej mówi się o tym, że współczesna szkoła to tak naprawdę przechowalnia. Pozwala mieć poczucie, że dzieci „są zaopiekowane i bezpieczne” przez ileś tam godzin w ciągu dnia. Dostaną obiad, mogą iść do świetlicy.

Nauka? Tu niestety zazwyczaj nie jest różowo. Większość korzysta z korepetycji, zajęć dodatkowych. I tyle.

Po co nam to? Edukacja domowa

Nadal panuje przeświadczenie, że szkoła jest potrzebna. Jeśli nie po to, by nauczać (bo z tym bywa bardzo różnie), to dla relacji rówieśniczych. Jednak czy na pewno?

Okazuje się, że niekoniecznie. Coraz częściej społeczność klasowa jest mieszaniną przypadkowych osób, kompletnie niezgranych, obcych sobie ludzi. Jest niechęć, są uprzedzenia, wyścig szczurów. Wcale nie tak łatwo o bratnią duszę. Dzieci mieszkają z dala od siebie, a nie tak, jak kiedyś w sąsiedztwie, widzą się w szkole i tyle. Są sobie obcy.

Osoby będące zwolennikami edukacji domowej twierdzą, że przebywanie po kilka godzin dziennie w grupie wielu osób wcale nie jest korzystne. A mitycznych kontaktów społecznych w szkole jest tak naprawdę niewiele. W szkole nie ma na to czasu. Przerwy są krótkie, nauki sporo. Poza tym bycie w danej klasie wcale nie daje gwarancji, że odnajdzie się w danej grupie przyjaciela. Często bliskie osoby wcale nie są w tym samym wieku. Można się przyjaźnić z osobami starszymi, czy młodszymi.

Dlatego i ten argument dla wielu osób jest nietrafiony. O relacje społeczne dużo łatwiej na podwórku, na zajęciach dodatkowych, niż w szkole. Bycie uczniem danej klasy wcale nie gwarantuje, że znajdzie się kogoś, z kim będzie chciało się przyjaźnić. Poza tym w szkole są dzieci z różnych środowisk – można zmierzyć się z naprawdę trudnymi zachowaniami, z którymi nikt nie umie sobie poradzić (bo dzieci mają różne orzeczenia i…po prostu nie sposób „nad nimi zapanować”).

Edukacja domowa – mówią, że same zalety

Popularność edukacji domowej szybko rośnie. Rodzice i dzieci widzą mnóstwo korzyści porzucenia systemowej szkoły:

  • możliwość dłuższego spania, nie trzeba budzić się na lekcje o 8,
  • brak dojeżdżania na lekcje,
  • uczenie się swoim tempem,
  • więcej czasu na pasje, zainteresowania,
  • mniejszy stres,
  • brak kartkówek, odpytywania i wszystkich tych stresujących szkolnych akcentów,
  • efektywniejsza nauka (przy odrobinie samodzielności),
  • uczenie się o najlepszych dla siebie porach,
  • możliwość robienia dłuższych przerw,
  • możliwość korzystania z ogromnej liczby pomocy, w tym lekcji online,
  • jedzenie w domu – możliwość kontroli jakości spożywanych posiłków,
  • możliwość uczenia się przy dobrze dobranym biurku i krześle – w szkole dzieci często muszą siedzieć na niewygodnych, niedostosowanych do wzrostu krzesłach,
  • możliwość wyjeżdżania na wakacje w każdym terminie, poza sezonem, kiedy nierzadko jest taniej i mniej tłoczno,
  • opcja uczenia się w terenie, w lesie, w górach, w muzeum, itd.,
  • brak agresji rówieśniczej,
  • łatwiejsze przyswojenie materiału.

Edukacja domowa jawi się jako dobra alternatywa, zwłaszcza dla dwóch grup uczniów – bardzo zdolnych i…drugiej mającej problemy z nauką. Pierwsza grupa może szybciej, efektywniej się uczyć, z jednoczesną możliwością wykorzystania dużo większej ilości wolnego czasu. Druga grupa z kolei może bez większego stresu w swoim, wolniejszym tempie przyswajać wiedzę – z dostosowaniem metod, które wspomagają uczenie się.

Edukacja domowa jest szczególnie wysoko oceniana przez osoby mające wolne zawody, pracujące zdalnie. Gdy rodzic lub rodzice są w domu, niekiedy są bardziej chętni, by również ich dzieci uczyły się z domu. Nie jest to jednak reguła. Niektórzy pracujący z domu z wielką ulgą odbierają ten moment, kiedy dzieci wychodzą do szkoły i w domu jest cisza…Jak to zatem w życiu – to zależy. Nie ma jednego gotowego rozwiązania idealnego dla wszystkich.

Edukacja domowa – a co z bezpieczeństwem?

Edukacja domowa ma wiele plusów. Jednak jeden z głównych argumentów na „nie” to bezpieczeństwo.

Wielu rodziców zwyczajnie nie wyobraża sobie zostawić dziecka samego sobie na wiele godzin. Gdy trzeba wyjść do pracy, siedzenie córki czy syna w domu przez 8 czy 10 godzin bez nadzoru wydaje się słabym pomysłem. Nie ma większego znaczenia wiek dziecka, w każdym wieku zagrożenia mogą być nieco inne.

I to jest chyba największy argument na „nie”. Stąd pogląd, że edukacja domowa jest dla osób pracujących z domu, zamożnych, mogących pozwolić sobie na korepetycje lub nadzór nad dzieckiem opiekunki, czy też pomocy domowej.

Jednak czy rzeczywiście? Jakie są Wasze doświadczenia? Da się pogodzić edukację domową z pracą na pełen etat poza domem?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Skonsultuj się z lekarzem.

Jesteśmy tu dla Ciebie. Podejmujemy tematy, które dla nas, Rodziców, są ważne. Miło nam Ciebie gościć na naszej stronie! :) Pozostaw ślad po sobie w komentarzu! Jeśli prowadzisz bloga, chętnie Cię odwiedzimy! :)

Komentarze

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.*