E-dziennik jest krytykowany. Z jednej strony ma bowiem wiele zalet, z drugiej równie dużo, a może nawet jeszcze więcej wad. Mówi się o tym, że jest jak smycz albo ładniej to ujmując: złota klatka. Nie daje dzieciom szans na wzięcie odpowiedzialności za edukację. Zmusza rodziców do ciągłej kontroli. Krótkofalowo bardzo pomaga, ale długofalowo mocno szkodzi. Dlaczego?

E-dziennik to smycz czy złota klatka
Co mnie obchodzi, co dziecko ma wziąć na plastykę?
Nauczyciele zapisują w dzienniku, co należy przynieść na lekcje. Zamiast po prostu przekazać dzieciom, odnotowują w aplikacji. Tak, żeby nie tylko uczeń wiedział, ale również jego rodzice. W domyśle, żeby mama i tata zadbali o to, aby na plastykę został przyniesiony kolorowy papier, pudełko, czy też flamastry. Powiadomienie informuje rodzica, co potrzebne, w jasnym celu, żeby rodzic dopilnował…. Tak, jakby to on był w szkole, a przecież nie jest. Temat dotyczy dziecka. I to on, młody człowiek powinien zadać o to, co jest potrzebne. Przecież to jego szkoła i jego odpowiedzialność.
Ciągły nadzór i niskie poczucie własnej wartości
Dziecko ciągle kontrolowane nie ma szans się sprawdzić. Nie ma miejsca, obszaru, za które byłoby w pełni odpowiedzialne. Rodzice i w ogóle dorosłe osoby wysyłają mu jasny sygnał – nie umiesz, nie ogarniasz, daj, ja to zrobię.
Co się dzieje dalej? Młody człowiek się wycofuje. To tak zwana wyuczona bezradność. Dziecko wyrasta w przekonaniu, że już zawsze ktoś będzie nad nim czuwał. Zamiast krok po kroku się uczyć życia, uświadomić sobie, że jeśli czegoś nie zapisze, to może nie zapamięta, jeśli nie spakuje, to nie będzie miał, zapomni, więc być może dostanie złą ocenę, jest ciągle chroniony. Rodzic i jednocześnie nauczyciel nie dają mu szansy nauczyć się podstawowych rzeczy – dbania o własne interesy. Tak zwani helikopterowi rodzice, z kategorii tych nadopiekuńczych robią dziecku większą krzywdę niż można byłoby się spodziewać.
Każdy młody człowiek potrzebuje bowiem wolności i możliwości zadbania o siebie. Ciągły nadzór, jaki kryje się również w e-dzienniku prowadzi do niskiego poczucia własnej wartości.
Rodzic wie wcześniej
Dziennik elektroniczny to złota klatka. Dziecko nie ma szans powiedzieć o czymś rodzicowi, bo mama i tata wiedzą o wszystkim wcześniej. Nierzadko nie dają także możliwości, żeby młody człowiek sam rozwiązał swoje problemy. Od razu wychodzą ze złotą radą – jak daną rzecz rozwiązać. Tymczasem na pewno lepiej byłoby gdyby dziecko miało szansę samodzielnie powiedzieć o tym, jak minął dzień w szkole, żeby rodzic dowiedział się od swojego dziecka i nie był poinformowany wcześniej.
Zaufanie
Pozostaje także kwestia zaufania. Dzisiaj dziennik pozwala zweryfikować wszystko – czy uczeń był w szkole, czy poszedł na wagary, jakie oceny otrzymał. Kiedyś rodzic dowiadywał się tego typu rzeczy od córki czy syna. Weryfikacja prawdziwości słów następowała dopiero w szkole na wywiadówce. Można było budować relacje na zaufaniu i polegać na dziecku, mówić mu, jak ważna jest szczerość…. Dzisiaj wszystko można natychmiast sprawdzić. Czy to dobrze?
W szkole nawet w święta
Do minusów e-dzienników należy uzależnienie od technologii od najmłodszych lat. Brak łatwej możliwości wyjścia ze szkoły (tak naprawdę). Dziecko ciągle jest na baczności. Nauczyciele zamiast wpisywać oceny po oddaniu prac dzieciom, robią to wcześniej, o różnych godzinach, wieczorami, także w dni wolne od lekcji. W święta zdarza się, że zapisują sprawdziany. Dziecko zamiast móc odpocząć i zapomnieć o obowiązkach, jest atakowane licznymi powiadomieniami. W razie otrzymania złej oceny, nie może od razu sprawdzić, co poszło nie tak. Musi czekać na „wyrok” w postaci spotkania z nauczycielem i weryfikacji własnej pracy.
E-dziennik to smycz i złota klatka
Choć e-dziennik ma wiele zalet, to ma mnóstwo wad. Jedną z rzadziej wskazywanych jest udostępnianie danych osobowych, a także postępów w nauce. Te znajdują się na serwerach, istnieje możliwość wycieku danych i dostania się ich w niepowołane ręce.
Elektroniczny dziennik co do zasady wymusza korzystanie z niego. Nauczyciele coraz rzadziej przekazują informacje na zebraniach, czy godzinach wychowawczych. Wszystko odnotowują online. Dziecko żeby być na bieżąco, musi się logować i weryfikować, czy wszystkie lekcje odbędą się, czy nie ma zmian w planie oraz, co należy przygotować do szkoły. To niestety zwiększa ryzyko uzależnienia od nowoczesnych technologii, nie pozwala porządnie odpocząć, podnosi stres, a często zdezorientowanie. Dodatkowo rodzic, który ma również dostęp do dziennika jest wciągany w obszar oddziaływania, który, według wielu rodziców, nie powinien należeć do niego. Stąd wcale nie tak mało osób mocno narzeka na nowoczesne elektroniczne dzienniki….A Ty co o nich sądzisz?
Komentarze