Nauka w Polsce jest bezpłatna. Grzmią rodzice. Jeśli przyjdzie nam płacić za e-dziennik, to przestaniemy z niego korzystać. Niech powrócą stare dobre dzienniczki lub zeszyty korespondencji. Zresztą to będzie lepsze również dla dzieci…
Do 1 listopada
EduVulcan zaskoczył rodziców komunikatem, który wyświetlił się na wielu telefonach:
„Korzystasz z bezpłatnego, testowego dostępu do wersji rozszerzonej aplikacji. Bezpłatny, testowy dostęp do funkcjonalności rozszerzonych aplikacji kończy się z dniem 01.11.2024. Wszystkie funkcjonalności rozszerzone oznaczone są w aplikacji ikonką kłódki. Po upływie okresu testowego, będziesz mógł/mogła zakupić dostęp do funkcjonalności rozszerzonych w aplikacji mobilnej lub korzystać tylko z funkcjonalności podstawowych.
Cena za dostęp (od 02.11.20224 r do 30.06.2025 roku) do funkcjonalności rozszerzonych wynosi 37,94 złotych (płatność jednorazowa) (…)”.
Do tej pory dzienniczek Vulcan był w pełni bezpłatny. Nie trzeba było płacić za żadne funkcje. Oznaczone kłódką, czyli od listopada dodatkowo płatne, są między innymi powiadomienia i wiadomości. Oznacza to, że aby odpowiedzieć na wiadomość nauczyciela po 1 listopada będzie trzeba wziąć zeszyt do korespondencji, ewentualnie zalogować się na komputerze lub przez stronę www – omijając w ten sposób płatną aplikację.
W ten sposób dziennik Vulcan staje się płatny (częściowo) podobnie jak Librus. „Za Librusa w zeszłym roku szkolnym płaciłam 60 zł” – Ania „Ja mam trzy córki i u każdej musiałam płacić 60 złotych” Lidka.
Nie będziemy płacić
To niekoniecznie kwestia kosztu, bo ten jest (póki co) niewielki…. Wielu rodziców zwraca uwagę na sam fakt, że płacić trzeba, za coś, co powinno być darmowe, a nie jest. Jednorazowa opłata otworzy furtkę kolejnym opłatom, a na to nie musimy się godzić… Wielu od razu zaznacza również, że sam e-dziennik to straszny wynalazek, zwłaszcza dla dzieci.
Niegdyś na godzinie wychowawczej dzieci i młodzież zapisywała informacje, które należy przekazać rodzicom. Były za to odpowiedzialne. W końcu to one chodzą do szkoły, a uczenie ich dbania o własne interesy jest istotne, od najmłodszych lat.
W wielu szkołach zakłada się zeszyt do korespondencji, który ma służyć do wymiany korespondencji. W nim również można zamieścić ważne informacje.
W świecie powiadomień, elektronicznych rozwiązań, rodzic czuje się nierzadko przywiązany do szkoły bardziej niż tego by chciał. Obarcza się go zbyt wielką odpowiedzialnością. Ma stać i czuwać, kontrolować, kiedy co przynieść do szkoły, kiedy jaki sprawdzian, itd. Z jednej strony może lepiej zadbać o dziecku, z drugiej niestety młoda osoba nie uczy się tego sama. Ciągle ma z tyłu głowy informację, że nie musi, bo mama czuwa.
Dzieci, w opinii wielu, zostały zamknięte w złotej klatce. „W pewnym sensie jest to pomoc, ale też smycz, której rodzice nie wymyślili” – napisała Marta. „Może należy się ponownie zastanowić nad zasadnością tak olbrzymiej inwigilacji dzieci i bazować na zaufaniu dziecko-rodzic” – Karolina.
Zanim młoda osoba wróci do domu, rodzic już wie, jak było w szkole, wie o nowych ocenach, sprawdzianach, czy uwagach. I taki system jest z jednej strony wygodny, ale z drugiej ubezwłasnowalnia dzieci. Nie brakuje rodziców, którzy najchętniej dla dobra swojego i najmłodszych zrezygnowaliby z dziennika elektronicznego. I wprowadzenie opłat za obsługę e-dziennika jest dla nich motywacją, by zrobić ten krok.
Komentarze