Pamiętam czasy własnego dzieciństwa, kiedy widok przebywającego na zewnątrz trzylatka czy czterolatka bez opieki osoby dorosłej był normą. Pieczę nad bawiącymi się dziećmi sprawowało starsze rodzeństwo, za firankami w kuchni czuwała babcia lub mama. Dzisiaj sytuacja tego typu w miastach jest nie do pomyślenia. Dla osób, które mieszkają w bloku nadal często niejasne jest, w jakim wieku można po raz pierwszy puścić dziecko samodzielnie na pobliski plac zabaw. Czy dziecko pięcioletnie jest już gotowe, a może maluch musi mieć sześć lub siedem lat? Kiedy jest ten właściwy moment i co na ten temat „mówi prawo”? Co o tym sądzicie?
Od nadopiekuńczości do braku wyobraźni
Żyjemy w takim świecie, w którym każdy wypadek jest nagłośniony. Jako rodzice małych dzieci mamy (przynajmniej teoretycznie) świadomość dotyczącą zagrożeń. Wiemy o pedofilach, ekshibicjonistach, mamy w pamięci wszelkie możliwe wypadki, jakie zdarzyły się na placu zabaw.
Z drugiej strony pamiętamy czasy swojego dzieciństwa, kiedy bardzo wcześnie mieliśmy okazję bawić się samodzielnie i czuliśmy się bezpiecznie. Dlatego dzisiaj do głosu dochodzą większe wątpliwości: chcemy być rozsądni, ale nie nadopiekuńczy. Pragniemy mieć samodzielne dzieci, ale jednocześnie zauważamy u siebie tendencję do daleko zakrojonych działań, które mają zapewnić bezpieczeństwo. Niestety czasami czujemy, że przesadzamy i że gdzieś umyka nam „złoty środek”, do którego należałoby dążyć.
Prawda jest jednak taka, na co wskazują rodzice na wielu forach internetowych, że ryzyko jest wpisane w życie i istnieje ono niezależnie od tego, czy dziecko bawi się samo czy blisko rodzica.
Nawet podczas niewinnej zabawy na pobliskim podwórku dziecko może złamać rękę i choćbyśmy bardzo chcieli, nie jesteśmy w stanie temu zapobiec. Mimo czujnego oka, możemy zwyczajnie nie zdążyć podbiec dwóch metrów dzielących nas od synka czy córki, by złapać malucha, zanim upadnie. Skutki upadku mogą być różne – od banalnego zadrapania po poważniejsze schorzenia – stłuczenie zwichnięcie i pęknięcie kości, które może zakończyć się założeniem gipsu. Dlatego przekonanie, że dziecko jest z nami bezpieczne nie jest do końca prawdziwe. Istnieje mnóstwo hipotetycznych niekorzystnych scenariuszy, które mogą mieć miejsce tuż obok rodzica.
Oczywiście, jeśli pozostajemy blisko dziecka, możemy zapobiec pewnym wydarzeniom lub w razie wypadku szybciej zareagować. Trzeba jednak pogodzić się z tym, że dziecięca wyobraźnia i szybkość działania zaskakują tak, że nierzadko pozostajemy bezradni wobec bieżących wydarzeń.
Zależy…
Istnieje dużo czynników, które mają wpływ na to, w jakim wieku dziecko po raz pierwszy wyjdzie samo na podwórko. Rodzic zazwyczaj podejmuje decyzję, oceniając indywidualną sytuację. Pod uwagę bierze to, czy blok ma plac zabaw tuż obok klatki, czy dziecko musi dojść do niego, „schodząc” rodzicom z oczu, czy musi przejść przez ulicę, na jaką odległość się oddalić. Znaczenie ma to, czy mieszkamy w kamienicy, czy w bloku i nawet to, na którym piętrze. Pod uwagę bierze się także obecność innych osób na placu i możliwość obserwowania dziecka w trakcie zabawy.
Nie dziwi zatem, że odpowiedzi na to, w jakim wieku dziecko może samo przebywać na placu zabaw są różne. Jedni odpowiadają, gdy ma 4 lata, inni, gdy kończy 6 lub nawet 8 lat. Nie ma sensu oceniać każdą z odpowiedź i wydawać wyroków, czy mama lub ojciec są nadopiekuńczy lub wręcz przeciwnie – pozbawieni wyobraźni. dużo zależy od samego dziecka i sytuacji mieszkaniowej.
Od kiedy dziecko może być samo poza domem? Co mówi prawo?
Prawo nie określa tej kwestii. Istnieją co prawda pewne zapisy, ale nie mają one bezpośredniego odniesienia do dziecka przebywającego na placu zabaw pod domem.
Według przepisów Kodeksu wykroczeń dziecko do 7 lat nie powinno przebywać samo w okolicznościach, w których może wzniecić pożar. Czy na placu zabaw istnieje takie ryzyko? Rodzic powinien sam odpowiedzieć na to pytanie.
Drugi zapis dotyczy drogi publicznej i torów pojazdów szynowych. Dziecko do lat 7 nie powinno przebywać samo na drogach powiatowych, gminnych, wojewódzkiej, krajowej. Chodniki między blokami w strefie zamieszkania do nich nie należą. Rodzic jednak musi ocenić sytuację i zwrócić uwagę na zagrożenie spowodowane ruchem i odległością od najbliższej ulicy.
Trzeci zapis mówi o niepozostawianiu dziecku do lat 7 w sytuacji, miejscu, które może stanowić zagrożenie dla jego zdrowia. Co to znaczy? Niestety tego kodeks nie precyzuje, a pod ten punkt można właściwie zaliczyć wszystko. Każda sytuacja może być potencjalnie niebezpieczna.
Decyzja o pozostawieniu dziecka samego na zewnątrz powinna być podjęta każdorazowo poprzez ocenę indywidualnej sytuacji.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Moje wylaza same, same leza do szkoly (11 I 8), 8- latek leci do osiedlowego po bulki czy co tam na szybko potrzeba. Nie robie z nich zyciowych pierdol. Jak ktos ma je porwac to zrobi to I tak Emotikon wink mamy ustalone zasady I hasla klucze w razie W socjalizuja sie I tyle
A u mnie ostanio była opieka że moje dzieci same na podwórko chodzą. Sąsiedzi odnieśli…. dzieci w wieku 11, 9 i 5.
Sparawa zakończyła się tak, że przyszła pani z opieki, porozgladala się po mieszkaniu, przeprowadziła wywiad i była mocno zdziwiona kiedy zapytała kto wybiera dzieci ze szkoły a ja odpowiedziałam że przecież same chodzą i wracają ze szkoły, nie licząc mojej pieciololatki która chodzi do przedszkola. Pani stwierdziła że będziemy w kontakcie z racji tego że sama wychowuję 4 dzieci (najmłodsza córka ma 2,5 roku) A sąsiedzi? Nie znam dobrze bo mieszkamy tutaj od roku ale to jest moje osiedle. Tutaj wychowywalam sie i mieszkałam przez 20 lat i pamiętam jak sama jako dzieciak piecio czy szecioletni wychodziłam bawić się na plac zabaw czy boisko i nikt z tego afery nie robił.
Współczuję sąsiadów…
Prawo chyba w ogóle mówi jednak, że dziecko bez opieki może samo przebywać poza domem dopiero od 7. roku życia, gdzieś mi to utkwiło.
U mnie w szkole napewno jest ze musi miec skonczone 7 zeby moglo samo wracac i musi byc na to potwierdzenie pisemne rodzica. Z lataniem po podworku nie wiem jak jest…. A na sasiadow zawsze „mozna liczyc
Co za sasiedzi ! Jedni z tych co jak nie potrzeba widza problem ale jakby jakiemus dziecku krzywda sie dziala to pewnie udawali by ze nic nie widza. Wspolczuje Pani przezyc bo mimo wszystko to na pewno byl stres dla Pani.
10latek może sam np. Wracać że szkoły…
ostatnio właśnie o tym myślałam i z tego co pamiętam to ja sama wychodziłam już w pierwszej klasie szkoły ppodstawowej, i chyba mój syn będzie w podobnym wieku jak postanowi sam iść na podwórko, ale to będzie zależało od jego rozwoju – odpowiedzialności, w tym momencie ma skończone 4 i niewyobrażam sobie żeby był sam na placu zabaw, który jes tuż pod naszym balkonem
Pamiętam jak biegalam w wieku 3lat pod blokiem teraz chyba bym swojej nie poscila samej. Dla dziecka wyprowadzilam się na Wieś i tu tego problemu nie mam w lipcu skończy 3lata i już od jakiegoś czasu sama lata w ogrodzie oczywiście to inna sytuacja (własny ogród ogrodzony ) ale chociaż tak może uczyć się samodzielności dzięki czemu w mieście pomimo mojej obecności jest bardzo samodzielna ale teraz właśnie brak tych dzieci w miastach na tych podwórkach trzepakach itp nawet jak bym chciała spróbować ja poscic to nie ma za bardzo do kogo
Moje dziecko 4 roku wychodziło razem z bratem a od 5 roku biegalo juz same… Na poczatku był to rejon „przed klatka” albo zabalkonem. Teraz juz zapuszcza sie w pobliżu bloku i nawet sam śmiga do osiedlowych sklepów… Oczywiście wie co zrobic w razie jakiegoś „zagrożenia”
Mój pięcioletni syn w tym roku zaczął wychodzić sam na dwór. Bawi się grzecznie albo przy balkonie, albo przy wejściu do klatki schodowej i nie mamy żadnych problemów.
Można się też umówić z dzieckiem, żeby co jakiś czas dawało znak, że wszystko w porządku. Mój syn do zameldowania się używa domofonu. Ma niespełna 5 lat, ale uważam go za bardzo odpowiedzialne dziecko.
Synowie 7l. i 3,5 wychodzą razem sami w ramach osiedla, starszy Syn jeździ rowerem też „poza” do sklepu (pierwszy raz puściłam Go „na zakupy” np.po chleb, jak miał 6 lat).
Bo niestety teraz czasu się zmieniły ale na gorsze.kiedyś nie było tyle zagrożeń
Moje wychodziło od 5 lat, z okna widziałem, umialo samo wrócić.. przecież mając 6 lat wychodzi nie na podwórko a do szkoły.. nieraz jedzie mzk nie idzie.. i jest dobrze
Moja miała 6 lat Jak zaczęła samą wychodzić koło bloku z okna wszystko widzę i córka wie ze ma daleko nie odchodzić tylko ma być widoczna dla mnie :)
Syn miał 5 lat a sam do szkoły dojeżdżać zaczął w wieku 8 lat
U mnie 4,5 roku ale martwić się chyba będę zawsze
Ja mam 3latka, mamy dom i zamknięty teren, wychodzi sam, ale zawsze jestem gdzieś blisko a to dlatego, ze ma tendencje to wypadków wszelakich, ale niewyobrażań sobie nie pozwolić wyjść samemu 6-7latkowi… ale ja na wsi mieszkam :P
Bardzo trudno podjąć taką decyzję… Ja mojego syna (8,5 lat) dopiero niedawno wypuściłam na plac zabaw, który jest pod oknem i mogę zerknąć na niego w trakcie zabawy. Do szkoły jeszcze ciągle go odprowadzam (do ulicy tylko, dalej sam idzie). Może było by inaczej, ale półtora roku temu byłam na pogrzebie 6latka, syna koleżanki, który zawsze grzecznie bawił się na placu, aż pewnego dnia z koleżanką wymyślił sobie, że gdzieś pobiegną i wpadł prosto pod koła samochodu. Zginął na miejscu.:(
Jasne trzymaj je na uwięzi bo jakiś bachor wpadł pod samochód. Potem jako 30 latki będą nieudacznikami i tak zginą :)
Mam ogromny żal do chorej psychicznie (bo nadopiekuńczej) matki – szmatki o to że nigdy nie złamałem ręki
mam syna w wieku 7 lat niemoże wyjść na plac zabaw bo na osiedlu jest chłopak, który nie daje się bawić sie dzieciom bo bije , zaczepia inni rodzice chodza na skargi do matki tego dziecka ale ona twierdzi ż jej syn jest w porządku tylko inne dzieci zaczepiają .Zgłoszone było do szkoły, opieki ,policji i nikt niewie co robić .Idzie ciepło dzieci wychodzą częściej na plac -ma się stać jakaś tragedia to ktoś dopiero dupe ruszy co robić ???
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi : to wszystko zależy od rozwoju emocjonalnego i intelektualnego dziecka oraz od otoczenia i położenia placu zabaw na którym ono sie bawi
Moja najstarsza ma 7 lat i jeszcze samej nie puszczam bo z koleżankami dostaje malpiego rozumu :p Wtedy nie rozumia ,że jak wylatuja nagle na ulicę razem to wszystkie moga wpasc pod samochod – bo żadna wcześniej się nie rozejrzy :/ A pod blokiem mam ulicę, parking , który ogranicza widoczność i za nimi plac zabaw … Pozwalam iść im do sklepu kupić kilka rzeczy gdy jestem pod sklepem , lub bawić się przy domu gdy jest ogrodzony teren i bezpieczny dla dzieci :p Boję się puszczać same dzieci bo kilka razy w ciagu zycia widziałam na żywo gdy inne wpadaly pod samochod ,niektóre z skutkiem śmiertelnym … Chociaz jak pomysle ,ze ja majac 7 lat chodzilam sama daleko od domu po lesie i zbieralam jagody /poziomki .
Na ogrodzone podwórko przed domem to można i pięciolatki puszczać. Ja w podstawówce sama wracałam do domu i chodziłam po małe zakupy do sklepu nieopodal. Wszystko zależy od dziecka, jego rozsądku i okolicy. Nie wszystkiemu zapobiegniemy, trzeba by dzieciaka zamknąć w gigantycznej kulce dla chomika
Prawnie gdy mija przejście dla pieszych to 11lat, ale to indywidualnie trzeba rozpatrzec kazde dziecko inne
U mnie syn na 5 lat na plac zabaw już sam ale plac zabaw mam pod oknem … i od pierwszej klasy podstawowej sam do szkoły … daje sobie radę
Ja puszczałam siedmiolatka, ale miał się meldować co pół godziny.
Prawnie 7 lat a le wziasc trzeba aspekt emocjonalny i odpowiedzialnosc dziecka wiec indywidualne podejscie
3,5 roku. Tyle miały moje bliźniaczki. Pod blokiem, osiedle ogrodzone. Plac zabaw w zasięgu mojego wzroku. Plus świetne starsze koleżanki i koledzy. Jak w latach mojego dzieciństwa. Minęło pół roku od pierwszych samodzielnych wyjść. Dziewczyny potrafią same ocenić ryzyko. Na pytanie starszych koleżanek o wyjście do pobliskiego sklepu, podsłuchałam odpowiedz „Jestem jeszcze za mała”.
Świetnie odnajdują sie w towarzystwie nie są nieśmiałe do rówieśników (co obserwuje u dzieci wychowanych pod kloszem, gdzie mama wszystko załatwi). Mam jeszcze sporo rożnych spostrzeżeń. Moim priorytetem w wychowaniu dzieci, od zawsze, była samodzielność. Samodzielności dziś bardzo brakuje młodym ludziom.
Mój Syn ma 6,5 latek ,jest samodzielny,koleżeński….ma wielu kolegów w różnym wieku….często wychodzimy tj.codziennie na spacery, wspólne wypady-wycieczki….od pewnego czasu sam chce wychodzić na dwór -na podwórko-plac zabaw.Mieszkamy na osiedlu stosunkowo niedużym każdy z każdym się zna … jedynym zagrożeniem moim zdaniem są Kierowcy nie znający osiedla, którzy nie wiedzą,że w pobliżu osiedlowej drogi znajduje się plac zabaw, drugim zagrożeniem jest brak rozsądku w grupie wszystkich Dzieci- Dzieci mniej uważają..podczas zabawy ….Myślę jednak, że jest więcej plusów niż minusów wypuszczania Dzieci na podwórko ….
Życzę każdej Mamie zobaczyć ten błysk szczęścia w oczach po samodzielnym podwórku,…
prawnie jest tak jednakże ,że do 7 roku życia Dziecko powinno po za domem przebywać pod opieką …
wszystko zależy od wielu aspektów, czynników od wieku psychicznego Dziecka, gdzie znajduje się osiedle, jacy są Koledzy…
Za czasów Dzieciaka wychodziłam sama ok 5 roku życia -ale to były inne czasy mniej zagrożeń…..
Mam pytanie do matek tych 4 i 5-latków, które są same puszczane na plac – a czemu to mamusie nie mogą pójść z takim dzieckiem na plac? Could stoi na przeszkodzie by pobyć razem? Serial w TV? Nie chce się?
Mój syn od 7 roku wychodzi juz sam się bawić, osiedle jest bezpieczne, a jak chce wyjść poza obszar to nie może. Kupiliśmy taki zegarek z gpsem REKLAMA. Jak wyjdzie to i ja mam powiadomienie i synuś dostaje alarm, że powinien wrócic, ja sama do niego mogę zadzwonić. Póki co nigdy nie dzwoniło :) taki grzeczny.
A gdy szejścio latek wychodzi na dwór pod opieką ośmiolatka. Niedaleko jest ruchliwa droga po której jeżdżą także tiry. Dzieci często wychodzą same także z psem na spacer.
Wczoraj wieczorem pojechałam do znajomej nakarmić kota. Przechodziłam z duszą na ramieniu przez podwórka
na Warszawskiej Pradze. Z tramwaju nikt nie wysiadł i czułam trochę strach. Nagle widzę między blokami spaceruje mała dziewczynka z psem. Jest ciemno nie widzę żadnej dorosłej osoby a mała dziewczynka sobie tak spaceruje bez opieki. Zaniepokojona pytałam dlaczego ona sama tutaj chodzi z tym pieskiem po ciemku A na to dziecko odpowiedziało że ona tak często . Zapytałam Ile ma lat, powiedziała że 7 lub 7,5 nie zna dokładnie swojego numeru mieszkania, pokazała tylko na klatkę. Kiedy w końcu weszła i usłyszałam że wchodzi do mieszkania krzyknęłam co to za rodzice, którzy tak puszczają dziecko samo bez opieki, bez obserwacji przez okno, bo przecież gdyby obserwowali, to by z okna posypały się pewnie wiązanki , że zaczepiam dziecko. Dopiero po fakcie mamusia wyleciała i zaczęła wykrzykiwać pod moim adresem, zamiast przyjąć zdarzenie za szczęśliwe zakończenie że się dziecku nic nie stało i przyjąć jako nauczkę. Dzisiaj się zastanawiam czy w ogóle jest sens reagować na takie sytuacje, czy nie lepiej przejść i nie mieszać się, dlatego że można tylko mieć później nieprzyjemności co miało później dalszy ciąg.
Mój skończył kilka dni temu 7 lat i… Panicznie boję się puszczać go samego…
Nie mogę po prostu. Jest dalej zbyt naiwny, a jeszcze mamy kijową sytuację rodzinną. Niby widzę, że inne dzieciaki sobie biegają przy blokach, łażą same do sklepów… Ale chyba nie zdobędę się póki co żeby młodego puścić
U mnie na placu zabaw 8-latek opiekował się 2-latkiem, młodszy prawie zrzucił na siebie motorynkę, a kiedy zwróciłam mamie uwagę, to była ciężko zaskoczona, o co mi chodzi. Nie dziwię się ludziom, że dzwonią na policję, też powinnam. Dziecko do lat 7 powinno się znajdować pod opieką osoby dorosłej i to nie jest robienie z nich kalek, tylko zwyczajana opieka, nikt mi nie wmówi, że 5-latek może się sam sobą zająć, albo jeszcze lepiej młodszym rodzeństwem, bzdura.
Pytanie dotyczy odpowiedzialności tak naprawdę .Widzę że jedni dają sobie luz i liczą, że rachunek prawdopodobieństwa wypadku jest tak małe ,że ich on nie dotyczy a drudzy w dzisiejszym świecie dopatrują się wielu zagrożeń nawet ze strony sąsiada ukrytego pedofila np. W rodzinach wielodzietnych młodszym rodzeństwem opiekowało się zawsze starsze rodzeństwo ,czyli mogło powstrzymać to młodsze przed jakimś nieobliczalnym zachowaniem ,trudnym do przewidzenia . A co może dziecku zostawionemu samemu na podwórku wpaść do głowy ? jak ma kolegów to zawsze jakaś skarżypyta go wyda ,narobi krzyku .A gdy jest samo ? i znudzi się jednym i tym samym zajęciem? Wyobraźnia jest wielka zdecydowanie u intelektualnie rozwiniętego malucha nawet ni wiecie jak bardzo ,tym bardzie że pomysły podsuwają im oglądane bajki i filmy ..Wiek 7 lat u dziecka jest tym progiem pierwszej dojrzałości, ze względów rozwojowych ,zwyczajnie .Są wyjątki od reguły u dzieci zaburzonych
Dziecko wówczas ,spod skrzydeł mamy dostaje się w inny obszar doświadczeń ,własnych oczekiwań i wymagań ze strony dorosłych .Co 7 lat są takie skoki psycho-rozwojowe w organizmie człowieka .Mam 6 dzieci ,zostawiałam je ,te starsze z młodszymi na placu zabaw po blokiem i dzieci mi jedną historię wypominają .Pamiętają burzę i ,że siedziały na schodach pod drzwiami mieszkania .Ja wyszłam do koleżanki ,one wolały pobawić się na placu zabaw ,ojciec się spóźnił z pracy ja na szczęście za niedługo przyszłam Miałam wielkie wyrzuty sumienia ..Oczywiście w ciągu dnia pracowałam,nie siedziałam w domu , jestem wychowawcą przedszkola .I dlatego wiem,że dzieci mają pomysły ,jakie by dorosłym do głowy nie przyszły ,dlatego rodzicu sprawdzaj co chwile co twoje dziecko robi na podwórzu,miej ograniczone zaufanie i nie polegaj na przypadku, bo go nie ma . Wszelkie wypadki są pochodną jakiegoś błędu ,i dziecka i rodzica…Po prostu czuwaj matko i ojcze a nie licz na to ,że twoje dziecko wychowa podwórze i nauczą rozumu drobne przygody typu wypadki ,stłuczenia np…bo czasem kończą się one tragicznie
Ostatnio była sytuacja gdzie pedofil zgarnął 12 latka i zamordował był koło swojej klatki… Ja na pewno dziecka nie puszczę samego w mieście nawet na podwórko do 10 roku życia. Jest teraz mnóstwo zboczeńców i przestępców nie wspominając że ruch drogowy inny niż kiedyś kilka samochodów na krzyż
Weszłam tu z ciekawości, bo dzisiaj byłam z córką na podwórku (3 latka), i regularnie biega po podwórku dziewczynka w wieku 5 lat, bez opieki (często ze starszym bratem, który jej ciągle ucieka i chowa się przed nią z kolegami). Dzisiaj to dziecko poszło z nami (czyli Z OBCYMI) do naszego domu. Na moje prośby, żebyśmy chociaż domofonem poinformowały rodziców gdzie będzie, mocno uparła się, że nie chce dzwonić do domu. Tylko pójdzie nas koniecznie odprowadzić, bo „może chodzić sama wszędzie”. Potem pod drzwiami uparła się, że wejdzie jednak na chwilę… na moje ponowne nalegania, że nie możemy jej tak po prostu zabrać do siebie, tylko musimy dać znać mamie czy tacie gdzie jest, i zapytać ich o zgodę, w sumie sama wparowała nam do chaty. Musiałam wyjść ponownie z moim dzieckiem na dwór (chociaż była już pora kolacji), żeby nie trzymać tego dziecka sąsiadów we własnym domu. Dziewczynka była bardzo uparta, ponownie chciała do nas iść, i udało mi się w końcu ją namówić, żebyśmy poinformowały jej rodziców (którzy nawet nie wiedzieli kim jesteśmy, ani tym bardziej co ich dziecko robi). Jestem przerażona Waszymi komentarzami, bo sama mam ochotę komuś to zgłosić. Będąc na dworze ze swoją córką czuję się jakoś odpowiedzialna za dziecko, którego nawet za dobrze nie znam. Czy jeśli coś jej się stanie, np. spadnie ze schodów, a ja będę obok, ktoś będzie miał do mnie pretensje? Podejrzewam też, że dziewczynka ma fazę na wymyślanie kłamstw. Nam poopowiadała trochę takich historii, np, że tata ją bije, i równie dobrze innym może poopowiadać niestworzone historie o nas. Jeśli ktoś z Was wypuszcza swojego pięciolatka, to możecie sobie wyobrazić, że to o waszym dziecku piszę. Jej Mama też była zdziwiona, że jej dziecko samo weszło do obcego domu. Skoro można tak sobie dzieci wypuszczać, to powinna być taka zasada, że do kogo dobrowolnie pójdzie, to jego. Chętnie bym sobie wzięła taką córkę do domu. Mam czas na zabawę, a to dziecko ewidentnie potrzebuje towarzystwa, i wręcz aż lgnie do ludzi. Pomijam brata, który sam ma z 7-8 lat, i już dostaje taką odpowiedzialność. Zastanawiam się, czy gdyby sobie poważnie rozkwasiła twarz o krawężnik jadąc hulajnogą, oko wybiła, czy cokolwiek, to czy by do końca życia wszyscy mieli pretensje do niego? Trochę wyobraźni ludzie.