Dziecko płacze, jest marudne? Samo nie wie, czego chce? Jest „takie wymagające i powiedzmy szczerze – męczące”?
To na pewno urok – powiedziałyby nasze babcie i prababcie, wysypując z rękawa całą masę rozwiązań.
Same zobaczcie, co możecie z tym zrobić:
Czerwona kokardka przyczepiana do wózka – właśnie po to, by inni zachwycając się maluszkiem, nie rzucili uroku. Myślisz, że obce osoby źle Wam życzą?
Nie, nie muszą tego robić złośliwie. Mogą być źródłem problemu całkiem nieświadomie. Szczebiotając nad niemowlakiem – „oj jaka ona śliczna”, „jaki on słodziutki” – szkodzą maluszkowi. Tym, gorzej jeśli mówią nie to, co myślą. Jeśli chcą być mili, przekazują nie swoje myśli, czyli kłamią to….urok gotowy!
Czerwona wstążeczka odbija urok, ponoć…wprost w osobę go rzucającą.
Po co kusić los? Lepiej, na wszelki wypadek przywiesić. Przecież to tylko czerwona kokardka, kawałek materiału. Nie zaszkodzi, prawda?
2) Dziecko nie śpi spokojnie? Budzi się i płacze, mimo że teoretycznie nic mu nie dolega – jest najedzone, przebrane, przytulane?
Sprawdzi się przemycie czoła z okruszkami chleba, a następnie wytarcie ich lewą stroną spódnicy.
Mamo, zakładasz spodnie na co dzień? Koniecznie zrób wyjątek! By odczynić urok, trzeba postępować zgodnie ze wskazówkami. Jeśli masz spać lepiej, to chyba warto spróbować?
3) Maluszek ma humory?
I na to jest sposób – nakładamy na palec niewielką ilość śliny i przemywamy oczy dziecka. A potem spluwamy na cztery strony świata. Matko, nie umiesz pluć? Zatrudnij ojca! Niech Ci pomoże!
4) Jesteś pewna, że ta niedobra sąsiadka, zazdrosna „jędza” rzuciła urok na Twojego ukochanego szkraba?
No to słuchaj…weź kawałek materiału znajdującego się blisko ciała, następnie na niego spluń i kreśl znak krzyża na czole maluszka, myśląc intensywnie o tym, by zdjąć rzucony urok.
Istnieją również metody z wykorzystaniem noszonej cały dzień bielizny, jaj, misek z wodą, wosku…
Jakie są fakty?
Aż 58% Polaków wierzy w zabobony. Wśród kobiet moc zaklęć, wróżb i uroków jest jeszcze silniejsza. Wierzą w nie podobno dwie kobiety na trzy.
Najsilniejsze wśród młodych rodziców jest nadal wierzenie w moc czerwonej kokardki. Już w średniowieczu rodzice zakładali na dłonie noworodków czerwone nitki, wierząc, że w ten sposób uchronią dziecko przed nagłą śmiercią.
Pytanie na ile dzisiaj zakładanie czerwonych kokardek to wierzenie w gusła, a na ile tradycja – tak jak zakładanie na studniówkę czerwonych majtek, a na ślub błękitnych podwiązek?
Co o tym sądzicie?
Przyczepiliście do wózka czerwoną wstążeczkę? Wierzycie w jej moc?
Hahah…
Chyba wypróbuję.
Mój kręgosłup mi się odwdzięczy :)
Przyczepiłam, tak jak miałam czerwoną podwiązkę na studniówce i nie widzę w tym nic złego. Tradycje trzeba kultywować
Mi przy pierwszym synu babcia przyczepiła ale później gdzieś odpadła i nie szukalam. A przy drugim nic nie przyczepiamy. Indywidualny wybór każdego. Ja osobiście nie wierze w takie rzeczy,ale szanuje że inni mogą mieć inne zdanie
Przyczepiliśmy małej w wózku czerwone serduszko, a przy nosidełku mała przyczepioną czerwoną różyczkę. Moja mama mówiła, że chodzi o czerwony kolor a nie konkretnie kokardkę. Innego odczyniania uroków nie stosowaliśmy. A ten z czerwoną kokardką jest już chyba wpisany w naszą tradycję.
Zgadzam się czerwona ozdoba przy wózku jest spoko.
Jednak do momentu, kiedy nie przywiązujemy do niej dużej uwagi. Jest bo taka tradycja. Nic więcej.
proponuję wybrać się do psychologa!
A. Jak to się ma do wiary w Boga?
XXI WIEK I ZABOBONY-WYSIADAM I DZIEKUJE
Tak… A nasza pediatra pewnie jest czarownicą, bo potrafi leczyć… U mnie nie było i nie będzie takich tradycji. Bzdura i zabobon. Najgorsze jest to, że niektóre matki święcie wierzą w takie rzeczy a i pierwsze wydeptują ścieżki do kościoła. Takie artykuły tylko mącą w głowach. Głupim babom a potem ich dzieciom.
Olu, masz rację.
Liczymy jednak na dystans osób czytających :)
A ja liczyłam na sensowny artykuł o tym jak np. bez śladów zlikwidować teściową, przychylną inaczej ciocię itp. za takie bezsensowne zabobony. To przykre, że w takich czasach wierzy się we wstążeczki, wosk i co tam jeszcze zostało
Artykuł to prowokacja.
Ale ok – następnym razem jak zamknąć usta natrętnej babci ;) Masz rację, tego tu trzeba :)
Jak już maluch jest na świecie, to insza inszość, ale ciąża… tu dopiero dzieją się rzeczy niemożliwe! Tyle, ile nasłuchałam się „dobrych rad”, żeby nie robić tego, czy tamtego, bo dziecku się stanie „coś tam”, to już zakrawało o molestowanie, słowne oczywiście. Ale jedną rzeczą, którą dałam (no cóż, babcia się uparła) zrobić mojemu dziecku to wylanie jajka. Podobno ma przegonić strachy. No. Ja tam nie wiem, kłócić się nie zamierzam, nie wierzę w takie rzeczy, ale za to babcia usatysfakcjonowana, bo przecież wyleczyła! No tak, bo dziecko przecież nie ma prawa płakać ani marudzić, więc NA PEWNO to jakiś przestrach jest! Pośmiałam się, babcia pojechała do domu. Chyba przestanę kupować jajka.
A robią to najczęściej babcie wierzące w Boga… tym sposobem oddajemy tylko dziecko w opieke szatana. Pewnie zaraz zostane wyśmiana ale tak uważam. To nie jest tradycja tylko niebezpieczne zabobony.
Zapytałem moją babcię o to, skąd się wzięła tradycja zawiązywania czerwonych wstążeczek. Podobno od Żydów i ich Kabały.
Oni nazywali je nitkami Racheli, bo były pocierane o grobowiec tejże z modlitwą, by Najwyższy chronił noszących od „złych spojrzeń” ludzi nieżyczliwych. Noszenie takiej nitki zobowiązywało też daną osobę do dobroci i życzliwości. A więc nic za darmo ;-P
A ja wierzę w takie rzeczy. Jak byłam w ciąży sąsiadka położyła mi na ramieniu mokrą kaczuszki dopiero co wyklutą z jajka. Złapała się za prawy policzek i szyję, bo bardzo się przestraszyłam. Sąsiadka syatsza pani nie wiedziała, że ja jestem w ciąży. Potem cały czas się modliła żeby dziecko nic nie miało na twarzy. I tutaj wierzyć, czy nie wierzyć moja córka ma znamię za prawym uchem w kształcie kaczki. I co Państwo na to????? Druga rzecz – pojechałam z maleńką córęczną do prababci męża – pochodziła z Trembowli obecna Ukraina. Teściowa mówiła mi tylko uważaj żeby ona za bardzo nie nachylała się nad wózeczkiem bo ona ma „złe” oko. Pomyślałam głupoty i zabobony. Nie posłuchałam. Po wizycie u prababci moje dziecko płakał przez dwie doby. W desperacji mój tato odczynił uroki. Pomogło w jedej chwili, a dziecko przespałam potem kilkanaście godzin. Wcześniej nie wierzyłam w te dziwne zjawiska.
zacznij od siebie , co ?
Wczoraj miałam syułacje zauroczenia mojej dwu miesiencznej córeczki . Bardzo płakała i miała bardzo słone czoło odrazu wiedziałam o co chodzi zdiełam urok i mała po chwil wruciła do siebie. Wienc to nie jest zabobon jak nie miałam czerwonego przy wózku to dziś już mam. Pozdrawiam.
Wczoraj miałam sytułacje zauroczenia mojej dwu miesiencznej córeczki. Bardzo płakała i w rzaden sposup nie mogłam jej uspokoić jak dotkłam jej czoła było bardzo słone odrazu wiedziałam o co chodzi. Zdiełam urok i po chwili mała wruciła do siebie. A wystarczyło posypac czoło solom zlizac i spluc na krzyż pomogło wienc to żaden zabobon jak nie miałam czerwonego przy wózku to dziś już mam
Powiem wam szczerze że moja córka jest silna ale bardzo wrażliwa ma prawie 3 latka ale nadal jest to samo gdy tylko zobaczy jedna osobę w rodzinie zaraz w nocy niespi płaczę skacze po łóżku wywija rękami i nogami także wierzę w to zauroczenie bo wiem jak to wygląda. Może ktoś niewierzy bo tego nie przeżył, niestety jest to prawda
Ludzie, jeśli nie wierzycie,to nie musicie czytać artykułów czy też wpisów o tej tematyce i obrażać innych, którzy się do tych metod niekonwencjonalnych skłaniają. Ja osobiście wierzę, gdyż w kilku przypadkach się pewne rzeczy sprawdziły, a druga sprawa, to jeśli coś takiego jest od dawien dawna, to coś musi w tym być. Ot co!
Witam moje dziecko często jest oczarowane, mamy przy wózku czerwoną kokartkę ale to nic nie daje, rzuca się podczas snu w łóżeczku, często budzi i głośno placze, ale gdy zostaje umyty w ziołach wszystko moja, dziecko spokojne, bawi się , śpi całą noc. Wierzę w to i wiem że każda matka zrobi wszystko dla swojego dziecka aby było spokojne i szczęśliwe.
Ja wierzę w takie rzeczy bo na mnie rzucone urok już jako dorosłą osobę rano czułam się super po chwili w pracy było mi słabo robiłam się blada zielona sina wszystko na raz aż koleżanka zmywakiem znak krzyża o
przez lewe ramię splunęła trzy razy i przeszło mam dwóch synów i oboje noszą czerwone bransoletki z muliny
Nie wiem czy to prawda. Ale zawsze gdy ktoś przychodził albo gdzieś jechałam z mała i zapomniałam wstazki to dziecko potem nie spało mi pół nocy i zloscilo się bez powodu. Tylko wtedy to jest najlepsze. Właśnie dziś byłam u koleżanki i kobitka tam zachwalala mi dziecko i jest właśnie 3.30 w nocy i od 2 już ja bujam na rękach i nic. A codziennie mi spała. A jak już to płacze i marudzi tylko nie takim placzem że coś boli tylko poprostu takie marudzenie.
Więc lepiej mimo wszystko zawiązać. A czerwona wstazka to też ładny dodatek ;)
Ja mam w wózku i w nosidełku czerwone kokardki z medalikami świętymi od komunii mojej i męża.