Dzieci błyskawicznie wyczuwają inność. Od razu rozpoznają, kto nie jest z ich świata, kto jest nieco inny, odstający, może grubszy, czy chudszy, mniej bystry, albo wprost przeciwnie łapiący wszystko w mig. I tę inność od razu odrzucają. Jako coś złego, niebezpiecznego, odrzucają na wszelki wypadek, a często dla zabawy. Często przy radosnej aprobacie rodziców. Choć również niekiedy przy całkowitej braku świadomości z ich strony. I wtedy pada komentarz, dzieci tak mają, z natury są okrutne. Jednak czy to prawda? A może jest całkiem inaczej – dzieci stają się takie, jakie my je tworzymy?

Dzieci w szkole są inne
Szkoła unaocznia wszelkie braki, to miejsce walk, tarć, takie, które nie wybacza i nigdy nie zapomina. Tu nie ma miejsca na litość, czy empatię. Im osoba bardziej wrażliwa, tym trudniejsze życie przed nią. Zresztą sama nie musi odstawać, wystarczy, że choć raz stanie po stronie kogoś, kogo się krzywdzi, a potem ona będzie ofiarą. Dlaczego? Powód jest bardzo prosty, bo złamie święte prawo grupy, które mówi, że nie wolno się wyłamywać. Nawet w słusznej sprawie. Jeśli to zrobisz, już nie żyjesz. Grupa cię wykluczy.
I to wszystko stanie się w wydaniu dzieci „grzecznych” i „cichych”, które w domu nie sprawiają problemów. Rodzice nie mają świadomości, jakie są ich dzieci i jak okrutne potrafią być. Gdy mama i tata nie widzą, dzieją się różne rzeczy, wystarczy posłuchać nauczycieli…
Bycie innym. Bycie wyjątkowym
Rodzic może wspierać dziecko: to ważne, aby młoda osoba znalazła w swoim domu spokój i pełną akceptację. Jednak młody człowiek potrzebuje też grupy przyjaciół i przynależności. Miejsca, w którym będzie czuł się dobrze, do którego będzie pasował. Potrzebuje dzieci podobnych do siebie.
Dlatego jeśli w szkole takich osób nie odnajduje, ważne, żeby dać mu szansę ich znaleźć poza szkołą, na zajęciach dodatkowych, sportowych, kółkach zainteresowań. Czasami warto też rozważyć zmianę szkoły na bardziej przyjazną…
Dobry przykład
Niezmiennie kluczowy jest również dobry przykład, aby nie wyśmiewać, nie krytykować, nie traktować innych z góry.
Nasze dzieci widzą bowiem więcej niż nam się wydaje i traktują innych dokładnie tak, jak my to robimy. Żadne słowa nie są tu wystarczające, jeśli nie idą za nimi czyny. Jeśli młody człowiek widzi, że mama czy tata odnoszą się z pogardą do innych, zwłaszcza do tych, którzy nie są w stanie im niczego dać, najprawdopodobniej będą postępować dokładnie w ten sam sposób.
Hejt, czyli budowanie własnego ego kosztem innych
Mówią, że to taki wiek, że dzieci zawsze były wredne…okrutne. Tylko czy rzeczywiście i czy każde? Na pewno nie.
To, co się ostatnio zmieniło to chyba bezsilność i przyzwolenie na to, żeby było źle. Nijakość i tandeta stała się normą, tak, jak to, że rządzi głupota… Dawniej za jednym rozsądnym głosem szły kolejne, dzisiaj odważna osoba często zostaje samotna w klasie, większość wybiera atakowanie jako formę budowania własnego ja. Chodzi o to, żeby przykryć własne kompleksy…i robić to w możliwie skuteczny, ale też bezproblemowy sposób.
Teoretycznie powinny pomóc rozmowy, pogadanki, szukanie wsparcia u rodziców małych hejterów, niestety rzeczywistość pokazuje, że często wcale tak się nie dzieje. Nadal świadomość tego, jak zły jest hejt, pozostaje niewystarczająca, a radość z gnębienia innych – zbyt duża, żeby łatwo z niej rezygnować.
To dlatego, tak wielu rodziców, zabiera z trudnych miejsc swoje dzieci. Pozostawienie ich niestety bowiem często kończy się ich zepsuciem i straceniem…. Wrażliwy, utalentowany młody człowiek może nie przetrwać, pozostając taki sam, w krwiożerczym świecie…dołączy do tych, których nie lubi, po to, aby przetrwać.
„Zdrowie z natury”
6 zbóż z natury niezawierających glutenu
Zaniedbane dzieci to niekochane dzieci?
E-dziennik jak smycz, a może złota klatka?
Komentarze