To nieprawda, że dziecko, które nie chodzi do przedszkola, gorzej się rozwija. Nie jest to jednak argument, który powinien być podstawowym w temacie: czy wysłać dziecko do przedszkola czy nie. Istnieje szereg powodów, dla których warto zdecydować się na przedszkole. O ile oczywiście ma się taką możliwość.
Nauka samodzielności
Choć wymagania stawiane przed dzieckiem przed przyjęciem do przedszkola są różne, to prawdą jest taka, że maluch musi wykazywać się w podstawowym zakresie samodzielnością. Podstawa to umiejętność jedzenia, ubierania się, jak również komunikowania potrzeb fizjologicznych. Nawet jeśli wszystkie umiejętności te zostały już opanowane, to przedszkole w naturalny sposób pozwala je utrwalić.
Funkcjonowanie w grupie
Podstawową grupą społeczną jest rodzina. Jednak dla rozwoju dziecka bardzo ważne jest, by maluch przebywał wśród rówieśników, poznawał różne osoby, uczył się nawiązywania kontaktów. Przedszkole to również miejsce, w którym kilkulatek uczy się rozwiązywania konfliktów. Właśnie tutaj rodzą się pierwsze dziecięce przyjaźnie oraz antypatie, dziecko mówi, z kim lubi się bawić, a z kim nie i co ciekawe w tych kwestiach może być niestały i niekonsekwentny. Jednak każde doświadczenie – zarówno te sympatyczne, jak i niemiłe, jak walka o kredki – jest dla dziecka bardzo ważne.
Nauka współpracy
Coraz częściej dzieci wychowują się jako jedynacy lub w rodzinach, w których między dziećmi jest duża różnica wieku. Zdarza się, że z braku czasu czy możliwości rodziców maluch ma ograniczony kontakt z innymi dziećmi. Samotna zabawa z kolei nie uczy współdziałania. Tymczasem w przedszkolu szkrab ma dobre warunki, by nauczyć się współpracy z innymi dziećmi oraz zaobserwować zasady, jakie rządzą zachowaniem innych.
Nauka tolerancji
Do przedszkola chodzą różne dzieci. Często inaczej wyglądają, inaczej się zachowują, mają inne potrzeby, inne rodziny. Dziecko ma możliwość obserwowania tych różnic oraz ich akceptacji. To również dobry pretekst do poznania odmiennej kultury.
Nauka dzielenia
W przedszkolu dzieci uczą się dzielenia. Muszą poczekać na swoją kolej, odpowiadać pytane, czekać na wolną chwilę pani opiekunki, zrozumieć, że również inne dzieci mają swoje prawa i potrzeby.
Lepsze przygotowanie do szkoły
Dzieci przebywające w przedszkolu są zazwyczaj pewniejsze siebie, lepiej przygotowane do pójścia do szkoły. Mają za sobą czas adaptacji w przedszkolu, dlatego pójście do szkoły jest co do zasady łatwiejsze. Co oczywiście nie oznacza od razu, że dzieci pozostające w domu będą wykazywały trudności w tym zakresie.
Przedszkolak jest przyzwyczajony do nawiązywania nowych kontaktów. Zazwyczaj nie boi się obcych dzieci, umie się szybciej odnaleźć w nowej rzeczywistości.
Nauka zasad
Nie każdemu rodzicowi wychodzi w praktyce nauka zasad. Bardzo często mama czy tata dla własnego spokoju sprząta po maluchu zabawki, łamie wcześniej ustalone zasady, pozwala na słodycze przed obiadem, itd. Często robi to ze zmęczenia i bezradności. W przedszkolu, by placówka mogła funkcjonować, muszą istnieć nienaruszalne zasady, których się nie łamie. Przedszkolak musi dostosować się do odgórnego planu dnia oraz uwzględniać zalecenia opiekunek, bez miejsca na negocjacje.
Wszechstronny rozwój
Coraz głośniej mówi się o potrzebie wszechstronnego rozwoju dziecka. Łatwiej je zapewnić w przedszkolu niż na co dzień w domu, w którym rodzice muszą liczyć się z wieloma obowiązkami. Przedszkole to czas na zabawę i naukę, zajęcie plastyczne, śpiew, taniec, basen, naukę języków, piosenek, wierszyków, wyjścia do teatru, zoo oraz wiele innych. To doskonały czas pobudzania wyobraźni oraz spożytkowania energii.
Warto zadbać o wszechstronny rozwój na tym etapie, bo jak wielokrotnie udowodniono dzieci najszybciej rozwijają się między pierwszym a piątym rokiem życia. Czas, kiedy maluch ma około trzech lat jest dlatego najodpowiedniejszym jako moment do wysłania go do przedszkola.
Oczywiście przedszkole to nie same plusy – przeczytaj.
Sama nie wiem, czy przedszkole jako takie nie jest trochę przereklamowane…
dokładnie !!!!!!!!
Ja jestem szczęśliwa ,że mój syn poszedł do przedszkola. Stał się bardziej śmiały. Przedszkole bardzo go podbudowało. Przed przedszkolem miał tylko jednego kolegę który znał inne dzieci z osiedla. Przez nieśmiałość mojego dziecka trudno było mu poznać kogoś innego. Miał duże szczęscie ze ten kolega okazał się być bardzo miły i grzeczny. Ale kolega dostał się do przedszkola. Syn zaczął być marudny i płakał,ze nikt go nie lubi,ze on jest nikomu nie potrzebny bo nikt nie chce się z nim bawić. Przypadkowo złożyliśmy papiery do jednego przedszkola. Było daleko od naszego domu i nawet nie liczyliśmy ze tam syn by mógł chodzić. Los chciał,ze Pani dyrektor zadzwoniła do Nas i zaproponowała nam spotkanie. Pojechaliśmy ale nawet nie myśleliśmy, że mamy to miejsce u nich. Syn trafił do zgranej grupy i do świetnych Pań nauczycielek które tak potrafiły wszystkim zarządzać ze Znajomi którym opowiadam o grupie mojego dziecka sa zdziwieni ze tak można. Dzieciaki bardzo lobią mojego syna.Jak wychodzimy z przedszkola to inne dzieciaki dolatują do niego by się z nim bawić na placu zabaw. Krzyczą przy tym tak głośno jego imię ,że pól osiedla wie jak ma na imię:) Syn jest jedynakiem ale bardzo lubi coś zanosić do przedszkola. Lubi się dzielić z dzieciakami zabawkami. Zawsze zabiera po dwie zabawki by koledzy mieli się czym bawić razem z nim. Nawet często słyszę jak chce bym czytała dzieciom bajki popołudniami. Czyli po części tez dzieli się mną przez chwile. Przedszkole bardzo dobrze wpływa na niego. Cieszy sie swoim światem. aby nie było tak kolorowo to czasem nie chce iść bo boi sie jednego dziecka które ma zdiagnozowane jakieś zaburzenia rozwoju.Ale widzę ze zaczyna sobie z tym syn dobrze radzić i wiem od nauczycielki ,ze często się razem bawią. nie jestem w stanie powiedzieć jak wpływa przedszkole na dziecko które ma rodzeństwo ale wiem ze dla jedynaków jest wskazane.
Myślę, że wszystko zależy od sytuacji danej rodziny. Czy dziecko ma rodzeństwo, czy ma kontakt z innymi dziećmi? Czy osoba która się nim zajmuje nie sadza go na cały dzień przed telewizorem tylko wymyśla twórcze zabawy. Moje dzieci nie chodziły do przedszkola. Mają świetne relacje z rówieśnikami, dużo kolegów i dobre wyniki w nauce. Nie wydaje mi się żeby to, że nie chodziły do przedszkola odbiło się negatywnie na ich rozwoju.
Oj ciężko zapisać dziecko do przedszkola, ciągle brakuje miejsc.
Ze wszystkimi plusami sie zgadzam, ale… Według mnie przedszkole ma jeden minus – dzieci szybko się od siebie zarażają różnymi choróbskami.
Ja na pewno swoją córcię poślę do przedszkola:) Choćby miało być to przedszkole prywatne, Uważam, że dziecko nie tylko lepiej rozwija się w grupie ale też socjalizuje, W mojej gminie w przedszkolu są zajęcia po południowe dla dzieci poniżej 2 lat z projektu unijnego i mam zamiar posłać tam moją córcię;) Tylko muszę się jeszcze o wszystko dopytać.
To jest zależne od wielu czynników, zwłaszcza czy dziecko jest do tego przygotowane emocjonalnie. Ja np. w przypadku syna popełniłam błąd że w wieku 3 lat posłałam do przedszkola. On potrzebował mamy, czułości i dobrego przykładu. W przedszkolu znalazł sobie jedna panią którą polubił i np. na przedstawieniach wolał siedzieć u niej na kolanach niż u mnie :-/ jego wszystkie grymasy, zachcianki miał spełnione, dla świętego spokoju opiekunek, dla nich było lepiej gdy siedział w kącie i bawił się, a potrafił tak cały dzień przesiedzieć, niż rysować i wykonywać jakieś zajęcia plastyczne z innymi dziećmi. Po dwóch latach w przedszkolu nie umiał nic narysować, ani posługiwać się nożyczkami czy powiedzieć jakiś wierszyk. Kompletnie nic nie wyniósł z przedszkola. Dopiero jak powiedziałam że od września idzie do innego przedszkola. Zaczęły panie zajmować się nim, ( by nie wyszło że to przedszkole go nic nie nauczyło ) I zaczął się problem z jego zachowaniem. Przestał akceptować zmianę że on też musi siedzieć z innymi dziećmi i ma wykonywać polecenia, to mu się nie podobało, stał się agresywny i płaczliwy. Teraz jest w innym przedszkolu jako pięciolatek też go osuwano na bok, bo przeszkadzał w zajęciach i pani nie mogła prowadzić zajęć z innymi dziećmi. Często zaprowadzano go do dyrektorki, by pani mogła przeczytać bajkę innym dzieciom. Nie bierze udziału w zajęciach jak rytmika, angielski, religia. Bo on po prostu od chodzi od grupy i idzie w kąt bawić się klockami. Teraz jest w sześciolatkach, ciężko pracujemy nad nim, chodzimy do psychologa, pracuje z nim w domu od paru dni zaczął w końcu ładnie kolorować, jeszcze trochę wychodzi za linię. Pięknie umie liczyć do 20 i dodawać i odejmować do 10. Umie się podpisać. A ostatnio prawie przegłoskował wyraz który widział w książce :-) Ale brawa tylko mogę bić sobie, w przedszkolu nadal wolą go zaprowadzić do pani dyrektor by sobie tam posiedział :-/
Ja nie chodziłam do przedszkola. Wychowywała mnie babcia (rodzice pracowali od wczesnych godzin do później nocy). W szkole zawsze byłam najlepszą uczennicą. Acz… wyrosłam na outsidera ;)
Kiedy przyszli na świat moi synowie postanowiłam, że poświęcę im dużo czasu (rekompensata deficytów z dzieciństwa, gdy rodziców wciąż brakowało). Planowałam zostać w domu do ukończenia przez nich siódmego roku życia (choć wiązało się to z fatalną sytuacją zawodową i materialną – przez dwa lata żyłam za 496 zł – wychowawcze plus rodzinne). Chciałam mieć wpływ na kształtowanie ich osobowości, budowanie fundamentów (przyszłego) światopoglądu, wszczepianie pozytywnych wzorców.
W pewnym momencie poczułam zmęczenie i zapragnęłam odpocząć choć kilka godzin dziennie (choćby w pracy ;)) – niestety chłopcy mają obniżoną odporność i edukacja przedszkolna nie doszła do skutku. Nie czuję, ażeby zostali przez to jakoś skrzywdzeni. Kiedy skończyli cztery lata – potrafili już pisać (pokracznie) literki, wyrazy, potrafili też przeczytać. Przed szóstymi urodzinami sami czytali książeczki i dodawali – w pamięci – w zakresie setek (a nawet tysięcy, gdy nie były to działania specjalnie skomplikowane). Ciężko mi zwyciężyć z moim sześciolatkiem w szachy.
Chodzimy na rozmaite zawody sportowe. Uczestniczymy w koncertach lisztowskich. Uwielbiamy wyprawy do muzeum, teatru, na koncerty, wystawy, wernisaże, do ogrodów zoologicznych, botanicznych, ornitologicznych etc. Bierzemy udział w konkursach plastycznych. Kochamy piesze rajdy, wycieczki, wyprawy w nieznane. Dużo czytamy, jesteśmy za pan brat z biblioteką. Chłopaki uwielbiają kolekcjonować: owady, minerały, pióra (nie tylko) egzotycznych ptaków, monety, a także dinozaury oraz… gormity ;) Przede wszystkim są jeszcze dziećmi i gloryfikują zabawę, zabawę i jeszcze raz zabawę. Nie puściłam ich wcześniej do pierwszej klasy – i nie mam poczucia, że marnuję ich potencjał.
Lubię spędzać z nimi czas. Oni lubią ze mną. Ale lubią też być z innymi dziećmi – bywamy więc na placach zabaw i wszędzie tam, gdzie mogą poćwiczyć swoje umiejętności interpersonalne w grupie rówieśników. Potrafią odnaleźć się w wielu sytuacjach, znają zasady dobrego wychowania, starałam się zarazić ich empatią, tolerancją, altruizmem. Za kilka lat okaże się – z jakim rezultatem i czy była to słuszna decyzja.
Każda sytuacja jest jednak inna. Niektórzy nie mogą poświęcić dzieciom tyle czasu, inni – nie chcą. Nikogo nie oceniam. Każdy ma prawo do własnych wyborów. Na każde dziecko przedszkole wpłynie w inny sposób – jednym pomoże przezwyciężyć nieśmiałość, znaleźć przyjaciela, wspomoże naukę samodzielności, innym… hmm – niekoniecznie… Zwłaszcza gdy maluchy są jeszcze niedostatecznie rozwinięte emocjonalnie na zbyt długie rozstania z opiekunem, przy którym czują się bezpieczne, kochane, aprobowane, wspierane.
Uczęszczanie do przedszkola ma – niewątpliwie – wiele plusów. Uważajmy jednak, by nie popaść ze skrajności w skrajność, by rodzice, którzy – z jakichkolwiek – względów nie posyłali tam dziatwy nie zaczęli oplątywać się pajęczyną wyrzutów sumienia. Bo będzie jak z wojną mamy butelkowe vs. mamy karmiące naturalnie. Oczywiście nie zarzucam artykułowi, że podsyca do tego (co to, to nie, jego wydźwięk absolutnie taki nie jest!), aczkolwiek komentatorzy w sieci nazbyt łatwo ferują wyroki – a potem wrogo na siebie patrzymy (zarówno w sieci jak i w realu), a to przecież nie o to chodzi, prawda?
Kiedyś na każdego smyka przyjdzie czas (rozłąki, nauki, samodzielności)… Warto, byśmy go na to solidnie przygotowali.
Pięknie napisane…
Pięknie dziękuję.
Moj 20 miesieczny synek nie nudzi sie w domu, poniewaz towarzyszy mi we wszystkich czynnosciach domowych, poprzez scielenie lozka, po gotowanie i pranie. Sam chetnie angazuje sie w te czynnosci kiedy ma ochote, kiedy ma ochote na zabawe, bawi sie. Polecam. W przedszkolu dzieci spedzaja czas glownie na zabawie, ucza sie niewiele. Moim zdaniem traca czas. Czas z mama, pierwsze lata dziecka sa bezcenne. Od mamy dziecko moze sie o wiele wiecej nauczyc niz od rowiesnikow. Wzgledy socjalne? Bzdura! Jestem w domu z aktywnym maluchem. Ugotowane, uprane, czysto i schludnie. Mam tez czas na prace zawodowa, pracuje w domu.
jasne, że warto! dziecko wtedy prawidłowo się rozwija wśród rówieśników, uczy się przebywania z innymi, dzielenia się, czasem konkurencji… ale ważne by przedszkole też było odpowiednio wybrane, mój Krzyś chodzi do Tequesty bo plan zajęć jest bardzo bogaty – rytmika, angielski i dzięki temu wiem, że prawidłowo się rozwija
Problem pojawia się w sytuacji, w której masz wątpliwości. Rozważasz nad zagadnieniami wiary oraz nad całą kościelno-marketingową otoczką i dostrzegasz brak spójności pomiędzy tym, co katabasi głoszą, a tym, co robią. Pytasz zatem: jak mogę najważniejszą dla siebie istotę oddać komuś takiemu pod opiekę? Jak mogę pozwolić, by tego typu osoby dokonały całkowitego spustoszenia w umyśle mojego dziecka? Odpowiedź jest oczywista: nie mogę na to pozwolić! Ale, jak zwykle jest jakieś „ale”. Zapewne rówieśnicy odwrócą się od mojego dziecka. Nauczyciele będą traktować go jak kogoś gorszego. Doświadczy ostracyzmu, katolskiej nagonki. Czy mam to zafundować swojemu dziecku?
Ja swojego syna posłałam do prywatnego przedszkola czerwony balonik, wydaje mi się, że jak je się wyśle wcześnie do przedszkola to wcześniej pozna świat i się do niego przystosuje.
Przedszkole jest przereklamowane? Bzdura. Moje dziecko kończy właśnie naukę w przedszkolu Czerwony Balonik w Warszawie. Czas tam spędzony zaowocował pewnością siebie, nowymi znajomościami (zanim syn poszedł do przedszkola praktycznie nie znał nikogo!), znalazł tam swoje hobby (gry planszowe) i przygotował się do nauki w szkole. Nadal twierdzisz, że przedszkole jest przereklamowane?
jak najbardziej, gówno prawda ze rowiesnicy, dziecko ma byc przygotowane do zycia w rodzinie a nie spedzania czasu wsrod rowiesnikow, potem bedzie tak ze dla rodziny nie ma cZasu bo musi isc na impreze albo z kumplami na piwo….buahahahah posrancy
Zuzia chodziła do żłobka i zmieniła się nie do poznania, Teraz jest już od trzech miesięcy w domu i jej zachowanie udało się skorygować. Od września ma iść do przedszkola i ja już się martwię…
Ja rowniez jestem zdania, ze przedszkole/zlobek, nie jest niezbedny do prawidlowego, rozwoju, socjalizacji itd.
Wydaje mi się, że sens mogą mieć tylko kameralne placówki, gdzie nie ma tak, że na jednego opiekuna przypada mnóstwo dzieci, bo wtedy rzeczywiście masakra. Takie maluchy potrzebują jeszcze bardzo dużo uwagi i kontaktu jeden na jeden z opiekunem, co w klasycznym przedszkolu raczej jest niemożliwe
Jest jeszcze inna strona medalu – dziecko wychowane w domu idzie do szkoły i trafia między takie, które nauczyły się życia w żłobku i przedszkolu. Jest empatyczne etc. ale ma problem z poruszaniem się w dżungli i niestety przegrywa z wytrawnymi graczami, zaprawionymi w bojach. To jest dopiero smutne.
Gdyby mój starszy syn nie poszedł do przedszkola to w domu rozstroiłby się maksymalnie przy wiecznie płaczącym bracie. Młody płakał calymi dniami. Wtedy przedszkole dało mu ukojenie gdy ja i mąż i moja mama do pomocy wyprawialiśmy cuda by młodego uspokoić.
Moim zdaniem warto, ponieważ dziecko może się wszechstronnie rozwijać., Ja polecam Przedszkole Ekologiczne w Bielawie :)
Ja zapisałam malca do przeszkolą Ekologiczne Bielawa i nie żałuję.
Rozwój wszechstronny :)
Dziecko przede wszystkim się uczy! W domu trudno było mi Maćka zmusić do nauki czytania czy pisania, a w przedszkolu uczy się tego przez zabawę. Panie przedszkolanki w Akademii Rozwoju Malucha wiedzą jak dziecko zachęcić do pracy:)
Dla mnie przedszkole to duże odciążenie, bo mogłam wrócić do pracy, którą z resztą bardzo lubię. Też wysłałam dziecko do tego przedszkola, bo mieli najlepszą ofertę jak dla mnie.
Moim zdaniem nie jest przereklamowane. W przedszkolu dzieci mogą być w środowisku innych dzieci, poznawać świat, uczyć się, dobrze przygotować się do dalszej nauki.
Wiem to z własnego doświadczenia, po tym jak moje dziecko chodzi do Przedszkola Bajka Leszno.
Według mnie naprawdę warto, tylko trzeba wybrać dobre przedszkole. Niesamowicie córka jest zadowolona, opiekują się dzieciaczkami, uczą ich wielu rzeczy, rozwijają. Cieszę się, że trafiłam na nie
Generalnie uważam, że przedszkole jest zbyt przereklamowane. Wychodzi się z jednego założenia, że panie pracujące w przedszkolu są aż takimi wielkimi specjalistkami, a rodzice gamoniami, którzy nie potrafią nauczyć niczego własne dzieci. Tylko nie zauważono, że czynnik ludzki to wbrew pozorom najsłabsze ogniwo i jak ktoś myśli, że każda pani nauczycielka będzie zajmowała się dziećmi w bardzo profesjonalny sposób, to może się bardzo zdziwić. W tym zawodzie jak w każdym innym – jedna pani się przykłada, inna z umiarkowanym poswięceniem, a kolejna olewa dzieci. Jeśli rodzic ma trochę wolnego czasu, to bez problemu poczyta na internecie, jakie zajęcia są adekwatne dla wieku jego dziecka i jak nalezy go prowadzić. Wystarczy trochę czasu i chęci.
Również z dystansem podchodzę do opinii psychologów, gdyż nierzadko zdarza się, że pewne grupy (np. partie polityczne) forsując swoje pomysły dotyczące edukacji podpierały się opiniami psychologów. Tylko jedno pytanie – czy te opinie to były na zamówienie robione ? Bo jak wytłumaczyć fakt zmuszania przez partię PO dzieci do szybszej edukacji niby w imię dobra dla dzieci !!! A przecież zgoła chodziło o zupełnie coś innego – o szybsze wstępowanie naszych dzieci na rynek pracy, no bo jak ktoś szybciej rozpocznie edukację to szybciej ją skończy i szybciej wejdzie na rynek pracy i szybciej będzie płacił podatki.
Również z tymi chorobami bym nie był taki optymistyczny, że jak dziecko chodzi do przedszkola to choruje i nabiera odporność. Z tymi chorobami na zamówienie to jak ze słynnym „ospa party”, tylko jakoś lekarze są przeciwni. Raczej stoję po stronie właściwego żywienia i stylu życia naszej pociechy (np. spacery, ruch) niż po stronie cieszenia się, że dziecko choruje chodząc do przedszkola.
Reasumując uważam, że absolutnie nie należy pospieszać rzeczywistości. Każde dziecko zdąży w życiu się nauczyć, napracować czy zachorować. Przy zaangażowaniu rodziców we własny rozwój dziecka uważam, że 3 latki lepiej pozostawić w domu. No ale wiadomo że w dużej mierze rodzice pracują i to chyba należy traktować jako główny powód posyłania dzieci do przedszkola w wieku już 3 lat.
Generalnie uważam, że przedszkole jest zbyt przereklamowane. Wychodzi się z jednego założenia, że panie pracujące w przedszkolu są aż takimi wielkimi specjalistkami, a rodzice gamoniami, którzy nie potrafią nauczyć niczego własne dzieci. Tylko nie zauważono, że czynnik ludzki to wbrew pozorom najsłabsze ogniwo i jak ktoś myśli, że każda pani nauczycielka będzie zajmowała się dziećmi w bardzo profesjonalny sposób, to może się bardzo zdziwić. W tym zawodzie jak w każdym innym – jedna pani się przykłada, inna z umiarkowanym poswięceniem, a kolejna olewa dzieci. Jeśli rodzic ma trochę wolnego czasu, to bez problemu poczyta na internecie, jakie zajęcia są adekwatne dla wieku jego dziecka i jak nalezy go prowadzić. Wystarczy trochę czasu i chęci.
Również z dystansem podchodzę do opinii psychologów, gdyż nierzadko zdarza się, że pewne grupy (np. partie polityczne) forsując swoje pomysły dotyczące edukacji podpierały się opiniami psychologów. Tylko jedno pytanie – czy te opinie to były na zamówienie robione ? Bo jak wytłumaczyć fakt zmuszania przez partię PO dzieci do szybszej edukacji niby w imię dobra dla dzieci !!! A przecież zgoła chodziło o zupełnie coś innego – o szybsze wstępowanie naszych dzieci na rynek pracy, no bo jak ktoś szybciej rozpocznie edukację to szybciej ją skończy i szybciej wejdzie na rynek pracy i szybciej będzie płacił podatki.
Również z tymi chorobami bym nie był taki optymistyczny, że jak dziecko chodzi do przedszkola to choruje i nabiera odporność. Z tymi chorobami na zamówienie to jak ze słynnym „ospa party”, tylko jakoś lekarze są przeciwni. Raczej stoję po stronie właściwego żywienia i stylu życia naszej pociechy (np. spacery, ruch) niż po stronie cieszenia się, że dziecko choruje chodząc do przedszkola.
Reasumując uważam, że absolutnie nie należy pospieszać rzeczywistości. Każde dziecko zdąży w życiu się nauczyć, napracować czy zachorować. Przy zaangażowaniu rodziców we własny rozwój dziecka uważam, że 3 latki lepiej pozostawić w domu. No ale wiadomo że w dużej mierze rodzice pracują i to chyba należy traktować jako główny powód posyłania dzieci do przedszkola w wieku już 3 lat.
Ja również wysłałam córkę do przedszkola i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Nauczyła się wielu rzeczy których nie chciała robić w domu. Samodzielnie je, zaczęła sama się ubierać i przede wszystkim nie jest tak zazdrosna o młodszego braciszka który niedawno się pojawił :)