Chcemy oszczędzić dzieciom bólu. Chronić je. Przecież taka jest nasza rola, nasza rodziców. Pragniemy, chyba najbardziej właśnie tego, by stworzyć dzieciom przyjazny im świat. By było im miło, by czuły się bezpieczne. Usilnie chronimy dzieci przed przykrościami i stresem. Całkowicie ignorując fakt, że nasze córki i synowie, widzą, słyszą i czują. Najprawdopodobniej nie rozumieją, ale odbierają nasze emocje, zauważają napięcie. I…gdy nie wiedzą, o co chodzi, często domyślają się tego, co najgorsze. Nieuświadomione, pozostawione same sobie (w dobrej wierze przecież!), przechodzą piekło. Nie pozwólmy na to!
Dzieci widzą i słyszą
Czy nam się to podoba, czy nie, dzieci widzą. Słyszą. Rozumieją więcej niż nam się wydaje. Trudno przed nimi ukryć stres, napięcie, konflikty.
Pewnie, można być dumnym z tego, że nie kłóci się przy dzieciach. Oczywiście, nie należy tego robić. Lepiej załatwiać dorosłe sprawy na osobności. To zrozumiałe.
Jednak łudzenie się, że dziecko nie zauważy tego, że między rodzicami iskrzy, a w bliższej czy dalszej rodzinie nie jest najlepiej – to naiwność. Dziecko, nawet to najmniejsze, doskonale odbiera wszystkie emocje. Jest jak barometr, papierek lakmusowy. I po prostu wie, że coś jest nie tak.
A rodzic milczy
Czasami rodzice w dobrej wierze nie mówią dzieciom o problemach, a to błąd. Dziecko i tak odczuwa zmianę w atmosferze domowej. I co najgorsze, gdy nie wie, co się dzieje, to sporo sobie dopowiada. Składa okruchy rozmów, podsłyszanych komentarzy i buduje w swojej głowie odpowiedź. Często przerażającą i niemającą nic wspólnego z rzeczywistością.
Rodzic niemający wstępu do świata myśli dzieci, gdyby mógł otworzyć tajemnicze drzwiczki i zobaczyć, co się tam dzieje, poczułby się najpewniej przerażony. Mocno dotknięty. Bo chciał chronić dziecko, a okazuje się, że nic z tego. Dziecko ma się gorzej, niż mu się wydawało.
Może to ukrywać uśmiechem, posłuszeństwem, nie chcieć sprawiać rodzicom problemu, a w środku przeżywać dramat.
Dlaczego warto mówić dzieciom o problemach?
Dziecko nie żyje w próżni. To kolejny argument. Jeśli my czegoś nie powiemy, dowie się od innych. Kolegów, z podwórka, z telewizji. Często w takiej formie, w której będzie to dużo bardziej bolesne. Lepiej, żeby trudną prawdę dziecko usłyszało od rodzica. To mama i tata wie, jak ją przekazać w odpowiedni sposób.
Oczywiście nie warto dzieci straszyć, mówić o traumatycznych szczegółach. Nie w tym rzecz, by przerzucać na dziecko własne problemy, przecież ta mała istota nie jest w stanie nam pomóc. Warto jednak powiedzieć to, co ważne w kilku słowach. Tak konstruować komunikat, by pasował on do wieku dziecka:
- Mamy teraz trudniejszy czas, nie możemy dojść do porozumienia, ale dogadamy się. Ty też czasami się kłócisz z koleżankami, ale później się godzisz. Rodzice się kochają, są ze sobą już długo i nieraz się kłócili, zanim jeszcze przyszłaś na świat. Tak bywa, dorośli też się sprzeczają. Nie musisz się martwić. Dogadamy się.
- Jestem teraz trochę bardziej nerwowa, bo mam więcej pracy. Przepraszam, jeśli mam mniej cierpliwości, będę się starała być spokojniejsza.
- Mama się martwi zdrowiem babci, ale na szczęście znaleźliśmy dobrego lekarza, który babci pomoże.
Ważne, żeby być z dzieckiem szczerym. Maluch zna rodzica i wyczuje, czy ten mówi mu prawdę. Mówić tyle, ile trzeba, nie więcej. Pokazać, że być może jest teraz trudniej, ale wszystko się ułoży. Dziecko, które otrzyma taki komunikat uspokoi się, zrozumie, że rodzic panuje nad sytuacją i nie trzeba się martwić.
Poza tym nauczy się, jak rozmawiać o problemach, jak sobie z nimi radzić, jak rozwiązywać konflikty. Rodzice to pierwsi nauczyciele w tym zakresie.
Komentarze