W niektórych szkołach wycieczki to norma. Jednodniowe, ale też kilkudniowe. Zielone szkoły przynajmniej raz w roku, czasami dwukrotnie – wczesną jesienią i późną wiosną. W innych szkołach jedyna wycieczka, na jaką można liczyć, to krótkie wyjście do kina lub na lody. Od czego to zależy? Dlaczego nauczyciele nie chcą jeździć na wycieczki? Bo przecież nie chcą, przynajmniej niektórzy nauczyciele…
Nauczyciele narzekają, że nikt im nie płaci za wycieczki
Niektórzy nauczyciele twierdzą, że nie będą jeździć na wycieczki, bo nikt im za to nie płaci. MEN ma inne zdanie na ten temat.
Według ministerstwa edukacji, wycieczka wliczana jest do pensum. Należy ją traktować jako uzupełnieniem lekcji, inną formę zajęć, opisaną w przepisach i w statucie szkoły.
Dzięki niej dziecko ma poznawać swoje otoczenie, a także dalsze zakątki kraju i inne kultury, uczyć się szacunku do środowiska. Wycieczki mają być sposobem na upowszechnianie zdrowego stylu życia i aktywności fizycznej. Stanowią bowiem ważną formę kształcenia młodych ludzi i nie należy z nich pochopnie rezygnować.
Nauczyciela obowiązuje w praktyce ustawowy 40 godzinowy tygodniowy czas pracy. I w ramach niego można planować wyjścia i wycieczki.
Warto jednak dodać, że nauczyciel nie powinien być obciążony kosztami wycieczki. Jeśli wycieczka jest dłuższa (niż dzień pracy nauczyciela), należy policzyć nadgodziny lub zaprosić do opieki nad dziećmi innych pracowników szkoły, niekoniecznie nauczycieli – jak radzi MEN.
Innymi słowy w takim rozumieniu szkolna wycieczka to dla nauczyciela wyjazd służbowy.
Tak mówią przepisy. Niektórzy nauczyciele jednak nie zgadzają się z nimi i twierdzą, że nie jeżdżą na wycieczki, bo nikt im za nie nie płaci. Padają nawet głosy, że nie mogą oni także liczyć na zapłatę za nadgodziny, stąd dłuższe wycieczki stają się niemożliwe.
I odpowiedzialność
Nauczyciele nie chcą jeździć na wycieczki z uwagi na odpowiedzialność, najczęściej wielogodzinną, czasami w przypadku wycieczek kilkudniowych – również nocną.
Zdecydowanie wolą „względny” spokój lekcji niż całkowicie inną atmosferę wycieczek.
Nauczyciel z powołania?
Co na to rodzice? Najczęściej mają odmienne zdania na ten temat. Nierzadko nie pozostawiają na nauczycielach suchej nitki.
Warto jednak dodać, że są tacy rodzice, którzy rozumieją nauczycieli, którzy nie chcą jeździć na wycieczki. Po drugiej stronie są też tacy, którzy bardzo ostro oceniają odmowną decyzję w tym temacie.
W tej drugiej grupie panuje opinia, że skoro niektórzy nauczyciele mogą jeździć, to czemu inni nie są w stanie? Skoro w dwóch szkołach obok siebie panują całkiem inne zasady na ten temat, to chyba wyjazdy na wycieczki to tylko kwestia dobrej woli? Jeśli dzieci ze szkoły A jeżdżą, a ze szkoły B już nie – to jak to wytłumaczyć? Tu się nie da, a tu już tak?
Rodzice nie boją się mówić wprost. Po prostu czasami nauczycielowi „chce się uczyć” i „też wyjeżdżać z uczniami”, a czasami nauczyciele „nie uczą zbyt dobrze, nie przykładają się do swoich zadań, twierdząc, że zarabiają za mało, na wycieczki też nie mają zamiaru jeździć”. Najczęściej zaangażowanie nauczyciela wygląda tak – traktuje poważnie swoje lekcje, to i bierze na serio misję, jaką jest wspólne wychodzenie ze szkoły i podróżowanie.
Jest wypalony, to działa po najmniejszej linii oporu.
Podsumowując, można zauważyć, że również i tu wiele zależy od szczęścia. Od tego, na kogo trafimy – jaką dyrekcję i jakich nauczycieli mamy. Wtedy albo można liczyć na ciekawe wycieczki, albo robi się wszystko, żeby ograniczyć wyjścia.
Rozwiązanie? Nudne wycieczki
Czasami nauczyciele odmawiający wycieczek, decydują się na „podstęp”, żeby uczniów zniechęcić do brania w nich udziału. Wybierają szczególnie nudne propozycje wycieczek.
W praktyce wygląda to tak, że na godzinie wychowawczej przedstawiają dzieciom kilka opcji, planują głosowanie i na koniec wybierają tę najmniej popularną – tłumacząc się jakąś wyższą koniecznością. Nie słuchają pomysłów swoich uczniów, odmawiają zorganizowania lepszego posiłku, dodatkowej atrakcji, ciekawego punktu wycieczki.
Dlaczego? Ano powód jest prosty. Robi się to po to, żeby to uczniowie zrezygnowali z wycieczek. Oficjalnie taki nauczyciel mówi, że chce, pragnie, ale co zrobić, przecież to uczniowie nie mają ochoty na wspólne wyjazdy.
Jest też inny sposób, złota wymówka nauczycieli, którzy odmawiają wycieczek – dyrekcja nie zgadza się na wyjazdy.
A jaka jest prawda? Często taka, że to nauczyciel nie chce….ale nie ma odwagi się do tego przyznać.
Tak niestety jest… :(
Widziałam o tym filmik: https://youtu.be/ouLum0SQCbM?feature=shared
Całkiem fajnie tłumacza czym są wycieczki szkolne i właśnie o tym, żeby docenić jak się jedzie…