Wychowanie fizyczne to jedna z najmniej lubianych lekcji w szkole. Takie są fakty. Całkowicie szokujące, ponieważ to wf intuicyjnie wydaje się nam lekcją przyjemną i dodającą energii. Tymczasem zbyt często jest wprost przeciwnie.
Dlaczego dzisiaj tak wiele dzieci i młodzieży rezygnuje z lekcji wf? Wcale nie z powodu lenistwa, jak się powtarza…
WF i niesprawiedliwość
Czy się stoi, czy się leży, to się piątka należy. Niestety wielu nauczycieli wpada ze skrajności w skrajności: albo tabelki i surowe ocenianie według nich, albo wystawianie wszystkim takich samych ocen. Skupmy się na tym
drugim aspekcie.
Główny grzech nauczycieli wf to brak rzetelnego oceniania i wstawianie hurtowo wszystkim uczniom w szkole tej samej bezpiecznej: piątki. Niby nic, możesz uznać, że w czym problem?
Okazuje się, że takie zachowanie ma podobne skutki jak uznawany za „idealny ustrój równości” – socjalizm. Tam, gdzie niezależnie od wysiłku i efektu każdy ma to samo, pojawia się zniechęcenie, rozczarowanie i bierność. Dzieci utalentowane sportowo przestają się starać. Po co mają się pocić na lekcji wychowania fizycznego, skoro nie ma to najmniejszego znaczenia? Skoro dostaną tę samą ocenę, co koleżanka, która nie robi właściwie nic, to lepiej się przejść zamiast biegać?
Można wysuwać śmiałe, idealistyczne wnioski, że przecież to w porządku, nie uczymy się dla ocen…Więc w czym rzecz? Może w tym, że to nieprawda. W polskiej szkole oceny nadal są ważne i tam, gdzie mówi się uczniom, że każdy i tak dostanie piątkę, tam spada motywacja.
Ocenianie zaangażowania?
Równie niesprawiedliwe wydaje się dla wielu w praktyce ocenianie zaangażowanie ucznia i wystawianie ocen, poprzez monitorowanie osobistych postępów ucznia.
Uczeń słyszący, że dostaniesz piątkę, jeśli utrzymasz swój rekord z poprzedniego roku, a szóstkę jeśli go pobije, być może się stara. Następnie dowiaduje się, że kartki z wynikami z poprzedniego roku „zostały zgubione” i dlatego wszyscy otrzymują te same oceny od góry do dołu. Wszyscy dostaną piątki. Autentyczny przypadek! Nauczyciel chciał zmotywować, ale w konsekwencji oszukał uczniów. Jeden czy drugi uczeń (a może i wszyscy) najpewniej drugi raz nie da się już oszukać.
Krwawa konkurencja
Inne grzechy polskich nauczycieli od wychowania fizycznego? Budowanie rywalizacji na nieodpowiednich fundamentach. Zaangażowanie na zasadzie – macie tu piłkę i gracie w zbijaka.
Zbijak to ciekawy przypadek. To taka gra, która najpierw wymaga podziału na grupy. Zaczyna się od festiwalu wybierania – tej nie bierz, bo jest słaba, z tamtym nie chcę być, bo go nie lubię. Niechęć i uprzedzenia są wyrażane wprost i często w niewybredny sposób. Zamiast wzmocnić grupę, ucząc ją współpracy (a wf jest doskonałą okazją do tego), uczymy dzieci
konkurowania ze sobą w najgorszym możliwym stylu!
Następnie podczas gry można powyżywać się na koleżankach i kolegach, których się nie lubi, wyszydzić tych, którzy za wolno biegają i nie potrafią uciec przed piłką. Zawody fair play? Zapomnij. Nie podczas zbijaka, uwielbianej grze w polskich szkołach, podczas której tylko podsyca się negatywne emocje. Zresztą to nie tylko o zbijaka chodzi. Gra w koszykówkę,
siatkówkę, piłkę nożną – na zasadzie macie piłkę i grajcie, bez nadzoru, przygotowania, pokazania.
Nauczyciel siedzi i rozmawia z drugim, nie interesuje się wcale lub ewentualnie w gorszym wydaniu krzyczy i głośno szydzi z uczniów. Gdy co odważniejsza uczennica czy odważniejszy uczeń poprosi, by nauczyciel pokazał, jak rzucać, jak kopać, to często pada stwierdzenie, że nie, bo nie.
Uczeń rzucił piłką w dal za mało, ale nauczyciel nie pokaże jak rzucić…i nie rzuci dalej. Bo sam nie umie?
Monotonia, nuda, oszukiwanie i pogardzanie. Standard na wf. Wymieniać dalej?
Upokarzanie
Dlaczego młodzież nie chce chodzić na wf? Z powodu powszechnego upokarzania – komentowania nadmiernej wagi, nie takiej sprawności, zawstydzania, które ma niby motywować. Zamiast pozytywnego motywowania i wzmacniania wiary ucznia, wprowadza się metody niczym te praktykowane podczas fali w wojsku. To naprawdę się dzieje, mimo współczesnej wiedzy na temat komunikacji bez przemocy. Nauczyciele wf w wielu polskich podstawówkach nie odrobili ważnych lekcji dotyczących
podstawowych zagadnień pedagogicznych.
I w ten sposób uczniowie, którzy mają zwolnienia z wychowania fizycznego, nierzadko ćwiczą, ale poza szkołą, na zajęciach, gdzie są traktowani z szacunkiem i uprzejmością.
Nie lubię tego. Mam kontuzję
WF zamiast wzmacniać mięśnie, rozciągać i relaksować, pomagać dzieciom, które zbyt wiele godzin siedzą w ławkach i noszą zbyt ciężkie plecaki, jest czasem „wolnym”. Nauczyciele zniechęceni wysokością pensji i warunkami
pracy, czasami po prostu rzucają piłkę i zajmują się swoimi sprawami.
Nie ma inwencji, kreatywności, jest czas, który trzeba przetrwać. Dzieci nieprzygotowane do ćwiczeń często miewają kontuzje. Pozostawione same sobie wpadają na siebie, podcinają nogi, faulują, chodzą do pielęgniarki, dostają zwolnienie.
Rzeczywistość na wf to zbyt często szkoła przetrwania. Zamiast wspierać rozwój młodych dzieci, zbyt mocno przeszkadza.
Gdy dodamy do tego organizowanie zajęć w trakcie dnia, brak możliwości umycia się i przebrania, mamy pełny obraz sytuacji. Łatwiej się zwolnić i mieć święty spokój, a ćwiczyć poza szkołą, wybierając dyscypliny, które rzeczywiście dzieciom odpowiadają.
WF w szkole to dla wielu strata czasu. Zamiast zwiększać wymiar godzin wf, lepiej w ogóle z nich zrezygnować. I zmotywować dzieci, żeby chodziły na wybrane przez siebie zajęcia poza szkołą. Wprowadzić swoisty bon, do wykorzystania w wybranych miejscach. Na ten moment byłoby to prostsze niż zmienianie całego złego systemu.
Komentarze