Współczesne tendencje wychowawcze sprawiają, że obecnie dzieci zachowują się już nieco inaczej, niż kiedyś. Kłanianie się starszym osobom, czy mówienie zwykłego „dzień dobry” sąsiadom to zwyczaje, które powoli zanikają, a młodzi ludzie coraz rzadziej je praktykują. Dobre maniery i osobista kultura nie zawsze wynikają jednak z nieuprzejmego charakteru malca lub niewyniesienia z domu odpowiednich wartości. Dlaczego dzieci nie mówią dziś „dzień dobry” sąsiadom?
Kultura osobista a przykład rodziców
Dla rosnących dzieci, zwłaszcza w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym rodzice są największym autorytetem. Pilnie obserwują więc ich zachowanie, gesty oraz wypowiadane słowa, co bezpośrednio przekładają na siebie. Dorośli, którzy sporadycznie witają się z sąsiadami, czy nie pozdrawiają sprzedawczyni, wchodząc do sklepu raczej nie mogą liczyć na to, że ich potomkowie nagle zaczną zachowywać się bardziej kulturalnie. Większość manier i podstawowych zasad savoir-vivre maluchy wynoszą z domu. Nieprzykładanie uwagi do tego typu wartości w pierwszych latach życia pociechy spowoduje, że nie nabierze ona prostych nawyków kulturalnych, które dla innych dzieci stały się już normą. Rodzice nie tylko powinni więc wpajać maluchowi najważniejsze reguły dobrego wychowania, ale również upominać, jeśli dziecko nie ustąpi starszej osobie miejsca czy nie powie „dzień dobry” sąsiadce.
Dystans społeczny konsekwencją współczesnego świata
Na wsiach i w małych miejscowościach o wiele częściej można spotkać się z życzliwością oraz wzajemnym zainteresowaniem. Nic więc dziwnego, że w takich miejscach osoby żyjące obok siebie nawiązują głębsze relacje i chętniej rozpoczynają rozmowę.
W większych miastach, szczególnie w aglomeracjach i na zamkniętych osiedlach szybkie tempo życia czy codzienne obowiązki sprawiają, że spora grupa ludzi nie dostrzega nawet, kto mieszka po sąsiedzku. Stajemy się sobie całkowicie obcy, co zauważają również nasze dzieci. Pociechom, zwłaszcza w młodszym wieku trudno jest odróżnić potencjalne niebezpieczeństwo od miłego sąsiada z klatki obok. Dla pełnych nieufności maluchów przywitanie się z niepoznaną bliżej osobą staje się czymś trudnym do przeskoczenia. Musi minąć więc nieco czasu, zanim przełamią swój wewnętrzny opór. Warto jednak pokazać dziecku, że zachowanie ostrożności nie musi od razu równać się z zamknięciem na kulturę i prostą komunikację.
Nieśmiałość lub zaburzenie lękowe
Niektóre dzieci nie mówią „dzień dobry” sąsiadom ze względu na nieśmiałość lub zaburzenie lękowe. Takie maluchy w sytuacji, kiedy mają się odezwać do obcej osoby czują paraliżujący strach, z którym nie umieją sobie poradzić. Dla własnego poczucia bezpieczeństwa i spokoju wolą więc całkowicie milczeć, co przez społeczeństwo może zostać odebrane jako brak dobrych manier. Nieodzywanie się wywoływane nieśmiałością powinno jednak minąć po tym, jak dziecko oswoi się z obecnością sąsiadów w otoczeniu i zacznie ich rozpoznawać. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku pociech borykających się z jakimś zaburzeniem lękowym, np. mutyzmem wybiórczym. Takie dzieci odczuwają bowiem tak ogromny lęk przed mówieniem, że nawet pomimo tego, że chcą się odezwać, to nie dadzą rady nic powiedzieć. Różnica pomiędzy nieśmiałością, a mutyzmem czy inną fobią polega na tym, że zlęknione maluchy po kilku miesiącach adaptacji w danym środowisku nadal nie są w stanie rozmawiać z obcymi ludźmi. Wtedy konieczna okaże się już konsultacja ze specjalistą, który wdroży właściwą terapię.
Nie da się jednoznacznie stwierdzić, dlaczego dzieci nie chcą już mówić „dzień dobry” sąsiadom. Może to być zarówno kwestia nieodpowiedniego wychowania czy braku znajomości podstawowych manier, jak i dystansu społecznego, zamknięcia na świat czy nieśmiałości, a nawet zaburzenia na tle lękowym. Warto więc rozmawiać z dzieckiem na temat najważniejszych zasad savoir-vivre, jednocześnie samemu świecąc przykładem, który pociecha z czasem zacznie naśladować.
Jak czytam komentarze, to jestem przerażona. Jak łatwo ludziom oceniać innych… Jestem mamą dziecka z MW, nie macie pojęcia co czuje dziecko, które czuje tak ogromny lęk i do tego od razu ocenione jest jako źle wychowane. Co pójdziemy do przodu z terapią to znajdzie się jeden z drugim dorosły, który to potrafi ocenić całe życie i sposób wychowania w kilka sekund i wracamy do punktu wyjścia. Oczekujecie uprzejmego „dzień dobry” a gdzie Wasza uprzejmość i dobre wychowanie?
A Ja jestem przerażona obecnym wychowywaniem dzieci w przekonaniu, że są pepkami świata.
wszyscy mają lęki? Nie , to zupełnie inna sytuacja . Tu chodzi o dzieciach które są rozpuszczone i niewychowane.
A dlaczego jak dzieci powiedzą dzień dobry głośno i wyraźnie to ludzie nie odpowiadają i dziecko się smuci mamo widziałaś Pani /Pan nie odpowiedziała nie odpowiedział i tym zniechęcają dzieci do mówienia dzień dobry.
Nie mówię że wszyscy tacy są. A jak odpowiedzą to widzą radość dziecka.
Mam dwoje dzieci i zawsze mówią dzień dobry. Starsze dziecko nawet mówi dzień dobry ludziom, których my nie znamy.
patrzą się na dzieci jak na chore zjawisko jak im któreś powie dzień dobry…. przerabiałam to…
Bo tak są wychowywane. Moja córka mówi, jednak wiele razy spotyka się z brakiem odpowiedzi, czego nie rozumie. Podobnie w innych sytuacjach np. przytrzymuje furtkę by ktoś mógł wyjść z osiedla np. z wózkiem i nie pada z ust dorosłej osoby krótkie „dziękuje”. Tak nam dorosłym się porobiło. Smutne! Ryba psuje się od głowy
Wielokrotnie spotkałam się z tym, że niektóre dzieci naszych sąsiadów widząc mnie przed domem nie mówi mi dzień dobry. Później gdy przychodzą z rodzicami do sklepu w którym pracuje również nie mówią dzień dobry i do widzenia z resztą tak jak rodzice. Artykuł bardzo prawdziwy. Skoro rodzice nie potrafią zachować się wchodząc do przedszkola czy sklepu to skąd dzieci mają wziąć przykład.
Moje dziecko od małego mówi zawsze i wszystkim Dzień Dobry,czy to sąsiadem,czy w sklepie, wszędzie gdzie pójdzie,tak nauczyłam je, ale też myślę,ma przykład od nas… Jeżeli byłoby inaczej,to ja bym się wstydziła,bo to by była w pewnym sensie porażka wychowawcza…a przyznam że spotkałam się z czymś takim nie raz u innych
Ale dlaczego ma mówić, skoro sąsiedzi (starsi ludzie, którzy powinni świecić przykładem i wymagają kultury),sami nie odpowiadają albo odburkną coś pod nosem.Kiedyś było inaczej i relacje między ludźmi też były inne.
Nie mówią bo nie muszą. Witamy się z tymi których znamy a jeśli kogoś nie znamy to kwestia humoru i danego samopoczucia. Poza tym szacunek i kultura należy się z dwóch stron a nie tak uparcie wszyscy wymagają wszystkiego od dzieci. Dlaczego dorosły pierwszy nie może powiedzieć bo ja mówię i problemu w tym nie widzę.
Nie mam tego problemu. Nauczyłam że nawet jak nie lubi,to mówi dzień dobry. Bo tego kultura wymaga,a nie idzie jak ciele z gębą otwartą i ani be ani me.
Ja nie musiałam tego uczyć moich dzieci.
Widziały że ja mówię ” dzień dobry ” to i same zaczęły.
Ale z dziećmi sąsiadów też tak mam że patrzą żebym to ja powiedziała im ” dzień dobry”
Tak uczą się od rodziców,którzy nie zwracają na to uwagi
Moje dziecko mówi, bo ja zawsze mówię. Sąsiedzi nie zawsze mu odpowiadają…
Teraz to już nawet dorośli mężczyźni nie mówią więc nie ma się co dziwic, wiadomo skąd dzieci się uczą
Faktycznie jest tak, że bardzo wiele dzieci nie mówi Dzień dobry, chociaż ich rodzice zawsze mówią. Niektore może się wstydzą albo nie rozmawiają z obcymi.
Nie zgodzę się, że na zamkniętych osiedlach ludzie się nie znają, mieszkam na takim i jest zupełnie odwrotnie. Szczególnie jeśli ma sie małe dzieci, większość dzieci mówi do mnie ciocia, chociaż nie mówią „Dzień dobry” na przywitanie, niektóre mówią „Cześć”, ale większość nic nie mówi.
Moje dzieci nauczone są aby mówić dzień dobry, ale spotkałam się z sytuacja, ze to ja pierwsza powinnam powiedzieć dzień dobry dzieciom sąsiadów…
Rodzice nie mówią to i dziecko nie mówi proste … 0rzyklad idzie z gory
A czego dzieci nie mówią Dzień dobry nauczycielom? Chodzą po szkole i nawet do nauczyciela dyżurującego się nie ukłonią. W sąsiedztwie w blokowisku to dorośli sobie wzajemnie nie mówią, inaczej na wsi gdzie każdy się zna, ale do nauczyciela w szkole jest bardzo ciężko powiedzieć Dzień dobry….
Mi nie muszą mówić, rozumiem, że mogą się wstydzić, mieć zły dzień itp. Starsi ludzie uwielbiają oceniać ludzi po takich rzeczach. Bo ktoś ustalił, że trzeba klepać „dzień dobry”. Trzeba mieć do ludzi szacunek naturalnie, nie trzeba go okazywać gestami.
To może też być kwestia niechęci do wchodzenia w interakcje z przypadkowymi osobami. Ja mówię „dzień dobry” instynktownie jak kogoś spotkam na klatce schodowej, ale od razu idę szybkim krokiem dalej, żeby mnie nikt nie zagadywał.
Zauważyłam, że w pracy też ludzie przestali się witać np. wchodząc do kuchni po kawę. Może to wynika z tego, że kiedyś było mniej osób i wszyscy na danym piętrze się znali chociaż z widzenia, a teraz się firma rozrosła i przy po pracy zdalnej nie zna się ludzi spoza swojego bezpośredniego zespołu. Albo właśnie z niechęci do wymuszonych interakcji i „small talku” na siłę.