Czy współcześni rodzice nie panują nad swoimi dziećmi?

Pomarudźmy…. Kiedyś to było jakby lepiej. Dzieci słuchały rodziców. Maluchy były spokojniejsze. Rodzic potrafił zapanować nawet nad większą gromadką. Czasami wystarczyło, że po prostu spojrzał groźnym wzrokiem…a jak jest teraz? Ano teraz jest źle,
obezwładniająco i żenująco, nie tylko dla przechodniów i przypadkowych osób, ale również dla samych rodziców. Dzisiaj mówi się, że rodzice kompletnie nie panują nad swoimi dziećmi. Dlaczego tak się dzieje…? I czy to rzeczywiście prawda?

Czy współcześni rodzice nie panują nad swoimi dziećmi?

W odwiedzinach

Pytam, jak po weekendzie. „Daj spokój – odpowiada. Przyjechała dalsza rodzina i bawiłem się w wujka. Trzy godziny zabawy w ogrodzie, szukanie, bieganie, itd. Przecież nie odmówię dzieciakom…”. Gdy to słyszę, śmieję się. Przede mną stoi mężczyzna po pięćdziesiątce, od lat szczęśliwie żonaty, z synem w wieku dwudziestu pięciu lat. Syn od kilku lat mieszka z dziewczyną. Jeszcze nie tak dawno słyszałam, że fajnie byłoby zostać dziadkiem… Po chwili jednak mój rozmówca dodaje: „To jeszcze nie czas na wnuki, choć tak jeszcze niedawno myślałem…ale daj spokój…ledwo przeżyłem” – śmieje się w głos, choć zdaje się mówić całkiem poważnie.

A mnie ogarnia refleksja. Pamiętam, gdy jako dzieci jeździliśmy w odwiedziny. Naturalne było to, że nie mamy przeszkadzać. W praktyce wyglądało to tak, że w pewnym momencie mamy stać się niewidzialne. Przynajmniej po przywitaniu, bo wtedy miałyśmy odbierać
liczne komplementy, w odpowiedzi na które zalecano się uroczo uśmiechać. Następnie każdy wiedział co robić: mamy się bawić i zostawić dorosłych w spokoju. Przy stole tylko na chwilę, zjeść i iść się… bawić. Nie przeszkadzać. Nie przeszkadzać. I jeszcze raz nie
przeszkadzać. Bo…nie jesteśmy najważniejsze. Dzieci i ryby…i takie tam.

Zwiedzanie

Dzisiaj dzieci są jakby inne. Bardziej absorbujące. Podczas odwiedzin muszą zajrzeć w każdy kąt. Także na przykład do sypialni gospodarzy, czym wprowadzają w prawdziwą konsternację dorosłych. Potrafią same sobie otworzyć szafę i wyciągnąć z niej różnego
typu…rzeczy. Tak to się dzieje! Nie wspominając o wyrzucaniu wszystkiego w szufladach, bo przecież gatki i biustonosze dużo lepiej prezentują się na podłodze niż starannie poukładane w szafach.

Współczesne dzieci coraz częściej nie potrafią się same bawić…

Kiedyś nie do pomyślenia, a dzisiaj…bardzo często spotykane. Dzieci są totalnie nie do upilnowania, chodzące po cudzych domach, wylewające soki na podłogi, wyrywające kwiaty w ogrodzie, grające piłką, uderzając nią o ściany…zadające wiele, często krępujących pytań…itd.

Zwracanie uwagi

Dzisiaj dzieci zdają się z większą determinacją zwracać na siebie uwagę. Robią to w bardzo oryginalny sposób. Nie tylko zadając mnóstwo pytań, prosząc o jedzenie, czy też zachęcając dorosłych do zabawy, ale również w dość nietypowy – skacząc z poręczy
kanapy, kopiąc zabawki, krzycząc w niebogłosy. Czasami ich nietypowe zachowanie jest wynikiem zaburzeń zachowania, ma potwierdzenie w diagnozach, innym razem…jak mówią osoby, które już „swoje przeżyły” – są wynikiem braku wychowania.
Dzieci zwracają na siebie uwagę. Jednak czy Ty jako nierodzic możesz im zwrócić uwagę?

A co gdy rodzice danego dziecka się…obrażą?

Dzieci nie są dzisiaj wychowywane – tak twierdzi wielu. Robią, co chcą. Jeśli nawet mama czy tata nie są w stanie nad nimi zapanować, to co dopiero obce osoby. I o ile w przypadku najmłodszych maluchów, jest to zrozumiałe, bo nawet wyjątkowo wyedukowany rodzic nie „ustawi” dwulatka, czy trzylatka, to gdy dziecko kończy pięć, sześć, siedem lat, to naprawdę czas na zmiany. Gdy rodzic nie panuje nad dzieckiem w tym wieku, to czas zastanowić się, dlaczego.

Ma prawo

Dużo emocji wzbudza również postawa niektórych rodziców w restauracjach, samolocie, kinie…itd. Niestety często można zaobserwować, że dziecko krzyczy, kopie siedzenia osób przed nim, histeryzuje, nie jest totalnie do opanowania. A rodzic nie robi nic…Udaje, że nie widzi…Ma to gdzieś, że maluch całkowicie i totalnie przeszkadza dorosłym w wypoczynku w restauracji. Rodzic nie ingeruje, gdy dziecko biega między stolikami, dotyka jedzenia innych ludzi…Zdaje się nie reagować, gdy maluch wbiega brudnymi
stopami na ręcznik innych osób wypoczywających na plaży.

Skąd taka bierność?

Z przekonania, że to przecież dziecko i ma prawo tak się zachowywać. Dziecko może tak, ale czy rodzic również?

Czy rodzic nie jest od tego, żeby nad swoim dzieckiem zapanować? Albo przynajmniej spróbować zapanować? Czy rodzic nie powinien zwrócić uwagi? Zrobić cokolwiek?

Poinformować, że jeśli dziecko będzie nadal przeszkadzać, to wyjdą z restauracji? I tak, gdy dziecko nadal będzie robić to, co robi, to wyjść. Zwyczajnie. Zazwyczaj jedna taka lekcja wystarczy…by następnym razem było spokojniej.

Czasami trzeba działać niestandardowo, kreatywnie, bardzo stanowczo. Nie bać się tego. Lepsza jest reakcja, wyciąganie wniosku – ok, dziecko źle się zachowuje, to czas opuścić dane miejsce, a nie zmuszać wszystkich do oglądania wybryków naszego uroczego
maluszka. Bo niestety to, co dla nas jako rodziców, może być normą, a nawet może być urocze, wcale nie musi cieszyć innych.

Rodzic jest odpowiedzialny za dziecko. I to rodzic powinien dziecko wychowywać.

  • Mówić „nie”.
  • Pouczać.
  • Wyciągać konsekwencje. Źle się zachowujesz, to wychodzimy.
  • Wstać z koca na plaży i iść za dzieckiem.
  • Pilnować malucha.
  • Wziąć odpowiedzialność.
  • Wychowanie nie zawsze jest piękne i wesołe.
  • Jednak wychowanie to trud, który podejmujemy jako rodzice z miłości. W gruncie
    rzeczy łatwiejsze…jest niewychowywanie.
  • Rodzic kochający mądrze dziecko je wychowuje. Po prostu.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Skonsultuj się z lekarzem.

Jesteśmy tu dla Ciebie. Podejmujemy tematy, które dla nas, Rodziców, są ważne. Miło nam Ciebie gościć na naszej stronie! :) Pozostaw ślad po sobie w komentarzu! Jeśli prowadzisz bloga, chętnie Cię odwiedzimy! :)

Komentarze

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.*