Czapka to nakrycie głowy, które ma zadanie chronić przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi jak zimno, śnieg, wiatr, słońce. U dorosłych sprawa wydaje się prosta – zakładamy czapkę w razie potrzeby, a jak wygląda to u dzieci? Czy jest konieczna? Zwłaszcza u tych najmłodszych? Czy czapka u niemowlaka rzeczywiście pełni funkcję ochronną? I jak wybrać tę idealną?
Po co niemowlakowi czapka?
Pamiętam pierwszą wizytę położnej w naszym domu. Od progu zwróciła nam uwagę, że jest za ciepło i kazała natychmiast zdjąć bawełnianą czapeczkę z główki synka. Nie tłumaczyła, dlaczego tylko zapytała: jeśli w domu zakładacie mu czapkę, to co będziecie zakładać na zewnątrz?
Dało mi to do myślenia.
Szczerze odkąd pamiętam w mojej rodzinie niemowlęta nosiły czapeczki, nie zastanawiałam się, w jakim celu, więc uznałam to za normę, a zarazem potrzebę. Ale po głębszym zastanowieniu się, zadałam sobie pytanie: po co ta czapka właściwie?
Noworodek przychodząc na świat, nie ma jeszcze w pełni ukształtowanego systemu termoregulacji, a przez głowę traci dużą część ciepła (według ekspertów ok 30 – 40%), więc racjonalne wydaje się wytłumaczenie, że trzeba dziecku założyć czapkę, by tej ciepłoty nie straciło.
Niektóre źródła podają, że czapka jest niezbędna do 3 miesiąca życia dziecka. Noworodek jest bardzo wrażliwy na przeciągi i łatwo podatny na przeziębienia. Z drugiej jednak strony żyjemy w czasach, gdzie ogrzewanie mieszkania nie stwarza żadnego problemu. Zwłaszcza gdy pojawia się w domu maleństwo, dbamy, by w domu było ciepło, bez przeciągów. Taka czapka wtedy wyrządza więcej złego niż dobrego – powodując przegrzanie, co może być groźniejsze w skutkach niż wychłodzenie..
Istnieje również teoria, by zakrywać dzieciom uszy czapką, by nie doszło do zapalenia ucha, podczas gdy nie ma to nic z tym wspólnego (zapalenie uszu jest spowodowane atakiem bakterii lub wirusów). Oczywiście uszy trzeba chronić, ale tylko po to, by dziecko nie zmarzło.
Moja starsza córka urodziła się w czerwcu. Czapeczkę miała może ze dwa razy po kąpieli. Werandowana była od urodzenia praktycznie stale, bo upał był okropny. Pierwsze lato miała totalnie bezczapkowe – wystarczyła budka od gondoli – przeciw słońcu. Moim zdaniem czapka nie jest niezbędna. Oczywiście, przy mocnym wietrze, w dużym słońcu (chustka) i zimą. Poza tym niekoniecznie ;)
Młodszy syn jest ze stycznia, więc czapkę nosi, ale tylko na zewnątrz i już zdarzały sie dni bez czapki. Dzieci nie chorują. Starsza jesienią miała ostatni katarek ;)
Nie wyobrazam sobie nie zalozyc czapeczki noworodkowi na zewnatrz
No chyba, że upal
mieszkam nad morzem i u nas o dziwo czapek się nie zakłada, a wieje jak cholera ;)
w Anglii się czapeczek nie stosuje na przykład, no chyba że zimą:) i jakoś dzieci bardziej nie chorują
Tez inny klimat :)
raczej tzw. „zimny wychów”. Tam matki najbardziej boją się przegrzania. Przy kilku stopniach na plusie dzieci wychodzą z basenu z gołymi nogami i mokrymi włosami. Zdjęcia z sylwestra na ulicy (oczywiście, TROCHĘ cieplej niż u nas, ale żadne tropiki) – sukienki na ramiączka i sandały. I jak widzę znajome Angielki, które przyjeżdżają do Polski wczesną wiosną (a nawet i zimą się zdarzało) z GOŁYMI NOGAMI, to się zastanawiam, czy to nie my popełniamy błąd:) potem nam cały rok zimno:)
Co to za fobia z tymi czapkami? W domu dziecku zakładać czapkę? no błagam…niech takie mamusie sobie założą i zobaczą jakie to przyjemne. Moje dzieci urodzone w kwietniu i czerwcu czapki założone miały pierwszy raz w listopadzie i żyją:)co się nasłuchałam bzdur od starszych Pań to moje;) Widuję nawet dzieci w wełnianych czapkach w maju i płakać mi się chce jak to dziecko musi się męczyć:(
Taki kraj, takie przeświadczenie, taka tardycja :)
Moja tez kwietniowa ;-) juz w szpitalu zdjęłam jej czapkę ;-) w domu nie miała jej nigdy na głowie, a zdarzala się kąpiel (w pokoju) przy uchylonym oknie (w upał). Na dwór czapki tylko kiedy zimno i wietrznie, przecież w gondoli powietrze stoi, po kij czapka? Teraz młoda ma 3 lata i nadal czapek nie lubi. Zakłada zimą, zimną jesienią no i kapelusz w upały. Zupełnie jak rodzice ;-)
Ja też przy pierwszym dziecku zakładałam czapeczkę po kąpieli (urodzone w lutym), przy drugim i trzecim już tylko na zewnatrz przy okreslonej pogodzie. Matki się uczą :)
dokładnie:) Rodzice uczą się na swoich błędach:)
jak zimny witr- nie tylko zimą- to itak zakladam czapke dziecku, bo skoro mi zimno to i jemu. więc, jeśli mnie bolą uszy od zimnego wiatru (niezapalenie uszu, tylko z zimna bolą) to zakladam czapke, zeby sie dziecko nie meczylo