„Chłopcy z Placu Broni” od teraz to „Chłopaki z ulicy Pawła”

Książki starzeją się. Po czasie zwłaszcza młodemu pokoleniu bywa, że ciężko zrozumieć archaiczny język, dawno minione realia, a nawet prezentowane w literaturze wartości. Dlatego wydawcy zlecają nowe przekłady znanych książek, które mają klasyki uprzyjemnić w odbiorze. Niekiedy, tak jak jest w przypadku „Chłopców z Placu Broni” Ferenca Molnara nie chodzi jedynie o ułatwienie lektury, co o
poprawienie dawnego błędnego tłumaczenia, czy jak niektórzy to określają – wyeliminowanie problemu ze zbyt daleko idącą ingerencją tłumacza w oryginalny tekst.

Odbiorcom się nie podoba?

Pod postem o nowym tłumaczeniu znanej i lubianej opowieści w internecie zawrzało. Wiele osób postanowiło zamieścić swój komentarz.

Główna dyskusja toczyła się z powodu niezrozumienia tematu. Mianowicie nieznanej wielu komentującym historii tłumaczenia tej powieści. Sięga ona ponad 120 lat wstecz, kiedy tytuł, którym się obecnie posługujemy wymyśliła tłumaczka Janina Mortkowiczowa. Tytuł ten zachował też inny tłumacz Tadeusz Olszański.

Po czasie jednak przyszedł czas na nowe.

Wydawnictwo zleciło nowe tłumaczenie. I w tym wypadku tłumacz Wojciech Mazarski, redaktor „Gazety Wyborczej” zdecydował się na wprowadzenie tytułu znanego na całym świecie i wybranego przez samego autora opowieści.

Ukłon w stronę autora

W ten sposób na polskim rynku mamy kilka tłumaczeń klasycznej już powieści węgierskiego autora. Co ciekawe, bo dość osobliwe, jest to, że książka jest dostępna pod różnymi tytułami. W przypadku tak zwanego czytania dla przyjemności ma to drugorzędne znaczenie, jednak jeśli wziąć pod uwagę, że jest to lektura i to omawiana w szkole, a następnie często pojawiająca się na egzaminie ósmoklasisty, może to
nieco mieszać w głowie młodych osób. Rolą nauczyciela jest wskazanie, które tłumaczenie należy wybrać i omawianie książki w jednej wersji w całej klasie. Unikniemy w ten sposób zamieszania oraz błędów podczas egzaminów.

Dla pozostałych czytelników zmiana nazwy tytułowego placu może być albo walką z już ugruntowaną polską tradycją, albo z konserwatywnym podejściem do literatury, albo próbą naprawienia błędów sprzed lat. Wszystko kwestia interpretacji. Sama lektura, niezmiennie wzrusza i porusza do głębi, że dodatkowo pobudza do dyskusji, to może i lepiej. Od tego mamy literaturę. :)

Dziecku, które po raz pierwszy zmierzy się z tą opowieścią, w równym stopniu będzie odpowiadał Plac Broni jak i ulica Pawła. Kilkulatek odbierze lekturę w takim kształcie, jakim ona zostanie przedstawiona. Różne podejście do zmiany mogą mieć rodzice i dziadkowie…osoby przyzwyczajone do poprzedniej wersji.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Skonsultuj się z lekarzem.

Jesteśmy tu dla Ciebie. Podejmujemy tematy, które dla nas, Rodziców, są ważne. Miło nam Ciebie gościć na naszej stronie! :) Pozostaw ślad po sobie w komentarzu! Jeśli prowadzisz bloga, chętnie Cię odwiedzimy! :)

Komentarze

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.*